53: Boję się iść na psychoterapię...

To odcinek dla tych, którzy się wahają. Być może będzie pomocny w rozwianiu obaw przed psychoterapią.

Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska

W materiale użyto fragmentów utworu „George Street Shuffle” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/

 

53: Boję się iść na psychoterapię...

Chciałabym odpowiedzieć na pytania dotyczące obaw przed rozpoczęciem psychoterapii. Żeby niektórym osobom trochę te obawy rozwiać.

Zacznijmy od tego, że na terapię właściwie powinien iść każdy. To nawet nie dlatego, że każdy ma jakiś problem do przepracowania, choć swoją drogą większość osób jednak go ma. Główną przyczyną jest to, że nigdy nie mieliśmy psychoedukacji dotyczącej emocji, dotyczącej tego, jak korzystać ze swoich emocji. Jak sobie radzić z tymi emocjami, co one oznaczają, po co są i co z nich wynika. 

W zamian za to byliśmy nauczeni zaciskać zęby, tłumić emocje. Uczeni byliśmy, że nie wolno czuć złości, że to niegrzeczne. Że jak ktoś jest smutny, to jest słaby, więc nie powinniśmy czuć smutku. Nie powinniśmy czuć lęku, bo to też świadczy o słabości. Wychowywani byliśmy w totalnej nieświadomości emocjonalnej. 

Nie wynikało to oczywiście z tego, że ktokolwiek miał wobec nas złe intencje i pomyślał: a dobra, nauczę go tłumić emocje, żeby był nieszczęśliwy w dorosłości i nie ogarniał swojego życia. Przyczyną tego, że byliśmy w ten sposób wychowywani, było to, że pokolenia nas wychowujące, też nie wiedziały nic na temat emocji. Dlatego uważam, że z psychoterapii powinien skorzystać każdy, albo prawie każdy, w celach przynajmniej edukacyjnych, zdobywania wiedzy.

Niedawno moja koleżanka Gabrysia, podesłała mi kilka pytań dotyczących właśnie rozpoczynania psychoterapii, w imieniu różnych osób, o których wie, że przydałaby im się ta terapia, ale mają właśnie w sobie bardzo dużo obaw. Odwlekają to i nie podejmują żadnego działania w tym kierunku. Myślę, że każdy z nas zna sporo takich ludzi.

Skąd wiedzieć, że to, gdzie mnie ta terapia zaprowadzi, będzie dla mnie dobre?

Myślę, że wiele osób ma właśnie takie obawy, że będą musieli stać się kimś innym, właściwie nie wiadomo kim, że będą się musieli zmienić. Ale terapia to jest taka fantastyczna sprawa, która właściwie nie ma was prowadzić, nie ma nikogo prowadzić do stania się innym człowiekiem, tylko właśnie do bycia sobą. Do maksymalnego bycia sobą, dokładnie takiego, jacy byliśmy na samym początku naszego życia. 

Wiele osób, z którymi rozmawiam podczas spotkań, wspomina siebie jako na przykład żywe, towarzyskie dzieciaki, które lubiły spędzać czas z innymi. A w dorosłości czują się samotni, nie mają przy sobie zbyt wielu osób, nie mają zbyt wielu przyjaźni albo w ogóle nie mają przyjaźni. Żyją zupełnie innym życiem niż to, które kiedyś wynikało z ich natury. A dzieje się tak dlatego, że rodzimy się jacyś, jesteśmy naturalni, ale potem w ciągu życia nabywamy różne przekonania. Jesteśmy uczeni różnych przekonań, różnych “prawd życiowych” i te przekonania zaczynają nas ograniczać i blokować. Przykładowo, jeżeli ktoś doświadcza komunikatów, wprost lub nie wprost, że lepiej jak nie masz nic do powiedzenia, albo miałbyś powiedzieć coś głupiego, to w ogóle nic nie mów – potem profilaktycznie osoby te w większości sytuacji w ogóle nie wypowiadają się i milczą. Nawet jak mają coś do powiedzenia, ale nie mają stuprocentowej pewności, że to jest okej, jest przemyślane i nie będzie przez nikogo skrytykowane – dopiero wtedy mówią. Tylko, że nie da się w ten sposób spontanicznie prowadzić rozmowy, jeżeli wszystko musi być przemyślane – przez wiele dni na przykład. Z drugiej strony, jeżeli mówimy tylko to, co jest przemyślane, to będziemy prawdopodobnie w każdej rozmowie powtarzać te same frazesy i będziemy – prawdopodobnie – dla innych nudni. Czyli nie będziemy mówić wcale, albo mówić w kółko to samo. Jeszcze czuć się z tym beznadziejnie. Oczywiście jeszcze są różne inne przekonania, które mogą nas blokować i ograniczać. Na przykład przekonanie o tym, że nie wolno popełniać błędów. Trzeba wszystko robić perfekcyjnie. Trzeba zawsze dobrze wyglądać, nie można wyjść z domu bez makijażu przykładowo i tak dalej. Mnóstwo może być tych przekonań dotyczących, przede wszystkim, naszego intelektu i kompetencji, oraz dotyczących tego, czy w ogóle będziemy zaakceptowani w relacjach z ludźmi, że trzeba się postarać żeby nas zaakceptowano.

Terapia służy temu, żeby wywalić ze swojej głowy te przekonania, przeformułować na takie, które będą konstruktywne, ale też prawdziwe i racjonalne. Pozwolić sobie po prostu być sobą. Autentycznym sobą. Zauważcie, że my najbardziej lubimy ludzi, którzy są autentyczni i są sobą, nawet jeżeli coś czasem palną od czapy. Wolimy takich ludzi, niż takie, powiedzmy, chodzące wikipedie, które tylko cytują same mądrości, nie ma w nich w ogóle spontaniczności, ani żadnych większych emocji. Pamiętajmy jednak, że nikt z natury nie jest chodzącą wikipedią. Jeżeli ktoś w ten sposób się zachowuje, to prawdopodobnie dlatego, że zmuszają go do tego jego przekonania, które nabył. Ale nie są one zakodowane genetycznie. Terapia służy temu, żeby stać się ponownie sobą, maksymalnie autentycznym sobą. Bo właściwie tylko dzięki temu mamy szansę być szczęśliwi i spokojni.

Jak zaufać terapeucie?

Kurczę, to jest trudne pytanie, bo ja sama pracuję jako terapeuta. Natomiast właściwie to też korzystałam z terapii, więc mogę odpowiedzieć z tego punktu widzenia. Jest to tak, jak we wszystkich relacjach z ludźmi. Jednak musimy trafić na takiego terapeutę, który nam przede wszystkim odpowiada. Z którym czujemy jakieś takie „flow”, który pewnie ma też podobny system wartości do naszego i w dużym stopniu podejście do różnych spraw, takie, jakie nam odpowiada, jakiego potrzebujemy. Bo zobaczcie, że terapeuta może pracować w różnych nurtach. Po drugie, może być z natury albo osobą bardziej konkretną, logiczną, uporządkowaną, nie mówiącą dużo, a raczej krótko i treściwie w punktach, ale może być też osobą, która jest w stanie gadać i gadać i gadać. 

Ja wolę konkret i raczej staram się też tak formułować moje treści, ale myślę, że to nie wszystkim musi odpowiadać. Są osoby, które preferują przeciwny kraniec. Albo może coś pośrodku. 

Po prostu trzeba trochę z nim porozmawiać, tak jak z innymi ludźmi, zadawać pytania, prosić o wyjaśnienie wszelkich możliwych wątpliwości, które przychodzą wam do głowy i sprawdzić, jak się będziecie z tym czuć. Wiele osób już po pierwszym spotkaniu mówi, że to jest okej. Podobała im się nasza rozmowa i dlatego są gotowe kontynuować spotkania. 

A poza tym, to po to też nagrywam ten podcast, żeby każdy mógł sobie gratisowo posłuchać, czy to, co ja wygaduję, ma sens dla niego.

Skąd wiedzieć, że to odpowiedni terapeuta dla mnie? Odpowiedni sposób prowadzenia terapii?

Myślę, że warto sobie po pierwsze poczytać w internecie, jeżeli chcecie takich informacji, przed zgłoszeniem się na terapię. Dla niektórych to nie ma różnicy, ale myślę, że warto sprawdzić i poczytać sobie o nurtach terapeutycznych. Jeżeli macie jakiegoś terapeutę, którego wam ktoś polecił, to warto się dowiedzieć, w jaki sposób pracuje, w jakim nurcie i sobie o tym poczytać. Być może wysłać wiadomość, maila, zadać trochę pytań. 

Ja, na przykład, pracuję poznawczo-behawioralnie, wiążę się to trochę z różnymi tabelkami, formularzami i odrabianiem prac domowych. Połączeniem logicznego, takiego chłodnego rozpatrywania różnych sytuacji, z podążaniem za swoimi emocjami jako fantastyczną wskazówką co do tego, co jest ważne. Ale są też takie terapie, w których po prostu się mówi, na przykład psychoterapia psychodynamiczna. Ona jest, pewnie można powiedzieć, że przeciwieństwem tej terapii poznawczo-behawioralnej. Różnym osobom, różne rzeczy mogą odpowiadać, więc warto przemyśleć. Najpierw samemu ze sobą przegadać, czego ja potrzebuję, czego oczekuję. Jeśli po tych przemyśleniach nadal nie macie pojęcia, to można spróbować pójść na spotkanie, zobaczyć, jak będzie. 

Ludzie wybierają psychoterapeutę najczęściej kierując się albo opiniami innych, lub poleceniem, które usłyszeli osobiście od jakiejś bliskiej osoby czy znajomego. Albo drugie kryterium, kierują się bliskością fizyczną od swego, na przykład, miejsce zamieszkania lub miejsca pracy, żeby można było tam dotrzeć, jeżeli to terapia stacjonarna. Pewnie ja raczej szukałabym na bazie opinii innych ludzi – tak też w sumie wybieram lekarzy.

Jak się wczytać w te opinie, to najczęściej widać, można sobie mniej więcej wyobrazić tę osobę. Bo ludzie zazwyczaj piszą czy jest empatyczna, czy jest ciepła, czy jest miła, czy mówi dużo, czy nie mówi nic, czy jest kulturalna i tak dalej. Oczywiście, w najgorszej, jeżeli chodzi o te opinie, sytuacji, są terapeuci, którzy dopiero zaczynają, ale myślę, że to tylko kwestia czasu. Każdy prędzej czy później jakieś opinie będzie miał. Szczególnie jeśli o nie poprosi.

Co jeśli terapeuta będzie pytał o rzeczy, które są bolesne?

Myślę, że ogólnie rzecz biorąc, psychoterapia polega na tym, że właśnie chcemy poradzić sobie z rzeczami, które są bolesne. Raczej idziemy tam z założeniem, że chcemy o tym porozmawiać. Natomiast pamiętajcie, że najbardziej bolesne rzeczy to są te, które dotykają naszej samooceny, nawet jeżeli są to nasze wspomnienia z przeszłości, to one często jakby drążyć, dotykają naszej oceny i nawet jeśli tymi wspomnieniami są jakieś sytuacje przemocowe, takie gdzie doświadczyliśmy odrzucenia albo molestowania, to te wspomnienia są bardzo bolesne dlatego, że my jako dzieciaki, w sytuacjach, w których nie rozumiemy, szukamy przyczyny w sobie. 

W terapii chodzi o to, żeby odpowiedzialność za te wszystkie traumatyczne wydarzenia, albo też i nie traumatyczne, po prostu za różne wydarzenia, które negatywnie na nas wpływają, które są właśnie nadal bolesne, żeby odpowiedzialność za te wydarzenia zdjąć z siebie. Wtedy prawdopodobnie emocje nam opadną, będzie to mniej bolesne, albo w ogóle nie będzie bolesne i jeszcze w dodatku będziemy w stanie o tym po prostu rozmawiać. 

Swoją drogą, jeżeli ciężko jest nam rozmawiać na jakiś temat, to oznacza, że prawdopodobnie właśnie to jest temat do przegadania na terapii. Może moment opowiadania o tych przeszłych wydarzeniach będzie trudny, ale jednak pamiętajmy, że cel terapii jest taki, żeby czuć się lepiej, a nie gorzej. Więc to jest trochę taka inwestycja w  swoje przyszłe samopoczucie.

Pamiętajmy też, że na terapię idziemy, jeśli mamy jakiś problem do rozwiązania. Jeżeli my sami uważamy, że mamy jakiś problem do rozwiązania. Nie idziemy po to, żeby nam terapeuta wyszukiwał problemy do rozwiązania, tylko my sami musimy wiedzieć, po co tam idziemy. Co nam przeszkadza, jakie czujemy emocje, których nie chcemy czuć, jakie mamy zachowania, które nas na przykład niszczą, wypalają, nie pasują nam, ale nie możemy zaprzestać tym zachowaniom. Warto mieć już taki zdefiniowany problem i wiedzieć, co nam przeszkadza, czego nie chcemy w swoim życiu, co chcielibyśmy zmienić. 

Wtedy możemy sami zacząć opowiadać terapeucie o tym, a on ewentualnie będzie dopytywał o szczegóły. Ważne jest też to, żeby wiedzieć, że czasami już samo nawet opowiedzenie o czymś, co jest bolesne, przynosi ulgę. Bo bardzo często jest tak, że mamy jakieś doświadczenia, o których nigdy w życiu z nikim nie rozmawialiśmy. Nigdy w życiu. A wyrzucenie tego z siebie, często już samo w sobie jest ogromnym krokiem naprzód. Bo zauważcie, że jeżeli trzymamy coś w głębokiej tajemnicy, to tak jakbyśmy byli winni. Nie musimy natomiast utrzymywać w tajemnicy różnych krzywd, które ktoś inny nam wyrządził, bo wstyd za to lub poczucie winy powinna czuć osoba, która to zrobiła, a nie my.

Jak się otworzyć i zacząć rozmawiać o rzeczach trudnych?

Myślę, że łatwiej jest nam rozmawiać o tym, o czym myślimy, co ubieramy w słowa. Co nazywamy sami przed sobą. Często jest tak, że mamy to wszystko gdzieś zepchnięte, raczej do nieświadomości, do podświadomości i nawet się za bardzo nie zastanawiamy, co sprawia, że ja czuję się tak, na przykład beznadziejnie. Co sprawia, że czuję ten smutek, że czuję tyle złości. Jeśli pójdziemy natomiast za tymi emocjami i nazywamy przyczyny, rozmawiając sami ze sobą i będziemy tak, od czasu do czasu, właśnie ze sobą rozmawiać i nazywać, to łatwiej będzie nam też rozmawiać z kimkolwiek innym na ten temat. 

Żeby rozmawiać z innymi, to najpierw trzeba przegadać samemu ze sobą różne tematy, żeby właśnie w ogóle wiedzieć, co ma się do powiedzenia. Można nawet zapisać sobie różne rzeczy, można trochę samemu też popracować, czytając chociażby różne psychoedukacyjne książki. Odkrywać, nazywać. 

Myślę, że psychoterapia to jest w ogromnym stopniu po prostu zdobywanie wiedzy. Im więcej wiesz, tym lepiej sobie poradzisz z tym, co nie działa. Mówiłam to już zresztą, że jeżeli z czymś sobie nie radzę, a radzą sobie z tym inni ludzie, to znaczy, że czegoś nie wiem. A edukacji na temat emocji nie miał właściwie nikt. A żeby się czuć dobrze, to każdy coś w tym temacie powinien wiedzieć. Można szukać samemu, albo można trochę iść na skróty i zaoszczędzić czas, po prostu pójść na terapię. Oczywiście nie jest to jedyna droga takiego rozwoju emocjonalnego, bo tak jak powiedziałam, można samemu czytać książki, artykuły, słuchać podcastów i tak dalej. To tak jak w każdej dziedzinie, możemy sami się nauczyć i coś robić, naprawiać, konstruować, albo możemy się udać po prostu do specjalisty, który zrobi to nam 20 razy szybciej. 

Przegadajcie najpierw ze sobą, zastanówcie się co jest trudne, co wam przeszkadza, z czym sobie nie radzicie. Zapisujcie sobie ważne rzeczy w punktach, bo myślę, że łatwiej jest iść na takie pierwsze spotkanie jak się ma notatki, wtedy ważne rzeczy nie ulecą podczas spotkania. Bo to pierwsze spotkanie rzeczywiście może być stresujące i emocjonalnie trudne. Dlatego myślę, że zabieranie ze sobą notatek na pierwsze spotkanie to świetny pomysł. Te notatki przecież możecie sobie tworzyć przez kilka miesięcy lub tygodni.

Co jeśli nie wiem gdzie leży problem?

Emocje pokazują nam, gdzie leży problem. Problemem jest to, co wywołuje w nas negatywne emocje. Niezależnie od tego, czy byśmy to ocenili jako ważną rzecz, czy nieważną. Jeżeli jakiś totalny drobiazg powoduje w Tobie nieprzyjemne emocje, takie, które Ci psują życie i może nawet utrudniają normalne funkcjonowanie w życiu i w relacjach, to znaczy, że to jest problem do rozwiązania. Natomiast jeśli chodzi o głębsze przyczyny, dlaczego ty tak czujesz i w różnych sytuacjach w jakiś sposób myślisz, to już jest zadanie na terapię. 

Myślę, że ważne jest to, że tak naprawdę na co dzień powinniśmy się czuć spokojni. Jeżeli się nie czujesz spokojny czy spokojna, jest w tobie właśnie dużo złości, albo smutku, albo żalu, albo poczucia winy, to właśnie te emocje pokazują, gdzie szukać problemów, co ubrać w słowa, co nazwać i z czym iść na pierwsze spotkanie. Albo może i kolejne. Dalszy ciąg terapii też tak będzie wyglądał, że po prostu razem z terapeutą pójdziecie za twoimi emocjami. Nie będzie ciebie wpychać w jakieś wymagania, normy, wyobrażenia, tylko właśnie pójdziecie za Twoimi emocjami, bo to nie terapeuta, a twoje emocje pokazują, co jest dla Ciebie dobre. Terapeuta może Ci jedynie pomóc korzystać z tych emocji. 

Przypomnę jeszcze, że emocje nie są po to, żeby sobie z nim radzić, tylko po to żeby z nich skorzystać jako wskazówki. Bezcenne wskazówki na to, jak żyć i kim jestem.

Życzę zatem wszystkim tak owocnej pracy nad sobą, że będziecie czuć spokój i będziecie sobą w każdej sytuacji.

 

Jeżeli macie jakieś pytania dotyczące tego tematu to piszcie proszę na kontakt@pokójwgłowie.pl 

Znajdźcie sobie profil pokój w głowie na Instagramie lub Facebooku, subskrybujcie sobie oczywiście podcast Pokój w głowie w waszych ulubionych aplikacjach, aby nie przegapić kolejnych odcinków.

Shopping Cart