55: Rozstanie. Znajdę kogoś takiego, jak ty.
Mówię tu trochę o ghostingu, a także o tym, czy powinniśmy szukać osoby podobnej do tej, która nas odrzuciła? Odcinek nagrany na bazie pytań słuchaczek, zadanych przez Instagram.
Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska
W materiale użyto fragmentów utworu „Hard Boiled” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/
55: Rozstanie. Znajdę kogoś takiego, jak ty.
W dzisiejszym odcinku chciałabym kontynuować temat rozstań. Tego, co się dzieje w naszych głowach po rozstaniu, gdy ktoś nas odrzuci. Jakie mamy myśli, jakie mamy emocje. O tym, co dalej robić w takiej sytuacji.
Ten odcinek nagrywam na bazie Waszych pytań, zadanych mi na Instagramie, odnośnie właśnie tematu rozstań.
Jak radzić sobie, kiedy dorosły człowiek nagle zrywa z nami kontakt bez słowa?
Właściwie jest to pytanie o ghosting. Takie zjawisko, które właśnie w ostatnim czasie zostało nazwane ghostingiem, czyli ktoś po prostu totalnie znika. Wyparowuje. Dorosły człowiek nagle zrywa z nami kontakt.
Dorośli emocjonalnie ludzie raczej nie zrywają nagle kontaktu. Myślę, że jeżeli ktoś to robi, to prawdopodobnie sam sobie nie radzi z sytuacją i potrzebuje uciec. Najprawdopodobniej ta osoba po prostu nagle znika z powodu lęku. Lęku przed tym, że musiałaby coś wyjaśniać, że musiałaby asertywnie się zachować, postawić granicę, lęku być może przed Twoją reakcją, przed Twoimi emocjami. Pamiętajmy, że ludzie najpierw muszą mieć wgląd w siebie, żeby mogli też czuć empatię. Osoba, która nagle znika, prawdopodobnie żadnego wglądu nie ma. Czuje lęk, to znaczy uciekaj. Wszystkie wartości, szacunek do drugiej osoby, schodzą na dalszy plan, bo najważniejsze w takiej sytuacji to ratować siebie.
Szacunek polega na tym, że czasem jednak musimy coś zrobić wbrew lękowi. Na przykład wziąć byka za rogi i rozwiązać trudne problemy, trudne sytuacje. Przeprowadzić trudne rozmowy. Skonfrontować się z cudzymi emocjami i z cudzymi potrzebami. Zatem, jeżeli ktoś po prostu nagle zniknął, to prawdopodobnie nie jest to taka osoba, której Ty potrzebujesz. Bo to jest człowiek, który nie jest w stanie rozmawiać, prowadzić dialogu, rozwiązywać problemów. Być może jego życie powinno opierać się na tym, że tych problemów po prostu nie będzie. Nie akceptuje jeśli coś jest nie tak. Niektórzy mają przecież takie wyobrażenie związku, że powinno być pięknie, sielankowo, niesie nas miłość, jest tylko dobra zabawa, dobre emocje, problemy nie istnieją. Osoby te udają, że te problemy nie istnieją. Wmawiają sobie i drugiej osobie, że te problemy nie istnieją, na przykład przez nie rozmawianie właśnie o problemach i nie nazywanie tych problemów. A jeśli pojawia się problem nie do przebrnięcia, to już jest totalna katastrofa. Trzeba wtedy zniknąć. Albo zamknąć się w sobie i nic nie mówić. Oddalić się. Sprowokować drugą osobę do odejścia być może. To są takie dwie niekonstruktywne opcje, że albo ktoś znika, albo zachowuje się tak, że widać, że mu nie zależy, ale nie odejdzie i nie powie nic wprost, tylko prowokuje drugą osobę do podjęcia tej decyzji. Być może z dwojga złego to zniknięcie jest lepsze, bo przynajmniej nie musisz się zastanawiać i podejmować prób ratowania tej relacji. Po prostu on to załatwia krótkim cięciem.
Czy powinniśmy mieć jakikolwiek kontakt z byłym partnerem?
To zależy, oczywiście. To zależy co ten partner robi, co chce zrobić w naszym życiu? Czy ma szacunek, czy nie ma szacunku? Bo jeżeli Ty w ostatnim czasie walczyłaś w tej relacji nawet nie o to, żeby ta relacja przetrwała, tylko o to, żebyś była szanowana, no to pytanie, po co dalej brać w tym udział? Może warto człowieka oddelegować na orbitę dziesiątą i powiedzieć mu ewentualnie “cześć” jeśli go gdzieś spotkasz i tyle. Nie ma sensu być w relacjach, w których ktoś wykorzysta swoją przewagę nad Tobą, jeżeli nadarzy się ku temu okazja. Szacunek polega właśnie na niewykorzystywaniu tej przewagi nad Tobą, jeżeli jest taka okazja. Są przecież sytuacje, kiedy ludzie mają wspólne dzieci, wspólne zwierzęta, co się często zdarza, no i siłą rzeczy ta relacja musi być kontynuowana. Natomiast to, czy ktoś fizycznie będzie się pojawiał w Twoim życiu, czy nie będzie, Ty właściwie masz to samo do zrobienia. Po prostu musisz ruszyć z miejsca w którym byłaś, gdy się rozstaliście. Mentalnie, emocjonalnie musisz ruszyć z tego miejsca.
Orbitę, którą zajmował człowiek który od Ciebie odszedł, lub z którym się rozstałaś, po prostu muszą zająć inni ludzie. Bo jeżeli zostaniesz z pustką, to prawdopodobnie z automatu będziesz chciała wracać do tego, co znane i do tego do czego jesteś przyzwyczajona, czyli właśnie do relacji która się rozpadła. Więc na pewno nie odpowiedziałabym na pytanie “czy powinniśmy mieć jakikolwiek kontakt z byłym partnerem?” że powinniśmy, no bo raczej nie ma takiej konieczności. Natomiast nie odpowiedziałabym też, że absolutnie nie powinniśmy. Chociaż, jeżeli tutaj wchodzi w grę właśnie brak szacunku, o którym wspomniałam wcześniej, to może wtedy lepiej tego kontaktu nie mieć, albo totalnie go zminimalizować. W sumie to ogólnie musisz zmniejszyć ten kontakt w każdej sytuacji. Bo odsyłanie kogoś z orbity pierwszej na ósmą, czy tam piątą, zawsze będzie się wiązało ze zmniejszeniem ilości kontaktu.
“Ex po roku od rozstania wziął ślub z kobietą, do której odszedł. Smutno mi, jak to zaakceptować?”
Jest taka piosenka Adele, która mniej więcej brzmi tak: “Słyszałam, że się ustatkowałeś, wziąłeś ślub. Nieważne. Znajdę kogoś takiego jak Ty.” Ale … . Zadałam nawet pytanie na Instagramie i potwierdziliście właściwie to, co ja sama myślę na ten temat. A mianowicie, że osoba, z którą nam wyjdzie fajna relacja, w większości przypadków, będzie kimś innym niż ci z przeszłości, z którymi nie wyszło. Zadałam pytanie: “Czy są tu osoby, które po nieudanych relacjach, weszły w końcu w fajny związek, konstruktywny, dający spokój i czy osoba, z którą budujesz dobry związek jest podobna do tych, z którymi nie wyszło, czy jest zupełnie niepodobna do byłych?”. 63% osób odpowiedziało, że osoba, z którą tworzą fajny, konstruktywny związek, dający spokój, jest zupełnie niepodobna do byłych. Bardzo trudno jest nam zaakceptować, że możemy po prostu do kogoś nie pasować. Bo ludzie mają być wzajemnie do siebie dopasowani. Jeśli jedna osoba uważa, że pasują, a druga, że nie pasują, to znaczy, że nie pasują. Żeby do siebie pasować, to dwie osoby muszą uważać, że do siebie pasują. Żeby coś dobrego wyniknęło z relacji, to dwie osoby muszą chcieć być w tej relacji. Muszą chcieć się razem rozwijać, rozwiązywać problemy, budować, iść przez życie. Jeśli chociażby jedna z tych osób nie chce, to druga nie nadrobi tego za nią.
Jeśli Twój ex od Ciebie odszedł i wziął ślub z kimś innym, to po pierwsze nie pasował do Ciebie, po drugie nie chciał być z Tobą, przez co nie pasował do Ciebie, bo nie pasuje do Ciebie nikt kto z Tobą nie chce być. A po trzecie, być może, musisz poszukać kogoś zupełnie innego. To jest całkiem logiczne. Osoba, która Ciebie będzie kochać, być może będzie Ciebie kochać przez resztę życia, musi się jednak jakoś różnić od ludzi, którzy Ciebie nie kochają. Może będzie to ktoś mniej przebojowy, może będzie to ktoś skupiony na wartościach, których nie widać na pierwszy rzut oka, a nie na takich, które widać i które powodują, że błyszczy w towarzystwie. Może będzie to ktoś, kto zyskuje przy bliższym poznaniu, a na pierwszy rzut oka wydaje się być nieciekawy i nudny. Być może chodzi o to, żeby swoje schematy przedefiniować i się zastanowić, czy na pewno dobrze wybierasz skoro nie wychodzą Ci te relacje. Bo my nieświadomie wybieramy na bazie schematów, które mamy zakodowane w głowach jeszcze z naszego dzieciństwa, z naszej przeszłości. Zostały stworzone na bazie tego, jak wyglądała nasza relacja z rodzicami, z najbliższymi osobami. Jak wyglądała relacja rodziców między sobą.
Żeby nam udał się związek, żeby związek był fajny, dobry, konstruktywny, to po pierwsze właśnie – ludzie muszą do siebie pasować, muszą oboje chcieć być w tym związku i muszą mieć gotowość na to, żeby stworzyć związek. Jeżeli ktoś odszedł od Ciebie i dosyć szybko i mocno się zaangażował w inną relację i wziął ślub, to pewnie miał gotowość, by stworzyć związek i chciał budować związek, ale nie z Tobą. Po prostu jedno z tych kryteriów nie zostało spełnione. Nie pasowaliście do siebie. A jeśli Twoje myśli idą w kierunku takim, że jestem gorsza, niewystarczająca, nie zasługuję na miłość, to prawdopodobnie jest to po prostu temat dla Ciebie do pracy na terapię, a nie przyczyna rozpadu tamtej relacji. Bo w jednym z ostatnich odcinków mówiłam o tym, że na miłość się nie zasługuje, gdyż każdy ma do niej takie samo prawo. Niektórzy jednak nie wiedzą jak budować dobrą relację.
Jak radzić sobie z porównywaniem potencjalnych partnerów do ex?
Myślę, że odpowiedź na to pytanie częściowo będzie się pokrywała z odpowiedzią na pytanie poprzednie. Przede wszystkim zastanów się, czy ten ex przypadkiem nie został przez Ciebie wyidealizowany. Czyli porównaj to, kim on autentycznie jest, co autentycznie robił, jakie podejmował działania wobec Ciebie i w ogóle w swoim życiu. Jaki jest naprawdę, jaki był przy pierwszym poznaniu, przy bliższym poznaniu, czy była jakaś różnica? Czy stracił, czy zyskał? Porównaj jego wyidealizowaną wersję w Twojej głowie. No bo prawdopodobnie jest ona wyidealizowana, skoro wszystkich porównujesz i prawdopodobnie wypadają oni gorzej. Porównaj jego wyidealizowaną wersję z tym, kim on autentycznie naprawdę jest. Najczęściej takie porównania pokazują, jak ogromna jest różnica między tą zmyśloną przez nas wersją, w którą wierzymy w naszej głowie w głębi nas, a między wersją prawdziwą. Bo przede wszystkim najpierw musisz tego ex-a sprowadzić do realnej wersji. Opierać się na faktach. Potem możesz porównywać, bo prawdopodobnie będzie w tych porównaniach wypadał słabo.
Na przykład może być tak, że wydawał Ci się fantastyczny, bo błyszczał w towarzystwie. Ale kiedy byliście sami – totalnie Cię olewał, nie zwracał na Ciebie uwagi. Nowo poznany facet może nie błyszczeć w towarzystwie, ale być Tobą zafascynowany i zawsze Ciebie ciekaw. Jeśli Ty wyidealizowałaś ex-a to pamiętasz tylko o tym, że on błyszczał w towarzystwie. Że był taki popularny, lubiany, fantastyczny człowiek. Ale zapomnisz o tym, że Cię olewał kiedy byliście sami. Porównując realną wersję z wyidealizowaną, weź pod uwagę wszystko, co robił i czego nie robił. Bo liczy się też to, czego nie robił. Pamiętaj też, że ci nowi faceci właśnie, wcale nie mają być tacy, jak ten ex, tylko mają być prawdopodobnie kimś innym. W większości przypadków mają być kimś innym.
Nie mogę sobie poradzić z tym, że po odrzuceniu, on jest teraz szczęśliwy z nową partnerką, a ja tak strasznie cierpię i tęsknię za nim. Jak to opanować?
Kiedyś Was pytałam, czy wiecie w ogóle do czego zmierzacie w życiu? Jakie są Wasze cele? Jak byście chciały, żeby Wasze życie wyglądało za ileś lat? Za 20 na przykład? W kontekście tego – po co Wam w ogóle związek? Po co Wam ten partner? No bo jeżeli on jest potrzebny tylko po to, żeby nie być samą, to dosyć słaba motywacja. Jeśli natomiast odpowiecie sobie na pytanie, po co Wam ten partner i dokąd Wy same zmierzacie, to myślę, że tak naprawdę będzie łatwiej odpowiedzieć sobie na pytanie kolejne, czyli czy ten ex w ogóle pasował do tej Twojej koncepcji życia? Na ile może pasować do Twojej koncepcji życia ktoś, kto Cię nie kocha i Ciebie nie chce? Bo pamiętajcie, że jeżeli spotkamy właściwą osobę, to relacja jest łatwa. Ona się po prostu toczy, problemy są rozwiązywane. Jeżeli dwie osoby tego chcą, to są rozwiązywane dosyć szybko. Nikt nie generuje problemów, których autentycznie nie ma, ponieważ obu stronom zależy na tym, żeby było ok. Zatem prawdopodobnie osoba, która będzie pasowała do Twojej wizji życia, do Twoich celów, do drogi, którą Ty zamierzasz iść przez najbliższe lata, to nie będzie osoba, która się zamknie w kiblu i każe Ci stać tam i namawiać do wyjścia, tylko będzie to osoba która po prostu z Tobą pójdzie naprzód, odkrywać świat. Jeśli chodzi o kibel, to nawiązanie do odcinka pt. “Czy mili i dojrzali mężczyźni są nudni?”. Jest to odcinek 37.
Czy może pomóc zaangażowanie się w inną relację, nawet jeśli nie widzę dla niej przyszłości?
Moja pierwsza myśl była taka, że nie wolno przecież kogoś używać jako chusteczki do wycierania nosa. Ale z drugiej strony, jeżeli wiemy o tym i ta druga osoba mówi wprost, że nie chce się angażować i na przykład jest zainteresowana jedynie na przykład relacją jak “friends with benefits” to chyba ok. Tylko weźcie pod uwagę, że z każdej relacji w którą się jakkolwiek angażujemy i następuje jakakolwiek bliskość, mogą wyniknąć jakieś komplikacje. Prawdopodobnie, jeśli ludzie są gotowi po prostu od siebie odejść i zostawić siebie w przeszłości, to albo totalnie nic nie czują i są robotami, co jest mało prawdopodobne, albo tak strasznie się boją bliskości, że nie są w stanie niczego zbudować. A jeśli zostawiają innych ludzi za sobą, to znaczy, że tak naprawdę może chcą bliskości, ale się jej boją. Bo my boimy się tego, co jest dla nas ważne. Jeżeli coś jest błahostką, to się tego nie boimy. Prawdopodobnie najbardziej boją się bliskości te osoby, którym na tej bliskości jednak zależy. W dodatku bardzo mocno.
Najlepiej pozbierać się będąc singlem, uporządkować sobie życie, poszukać szczęścia będąc samemu, bo pamiętajcie, że jeżeli nie potrafimy sami być szczęśliwi, to raczej tego szczęścia nie znajdziemy w bliskiej relacji. Natomiast czujemy to, co myślimy. Im więcej myślimy o byłym związku i jeszcze go idealizujemy, to tym gorzej się będziemy czuć. Zatem taka druga relacja, teoretycznie mogłaby nam pomóc odwrócić uwagę od tego związku. Ale jednak myślę, że o wiele lepiej wyjdziemy na tym, jeśli damy sobie czas na przedefiniowanie i uporządkowanie różnych spraw. Różnych naszych myśli, różnych przekonań i emocji. Czyli po prostu wyciągnięcie wniosków z lekcji którą był ten związek, który się rozleciał.
Jeszcze tak dużo mam pytań, a już wyczerpałam czas, taki klasyczny, odcinka, więc po prostu muszę wrócić do tego tematu tak, jak mówiłam na początku. Tym bardziej, że jest to bardzo ważny temat i dotyczy właściwie każdej osoby, no bo prawie każdemu rozleciała się jakaś relacja. Myślę też, że każdemu się zdarzyło cierpieć przez odrzucenie. Niekoniecznie związkowe, bo czasami po prostu odrzucenie przez przyjaciela, albo kogoś w rodzinie.
Jeśli chcesz jakoś skomentować treść tego odcinka, albo może nawet opisać swoją historię, to pisz do mnie proszę na Instagramie i Facebooku. Czasem w stories zadaję pytanie dotyczące treści przyszłych odcinków i korzystam z Waszych podpowiedzi, które Wy mi przekazujecie w mediach społecznościowych.
Zasubskrybuj sobie też oczywiście podcast Pokój w głowie w swojej ulubionej aplikacji podcastowej, aby nie przegapić kolejnych odcinków. A jeśli jesteś zainteresowana, czy zainteresowany Klubem “Pokój w głowie” o którym wspominałam w poprzednim odcinku, to zapisz się na newsletter na stronie www.pokojwglowie.pl bo tam będę na pewno podawała wszystkie informacje o możliwości przystąpienia do tego klubu online, kiedy będzie on już otwarty.