58: Tęcza kontra patriarchat
Równość lub nierówność płci stale przenika każdy aspekt naszego życia. Nawet często sobie nie zdajemy sprawy, gdy takich nierówności doświadczamy.
W tym odcinku opowiem o tym, jak się ma tęczowa flaga do patriarchatu.
Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska
W materiale użyto fragmentów utworu „Mining by Moonlight” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/
58: Tęcza kontra patriarchat
W dzisiejszym odcinku chciałabym skoncentrować się na równości płci, patriarchacie i na tym, jakie role możemy czuć się zobowiązani, by odgrywać przez normy społeczne.
Zacznę od tego, że nagrywając podcast, bardzo często posiłkuję się Instagramem i zbieram od Was pytania, na które odpowiadam w odcinkach, albo zadaję pytania Wam i inspiruję się odpowiedziami. Dzisiaj zapytałam o różnice w traktowaniu ludzi w zależności od płci. Zapytałam:
“Czy czujesz się czasem gorzej traktowana dlatego, że jesteś kobietą?”
Wyobraźcie sobie, że 68% osób odpowiedziało, że czasem tak się czuje, 11% osób odpowiedziało, że często tak się czuje. Czyli właściwie co 10, tak w przybliżeniu, osoba odpowiadająca na ankietę, czuje się często gorzej traktowana dlatego, że jest kobietą. Natomiast 21% osób nigdy nie doświadczyło gorszego traktowania dlatego, że są kobietami. Weźmy jednak pod uwagę, że niektóre normy społeczne są na tyle niesprawiedliwe, ale też dla nas zupełnie niewidzialne, że już z samych tych norm społecznych wynika gorsze traktowanie kobiet. Na przykład obowiązek zasłaniania piersi w miejscach publicznych, na przykład na basenach, przez kobiety, podczas gdy obowiązek ten mężczyzn nie dotyczy. To jest gorsze traktowanie kobiet.
Oczywiście nie mówię o tym, że wszystkie kobiety mają chodzić topless. Chodzi o to, żeby robić to, na co ma się ochotę, a nie być zmuszoną do przestrzegania jakiejś zasady, która nie dotyczy jednocześnie mężczyzn. Być może gdy zagłębicie się i bardzo skrupulatnie rozpatrzycie różne role, które odgrywacie w życiu, różne sytuacje w których uczestniczycie w życiu, to może będzie tak, że jest wiele zasad do których się dopasowujecie z automatu, bo to jest oczywiste, bo zawsze tak było, ale jednak te zasady są gorsze wobec kobiet, albo też gorsze wobec mężczyzn. Generują nierówności płciowe. Wielu rzeczy po prostu na pierwszy rzut oka nie widać.
Wracając do piersi, to myślę, że warto pamiętać, że one są przede wszystkim po to, żeby karmić potomstwo, bo jesteśmy ssakami, a nie są one obiektem seksualnym należącym do męża czy partnera danej kobiety, która te piersi ma zasłaniać. Gdyby piersi miały społecznie jedynie takie znaczenie, że należą one w 100% do kobiety i służą do tego żeby ewentualnie karmić nimi dziecko, to wtedy na kobiety topless nikt by właściwie nie zwracał uwagi. Zwracano by na nie uwagę w tym samym stopniu, w jakim się zwraca uwagę na mężczyzn topless.
Drugie pytanie, które zadałam dzisiaj na Instagramie brzmiało:
“Czy wychowano Cię w duchu, że mężczyzna jest głową rodziny, a kobieta szyją?”
55% osób odpowiedziało “tak właśnie mnie wychowano”, a 45% osób odpowiedziało, że “zupełnie mnie tak nie wychowano”. Przypomnijmy, że mężczyzna będący głową rodziny to podstawowa zasada patriarchalnego postrzegania rodziny.
Poprzedni odcinek nagrałam w Kopenhadze. Byłam tam przez 2 dni i wyobraźcie sobie, że na każdym kroku w tym mieście są tęczowe flagi. Szczerze mówiąc, jeszcze dotychczas nie zastanawiałam się nad tym, ile one mają wspólnego z tym, czym się zajmuję w tym podcaście. Bo właściwie wydaje nam się, że te flagi dotyczą przede wszystkim ruchów LGBT i tego, by dać osobom o homoseksualnej orientacji płciowej równe prawa, jak tym osobom, które są heteroseksualne. Ale weźmy pod uwagę też to, że według patriarchatu osoby heteroseksualne nie mają równych praw, bo najwięcej praw mają mężczyźni. Zatem mój wniosek jest taki, że ta tęczowa flaga, która tak naprawdę mówi o równości, jest odpowiedzią na patriarchat. Jest przeciwieństwem patriarchatu. Patriarchat polega na czarnym lub białym postrzeganiu. Na zerojedynkowości. Albo jesteś kobiecą kobietą i właśnie szyją, albo jesteś męskim mężczyzną i jesteś głową rodziny. A cała reszta, czyli kobiety, które może wyglądają nie całkiem kobieco, albo mężczyźni, którzy zachowują się nie całkiem męsko, czy też nie wyglądają całkiem męsko, są gdzieś tam w szarości, czyli właściwie są nikim. Bo liczą się tylko kobiety skrajnie, kobiety takie, nazwę to kobiece kobiety, czyli spełniające normy społeczne przypisane kobiecości. Liczą się męscy mężczyźni, czyli spełniający normy społeczne przypisane męskości. A cała reszta ludzi to nie wiadomo kto, czyli być może nikt. Według patriarchatu najważniejszy jest mężczyzna. Na drugim miejscu jest kobieta, a cała reszta jest nikim. Według tęczy natomiast, wszyscy są na tym samym poziomie ważności. Kobiety i mężczyźni, kobiece kobiety i męscy mężczyźni, niekobiece kobiety i niemęscy mężczyźni, i tak dalej. Wszyscy ludzie, którzy nie mają ochoty określać swojej płci, bo nie mają takiej potrzeby.
Z mojej dotychczasowej działalności w internecie wynika, że ludzie najczęściej są agresywni i aroganccy, agresywni może przede wszystkim, właśnie wtedy, gdy postrzegają jakąś wypowiedź, czy jakieś stanowisko, w sposób czarno-biały. Czyli albo się ze mną zgadzasz w 100% i jesteś ze mną, jesteśmy przyjaciółmi, albo jesteś obcy i jesteś wrogiem, jeśli chociaż trochę się nie zgadzasz. Nie ma nic pomiędzy. Jest opcja czarna lub opcja biała. Moja to opcja czarna lub biała, Twoja też jest opcja czarna lub biała, ale ta przeciwna. Nie ma innych kolorów i ludzie bardzo często, z tego co zauważyłam, wyrywają czasem z kontekstu jakieś części wypowiedzi, które im nie pasują i zaczynają z tym dyskutować, wpychając Ciebie bardziej, jeśli jesteś autorem tej wypowiedzi, w jakiś pogląd, którego może nawet w ogóle nie reprezentujesz, ale który jest przeciwny ich poglądowi. Przykładowo, jeśli chodzisz po mieście z tęczową flagą, to znaczy, że jesteś przeciwko rodzinie. Dla Ciebie to wcale może nie znaczyć, że jesteś za równością różnych opcji, koncepcji, wyglądowych, płciowych, społecznych ról. Wynikałoby z tego, że rodzina wyklucza się z równością. To się nazywa polaryzacja – przyjmowanie coraz bardziej skrajnego poglądu po to, żeby się nie zgodzić z rozmówcą. Najgorzej, jeśli obie strony pójdą w kierunku tej polaryzacji. Zauważmy, że właśnie do takiej polaryzacji dochodzi bardzo często w relacjach damsko-męskich. W małżeństwach na przykład. Mężczyzna, głowa rodziny, ma dużo praw, mało obowiązków. Kobieta, szyja, ale często osoba, która nie ma nic do powiedzenia, ma dużo obowiązków i mało praw. Emocje kobiety są deprecjonowane, są bezzasadne, świadczą o jej lekkomyślności, słabości i głupocie. Męskie emocje, czyli na przykład walenie pięścią w stół, to stanowczość. Kobieta ma być piękna, oczywiście szczupła, pachnąca, ogolona, zadbana w każdym aspekcie, bo inaczej jest brzydką starą babą. Natomiast mężczyzna ma wyglądać właściwie jak chce, byle tylko nie był brudny. Nie musi być ogolony, ani nosić makijażu, wręcz nie wolno mu nosić makijażu. Mężczyzna ma zarabiać więcej i być w stanie utrzymać rodzinę. Kobieta natomiast ma zarabiać mało albo wcale.
Zobaczcie, to jest takie wypychanie po prostu, mamy kontinuum i taki stricte męski mężczyzna jest na jednym końcu, stricte kobieca kobieta jest na drugim końcu, i są na dwóch krańcach jakiejś osi i kiedy dochodzi do konfliktu damsko-męskiego, to osoby reprezentujące kobiecość i męskość oddalają się od siebie, jeszcze bardziej się zagłębiając w kobiecą kobiecość lub męską męskość, a tak naprawdę to pewnie ma niewiele wspólnego z tym, jacy oni są autentycznie.
Ludzie wcale tak bardzo się od siebie nie różnią. Oczywiście są różnice międzypłciowe wynikające z biologii, z hormonów, ale to nie są aż tak ogromne różnice, jakie narzucają nam normy społeczne. Różnice, które wynikają z biologii, nie powodują konfliktu, tylko ze sobą współgrają. Ani biologiczna męskość, ani biologiczna kobiecość nie jest gorsza, tylko tutaj mamy równość. Natura nie narzuca nam lepszości lub gorszości, ponieważ do przetrwania gatunku potrzebne są obie płcie biologiczne.
Pamiętajmy jednak o tym, że nasz mózg jest dosyć leniwy, jeśli nie musi się nad czymś zastanawiać, bo już ma dane na jakiś temat, to nie będzie tego robił. Bardzo często moim zdaniem, tak jest właśnie z męskością i kobiecością. Mamy coś narzucone od zawsze, oczywista oczywistość, że kobieta musi coś, powinna coś, mężczyzna powinien coś innego, i idziemy w to w ciemno. Jeśli paradujesz po mieście z tęczową flagą, to znaczy, że chcesz zniszczyć męskość i kobiecość, a w rezultacie zniszczyć rodzinę. Bo podstawą rodziny jest głowa i szyja, a nie równi sobie partnerzy. Oczywiście ja tak nie uważam, tylko to jest “tradycyjne” podejście.
Męski Mariusz i kobieca Róża
Zastanówmy się, jak to wszystko ma się do tematyki mojego podcastu Pokój w głowie. Przede wszystkim, jak się to ma do Róży i Mariusza?
W relacji Róża-Mariusz, Mariusz ma ewidentną przewagę. Nie zależy mu, ma dużo praw, robi co chce. Róża daje mu te prawa, bo w przeciwnym wypadku dawno dałaby sobie spokój z tą relacją. Daje mu więcej praw, a sobie więcej obowiązków. To ona musi się starać, ona czeka na niego, wyczekuje na wiadomości, a on pojawia się i znika, robi co chce, zamyka się w toi toiu, przesiaduje tam, nie wyjaśnia, wychodzi i wszystko wraca do normy, zostaje zamiecione pod dywan. Gdyby natomiast Róża była wychowana w innym duchu, czyli nie w duchu patriarchalnym, to dawno by sobie z tym typem dała spokój. Dawno zauważyłaby jak strasznie jest przez niego nieszanowana, jak bardzo dalekie jest to od partnerstwa. A co do Mariusza, weźmy pod uwagę to, że on też być może został wepchnięty w rolę społeczną, jaką ma pełnić mężczyzna. A może on wcale taki nie chce być i dlatego unika bliskich relacji, dlatego nie chce bliskości. Ma lęk przed bliskością. Może nie chce odgrywać roli takiego klasycznego, męskiego faceta, tylko po prostu, wolałby być sobą. Ale wydaje mu się jednocześnie, że nie ma prawa być sobą, że jak będzie sobą, to nie zostanie zaakceptowany, być może zostanie odrzucony, poniżony, jego uczucia zostaną podeptane. Mariusz odgrywa macho, nie szanuje kobiet, a przez to jest samotny. Pewnie też nie ma prawa płakać, bo przecież chłopaki nie płaczą. Zatem fajnie by było, gdyby jednak ta równość coraz bardziej była normą społeczną w naszym kraju. Żeby flagi tęczowej nie kojarzyć jedynie z homoseksualistami, tylko po prostu z równością. Równością wszystkich opcji płciowych. Byłoby wspaniale, gdybyśmy mieli prawo po prostu być sobą, być w związku z drugą osobą, która także jest sobą i nas także akceptuje takich, jacy jesteśmy. Ale do tego potrzeba otwartości umysłu, a nie zamykania się w czarno białości.
Kiedyś moja mama, pojechała na wycieczkę z biurem podróży i po tej wycieczce stwierdziła, że było tam sporo par emerytów, że to jest ciekawe, że oni w tych parach wyglądają podobnie do siebie. Są podobnie ubrani, mają podobne fryzury, podobną posturę. Zauważcie, że kiedy ludziom już przestaje zależeć, że nie mają powodu, żeby podkreślać swoją męskość i swoją kobiecość, bo już się wywiązali z oczekiwań społecznych wynikających z ich płci biologicznej, i kiedy mogą sobie odpuścić, to zaczynają wyglądać podobnie. Prawdopodobnie, gdyby nie narzucane nam normy społeczne, chociażby te, które widzimy na okładkach różnych gazet, na zdjęciach z Instagrama, narzucane nam normy dotyczące wyglądu, to fizycznych różnic między kobietami i mężczyznami byłoby znacznie mniej. Oczywiście różnice są, nie zaprzeczam temu, ale jednak nie są aż tak wyraziste i spektakularne jak to wynika z wzorców prezentowanych nam przez środki masowego przekazu. Dotyczy to zarówno wyglądu, jak też zachowań, cech, predyspozycji, potrzeb, wrażliwości, emocjonalności, inteligencji. Wiecie co myślę? Jedyna opcja na dobry związek, oparty na szacunku, konstruktywny, który jest w stanie przetrwać różne katastrofy, kryzysy i problemy, to jest opcja oparta na partnerstwie. Dwie osoby są głową i dwie osoby są szyją. Związek składa się z dwóch całości, a nie połówek. Może nawet nie połówek, tylko z lepszej i gorszej części. Związek dobry i konstruktywny składa się z dwóch niezależnych, równych sobie całości, bo działanie w zespole zaprowadzi nas znacznie dalej, niż działanie w pojedynkę. Ale pamiętajcie, single, że działanie w pojedynkę, kiedy nikt destrukcyjny Ci nie przeszkadza i nie podcina skrzydeł, zaprowadzi Was o wiele dalej, niż bycie w toksycznej relacji.
Zachęcam, aby przemyśleć sobie temat tęczy i równości, jeśli dotychczas nie zastanawiałaś/eś się nad tym. Pewnie będę wracała jeszcze do tego tematu, przy okazji innych wątków. No właśnie, kto jest za równością, ręka w górę! A ponieważ ten odcinek nagrywam w Berlinie to chciałabym powiedzieć, że tutaj chyba jeszcze nie widziałam tęczowej flagi, albo nie zwróciłam na nią uwagi. Natomiast, tak jak wspominałam, w Kopenhadze są one chyba na każdym kroku.