75: Patriarchat a randkowanie
Gdyby się tak na chłodno zastanowić, to niektóre zasady związane z randkowaniem są dziwne. Osłabiają kobiety. Ale od mężczyzn też wymagają zbyt dużo. A wszystko przez tradycje patriarchalne.
Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska
W materiale użyto fragmentów utworu „Oh Holy Night” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/
75: Patriarchat a randkowanie
W Warszawie dziś pada deszcz. Pada tak, że aż przesiąkła mi na wylot kurtka, co dało mi do myślenia, bo może powinnam zaopatrzyć się w wodoodporną, zimową kurtkę. Tym bardziej, że jestem wyznawczynią poglądu, że nie ma złej pogody na spacer i to do czegoś przecież zobowiązuje.
Temat, który chciałabym poruszyć w dzisiejszym odcinku to nie outdoor i outdoorowe aktywności, a randkowanie i patriarchat w randkowaniu. O tym, jak patriarchalne zasady wpływają na zachowania randkowe.
O co w ogóle chodzi z patriarchatem?
Patriarchat to taki układ sił w relacjach damsko-męskich, gdzie mężczyzna ma więcej praw, a kobieta ma więcej obowiązków. W związku z tym powstaje nierówność. On rządzi – ona więcej musi. Ona się dopasowuje. Feminizm jest przeciwstawieniem się tym zasadom. Czyli, moim zdaniem, feminizm to nie jest jakakolwiek walka z mężczyznami, tylko jest to walka z nierównością płciową i właśnie z tymi idiotcznymi, patriarchalnymi zasadami, według których mężczyzna ma więcej praw, a kobieta ma więcej obowiązków. Teraz jak ma się to do randkowania?
Otóż, skoro już zaczęłam o ubiorze – co prawda outdoorowym – to teraz nawiążę do ubioru, ale randkowego. Jak wpisałam w wyszukiwarkę hasło “buty na randkę” to oczywiście co mi się wyświetliło? No wiadomo – szpilki, albo różne inne damskie buty na obcasie. Kiedy natomiast wpisałam w google hasło “ubiór na randkę dla mężczyzny” to pierwsze z haseł, które rzuciło mi się w oczy brzmiało: “postaw na wygodny strój”. Widzicie tutaj jakąś nierówność? Szpilki a wygodny strój? Oczywiście, zapewne istnieją osoby, które powiedzą, że przecież szpilki to wygodny strój. Ale nigdy nie uwierzę w to, że komukolwiek może być w szpilkach tak samo wygodnie, jak w trampkach. Albo w butach trekkingowych. Tym bardziej, że kiedy chodzę po górach, to nie widuję tam osób w szpilkach. W szpilkach można sobie powykręcać nogi, albo nawet się zabić.
Zobaczcie, że według patriarchatu kobiety to słaba płeć. Kobieta idąc na randkę, zakłada buty w których ma upośledzoną możliwość poruszania się. Bo nie jest w stanie iść tak szybko, jakby szła gdyby miała wygodne, sportowe buty, na pewno nie będzie jej wygodnie poruszać się chociażby po bruku na starym mieście. Idzie na randkę osłabiona przez swoje własne buty.
Znowu posiłkując się Google, gdy wpisałam coś w stylu “odciski od szpilek” to oczywiście są miliony porad na to, jak sobie radzić z odciskami, jak przyzwyczaić się do noszenia szpilek. Porady brzmiały mniej więcej tak:
- noś szpilki wieczorem, kiedy masz opuchnięte stopy;
- chodź w szpilkach po domu przez kilka godzin, żeby przyzwyczaić się do szpilek i rozciągnąć, dopasować szpilki do swoich stóp.
Oczywiście to brzmi masochistycznie. Czy mężczyźni przed randką robią takie rzeczy? Wątpię.
W innym miejscu wyświetliło mi się ile kobiety przygotowują się do randki, a ile czasu robią to mężczyźni. Oczywiście kobiety przygotowują się w większości przypadków o wiele dłużej niż mężczyźni. Wymagania od kobiet są o wiele większe, jeżeli chodzi o ich wygląd, niż wymagania od mężczyzn. Kobieta ma nie mieć włosów na pewnych częściach ciała. Ma mieć pomalowane paznokcie na stopach i na dłoniach. Jeszcze inne rzeczy zrobione z brwiami. Makijaż oczywiście. Ułożone włosy.
Większość z tych rzeczy nie dotyczy mężczyzn
Oczywiście są mężczyźni, którzy by to wszystko również zrobili, ale nie sądzę by był to klasyczny sposób postępowania przeciętnego faceta przed randką. Zatem, jeśli chodzi o obowiązkowe “must do” przed randką, tutaj kobiety mają więcej “obowiązków”, a mężczyźni mogą po prostu tam pójść. Wystarczy, że się ubiorą w niepoplamione ciuchy, pójdą pewnie stąpając po bruku w swoich wygodnych butach.
Zobaczcie, że idzie biedna kobieta, godzinami przygotowująca się do randki, często jest oczekiwanie na wyrok. Jak on ją oceni? Czy to wszystko, co robiła przez wiele dni, albo cały dzień, albo wiele godzin, albo przynajmniej godzinę, czy to wszystko zostanie przez niego pozytywnie ocenione i czy on to zaakceptuje? Czy może więcej się nie odezwie? Bo przecież to on zwykle decyduje, co będzie dalej z tą relacją. Idzie ta biedna kobieta, oczekująca na wyrok, na jego ocenę, osłabiona przez własne buty z niepewnością w głowie i z niepewnym krokiem na taką randkę. Co gorsza, kiedy pada deszcz na przykład i zniszczy makijaż i fryzurę, to już w ogóle masakra, no bo jak pójść na randkę w jakimś wodoodpornym ubraniu… Idzie i jeszcze w dodatku oczekuje, że on za nią zapłaci, co znowu robi z niej słabszą płeć, a jemu daje władzę. Bo jest to oczywiste, że kto ma pieniądze, ten rządzi. Ciężko jest rządzić nie mając grosza przy duszy. Zatem jego zadaniem już na pierwszej randce jest pokazać, że jest zdolny do objęcia władzy finansowej. A jej zadaniem, już na pierwszej randce jest pokazać, że jest słaba i potrzebuje się na kimś oprzeć.
Oczywiście w ogóle nie uważam, że kobiety są słabe. Uważam, że normy społeczne osłabiają kobiety, ale z natury one są bardzo silne. Wiecie, ja sama robię różne rzeczy, zarówno takie męskie aktywności wykonywałam, jak i kobiece. Zdarzało mi się prowadzić jacht na morzu, prowadzę swoją firmę od wielu lat i urodziłam trójkę dzieci. Oczywiście urodzenie dzieci jest kobiece, bo tego mężczyźni w ogóle nie robią. Natomiast jachty jednak w większości prowadzą mężczyźni. Zgadnijcie, co było najtrudniejsze, co wymaga najwięcej siły, moim zdaniem? Oczywiście nie jacht. Jacht się robi dla rozrywki. Poza tym, jakby obliczyć prawdopodobieństwo utraty zdrowia i życia, to zapewne większe jest podczas porodu, a nie podczas pływania jachtem. Ale jednak silna płeć pływa jachtem, a ta słaba rodzi dzieci. Nawet jak nie rodzi dzieci, to ma gotowość do rodzenia dzieci. Żeby nie było, słuchajcie – ja też mam szpilki w szafie. Zdarzało mi się chodzić w szpilkach, ale zawsze przez moją głowę przewijało się pytanie, czy na pewno ma to sens? Teraz tak trochę razem z Wami zastanawiam się jaki ma to sens? Do czego to prowadzi? Bo zawsze gdzieś tam w głębi, w szpilkach, czułam się trochę upośledzona.
Kolejne patriarchalne elementy randkowania, oprócz ubioru, płacenia i czasu przygotowań do randki, to to, że po randce najczęściej to jednak kobiety czekają, czy on się w ogóle odezwie. Czy zaprezentowałam się wystarczająco dobrze, by zasłużyć na odzew z jego strony? Czy wybierze mnie? Zauważcie, że on ma prawo odezwać się lub nie.
On ma prawo dokonać wyboru
Ona natomiast ma czekać pokornie i nie zawracać mu niepotrzebnie głowy, żeby nie wyszło, że jest natarczywa lub zdesperowana. Do czego jeszcze mężczyzna ma prawo? Otóż facet, który umawia się z wieloma kobietami na randki jest playboyem. To nie jest wcale negatywne określenie. Natomiast kobieta, która umawia się z wieloma mężczyznami na randki jest chyba dziwką, według klasycznego podejścia. Puszczalską, latawicą, szmatą. On ma prawo, a ona do tego prawa nie ma. W ogóle jeszcze tak sobie myślę o tych szpilkach i zobaczcie, jak by to w ogóle wyglądało w świecie zwierząt.
Wyobraźmy sobie, że samica łosia, żyjąca gdzieś tam w lesie, chciałaby zachęcić samca do siebie. Przyczepia sobie jakieś patyczki do kopyt, żeby niewygodnie jej się chodziło po leśnym mchu. Co Wy byście pomyśleli o tej samicy łosia?
Taka samica człowieka z kolei, z tymi patyczkami przyczepionymi do “kopyt”, kiedy jest jej już ciężko iść po takim bruku na starym mieście, po mchu też oczywiście byłoby jej ciężko, to żeby sobie ułatwić to chodzenie, to oczywiście na płci silnej musiałaby się wesprzeć. Na jego męskim ramieniu. Tylko zauważcie, że powód wspierania się na tym ramieniu, nie jest taki, że ona jest realnie słaba, tylko jest taki, że założyła buty, które ją upośledzają. To jest dopiero ciekawy układ, no nie? Kobieta mogłaby być silna, ale specjalnie się osłabia, bo inaczej nikt jej nie zechce jak będzie sobą.
Oczywiście się z tym absolutnie nie zgadzam i myślę, że wielu mężczyzn w ogóle taki związek nie uszczęśliwia, a raczej unieszczęśliwia, kiedy są obarczeni jakimiś idiotycznymi obowiązkami przewodzenia stadem, zarabiania, bycia bankomatem i podejmowania decyzji na które być może potem jeszcze inni narzekają.
Myślę, że każdy, świadomy siebie, pewny siebie i z uporządkowaną samooceną człowiek, taki, który dobrze się czuje sam ze sobą, jednak wolałby partnerstwo. Układ, gdzie obie osoby w związku są sobie równe, a nie uwieszenie się jednej osoby na drugiej. Poza tym zawsze to powtarzam, że dwie pełnowartościowe całości, dwie niezależne osoby, to jest jak 1+1, czyli razem 2, czyli mała drużyna. A w drużynie wiadomo, że można o wiele więcej zdziałać niż samemu. Natomiast, jeżeli ktoś jest niepełnowartościową połówką, bo sam siebie tak postrzega, więc sam siebie ogranicza w różnych działaniach i potrzebuje drugiej osoby do tego, żeby stać się wartościowym człowiekiem, wtedy mamy związek stworzony z dwóch połówek. Bo połówka i połówka do siebie pasują, bo całość nie zwiąże się z połówką. Połówka i połówka to jest 1, a jeden to jest mniej niż 2. Związek z dwóch całości, to dwie osoby, związek z dwóch połówek to łącznie jedna osoba. W dwie osoby można zdziałać więcej niż samemu, nawet z drugą połówką.
Może nie ma co dążyć do bycia połówką i osłabiać się celowo przez jakieś zachowania, przekonania i oczekiwania społeczne w stylu upośledzające buty. Te buty to jest jakiś symbol, bo myślę, że dążenie do tego by mężczyzna zarabiał więcej, albo powierzanie mu całej władzy finansowej, jest analogiczne do zakładania upośledzających butów. Zazwyczaj osoba, która nie ma pieniędzy, ma w związku mniej praw i ma mniej możliwości, nie ma możliwości w ogóle odejść, gdyby coś było nie w porządku w tej relacji. Kobiety, które są w nieszczęśliwych związkach, takich gdzie mężczyzna ma władzę finansową, to pierwsze co muszą zrobić, gdy im nie jest dobrze w tej relacji i nic się nie da z tym zrobić, to uzyskać niezależność finansową. Uważam, że niezależność finansową zawsze, ale to zawsze warto mieć. Niezależnie od tego, jakiej jesteś płci. Zależność finansowa w wielu sprawach zamyka usta tej zależnej osobie.
Mogą minąć jeszcze pokolenia, zanim rzeczywiście zrozumiemy czym jest równość płci
Myślę też, że równość płci nastąpi dopiero wtedy, kiedy nikogo nie będzie dziwił facet w spódnicy, albo facet w szpilkach przechodzący ulicą. Kiedy nikt nie skomentuje tego, że kobieta ma niewydepilowane brodę lub wąsy.
Na szczęście w obecnych przekazach kierowanych do dzieci tę równość już widać. Bo myślę, że nie jest to przypadkowe, że w Psim Patrolu śmigłowcem lata dziewczyna w różowym ubranku. Pewnie macie też pytanie “Jak w takim razie postępować, jeżeli nie według tych patriarchalnych zasad?”. Oczywiście wskazówki są w każdym z nas: postępować w zgodzie ze sobą.
W zgodzie z tym, jak czujesz
W zgodzie z tym co czujesz, że będzie dla Ciebie dobre. W czym się czujesz dobrze, w czym się czujesz pewnie? Twoje emocje Ci to pokażą, ponieważ emocje to jest Twój wewnętrzny kompas. Oczywiście to nie jest takie proste, że mamy robić wszystko, co nam pokazują emocje. Gdy emocje nam pokazują, że coś jest straszne, to że należy od razu uciekać. To już trochę inny temat. Poruszałam to we wcześniejszych odcinkach podcastu. Prawdopodobnie będę też do tego wracać w przyszłości, czyli co nam pokazuje lęk, co nam pokazuje złość, smutek i tak dalej.
Pamiętajcie, że zasady nie są ważniejsze niż ludzie i jeżeli jakieś zasady Wam nie służą, to nie musicie się do nich dopasowywać. Uważam też, że warto świadomie podchodzić do różnych zależności i zasad panujących w relacji, którą się tworzy. Jeśli źle się czujesz z zależnością od kogoś, to Ty zależności nie buduj. Buduj niezależność i partnerstwo. Natomiast, jeśli potrzebujesz zależności, to pewnie warto odpowiedzieć sobie na pytanie “dlaczego potrzebujesz być zależna? Jakie masz z tego korzyści i czy aby nie wynika to po prostu z lęku przed tym, że sobie sama nie poradzisz?”. Czyli lęku, który wynika z różnych patriarchalnych przekazów na temat tego, że kobiety są przecież słabe i są życiowymi nieogarami, bez mężczyzny by nie przetrwały.
Dziękuję za wysłuchanie tego odcinka. Jeśli masz ochotę sięgnąć po więcej moich treści to zajrzyj na profil Pokój w głowie na Instagramie lub Facebooku. Zasubskrybuj też podcast Pokój w głowie w swojej ulubionej aplikacji podcastowej, aby nie przegapić przyszłych odcinków.
Teraz czas na wyjście przez sklep z pamiątkami. W sklepie z pamiątkami znajdziesz gadżety związane z podcastem, które przyczyniają się do sponsorowania niniejszego podcastu.