86: Zgubne idealizowanie innych
Idealiowanie ludzi ma wpływ na to, jak postrzegamy ich wartość i jak postrzegamy naszą własną wartość. Wartość idealiowanego rośnie, a nasza własna w tym samym czasie spada. On jest wspaniały, ja beznadziejna…
Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska
Transkrypcja: pomocdlafirmy.pl
W materiale użyto fragmentów utworu „Deadly Roulette” Kevin MacLeod
(incompetech.com)Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/
86: Zgubne idealizowanie innych
Witam w 86. odcinku podcastu “Pokój w głowie”. Tym razem chciałabym pociągnąć temat, który już poruszałam we wcześniejszych odcinkach, idealizowania i zmyślania ludzi. Pójdziemy dalej za przekonaniem, że im więcej o kimś myślisz, tym bardziej jest on zmyślony. A dzisiaj skupimy się dokładniej na tym, co sprawia, że zaczynamy kogoś zmyślać i jaki jest bodziec wyzwalający zmyślanie innej osoby. Od czego to się wszystko zaczyna i jaki ma wpływ na naszą samoocenę?
Nieświadoma procedura dopasowywania
Wróćmy, na potrzeby tego odcinka, do historii Róży i Mariusza, gdzie Róża idealizowała Mariusza i miała w swojej głowie jego zmyśloną wersję, taką oderwaną od rzeczywistości. Mariusz w wersji Róży był o wiele lepszym dla niej, bardziej dopasowanym do niej człowiekiem, niż miało to miejsce w rzeczywistości. Temu zmyślonemu Mariuszowi zawsze na Róży zależało. Była dla niego zawsze ważna. Natomiast realny Mariusz, cóż, często olewał Różę i nie przejmował się, ani jej życiem, ani jej uczuciami, ani nią ogólnie jako człowiekiem.
Jak to się stało, że realna wersja była tak oderwana od tego, co wydarzyło się w głowie Róży? Zacznijmy od samego początku. Moment, kiedy Róża pierwszy raz spotkała Mariusza. Pierwszy raz spotkała go, powiedzmy, w biurze. Pracują razem w tej samej firmie, w związku z tym znają się z pracy i to ich połączyło. Spotkali się na przerwie na kawę w firmowej kuchni. Ludzie tam przychodzą, żeby sobie pogadać z innymi, napić się kawy i może zjeść kanapki, jeśli ktoś przynosi ze sobą do pracy kanapki. Niektórzy głodzą się cały dzień, a potem wieczorem, jak dzicy, rzucają się na jedzenie w domu, pożerając przy tym tony słodyczy. Ale nie jest to temat tego odcinka.
A więc ludzie spotykają się w tej kuchni podczas przerwy i prowadzą pogawędki. Pewnego dnia, gdy Róża poszła do kuchni, pojawił się tam także Mariusz. Nie znała go wcześniej, ale od razu zwróciło jej uwagę to, że jest bardzo przystojny. Od razu wydał się jej bardzo pewny siebie i to jej zaimponowało. I pyk! To uruchomiło procedurę w jej głowie. Od tego momentu już nie postrzegała go tak, jak całą resztę ludzi, czyli w taki neutralny, ale też pozytywny sposób. W głowie Róży uruchomił się proces, w którym zaczęła się idealizacja Mariusza i taka nieświadoma procedura dopasowywania go do tego, na co Róża miała nadzieję w swoim przyszłym życiu. Czyli że stworzy z kimś fajny związek, ktoś będzie dawał jej dobre emocje i będzie ją uszczęśliwiał.
Już na wstępie widać było, mimo że go jeszcze nie znała, że ten Mariusz, przystojny i pewny siebie, wpasowuje się bardziej niż inni ludzie w ten jej idealny wzorzec mężczyzny, który w jej założeniu jest jej potrzebny w życiu. A zatem Róża zaczęła wyobrażać go sobie, jak w przyszłości jest już jej partnerem, mężem, może ojcem ich dzieci. Zaczęła go dopasowywać, idealizować i wyobrażać sobie różne sytuacje, które realnie tak naprawdę wcale się nie działy. Zaczęła wyobrażać sobie przyszłe sytuacje, fajne przeżycia razem z Mariuszem, z których wynikały różne bardzo pozytywne emocje. W związku z tym ten Mariusz kojarzył się jej coraz lepiej, jako coraz lepszy, fajniejszy człowiek i przez to stawał się też coraz ważniejszy w jej życiu. Procedura wpasowywania Mariusza we wzorzec.
Jest oczywiste, że realny Mariusz nie za bardzo miał się do tego, kogo Róża potrzebuje. Może był trochę zainteresowany Różą, ale on jej jeszcze nic nie pokazał, nic nie udowodnił i nie było widać z jego strony realnych, opartych na czynach, objawów tego, że Róża jest osobą ważną w jego życiu. Na to, umówmy się, potrzeba czasu, a nie przelotnego spotkania w kuchni.
Nikt tak nie ma w swoim związku
Drugi raz, kiedy Róża spotkała Mariusza w tej firmowej kuchni, był inny niż ten pierwszy, ponieważ ona w swojej głowie już dużo z Mariuszem przeżyła. Dużo fajnych sytuacji, które nie wydarzyły się realnie. One wydarzyły się w jej głowie, ale Róża czuła się tak, jakby realnie się wydarzyły, więc Mariusz był przez nią postrzegany, już tego drugiego dnia, jako naprawdę fajny superfacet. Dopasowany do jej życia i dający mnóstwo nadziei, że ta relacja się potoczy naprawdę dobrze i że wreszcie Róża odnalazła kogoś, kogo całe życie szukała, czyli takiego partnera na resztę życia.
A to, że Mariusz ten czas, który dzielił pierwsze spotkanie w kuchni od drugiego spotkania w kuchni, spędzał z jakimiś innymi kobietami, nie miało znaczenia, bo Róża przecież nie widziała tego na własne oczy. W jej mniemaniu – nieświadomie oczywiście – Mariusz przebywał tam, gdzie ona sobie wyobrażała, że przebywa, czyli w różnych wspaniałych sytuacjach razem z nią. Jako ktoś, kto jest dobrym przyjacielem, kto jest zawsze wsparciem, na kogo zawsze może liczyć, kto daje jej poczucie bezpieczeństwa.
Ten zmyślony Mariusz, oderwany od rzeczywistości, to taki wręcz idealny człowiek. On, wyobraźcie sobie, nie ma słabości, nie popełnia błędów, nigdy nawet nie ma konfliktów z Różą. Zawsze są jednomyślni. Wszystko świetnie idzie w ich relacji. Tak gładko, że ho ho. Nikt tak nie ma w swoich związkach. Związek Róży i tego wymyślonego Mariusza, poznanego wczoraj w kuchni, przebiega perfekcyjnie. Perfekcyjnie. Powiedzmy to sobie szczerze – to jest związek wszech czasów. A Mariusz jest tak świetnym człowiekiem, że on nawet nie ma żadnych problemów do przepracowania, żadnej przeszłości, z którą sobie nie poradził, żadnych negatywnych schematów rodzinnych, które mogłyby mieć destrukcyjny wpływ na ich relacje. Mariusz jest bezproblemowy. Jest ideałem. Jest silny. Ze wszystkim sobie radzi. Zawsze wszystko wie. I on jest tak zakochany w Róży, jak nikt nigdy w nikim nie był. Oczywiście, nadal mówię o tym zmyślonym Mariuszu.
I teraz zobaczcie, możemy sobie zadać pytanie: “co takiego się stało, że Róża zaczęła tego Mariusza zmyślać?”. Zaraz do tego pytania wrócimy, bo myślę, że to w ogóle można by przedstawić w postaci wykresu, gdzie mamy postrzeganie wartości Mariusza jako człowieka przez Różę. To jest linia, która jest stałą wartością. Takie samo jest postrzeganie wartości Róży przez nią samą. Czyli do momentu tej refleksji, że on jest fajny, wartość Mariusza i Róży jest taka sama, wedle postrzegania Róży. Ale kiedy zaczyna działać ten bodziec, który uruchamia procedurę wpasowywania Mariusza w ideał partnera dla Róży, wtedy już dzieje się tak, że ta linia, która obrazuje wartość Mariusza szybuje w górę na wykresie, na układzie współrzędnych, czyli wartość Mariusza rośnie. Jest coraz większa. Im więcej tych wspaniałych sytuacji wydarza się w głowie Róży, tym bardziej wartość Mariusza wzrasta. On jest po prostu fantastycznym, idealnym człowiekiem. Nawet Bogiem, można by powiedzieć.
A co się wtedy dzieje z poczuciem wartości Róży? Jeżeli on jest tak idealny, to wiadomo, że nikt nie dorówna ideałowi. W związku z tym Róża czuje się, w porównaniu z nim, coraz bardziej beznadziejna. Coraz bardziej ma poczucie, że jest gorsza i że musiałaby zasłużyć na to, żeby on ją kochał. Niby ten idealny Mariusz może i jest szaleńczo zakochany w Róży, ale przecież Róża, gdzieś tam w głębi, nie wierzy, że ktoś, ot tak, mógłby ją kochać. A już szczególnie, że mógłby ją kochać ktoś, kto jest tak idealny jak ten zmyślony Mariusz, więc coraz bardziej wierzy w to, że to ona musi się starać, żeby na tego ideała zasłużyć.
W związku z tym linia obrazująca wartość Róży, jej poczucie wartości, które pokrywały się wcześniej z wartością Mariusza, zaczyna iść w dół. Szybuje w dół, w otchłań, w przepaść. Wartość Mariusza szybuje w górę, w kosmos, a wartość Róży spada ku przepaści, stacza się, zostaje zrujnowana. Następuje coraz większa rozbieżność między wartością, którą Róża nadaje Mariuszowi, a wartością, którą nadaje sobie samej. Rozbieżność między tym, jak ona go postrzega i jego wartość jako człowieka, a jej własnym poczuciem wartości. Czuje się od niego gorsza, niewartościowa, i w rezultacie to ona musi zasłużyć. Zasłużyć na tak wspaniałego faceta, jakim jest Mariusz. A Mariusz to już nic nie musi, bo przecież on już jest tak idealny po tych wszystkich nierealnych wydarzeniach, które miały miejsce w głowie Róży. On już udowodnił, że jest ideałem, więc zasługiwać nie musi. On zasłużył w myślach Róży.
Co uruchamia proces idealizowania?
I teraz zobaczcie, żeby uchronić się przed wpłynięciem w tę rozbieżność między poczuciem wartości swoim, a postrzeganiem wartości cudzej, czyli tego wyidealizowanego człowieka, żeby uchronić się przed takim zmyślaniem kogoś, to musimy przede wszystkim wyłapać ten początkowy moment, kiedy w naszej głowie uruchamia się ta cała procedura idealizowania. I co to takiego jest?
Myślę, że możecie sobie zadać pytanie: “Co takiego sprawia, że idealizuję jedną osobę?”. Jaki jest ten pierwszy, absolutnie pierwszy bodziec, że zaczynam kogoś idealizować? A dlaczego nie idealizuję innych osób, które mnie otaczają? Co konkretnie, jaka malutka, drobna myśl sprawia, że czyjaś wartość nagle szybuje w górę i powstaje taka bańka spekulacyjna, której nie jestem oczywiście świadoma.
Natomiast gdyby taka myśl nie pojawiła się, to nie doszłoby do powstania tej bańki. Jeśli będziemy mieć świadomość, jaka to jest myśl, jaka jest ta pierwsza, absolutnie pierwsza, drobna, malutka, tyciuteńka myśl, to być może będziemy w stanie się uchronić przed idealizowaniem innej osoby. Być może będziemy mogli myśli, które nam się pojawiają, idealizujące drugiego człowieka, zastąpić takimi, które będą bardziej realne, oparte na rzeczywistości. Chociażby takimi myślami, że przecież go nie znam, nic o nim nie wiem, że on sam odpowiada za to jak się zachowuje i jak on prezentuje siebie w relacjach ze mną. A żeby dowiedzieć się tego, jak on będzie się zachowywał w przyszłych sytuacjach, to muszę te sytuacje najpierw przeżyć, a nie po prostu je sobie tylko wyobrażać.
Muszę wtedy dać też prawo temu Mariuszowi, czy temu komuś, kogo ja mam chęć wyidealizować, do tego, żeby on mną w ogóle nie był zainteresowany. Przecież tak również może się stać, prawda? Przychodzi nam do głowy, że ktoś jest świetny, piękny, idealny, silny, mądry, inteligentny, perfekcyjny, a ten człowiek może będzie dla mnie miły, ale na dłuższą metę w ogóle nie będzie miał takiego pomysłu, żeby jakkolwiek włączyć mnie w swoje życie. Może przecież mieć ku temu nawet niechęć.
Zatem poszukajcie u siebie tych myśli. To mogą być te pierwsze myśli, te triggery, uruchamiające właśnie procedurę idealizacji i zmyślania człowieka. To mogą być myśli dotyczące wyglądu. Mogą to być myśli dotyczące czyjejś inteligencji, bo może jesteśmy przekonani, że inteligencja jest szalenie ważna i jest takim kluczowym argumentem do tego, czy warto z kimś być, czy nie warto, albo czy ktoś nadaje się na partnera, czy na niego się nie nadaje. Może to władza będzie tym wyzwalającym bodźcem. Albo pieniądze. Lub pomaganie – kiedy widzimy, że ktoś jest opiekuńczy wobec biednego pieska albo małego dziecka. Zastanówcie się, co takiego uruchamia proces idealizowania.
I gdy będziecie pamiętali o tym, że im więcej o kimś myślisz, tym bardziej jest on zmyślony, to będzie wam łatwiej tę procedurę idealizowania powstrzymać. Tu chodzi o świadomość tego. Zobaczcie, że dużo w naszej nieświadomości może się wydarzyć, jeżeli jesteśmy nieświadomi. Natomiast jeżeli potrafimy złapać się na różnych myślach, które generują w nas różne emocje, to będziemy w stanie zmodyfikować te myśli.
Właśnie! Ale jak się złapać na nieświadomych myślach? Ha! Pamiętajmy o tym, że czujemy to, co myślimy. W momencie, kiedy w mojej głowie czyjaś wartość szybuje w górę i jednocześnie moja wartość spada w otchłań, w dół, w przepaść, to na pewno, jeśli chodzi o moje emocje, nie obędzie się bez echa. Ponieważ będę czuła się coraz bardziej zestresowana, niepewna, zaniepokojona, smutna. Pewnie dlatego, że ta sytuacja pokazuje moją gorszość. A gdy czujemy się naprawdę gorsi, to jesteśmy smutni, przybici, zdruzgotani. To może powodować nastrój depresyjny. Przestajemy mówić, choć wcześniej zachowywaliśmy się normalnie a teraz zaczynamy milczeć, bo boimy się zepsuć tę relację. Boimy się źle wypaść, bo przecież “muszę zasłużyć”. Skoro moja wartość spada, to muszę naprawdę ostro się postarać, żeby ten człowiek jednak mnie postrzegał w tak fantastyczny sposób, w jaki ja postrzegam jego. Więc muszę wypadać perfekcyjnie. A jeżeli mamy poczucie, że musimy wypaść perfekcyjnie, a jednocześnie mamy poczucie, że wypadamy beznadziejnie, to jesteśmy zablokowani. I klapa totalna, właściwie nic nie możemy zrobić. Nie możemy działać w zgodzie ze sobą. Nie możemy mówić. Nie możemy czuć. Nie możemy myśleć. Tylko jesteśmy wtedy zafiksowani na tym braku idealności z naszej strony. I nasze emocje nam to pokazują, więc jeśli jakaś relacja sprawia, że czujesz się niepewnie, źle, coraz gorzej, że czujesz się gorsza, mało warta, to jest to fantastyczny sygnał, że tutaj warto przyjrzeć się Twoim myślom, co takiego w Twojej głowie się wydarzyło, do jakiej katastrofy tam doszło. Tym bardziej, jeśli wcześniej, do któregoś momentu, przy tej samej osobie czułaś się okej. Albo jeśli przy innych ludziach czujesz się okej, a przy tym kimś czujesz się źle.
Zastanów się, co myślisz na temat tego kogoś, jak postrzegasz jego wartość i jak postrzegasz swoją wartość. Od czego w ogóle się zaczęło? W której sytuacji zaczęła się ta rozbieżność między Twoim postrzeganiem czyjejś wartości, a Twoim postrzeganiem wartości swojej własnej? Jaki był ten pierwszy moment, ten wyzwalający bodziec? Tak jak mówiłam: im więcej o kimś myślisz, tym bardziej jest on zmyślony. O tym należy sobie wtedy przypomnieć.
Ten temat już poruszałam we wcześniejszych odcinkach podcastu. Jeden z odcinków nawet ma ten tytuł (odcinek 35. pt. ”Idealna Ty + zmyślony On = baśniowy związek?”)
Pilnuj racjonalnego myślenia
A! Dodam przy okazji, że jeżeli chcecie mieć takie przypomnienie (na przykład w miejscu pracy:) to na stronie pokojwglowie.pl można kupić kubek z tym hasłem, że im więcej o kimś myślisz, tym bardziej jest on zmyślony. Miałby on służyć temu, żeby pilnować się w tych kluczowych momentach, kiedy nasze postrzeganie wartości drugiej osoby płynie gdzieś tam w kosmos.
Jeśli spojrzymy świadomie na różne sytuacje, jeśli ubierzemy w słowa nasze myśli destrukcyjne i niekonstruktywne, to jesteśmy w stanie je przeformułować na takie myśli, które będą oparte na faktach i na rzeczywistości. Gdyby Róża w tamtym momencie, gdy zaczęła idealizować Mariusza, skonfrontowała swoje myśli z rzeczywistością i te wszystkie nierealne sytuacje, które sobie wyobrażała, które nigdy się nie wydarzyły, a wydarzyły się jedynie w jej głowie, to chyba postukałaby się w czoło, pomyślała “Kurde, co ja w ogóle odwalam? Przecież zmyślam człowieka. Nie znam go. Nie wiem jaki on jest. Może jest głupim gnojkiem”. Po spotkaniu w kuchni nie da się ocenić, czy ktoś się nadaje na przyjaciela, prawda?
Jest jeszcze ważny temat do poruszenia tutaj, kiedy czasami wydaje się nam, że nadajemy na tej samej fali, że czujemy jakieś fluidy z tą drugą osobą. Ale te fluidy często są już właśnie takim początkiem zmyślania drugiej osoby, czyli czymś, co dzieje się po tym wyzwalającym bodźcu. Oczywiście, jest taka możliwość, że ktoś okaże się być tym, kogo my sobie wymyślamy. I jest tak w dobrych relacjach, ale jednak najlepiej jest nie wymyślać i dać komuś samodzielnie potwierdzić, że jest on dla nas odpowiednią osobą i kimś, kto nadaje się na partnera i najlepszego przyjaciela. Nie musimy wymyślać sobie wydarzeń i argumentów, które utwierdziłyby nas w przekonaniu, że ktoś się nadaje, tylko ten człowiek sam z siebie nam to pokaże i potwierdzi. Najbezpieczniej jest więc jednak, kiedy już odpływamy od faktów naszymi wyobrażeniami, przywołać się do porządku, do tych faktów wrócić i na ich bazie wyciągać wnioski.
Pamiętajcie, że im więcej o kimś myślicie, tym bardziej jest on zmyślony. Polecam kubek, żeby pamiętać, żeby nie zapomnieć. A jeśli nie kubek, to możecie sobie to po prostu pozapisywać w różnych miejscach, na pulpicie telefonu albo w jakimś notatniku na pierwszej stronie. W takich miejscach, gdzie będziecie zaglądać. Pilnujcie się. Jeżeli macie tendencję do idealizowania ludzi, to po prostu musicie pilnować się, żeby tego nie robić. Musicie też poszukać bodźców, które wyzwalają tę idealizację, żeby móc trochę to poodkręcać, żeby wrzucić swoje myśli na taki racjonalny tor, nie pozwolić im polecieć w kosmos i żyć własnym życiem. Nie dość, że pozwoli Wam to racjonalnie patrzeć na drugiego człowieka i rzeczywiście z uczciwością wobec siebie wchodzić w daną relację, to jeszcze uchroni to Waszą samoocenę, która przy idealizowaniu innej osoby leci w dół. Uchroni to Waszą samoocenę, a także Was i Wasze samopoczucie przed smutkiem z powodu tego, że w danym momencie nisko postrzegacie swoją wartość.
Kubek jest dostępny w sklepie z pamiątkami na stronie pokojwglowie.pl, w zakładce sklep, ale hasło można sobie pozapisywać w różnych miejscach i będzie ono w równie dobry sposób spełniało swoją funkcję. Na pewno nie warto żyć po omacku i nieświadomie, więc tak naprawdę świadomość jest naszym krokiem do szczęścia. Jeśli nawet nie do szczęścia, to do takiego dobrego życia z poczuciem spełnienia.
Tego wszystkim życzę. I życzę też prawdziwych, dobrych, konstruktywnych relacji.
Jeśli masz ochotę na więcej moich treści, to na stronie pokojwglowie.pl znajdują się linki do mediów społecznościowych, transkrypcje wszystkich odcinków podcastu oraz sklep z pamiątkami, o którym wspomniałam wcześniej. Zasubskrybuj podcast “Pokój w głowie” w swojej ulubionej aplikacji podcastowej po to, żeby nie przegapić kolejnych odcinków.