91: Różnice damsko-męskie i inne różnice

Czy są jakieś istotne różnice między kobietami i mężczyznami? A może płeć to spektrum?

Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska
Transkrypcja: pomocdlafirmy.pl

W materiale użyto fragmentów utworu „Night in Venice” Kevin MacLeod (incompetech.com)

Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/

 

91: Różnice damsko-męskie i inne różnice

Witam w 91. odcinku podcastu „Pokój w głowie”. Chciałabym porozmawiać o różnicach damsko-męskich, a może nawet bardziej o tym, że właściwie wszystko jest jakimś spektrum. Nawet nasza płeć jest spektrum. Tak bym to ujęła.

Czemu uznajemy, że coś jest lepsze, albo gorsze?

Być może słychać jakiś łomot w tle, to moje dzieci hałasują i w dodatku przewijać się może piosenka „Mam tę moc”. Do moich dzieci tutaj właśnie chciałabym nawiązać, bo właściwie od tego zaczęły się moje rozważania na temat różnic międzypłciowych. Czy tak naprawdę są różnice między mężczyznami a kobietami, a jeszcze bardziej między chłopcami i dziewczynkami? A jeżeli tak, to jakie są to różnice?

Dorośli mogą już być wpasowani w rolę i nie wiemy właściwie, czy jakieś zachowania, pasujące do archetypu danej płci, są dla nich naturalne, czy może wyuczone. Dzieci są bardziej autentyczne. Jak się patrzy na dziecko, to ono właściwie jeszcze nie wie. Dzieci do pewnego momentu w ogóle nie wiedzą, że jest chłopak i dziewczyna. I powiem wam, co zauważyłam na bazie obserwacji dwóch chłopców i jednej dziewczynki, czyli moich dzieci, z którymi mam codzienny, intensywny kontakt. Otóż różnice są. Podam taki przykład: oni wszyscy dostali wózki, takie do wożenia misiów czy lalek. I jak oni się bawili tymi wózkami? Ja z moim mężem nic im nie podpowiadaliśmy. Inni dorośli również. Otóż chłopcy robili sobie zawody tymi wózkami. Zderzenia, rozbijali się o ściany i te miśki po prostu im wypadały z wózków na ziemię. Jakaś masakra. Ja tak nie wożę dzieci w wózku, więc sami to musieli wymyślić. Natomiast dziewczynka, czyli córka, wozi dzidziusia, coś tam do niego gada, sadza go na nocnik, karmi butelką. Ona zachowuje się po prostu jak mama czy opiekunka, albo może tata. Więc zobaczcie, już nawet tutaj widać różnicę, prawda? Na bazie zabawy i wykorzystania tych wózków. I myślę, że może być tak, że nie ma takiej zabawki, którą przeciętna dziewczynka, czyli taka uśredniona dziewczynka, ale nie każda dziewczynka – absolutnie jestem przeciwna temu, że każda dziewczynka, bo na pewno są dziewczynki, które robią zawody wózkami i rozbijają się tymi wózkami o ściany – będzie się bawiła zupełnie identycznie jak uśredniony, przeciętny chłopiec. Może i są takie zabawki, ale są to nieliczne zabawki. Unisex.

Zauważcie, że właściwie to nie jest istotne, czy oni się bawią tak samo, czy się bawią inaczej. Istotne jest to, czy my jakąś formę uznamy za lepszą, a jakąś za gorszą. I to nie różnice są problemem, tylko problemem jest lepszość-gorszość. I wiecie, co mnie zastanowiło? Miałam w sumie mówić w tym odcinku przede wszystkim o różnicach damsko-męskich. Natomiast zastanowiło mnie to, że mamy od pokoleń taki podział na płcie, płeć A i płeć B, płeć silna i słaba, damska i męska, delikatna i twarda itd. Mamy więc tutaj czarno-białość, a jednocześnie w naszych głowach operujemy jednak jakimś spektrum, a mianowicie lepszość-gorszość.

I właściwie mnóstwo osób ma ten wymiar w swojej głowie i próbuje siebie gdzieś tam na tej lepszości-gorszości umieszczać, innych ludzi też próbuje tam umieszczać. W dodatku, jak już tym wymiarem lepszości-gorszości operujemy, cały czas możemy się czuć zobowiązani do tego, żeby walczyć, żeby wypadać jak najlepiej na tej skali. Czyli zobaczcie, że tutaj sobie pozwalamy na jakieś spektrum, a w innych obszarach, gdzie to spektrum naprawdę by było świetnym rozwiązaniem, bo zamiast na przykład deklarować płeć, lepiej by było uznać, że może jest to spektrum, na to spektrum sobie nie pozwalamy.

Wszędzie jest jakieś spektrum

I tak, uważam, że płeć to jest spektrum. Bo jest przeciętna dziewczynka, jest dziewczyńska dziewczynka, chłopięcy chłopiec, męski mężczyzna, kobieca kobieta, jakaś tam inna kobieta, jakiś tam inny mężczyzna – pal licho jak to nazwać. Wiecie, jak nie operujemy lepszością i gorszością, to w sumie nawet nie będzie różnicy, jak my to nazwiemy. Różnice są może po to, żeby kogoś opisać, ale nie po to, żeby uplasować (uplasować w spektrum lepszości-gorszości, oczywiście) i ocenić. Oprócz płci, to bym powiedziała, że nasze emocje są spektrum, nasze różne choroby są spektrum, zaburzenia są spektrum, zdrowie jest spektrum. Zauważmy, że np. jak mamy zaburzenia lękowe czy depresyjne, to każdy z nas czasem spełnia kryteria tych zaburzeń. Diagnozy się stawia od jakiegoś natężenia, ale bywa przecież tak, że jak pójdziemy do jednego psychiatry, to on nam jakąś diagnozę postawi, a inny psychiatra nam postawi zupełnie inną diagnozę, albo nie potwierdzi tej diagnozy, którą dostaliśmy od psychiatry pierwszego.

Zauważcie, że to nie dość, że jest spektrum, to jeszcze tak naprawdę bardzo subiektywne jest postrzeganie, gdzie my w tym spektrum się znajdujemy i gdzie umieszczamy innych w spektrum różnych zaburzeń czy zdrowia. Jeżeli z tego spektrum: samopoczucia, zdrowia, zaburzenia, albo czuję się dobrze – czuję się źle, albo mam poczucie, że sobie radzę, czy mam poczucie, że sobie nie radzę, między tymi wszystkimi punktami wstawimy jeszcze inne opcje, to jeśliby to umieszczanie siebie w tych spektrach jeszcze w dodatku pozbawić domieszki lepszości-gorszości, to też wszystko by było super i jaki świat byłby piękny. Prawda? Gdyby ludzie, którzy mają zdiagnozowaną depresję, czy mają objawy takie, które im przeszkadzają w życiu, na przykład objawy depresyjne, nie zetknęli się nigdy, w żadnym momencie swego życia, z lepszością i gorszością, z tym spektrum lepszości i gorszości, to przede wszystkim część z nich w ogóle pewnie nie miałaby depresji. Tak, to prawda. Po drugie, o wiele szybciej poszukaliby pomocy, poszukali rozwiązań i rozmawialiby z innymi. I mało tego, jeżeli my wszyscy jesteśmy gdzieś tam w tym spektrum, gdzieś się przemieszczamy w tym spektrum i czasem mamy ten nastrój depresyjny, a czasem mamy świetny nastrój, a zwykle mamy jakiś taki neutralny bardziej, to mając świadomość, że wszyscy gdzieś tutaj jesteśmy w tym spektrum, o wiele też łatwiej by było rozmawiać z innymi ludźmi na te tematy. Na tematy samopoczucia, na tematy nieradzenia sobie, na tematy tego, co mogę zrobić, żeby sobie radzić tak jak ty, na przykład. Potoczne, tradycyjne podejście do zaburzeń psychicznych polega na tym, że ktoś jest zdrowy albo jest chory. A jak jest chory, to według niektórych osób w ogóle już jest jakimś świrusem i wariatem. Jest niepoczytalny i nie wolno mu ufać. Więc żeby nie być świrusem i wariatem, to muszę być zdrowy, czyli nawet jak mam jakieś problemy, to muszę udawać, że jestem zdrowy. Czyli udawać, że się czuję dobrze. Zauważcie, że tutaj też nie pozwalamy sobie na żadne spektrum, tylko mamy opcję A i opcję B, tak samo jak z płcią, opcję A i opcję B, a właściwie po to to jest, żeby nie zostać umieszczonym gdzieś tam w spektrum lepszości-gorszości, a już szczególnie w tej gorszej części. 

Niby się różnimy, ale potrzeby mamy takie same

Wracając do tego tematu płci, to nie ma pewnie jakiegoś jednego wzorca dla dziewczynek i dla chłopców. Jakaś typowa dziewczynka wybrałaby coś tam, ale pytanie, ile tych typowych dziewczynek jest tak naprawdę, no nie? Ile dziewczynek realnie jest tą uśrednioną dziewczynką? Moja córka na serio wybiera różowy kolor i jednorożce, a chłopcy nigdy się tym nie interesowali, czyli zgadza się to właściwie z jakimś takim wzorcem klasycznej dziewczynki. Jednocześnie też na przykład lubi śmigłowce i lubi się bawić śmigłowcami, co nie pasuje do wzorca typowej dziewczynki. Więc zauważmy, że to nie jest takie proste. Tym bardziej to właśnie potwierdza, że płeć jest spektrum.

Ciągnąc dalej temat płci, wiecie, my może mamy jakieś tam różnice damsko-męskie, może też nasze ciała są inaczej zbudowane, inaczej działają hormony w naszym ciele. Może też powodują zarówno inne problemy, jak i odczucia, w ogóle sposoby radzenia sobie, doświadczanie. Może inny poziom wrażliwości na jakieś tam bodźce. Ale jednak wszyscy mają te same potrzeby gdzieś tam w głębi. Rdzeń jest absolutnie taki sam.

Nie wiem, czy kojarzycie taką piramidę potrzeb Maslowa. To jest bardzo stara teoria, ale też w sumie myślę, że bardzo trafna, obrazowa i mądra. Ona buduje taką hierarchię potrzeb ludzkich, od najbardziej podstawowych do tych wyższych. I te potrzeby wyglądają w ten sposób (wymienię od tych właśnie najważniejszych, czyli najbardziej podstawowych). Najważniejsze są potrzeby fizjologiczne. Jeśli ich nie zrealizujemy, to nie możemy iść dalej w realizacji potrzeb. Czyli to jest priorytet, prawda? Jeżeli mamy do wyboru potrzebę fizjologiczną, a potrzebę jakąś inną z tych, które zaraz wymienię, to na pewno najważniejsze będzie zawsze zrealizowanie potrzeby fizjologicznej. Idąc stopień wyżej, mamy potem potrzeby bezpieczeństwa.
Potrzeby fizjologiczne są ważniejsze, bardziej priorytetowe od potrzeb bezpieczeństwa, ale z kolei potrzeby bezpieczeństwa są bardziej priorytetowe od np. potrzeby przynależności i miłości, które są tak jakby trzecim od dołu poziomem w tej piramidzie. Czwarty od dołu poziom to potrzeba uznania i takiego docenienia, a potem mamy jeszcze potrzebę samorealizacji. Ta potrzeba, druga od góry, czyli czwarta od dołu, potrzeba uznania i docenienia jest też jednocześnie potrzebą szacunku. Czyli zauważcie, że będziemy walczyć o szacunek przede wszystkim wtedy, gdy mamy spełnione potrzeby te ważniejsze, priorytetowe, bardziej priorytetowe i niższego rzędu na tej piramidzie, tak jakby bliżej podstawy piramidy. Jak nie mamy zaspokojonych potrzeb fizjologicznych, to nie będziemy sobie za bardzo zawracać głowy walką o szacunek. Jeśli nie mamy zaspokojonej potrzeby bezpieczeństwa, to szacunek też wcale nie będzie naszym priorytetem w danym momencie. Musimy sobie poradzić, jak dobrze się czuć w tych niższych obszarach, jakby niższych z tej piramidy, czyli takich bardziej podstawowych obszarach, żeby zadbać o szacunek, a jeszcze musimy mieć szacunek i zaspokojone wszystko, co jest poniżej szacunku, żeby samorealizować się.

Po co w ogóle o tym mówię? Zobaczcie, że tutaj wcale nie ma podziału na damską i męską piramidę Maslowa. Jest jedna dla wszystkich ludzi. Rdzeń mamy wszyscy jednak ten sam. Może inaczej to realizujemy, może inaczej to wyrażamy, może mamy też inne narzędzia do zrobienia czegoś, do załatwienia czegoś, do zrealizowania jakiejś tam aktywności, ale jednak wszyscy dążymy do tego samego, tak naprawdę. I zarówno chłopiec, który wózkiem robi wyścigi i ‘crash-testy’, jak i dziewczynka, która się bawi w opiekunkę dzidziusia, jakąś tam swoją potrzebę realizują. Być może jest to ta sama potrzeba, może to są inne potrzeby. Zobaczcie, że i dla jednych, i dla drugich wózek jest jakimś tam narzędziem. I to, że typowy chłopiec robi coś inaczej niż typowa dziewczynka, wcale nie oznacza, że oni są w głębi inni. Bo w głębi jednak, i to mówię na bazie też moich doświadczeń z moimi dziećmi, wszyscy potrzebują tyle samo przytulania, tyle samo uwagi, czasu, miłości, docenienia i poczucia bycia ważnym. Wszyscy przeżywają tyle samo smutku, tyle samo potrzebują wsparcia, ukojenia, tyle samo przeżywają radości. I zarówno chłopiec, który robi ‘crash-testy’ wózkiem z miśkiem, jak i dziewczynka, która opiekuje się lalką w wózku, potrzebują dokładnie tyle samo przytulania i miłości.

Wszystko ma swoje wady i zalety

To nie jest prawda, że mężczyźni to jest jakaś taka płeć, która nie ma uczuć i nie płacze i generalnie to są jakieś roboty albo posągi z kamienia, a kobiety to jakieś mięczaki, które są nad miarę nieadekwatnie emocjonalne. Wszyscy jesteśmy tacy sami i apelowałabym jednak o to, żebyśmy traktowali płeć jako spektrum w tym sensie, że nie musimy się wcale wciskać w jakiś często w ogóle oderwany od rzeczywistości wzorzec. Tylko poszłabym jednak bardziej w to, żeby być sobą, iść za swoimi potrzebami i na swoje sposoby te potrzeby realizować, oczywiście o ile nie krzywdzi to innych. Zatem wiecie, myślę, że warto przemyśleć, czy wy w swoim życiu macie dużo takich spektrów, nie tylko jeśli chodzi o płeć, ale inne rzeczy, czy raczej dążycie do czarno-białości. Bo ta czarno-białość może z pozoru trochę ułatwiać naszemu mózgowi. Może odbierać mu takich sytuacji, gdy on będzie zmuszony myśleć, bo mózg jest jednak trochę leniwy. Może wpakować nas to w niezłe maliny, albo możemy nie dostrzegać wielu ważnych rzeczy, subtelnych różnic. Tak więc myślę, że spektrum to jest coś super. Tak naprawdę to jest fajny sposób patrzenia na świat, ale pozbądźmy się jednak tej lepszości i gorszości. To spektrum jest zupełnie do kitu, ale czarno-białego postrzegania lepszości i gorszości też lepiej się pozbądźmy, ponieważ to nie jest prawda. Każda opcja ma swoje wady i zalety. Matka pracująca i matka, która pozostaje z dzieckiem mają jakieś swoje motywacje, argumenty i wszystko ma wady i zalety.

Wymieniam tu oczywiście taki temat, który może być też zapalnikiem do awantur. Tak samo jak wzięcie ślubu czy nie branie ślubu. Zostanie rodzicem, czy wybór bezdzietnego życia. Psy czy koty. To wszystko, tak naprawdę, jest jakimś spektrum różnych możliwości plusów, minusów, a to co w sumie dla jednej osoby jest plusem, dla innej może być minusem. Jak sobie tak za bardzo uprościmy świat, to naprawdę będziemy ograniczali swoją zdolność do rozumienia innych ludzi, ograniczali swoją empatię i ograniczali świadomość, swoją własną świadomość tego, co się dzieje wśród ludzi w ich życiu i w ogóle ograniczali zdolność rozumienia innych osób. Wywalmy lepszość-gorszość i pozwólmy sobie na spektrum bez oceniania. Spektrum we wszystkim, a już szczególnie w podstawowych aspektach relacji międzyludzkich. I w naszej sferze emocjonalnej. Czyli nie mamy się czuć tylko dobrze, albo źle lub dobrze, tylko mamy prawo czuć naprawdę przeróżne emocje i przeróżne mieszanki emocji. I jeszcze w dodatku najlepiej być świadomym tego, co czujemy. I też nie wiązać tego z tym spektrum okropnym lepszość-gorszość, czy też wymiarem lepszość-gorszość.

Może trochę namieszałam w tym odcinku. Może on jest trochę mniej konkretny niż inne. Przede wszystkim chciałam powiedzieć, że płeć to spektrum. Nie ma co tutaj szufladkować i wszyscy mamy te same potrzeby. Niezależnie od tego, gdzie byśmy się tam w tej płci sami uplasowali, to i tak głębokie potrzeby są te same. A więc Róża i Mariusz gdzieś tam w głębi są tacy sami.

Dziękuję za wysłuchanie/przeczytanie tego odcinka. Jeśli masz ochotę sięgnąć po więcej moich treści, zajrzyj sobie na stronę pokojwglowie.pl. Znajdziesz tam linki do mediów społecznościowych i transkrypcję wszystkich odcinków podcastu. A teraz czas na wyjście przez sklep z pamiątkami. Na stronie pokojwglowie.pl znajduje się zakładka „sklep”, gdzie można nabyć pamiątki związane z treścią niniejszego podcastu.

Aha, i jeszcze jedno. Zasubskrybuj sobie podcast „Pokój w głowie” w swojej ulubionej aplikacji podcastowej, aby nie przegapić kolejnych odcinków.

Shopping Cart