159: Miłość przychodzi, kiedy przestajesz jej szukać | Odcinek jubileuszowy
Ten odcinek to wyjątkowy moment — „Pokój w głowie” kończy 3 lata. Z tej okazji zabieram Cię w refleksyjną podróż, w której dzielę się swoją drogą: jak powstał podcast, kogo spotkałam po drodze i dlaczego warto być w ruchu, nawet jeśli nie widzisz jeszcze celu.
Opowiadam o tym, dlaczego miłość i ważne relacje przychodzą wtedy, gdy przestajemy ich szukać na siłę. A zamiast tego zaczynamy żyć w zgodzie ze sobą, swoimi wartościami, emocjami i ciekawością świata.
To odcinek o tym, jak działa „wewnętrzny kompas” i dlaczego życie to droga, nie cel. I właśnie w tej drodze — nie siedząc na kanapie ani nie przeglądając aplikacji randkowych — spotykamy ludzi, z którymi naprawdę coś nas łączy.
Zapraszam też na bezpłatny webinar o zniekształceniach poznawczych oraz do przetestowania fragmentu mojego kursu „Emocje to kompas”. Wszystko znajdziesz na pokojwglowie.pl.
Dziękuję, że jesteś częścią tej drogi!
Kurs „Emocje to kompas”.
Teraz możesz przetestować fragment kursu za darmo przez 5 dni!
https://pokojwglowie.pl/kurs-emocje-to-kompas/
Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska, Polskie Radio S.A. (w likwidacji)
Transkrypcja: pomocdlafirmy.pl
W materiale użyto fragmentów utworu „Bass Soli” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/
159: Miłość przychodzi, kiedy przestajesz jej szukać | Odcinek jubileuszowy
Witam w 159. odcinku podcastu „Pokój w głowie”. Ten odcinek jest odcinkiem jubileuszowym, ponieważ podcast „Pokój w głowie” kilka dni przed publikacją tego odcinka skończył trzy lata. I dzisiaj, w związku z tym, chciałabym porozmawiać o tym, dlaczego warto być w drodze, jak szukać miłości i dlaczego jednak w drodze tę miłość łatwiej spotkać, niż szukając miłości. I trochę powiem o mojej drodze, którą jest ten podcast.
Nazywam się Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska i jestem psycholożką, która od wielu lat pracuje z dorosłymi, pomagając im zadbać o zdrowie psychiczne i odnaleźć pokój w głowie.
Trochę o genezie
Tak jak już powiedziałam – podcast „Pokój w głowie” ma już trzy lata i to była naprawdę bardzo fajna droga. Bo uważam, że nasze życie jest taką drogą. I możemy albo się przemieszczać, na ile możemy, albo stać w miejscu i mieć poczucie, że gdzieś żeśmy utknęli. Ja mam wrażenie, że się przemieszczam i ten podcast też był bardzo fajnym odcinkiem trasy. Dotychczas oczywiście, bo wcale nie kończę tej drogi. Zaczynając go, myślałam, że nie będę w stanie gadać, tak solo, przez 15 minut, bo raczej wolę wypowiadać się krótko i treściwie. A nagrałam już 159 odcinków. Ten jest 159. – właśnie go nagrywam. I w tych odcinkach właściwie były tylko trzy wywiady. A resztę gadam sama, więc ile godzin już przegadałam do Was, prawda? I myślałam też, że nie uda mi się tego ogarnąć czasowo. A mimo to, zobaczcie, że wszystko poszło okej. Tylko jedyny raz nie nagrałam odcinka – kiedy mój syn miał anginę. Też wtedy miałam anginę, ale moja angina mi nie przeszkadzała. Najbardziej zawsze przeszkadzają mi choroby dzieci. One mnie rozkładają na łopatki i nie mam ochoty zajmować się niczym innym, póki ktoś nie wyzdrowieje. Ale to na szczęście już było dawno, bo chyba na początku 2023 roku.
I tak jak zaczęłam mówić – nasze życie jest drogą. A wiele z Was szuka ludzi, chce poznawać ludzi, brakuje Wam ludzi. I szukacie też miłości. Bo wiele osób słuchających tego podcastu to singielki i single. To pytanie o poznawanie ludzi bardzo często się pojawia i w wiadomościach, które otrzymuje od Was, i w rozmowach, które mam podczas spotkań z Wami. Gdzie poznawać ludzi? Jak tych ludzi poznawać? Skoro teraz właściwie głównym sposobem na poznawanie jest Internet, a jeśli on mi nie pasuje, jeśli, na przykład, aplikacje randkowe mi nie pasują, to co? To przecież wyjdę na ulicę i będę tam sama, bo wszyscy siedzą w Internecie. I mogę odpowiedzieć trochę na bazie tego podcastu.
Zobaczcie, wyruszyłam w tę podróż zupełnie nieświadoma tego, co będzie dalej. Ale wiedziałam, że to jest zgodne z moimi zasadami. Że dzięki temu podcastowi będę mogła powiedzieć Wam to, co chciałabym powiedzieć. I też to, co mówię, właściwie pokrywa się z taką moją dłuższą drogą – taką moją prywatną misją. Bo, po pierwsze, mam mnóstwo przemyśleń, informacji, też wniosków z lat pracy, polegającej na spotkaniach indywidualnych z Wami i na dbaniu o Wasze zdrowie psychiczne. No i szkoda by było te wnioski zapomnieć, nie dzieląc się nimi, prawda? I ten podcast jest też taką moją formą notowania tego wszystkiego. A jak notuję, to przy okazji mnie samą prowadzi to do jakichś kolejnych przemyśleń. Dostaję też pytania od Was, które też mnie prowadzą do jakichś kolejnych odkryć i przemyśleń. I tak, po prostu, krok po kroku odkrywam. Ale właśnie wyruszając trzy lata temu w podróż, którą jest ten podcast, nie wiedziałam właściwie, dokąd mnie to doprowadzi i ile to będzie trwało. Na pewno nie zakładałam w tamtym momencie, że będzie to trwało kilka lat. Tak jak mówiłam: miałam wątpliwości, obawy, bardzo mało czasu, bo mam teraz małe dzieci, a wtedy one były jeszcze mniejsze.
Ale tak to już jest, że jeżeli wyruszymy w drogę, to tam spotykamy ludzi dopasowanych do nas. Oczywiście, tych ludzi nie da się zaplanować, ale to jest najlepszy sposób na poznawanie ludzi, w dodatku, takich ludzi, z którymi coś nas łączy. I myślę, że w tę podróż podcastową nie wyruszyłabym, albo wyruszyłabym z bardzo dużym opóźnieniem, gdyby nie Kasia Pilarska, która, kiedy pisałam na Instagramie jakieś wzmianki o tym, że planuję nagrywać podcast, za każdym razem pisała do mnie wiadomość, że ona mi to zmontuje. A już to mówiłam w początkowych odcinkach tego podcastu, byłam przekonana, że ja muszę sama – przecież ja muszę to wszystko sama. Tylko że nie miałam czasu na to, żeby to zrobić sama, więc być może jeszcze nie zmontowałabym nic do dzisiaj. A może bym zmontowała kilka odcinków i szybko zrezygnowała. Po prostu, zajmowałoby mi to za dużo czasu. Tym bardziej, że nie jestem jakąś pasjonatką montażu i plików dźwiękowych, a Kasia Pilarska jest. I Kasia to jest ta osoba, o której mówię zawsze na końcu podcastu.
– Cześć, to ja:)
Więc zobaczcie, że nasze drogi się jakoś połączyły. Dzięki temu podcastowi właściwie, bo myśmy się wcześniej spotkały, ale potem nasze drogi się rozeszły. I teraz, zobaczcie, kontaktujemy się regularnie od trzech lat. Czasami się spotykamy w tym moim braku czasu, i Kasi zresztą też. Ale jesteśmy w kontakcie i czasami dostaję od niej jakieś uwagi, wskazówki. To nie jest tak, że ona tylko montuje i robi to milcząco. Więc to była pierwsza osoba, którą spotkałam już na samym początku, właściwie przy pierwszym kroku, mojej podcastowej podróży. Potem miałam kilka fajnych współprac, takich zawodowych, wynikających też tak naprawdę z tego, że nagrywam podcast. Ale to nie były takie współprace – zareklamuj szampon, czy zareklamuj jakiś tam krem – co właściwie w ogóle by nie pasowało, moim zdaniem, do treści tego podcastu. To były takie współprace, które były naprawdę dopasowane, moim zdaniem, do treści, które chcę przekazywać. I te treści były spójne z tymi markami, tak naprawdę – z ich działalnością, ich misją. A jeszcze, w międzyczasie, na mojej drodze pojawili się Asia z Ziemkiem, którzy działają jako pomocdlafirmy, którzy ogarniają mi ten podcast technicznie na stronie, robiąc transkrypcje, publikując itd.
– Cześć, cześć!:)
Ich też już znałam od dawna, bo to byli znajomi mojego męża. Oni znali się wcześniej, a ja ich poznałam właśnie przez mojego męża, ale właściwie z tych wszystkich znajomych mojego męża, z Asią i Ziemkiem miałam chyba najmniej wspólnego. I tu proszę, z nimi – z Asią szczególnie – też jestem w kontakcie, teraz właściwie przynajmniej raz w tygodniu, bo ze sobą współpracujemy. Czyli regularnie przy podcaście działają cztery osoby, z którymi prawdopodobnie nie miałabym kontaktu, gdyby nie podcast. Albo miałabym ten kontakt taki bardzo, bardzo sporadyczny.
Życie dla wolności
I chciałabym Wam przez to powiedzieć, że właśnie tak poznaje się ludzi i właściwie tak też zaprasza się ludzi do swego życia. Popatrzmy na to tak metaforycznie. Kiedyś, kiedy jeszcze nie było Internetu, siedząc w domu nie poznawało się ludzi. Trzeba było gdzieś wyjść i coś robić. A jak już coś robimy, to zazwyczaj ma to nas prowadzić do jakiegoś celu. Ma to być krok do jakiegoś celu. Nie wychodzimy z domu po to, żeby się kręcić w kółko, tylko po to, żeby robić coś konkretnego. I właśnie, jeżeli pracujemy w Internecie, to teoretycznie moglibyśmy totalnie nie mieć potrzeby wychodzenia z domu. Prawda? Jeżeli pracujemy zdalnie, to możemy nie mieć potrzeby wychodzenia z domu. Tak jak ludzie robili kiedyś, kiedy wszystko odbywało się analogowo. Chodzili do pracy, do znajomych, bo przecież często nie dało się nawet przez telefon zadzwonić i umówić, póki nie było telefonów. I właściwie wszędzie trzeba było być osobiście.
A myślę, że myśmy teraz, w XXI wieku, jakoś tak zafiksowali się na tym Internecie. Siedzimy z nosem w telefonach – w Internecie, tak naprawdę. Pracujemy w Internecie. I wydaje nam się, że w Internecie jest cały świat. A to nie jest prawda, bo mnóstwo ludzi funkcjonuje poza Internetem. Tak wielu wspaniałych rzeczy nie da się zrobić w Internecie. I myślę, że to nadmierne przebywanie w Internecie nas bardzo okrada z doświadczania naszego życia, z doświadczenia świata w ogóle, z zaspokajania ciekawości świata. Przecież tam w Internecie możemy zbierać informacje, ale w Internecie nie przeżyjemy życia. I w Internecie są jacyś ludzie, owszem, jakieś pary poznają się w Internecie, ale wielu z Was to nie pasuje. Nie chcecie tak, ale nie wiecie, co można by innego z tym zrobić. Więc może warto wyjść z domu i pójść zrobić coś konkretnego – wyruszyć w jakąś drogę, w jakimś celu.
Okej, teraz można by sobie zadać pytanie: co to za cel? Skąd mam wziąć jakiś cel? Więc celem są nasze wartości. Przecież każdy z nas ma jakieś życiowe wartości. Jeśli jeszcze nie zastanowiłaś się nad tym, jakie masz życiowe wartości, to pewnie najwyższy czas to przemyśleć, bo przecież nie można tak funkcjonować po omacku. I w dodatku zajmując się jedynie pracą i szukaniem miłości. Bo przecież celem życia kobiety, takim patriarchalnym, stereotypowym, jest być chcianą przez jakiegoś mężczyznę. I wydaje nam się, że cel naszego życia to znaleźć miłość. Wyobraźcie sobie, że wychodzę z domu, żeby znaleźć jakiegoś człowieka, którego jeszcze nie znam. Więc skąd mam wiedzieć, czy mam iść w lewo, w prawo – którą w ogóle wybrać drogę. To bez sensu, prawda? I w rezultacie mogę chodzić w kółko, nie zmierzając w żadnym kierunku. A jeżeli gdzieś w okolicy, pod moim blokiem, nie będzie tego człowieka, którego teoretycznie miałabym spotkać, to go nie spotkam, bo chodzę w kółko. I moja droga z jego drogą się nie przecięła, bo chodzę po omacku.
I żeby to nie brzmiało tak górnolotnie z tymi wartościami, którymi mamy się kierować, to zobaczcie, że jak sobie wypiszemy, na przykład, kilka naszych najważniejszych wartości, takich jak: zdrowie, rodzina, ciekawość świata, rozwój – np. rozwój zawodowy chociażby, może pomaganie innym – pamiętajcie tylko, żeby nie być w tym ratownikiem, tylko pomagać asertywnie, a zdrowie, i psychiczne, i fizyczne, możemy ująć w całość jako zdrowie. Więc jeżeli wypiszemy sobie te główne wartości, to można sobie zadać pytanie: co ja w takim razie mogę robić w najbliższym czasie, żeby rozwinąć się w tym obszarze? Co najlepszego mogę zrobić dla swego zdrowia? Co najlepszego mogę zrobić, w tym momencie mego życia, dla moich relacji rodzinnych. I nie chodzi mi tu o jednorazowe wydarzenia, tylko o jakiś cykl. Bo dla zdrowia można pójść raz do dentysty, ale dla zdrowia można też pracować nad sobą, iść na jakiś kurs rozwojowy, można właściwie wyruszyć też w podróż. Można wyruszyć w podróż tematyczną, czyli jakiś wyjazd z medytacją i jogą. Można żeglować lub chodzić po górach. Można też uczyć się języków dla zdrowia psychicznego, żeby dało nam to wolność.
Właśnie, pamiętajcie też, że jedną z tych wartości, którymi możemy się kierować, może być wolność oczywiście. I dla mnie wolność zawsze była takim argumentem, dla którego żeglowałam. Nie żeglowałam po to, żeby poznawać ludzi. Nie żeglowałam po to, żeby żeglować. I nie żeglowałam nawet po to, żeby spędzać czas na łódce, która mnie jara, i te wszystkie części i nazwy nie polsko brzmiące mnie jarają. Nie. Po prostu, ta łódka była narzędziem do wolności, bo bycie na morzu jest niebywałą wolnością. Bycie na morzu, a nie nad morzem. I uwielbiam porty, bo porty to taki przedsionek do reszty świata, zresztą tak jak lotniska.
Droga, która ma sens
Przemyślcie sobie swoje wartości i zastanówcie się, co w ramach tych wartości możecie robić w życiu. Myślę, że szukanie miłości to naprawdę taki cel chyba z góry skazany na porażkę. Prawda? Bo jak mogę znaleźć miłość, czyli, tak naprawdę, jakiegoś człowieka, który mnie pokocha, jeżeli nie idę żadną konkretną drogą i nie zmierzam w żadnym konkretnym kierunku? Skąd mam wziąć tych dopasowanych ludzi? Bo to ma być jakiś dopasowany do mnie człowiek – to nie ma być przypadkowo spotkana osoba, w której się zakocham, a ona we mnie – na bazarku, jak będę kupować jabłka. Tylko to ma być człowiek, który zmierza w podobnym kierunku, co ja. Ludzie muszą być dopasowani. Większość ludzi do nas nie pasuje. Musimy to zaakceptować. Absolutna większość ludzi do nas nie pasuje, ale jeżeli idziemy taką swoją drogą za swoimi celami i wartościami – każdy z nas ma wartości, to nie jest takie wyświechtane gadanie, że musisz mieć wartości, takie, jakiego teraz pełno w Internecie, że coś musisz, no, nie musisz, ale jednak każdy z nas ma wartości, jakieś najważniejsze dla siebie rzeczy, którymi się kieruje – więc jeżeli już idziemy tą drogą, taką naszą, też za swoim wewnętrznym kompasem, którym są nasze emocje, nasze odczucia, sygnały w ciele, to na tej drodze mamy o wiele większe szanse spotkać dopasowanych do nas ludzi, niż kręcąc się bez celu w kółko i szukając miłości.
I myślę, że w ogóle też warto pamiętać o tym, że życie to jest ruch. Nie żyjemy w bezruchu. Życie, to jest ruch, więc bycie w drodze to jest właśnie życie. A życie to jest bycie w drodze. I gdy siedzisz w miejscu, nie spotykasz nikogo nowego, bo jak masz go spotkać, jeżeli się nie poruszasz. Prawda? Może ktoś szczęśliwie zapuka do Twych drzwi, jakiś kurier z paczką, ale to raczej mało prawdopodobne, że ten kurier w dodatku okaże się naprawdę pasującym do Ciebie człowiekiem i jakąś Twoją bratnią duszą, Twoim przyjacielem. Dopiero w ruchu pojawiają się ludzie, relacje, rozmowy, wspólne cele, współdziałanie, przynależność. I one mogą stać się przełomowe i dla nas, i dla tych innych osób. Czasami jeden człowiek, jedno zdanie, jedno spotkanie, może skierować Cię na zupełnie inną ścieżkę. Ale Ty musisz być już w drodze, żeby w ogóle tego człowieka móc spotkać. I Twoja przyszła przyjaciółka, Twój przyszły partner, może nauczycielka, wspólniczka, być może już gdzieś na Ciebie czeka. Może nawet nie czeka, tylko gdzieś tam idzie. I jeżeli wyruszysz w tę swoją drogę, to prawdopodobnie się spotkacie.
Ale jeśli nigdzie nie ruszysz, to się nie spotkacie. I będzie tak chodzić sama, czy sam. Więc myślę, że warto wywalić z głowy cel, jakim jest szukanie miłości i zastąpić go zupełnie innymi wytycznymi, czyli podążaniem za swoimi własnymi wartościami, gdzie skutkiem ubocznym być może będzie znalezienie miłości. Spotkanie miłości, nie znalezienie – tak bym to raczej ujęła. I czasem największą taką blokadą jest przekonanie, że muszę mieć gotową wizję, zanim zrobię pierwszy krok. Ale większość ludzi nie znała swojej misji na początku. Odkrywali ją w ruchu, przez eksperymenty, błędy, próbę, ludzi. Tak jak ja zupełnie nie wiedziałam, do czego mnie ten podcast doprowadzi, i ile to będzie trwało. A jeszcze wcześniej, zaczynając cokolwiek pisać na Instagramie i Facebooku, nie wiedziałam, że będę robić podcast. Zaczynając pracę stacjonarnie, w gabinecie „Pokój w głowie”, nie wiedziałam, że będę działać w Internecie.
Więc zauważcie, że kolejne etapy wynikają z tych poprzednich naturalnie. Cały czas mam poczucie, że idę w takim kierunku w zgodzie ze mną, ale odsłaniają się kolejne odcinki, których nie widać, gdy jeszcze jestem na tym poprzednim odcinku, a szczególnie, gdy jestem na początku tego poprzedniego odcinka. Odsłaniają się kolejne odcinki, kolejne pomysły. Zresztą, jak realnie jesteśmy w drodze, to nie widzimy jej całej. Jeżeli jadę, przykładowo, z Warszawy w góry, to przecież nie widzę, co będzie za 20 km, co będzie za 100 km i nie widzę wcale też tych gór. Nie widać drogi, póki w nią nie wyruszymy. Teraz wyobraźmy sobie, że wyruszamy w góry we mgle. Nie widzimy szczytu, ale mamy kompas, czyli nasze emocje – to, co jest w nas. Kompas jest w nas. I mamy te wartości, którymi się kierujemy. Idziemy. Na początku jesteś sama. Potem spotykasz kogoś, kto zna ścieżkę. Zaczynasz z nim rozmowę. Może razem szukacie nowej drogi. Nagle okazuje się, że ta droga ma sens. Nie dlatego, że wszystko widziałaś na starcie, ale dlatego, że nie stanęłaś w miejscu, że wyruszyłaś w ogóle w tę podróż. I jeszcze w dodatku dlatego, że spotkałaś innych ludzi i jakoś nawiązaliście kontakt. I okazało się, że macie podobne cele i zmierzacie w tym samym kierunku. A na dodatek być może chcecie dotrzeć w podobne miejsce, albo w to samo miejsce, którego w tym momencie nie widać.
Pamiętajmy też o tym, że ludzie nie siedzą na końcu drogi tak, jakby to miało wyglądać w przypadku szukania miłości. Prawda? Wychodzi na to, że jeżeli szukam miłości, to na końcu tej drogi będzie siedział jakiś facet, który mnie pokocha. Ale zupełnie nie wiem, w którą stronę się kierować, tylko tak chodzę po omacku jak jakiś wariat i gadam do siebie, że chcę miłości. Szukam i szukam, ale w sumie to nie wiem kogo. I jeżeli w ogóle nie wiem, jaką drogą idę, to skąd mam wiedzieć, czy ten człowiek będzie do mnie pasował. Hm? No i właśnie, to znowu się sprowadza do tego, żeby szukać mężczyzny, który mnie zechce. Dziewczyny, nie szukajcie facetów, którzy Was zechcą. Wy macie znaleźć kogoś, kogo Wy będziecie chciały i on Was będzie chciał, i będziecie do siebie dopasowani, a nie szukać po omacku właściwie kogokolwiek takiego, który by się nadawał na założenie rodziny. A czy coś nas łączy? Nieważne. Ci ludzie nie siedzą na końcu naszej drogi, tylko oni gdzieś tam na tej naszej drodze będą – na zakrętach, może w jakichś zaułkach – może się z nimi spotkamy, będziemy się mijać i wtedy nasze drogi się połączą. I to na pewno nie będzie tylko jeden człowiek – to będzie wielu ludzi.
Tak jak ja, zobaczcie, dzięki temu podcastowi w trzy lata moje drogi połączyły się z kilkoma osobami właściwie na stałe, na ten moment. Plus, spotkałam jeszcze wiele innych ciekawych osób, właśnie też przez podcast. Mało tego, jestem pewna, że z większością z Was, którzy słuchacie tego podcastu, pewnie mogłabym wyruszyć w góry i świetnie byśmy się dogadywali. I zauważcie, że ludzie właściwie przychodzą do nas, pojawiają się w naszym życiu, kiedy my jesteśmy w procesie. Oni nie mogą być celem. Poznawanie ludzi też nie może być celem. Tak jak szukanie miłości życia, tak i poznawanie ludzi nie może być celem. Ci ludzie pojawią się, gdy my będziemy w procesie takiego naszego dążenia – kiedy ruszamy z miejsca, kiedy robimy coś z serca, choćby nawet i z niepewnością, kiedy jesteśmy sobą, nawet jeśli niedoskonałą wersją. Warto też pamiętać, że nie każdy, kto Cię pociąga, jest kimś, kto pomoże Ci budować siebie, rozwijać skrzydła. Warto odróżnić fascynację, na przykład, kimś niedostępnym czy tajemniczym, od spójności wartości, energii i celu. A miłość to nie jest coś, co się znajduje, tylko coś, co się spotyka. Ale nie spotkasz jej, siedząc na kanapie i przeglądając profile. Spotkasz ją, gdy żyjesz – kiedy ruszasz, tworzysz, próbujesz, jesteś tam, gdzie gra Ci serce. Bo właściwi ludzie to nie ci z checklisty, tylko tacy, którzy rozpoznają Cię, gdy jesteś naprawdę sobą.
Webinar i fragment kursu za darmo
W ramach tego jubileuszowego czasu mam dla Was dostępny na mojej stronie, po zapisie na newsletter, bezpłatny webinar o zniekształceniach poznawczych. Zniekształcenia poznawcze to są takie brudne okulary, przez które próbujemy patrzeć na swoją drogę i wtedy też za dobrze nie widzimy, dokąd mamy zmierzać. Żeby pozbyć się tych brudnych okularów, czyli zniekształceń poznawczych, warto najpierw mieć świadomość, że one w ogóle istnieją. Więc zapraszam Was na pokojwglowie.pl, żebyście sobie mogli obejrzeć webinar. No i można też przetestować sobie kurs „Emocje to kompas”, żeby mieć kompas, po prostu – fragment kursu jest do przetestowania też bezpłatnie. Zapraszam! Wszystko na pokojwglowie.pl – linki są też w opisie podcastu.
Dziękuję Wam za te trzy lata. Idźmy razem dalej. Tymczasem, dziękuję też za wysłuchanie tego odcinka, 159.
Opowiadała Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, a odcinek zmontowała, wspomniana już w tym odcinku, Katarzyna Pilarska.
