164: Mnie odrzucił i teraz z nią jest szczęśliwy

W 164. odcinku podcastu Pokój w głowie poruszam temat wyjątkowo bolesny: co zrobić z poczuciem odrzucenia, gdy były partner nagle tworzy szczęśliwy związek z kimś innym.

Dlaczego przy niej wydaje się gotów na bliskość, małżeństwo czy rodzinę, a przy Tobie nie był?

Omawiam trzy główne powody takiej sytuacji — od niewidzialności w relacji, przez niewłaściwy czas spotkania, aż po brak gotowości partnera do mierzenia się z własnym lękiem i potencjałem.

Ten odcinek pomoże Ci spojrzeć na własne doświadczenia z innej perspektywy i zrozumieć, że odrzucenie nie musi oznaczać, że jesteś gorsza. To raczej szansa na uwolnienie przestrzeni dla związku, który naprawdę będzie Ci służył.

Kurs „Emocje to kompas”.
Teraz możesz przetestować fragment kursu za darmo przez 5 dni!
https://pokojwglowie.pl/kurs-emocje-to-kompas/

Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska, Polskie Radio S.A. (w likwidacji)
Transkrypcja: pomocdlafirmy.pl

W materiale użyto fragmentów utworu „Covert Affair” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/

164: Mnie odrzucił i teraz z nią jest szczęśliwy

Witam w 164. odcinku podcastu „Pokój w głowie”. Tym razem chciałabym, byśmy porozmawiali o tym, co zapowiadałam w poprzednim odcinku, a mianowicie: dlaczego z nią się związał, a ze mną nie chciał być? Jakie są tego przyczyny, że jest gotowy na bliskość z nią i dawanie jej tego, co najlepsze, a ode mnie, po prostu, odszedł, odrzucił mnie.

Nazywam się Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska i jestem psycholożką, która od wielu lat pracuje z dorosłymi, pomagając im zadbać o zdrowie psychiczne i odnaleźć pokój w głowie.

Trzy powody – jeden wniosek

Dobra, to szukamy konkretów. Dlaczego on jest gotów być z nią, a ze mną nie? Pomijamy tutaj taką sytuację, że on tworzy tylko powierzchowne relacje, bo jest strasznie zblokowany jakimś swoim lękiem przed bliskością i nie ma możliwości budować bliskości. A to, że akurat wszedł w relację z nią, wynika wyłącznie z tego, że jest to nowa relacja. Kiedy ona zacznie czegoś oczekiwać, to to się rozleci. Pomijamy tę sytuację. Czyli idziemy w stronę czegoś gorszego dla osoby odrzuconej, a mianowicie, że Ty oczekiwałaś ślubu, jakiegoś wielkiego zaangażowania i Tobie tego nie dał, a z nią jest gotów to wszystko zrobić i jej to wszystko dać. Czyli z nią jest gotów wziąć ślub, a ze mną nie chciał. Z nią gotów jest zakładać rodzinę, a ze mną być może nawet nie chciał. I w ramach odpowiedzi tutaj poszłabym w trzech kierunkach. Zacznę od takich, o których powiem krócej i potem przejdę do tego trzeciego, najdłuższego.

Pierwszy z nich zawiera się w sumie w 162. odcinku podcastu „Pokój w głowie” – odcinku o Rozefie. Czyli pierwszy powód jest taki, że wchodzisz w relację i stajesz się niewidzialna. Znikasz i nie wiadomo, kim jesteś. Poświęcasz się, ale nie pokazujesz siebie. Pewnie nawet sama nie wiesz, kim jesteś. I w rezultacie nie da się Ciebie kochać, bo nie można kochać kogoś, kto przestał istnieć, kogo w ogóle nie widać. Prawda? Kogoś, kto nie ma żadnych granic. Nie da się kochać człowieka bez granic. I to jest przyczyna, że on nie mógł z Tobą być, bo nie wie, kim jesteś, bo Ty też nie wiesz, kim jesteś. A być może z nią może być, bo ona jest wyrazista i wie, czego chce, i wie, do czego dąży. I to jest pierwsza opcja. I tutaj niebywale potrzebny jest Tobie wgląd w siebie, odkrycie swoich własnych emocji, odkrycie, że one są Twoim kompasem, poznanie samej siebie, określenie siebie i określenie swoich granic. Czyli Ty musisz, po prostu, zaistnieć w relacjach międzyludzkich. Albo jeśli ogólnie istniejesz w relacjach i wiesz, czego chcesz, to musisz zaistnieć w relacjach romantycznych, bo być może to tam stajesz się niewidzialna. Więc to jest Twoje zadanie. Jeżeli byłaś niewidzialna, to znaczy, że stworzysz dobrą relację tylko wtedy, gdy będziesz widzialna i gdy spotkasz osobę, która doceni Ciebie taką, jaka jesteś. Widzialna.

Teraz powód drugi. Spotkaliście się w niewłaściwym czasie. Chodzi tu o to, że my wszyscy jakoś tam rozwijamy się, ewoluujemy, dojrzewamy. I być może moment, w którym Ty go spotkałaś, był zbyt wczesny. Być może gdybyś Ty – ta sama Ty, pojawiła się teraz, to może dopiero on byłby gotów Ciebie pokochać na zawsze i docenić. W tamtym momencie może tej gotowości nie miał. Może potrzebował coś przepracować. Może potrzebował też pozamykać jakieś wcześniejsze relacje. Może potrzebował, po prostu, jakiejś ewolucji – swojej własnej, rozwoju, dojrzewania. I wtedy jeszcze tego nie przeszedł, więc nie byłaś do niego dopasowana. A teraz może już to przeszedł i może nawet byłabyś do niego dopasowana, ale już tyle złego się wydarzyło w tej relacji, że on może już nie chce na tym gruzowisku niczego budować. I prawdopodobnie spotkał jakąś nową, bardziej dopasowaną, wersję Ciebie. To jest okropne, prawda? Bo zamiast budować, to zaczyna od resetu i zupełnie od początku.

No, ale tak jest, że nie zawsze spotykamy ludzi we właściwym czasie. Prawdopodobnie Ty sama spławiłaś niektórych ludzi, których byś teraz była w stanie docenić. Pewnie do Ciebie niektórzy też przyszli w niewłaściwym dla Ciebie czasie, kiedy nie byłaś na nich gotowa. I tak samo właśnie może być w Twojej relacji z nim. Przyszłaś, pojawiłaś się w jego życiu wtedy, kiedy on nie był na Ciebie gotowy. A żeby stworzyć związek, to dwie osoby muszą chcieć stworzyć związek, mieć gotowość stworzyć związek i jeszcze chcieć siebie nawzajem. Jeżeli któregokolwiek z tych trzech czynników zabraknie, to niestety to się nie uda.

I docieramy do trzeciej opcji, nad którą dzisiaj będziemy się tutaj najdłużej rozwodzić. A mianowicie sytuacja jest taka, że Ty już przepracowałaś różne swoje przeszłe traumy. Uporządkowałaś jakieś tam nieuporządkowane rzeczy z dzieciństwa. Uporządkowałaś stare relacje. Wiesz, kim jesteś. Wiesz, do czego dążysz. Wiesz, czego chcesz. Czujesz się silna. Lubisz siebie. Akceptujesz siebie. Wierzysz, że jesteś atrakcyjna, że jesteś fajną osobą, że byłabyś świetną partnerką, że można z Tobą konie kraść i że jesteś też świetną kandydatką na żonę kogoś, kto Ciebie doceni. Wchodzisz w związek z nim i on Ciebie nie docenia.

I halo – co się dzieje? Możesz zacząć się zastanawiać, że może, tak naprawdę, te wszystkie prace, które nad sobą wykonałaś są nic nie warte. A może właśnie wcale nie o to chodzi. Może on nie jest gotów na Ciebie taką już przepracowaną i w tej dobrej wersji – lubiącą siebie i silną. On być może nie jest gotów na Ciebie silną, ponieważ być może on też nie jest gotów wydobywać swój potencjał z siebie samego tak, jak Ty to robisz, tylko wolałby się zatrzymać w miejscu. I weźmy na przykład działanie mimo lęku. Być może to, czego Ty chciałaś, było ponad jego możliwości emocjonalne. Może on nie potrafi dać Ci tego, choć mogłaś na to w pełni zasługiwać. Być może wierzysz, że on jest w stanie działać mimo lęku i Ty sama tak właśnie robisz – rozwijasz się mimo obaw. I może nawet on tak działał w niektórych sytuacjach, bo Ty tego od niego oczekiwałaś, ale być może też nigdy nie zrobiłby tego sam z siebie. I może ma już po prostu dosyć, chce świętego spokoju i żeby nikt za wiele od niego nie oczekiwał albo niczego od niego nie oczekiwał.

Różne przyczyny niedopasowania

I widzisz, Ty prawdopodobnie kochałaś jego potencjał. Byłaś skoncentrowana na jego potencjale. Wierzyłaś też, że można łatwo ten potencjał z niego wydobyć. I dla Ciebie on w takiej najlepszej i najważniejszej wersji to był ten wynikający z jego potencjału, a nie on w aktualnej wersji. Być może sama z siebie też wydobywasz swój potencjał i może nawet nie sprawia Ci to większej trudności. Wiesz, że chcesz się rozwijać i masz ku temu odwagę. Ale może on nie chce. Może jest zmęczony. Może to dla niego za dużo. Może to jest wbrew niemu. Może on jednak woli tkwić w miejscu. Może on nie chce być swoim potencjałem. Może on chce być tym, kim jest i przestać się rozwijać, na przykład, albo rozwijać się wolno – o wiele wolniej niż Ty. W rezultacie on nie jest w stanie zaspokoić Twoich potrzeb i Twoich oczekiwań od niego. I to może rodzić w nim poczucie porażki, frustrację i obniżać jego samoocenę. Po prostu, jesteś za dobra. To wydaje się być wyświechtane hasło -jesteś dla mnie za dobra – ale właśnie tak może być. Jesteś dla niego za dobra. Czyli za bardzo się starasz. Za bardzo też starasz się sama w swoim życiu, a on może tak starać się wcale nie chce.

Kolejna rzecz, oprócz działania mimo lęku, to może Ty chciałaś głębszej więzi, szczerości, partnerstwa, a on nie był gotowy, żeby aż tak głęboką więź tworzyć. Może to wykracza poza jego możliwości i między Wami powstawało napięcie. Być może ona, ta jego nowa partnerka, oczekuje mniej. Może ona jest okej z bardziej powierzchowną relacją, z bardziej powierzchownym wkładem też z jego strony. Może ona sama daje też bardziej powierzchowny wkład w relację. Po prostu, tworzą płytszą relację, niż Ty chciałaś. I bez wysiłku on może dawać w tej relacji z nią. A u Ciebie? Z Tobą musiałby się wysilać. I wygląda to tak, jakby przy niej się zmienił, bo nagle jest taki spełniony, szczęśliwy i wszystko tam gra. Oni po prostu się do siebie bardziej dopasowali oczekiwaniami.

Ty widocznie oczekujesz więcej – za dużo dla niego. Ale wcale nie znaczy, że to jest zdrowsze czy lepsze, co u nich się dzieje. Ty nie masz zmieniać swoich oczekiwań, tylko masz spotkać osobę, która będzie do tych oczekiwań dopasowana i z nimi kompatybilna. On widocznie nie jest. I te swoje oczekiwania możesz potraktować jako filtr, który odsiewa osoby być może, niedojrzałe emocjonalnie albo pragnące po prostu płytszej więzi, niż Ty chcesz. Jeśli ktoś nie potrafi dać Ci tego, czego Ty chcesz, to nie jest na Ciebie. I on właśnie, ten Twój były partner, czy potencjalny partner, w ten sposób sam się odsiał. Poszedł gdzieś, gdzie pasuje, bo do Ciebie widocznie nie pasuje. W rezultacie możesz sobie pomyśleć, że on daje jej tyle, ile może i ona to docenia, bo dla niej to wystarcza. Dla Ciebie być może nie wystarczało to jego dawanie „ile może”, bo Ty chciałaś więcej, a on jest w stanie maksymalnie dać jednak mniej, niż Ty chciałabyś dostać. I warto pamiętać, że dynamika relacji nie opiera się na tym, kto jest lepszy czy gorszy, tylko na poziomie dopasowania. Na poziomie dopasowania poziomu odwagi, gotowości i stylu funkcjonowania.

Wracając jeszcze w ogóle do tego działania mimo lęku, wyobraźmy sobie, że Ty wymagałaś od niego, by działał mimo lęku, czyli chciałaś, by sięgał po odwagę, by wychodził poza swoją strefę komfortu. To jest naturalne w związku, który ma się rozwijać i być bezpiecznym. Partnerzy wzajemnie się wspierają, ale też motywują. Natomiast ona być może, jeśli przykładowo sama jest lękowa, albo może nie oczekuje od siebie aż tak dużo tego wychodzenia poza strefę komfortu, jak Ty sama od siebie, to od niego też nie oczekuje, że będzie wychodził poza swoje ograniczenia. I oni wtedy mogą się spotkać w unikaniu – w obniżonej odwadze i w zostawaniu w tym, co zastanę. Czyli na przykład w jakichś takich zastojach w rozwoju. Czyli innymi słowy: Ty jesteś za szybka w rozwoju dla niego, a ona jest odpowiednia. I co to oznacza? Oznacza to, że on w tamtej relacji nie musi konfrontować się ze swoimi barierami. Z Tobą musiał zmierzyć się z własnym lękiem i to było dla niego trudne i niewygodne, a z nią może tego nie doświadczać, bo jej poziom oczekiwań nie wyciąga go wyżej. Tamta relacja być może jest łatwiejsza, ale pamiętajmy o tym, że łatwiej, to nie jest to samo, co lepiej. Relacja, w której dwoje ludzi nie konfrontuje się ze swoimi lękami, bywa bardziej „bezpieczna”. Bezpieczna na powierzchni, ale często płytka i statyczna. Związek, w którym partnerzy popychają się ku odwadze, bywa trudniejszy, ale też głębszy, prawdziwszy.

I pamiętaj o tym, że Twoje wymagania nie były przesadą. Pewnie chciałaś partnera, który potrafi działać mimo lęku, tak jak Ty, tak jak mówiłam wcześniej. I to świadczy o Twojej sile i o tym, że wiesz, czego chcesz od życia, po prostu. On natomiast może wcale nie jest na to gotów. I na pewno to nie oznacza, że Twoje oczekiwania są złe. Tylko on po prostu nie był w stanie ich unieść. A jej oczekiwania są lżejsze do uniesienia. On wybrał łatwiejszą ścieżkę z osobą, przy której nie musi się z tym mierzyć, czego Ty oczekujesz. Ale to oczywiście nie czyni Ciebie gorszą, tylko pokazuje, że Twoje standardy są inne niż jej i jego standardy.

I jeszcze jakby się w to zagłębić trochę bardziej – w takie wzrastanie mimo lęku, to powiedzmy, że Ty masz odwagę, chcesz iść do przodu, rozwijać się, przekraczać bariery. On natomiast przy Tobie doświadcza nacisku do wzrostu. To trudne, ale oczywiście daje jakieś szanse na zmianę w życiu. Natomiast dla niego ta relacja jest trudniejsza na co dzień, bo wymaga mierzenia się z dyskomfortem i konfrontuje z realnymi ograniczeniami. Relacja taka ma potencjał głębi rozwoju, prawdziwej bliskości, wyłącznie wtedy, jeżeli obie osoby podejmą równy wysiłek. I to jest związek, który może być bolesny, ale też budujący, bo konfrontuje z prawdą i z lękiem. I naprawdę pozwala wzrastać.

A ścieżka nr 2 – unikamy razem? Czyli być może to, co jest u nich. Ona ma swoje lęki, więc nie naciska na odwagę z jego strony i nie stawia wysokich wymagań. On natomiast czuje ulgę, bo nie musi przekraczać siebie. Może pozostać w strefie komfortu. Nie musi wydobywać z siebie swojego potencjału. I ta relacja dla niego jest łatwiejsza, bo jest mniej konfliktów, na przykład o rozwój. Ta relacja jest stabilna w unikaniu. I prawdopodobnie jest też mniej głęboka, bo oboje zatrzymują się na poziomie, który nie wymaga zmiany. To jest związek, który wydaje się spokojniejszy, ale jego kosztem jest brak rozwoju i autentycznego przekraczania barier. I jak właściwie tu widać, docieramy do tego punktu, gdy widzimy, że więcej spokoju, to mniej rozwoju. Niestety, tak wygląda nasze życie. Jak chcemy się rozwijać, to musimy sobie generować w życiu też dużo lęku, ale to jest taki kontrolowany lęk. I pewnie każdy powinien częstotliwość podejmowania wyzwań, czyli generowania takiego lęku w swoim życiu, związanego z podejmowaniem wyzwań, dopasować do siebie, do swoich potrzeb i do swoich możliwości. I widocznie Twoja częstotliwość była odmienna od jego częstotliwości. I być może odmienna od jej częstotliwości. Większe dopasowanie nie oznacza, że ona jest lepsza, tylko że z nią wchodzi w układ, który jemu jest łatwiejszy, „znajomszy”, wygodniejszy. Wiem, że nie ma słowa „znajomszy”:)

Dobre strony tego, że nie wyszło

Poza tym wychodzeniem poza strefę komfortu czy głębią relacji, której chcą partnerzy, to takich czynników, które jakieś takie mniejsze lub większe dopasowanie powodują między dwiema osobami, może być więcej. Na przykład podobny poziom dojrzałości emocjonalnej. Na przykład Ty mogłaś oczekiwać większej świadomości, pracy nad sobą, odpowiedzialności. Ona natomiast może działać z podobnego poziomu jak on, więc nie konfrontują się z trudnymi tematami. Styl przywiązania. Jeśli Ty masz bardziej bezpieczny albo ambiwalentny styl, mogłaś chcieć bliskości i szczerości. Natomiast jeśli ona ma podobny do niego styl, na przykład unikający, to ich dynamika jest mniej konfliktowa, bo oboje trzymają emocje na dystans i o pewnych rzeczach po prostu być może nigdy nie będą rozmawiali. Gotowość do konfrontacji też mogła być niespójna między Wami, bo Ty na przykład stawiałaś granice i mówiłaś wprost o potrzebach. Ona natomiast może częściej odpuszczać i dostosowywać się. Dla niego to jest łatwiejsze. Oczywiście, długofalowo to pewnie nie będzie za dobre, natomiast ogólnie rzecz biorąc na ten moment na pewno jest łatwiejsze. Kiedy ktoś z Tobą po prostu się zgadza. Nawet kiedy się nie zgadza.

Dopasowujemy się też światopoglądem, systemem wartości, stylem życia i czasami ludzie łączą się, bo mają podobny rytm dnia, pasje, poglądy polityczne czy religijne. Oczywiście, one wcale nie muszą być takie same, żeby stworzyć bliską relację. Jeżeli mamy gotowość tworzenia bliskiej relacji, to myślę, że rytm dnia tutaj jakiegoś wielkiego znaczenia nie ma. Ale poglądy polityczne i religijne, które wynikają z naszego systemu wartości, na pewno mają znaczenie. Niektórych rzeczy po prostu się nie da pogodzić.

Zatem jeśli masz poczucie, że jesteś naprawdę fajną wersją siebie, która już dużo przeszła, dużo się nauczyła w swoim życiu, wyciągnęła dużo wniosków, odkryła siebie i że jesteś prawdziwą sobą, a mimo to on Cię odrzucił, to oznacza, że do Ciebie nie pasował, a ona pasuje bardziej. Być może nie pasował z takich negatywnych przyczyn, czyli że Ty chciałaś za wiele, chciałaś, żeby on się rozwinął tak samo, jak Ty się rozwinęłaś i czuł się tak samo dobrze sam ze sobą, jak Ty się czujesz. A może on wcale tego nie chce, prawda? Może on chce pozostać lękowy albo pozostać depresyjny. Albo jeszcze kolejna opcja, że jeżeli on się rozwinie, to będzie do Ciebie zupełnie niedopasowany, bo Wasze potrzeby i oczekiwania od związku są niekompatybilne.

A jeszcze zauważ, że jeżeli ona jest taka na przykład lękowa i ulegająca, to on nie musi się konfrontować. Może czuć się silniejszy w tamtej relacji, przy uległej partnerce, bo jak chcemy czuć się silniejsi, to potrzebujemy być z kimś, kto daje się nam prowadzić, a nie potrzebujemy wtedy być z kimś równie silnym przecież. Nawet jeśli realnie nie jest bardzo odważny, to na jej tle wydaje się bardziej zdecydowany i kompetentny. I ten związek wydaje się być bardziej harmonijny – mniej konfliktów, mniej napięcia. I to może sprawiać wrażenie lepszego dopasowania, choć tutaj akurat może byłoby to dopasowanie jakimiś deficytami. Bo pamiętajcie, że ludzie dopasowują się też deficytami. Jeżeli Ty pokonałaś swoje deficyty i może one już nie są aktualne, to również z tego powodu mogłaś do niego mniej pasować niż ona.

I zobacz, jeżeli tak rzeczywiście jest, że oni się dopasowali deficytami i Ty już nie musisz z tymi jego deficytami jakoś tam współdziałać, współistnieć, współpracować, to oznacza, że chyba warto spojrzeć z optymizmem na to, że on uwolnił Ciebie od siebie, bo ta relacja bardzo wysysałaby Twoją energię. A teraz Twoja energia zostaje przy Tobie, bo relacja, w której wymagałaś odwagi i równości, a on nie był na to gotowy, prawdopodobnie byłaby dla Ciebie naprawdę energetycznie bardzo trudna, też emocjonalnie i psychicznie. Teraz możesz tę energię skierować na coś konstruktywnego. Nie na ratowanie kogoś z jego deficytów, tylko na coś konstruktywnego. Oszczędziło Ci to też bólu na przyszłość, bo jeśli zostałabyś w tej relacji, to wyzwania związane z jego lękiem czy z jego deficytami i nieumiejętnością działania, wymagałyby od Ciebie ciągłego wysiłku i kompromisu. I w rezultacie pewnie byś nie prowadziła takiego stylu życia, jakiego potrzebujesz, tylko byś prowadziła styl życia polegający na naprawianiu Twojego partnera. On sam odpuścił Ci to obciążenie i uwolnił Cię od takiego długofalowego stresu i męczarni. I dał Ci, tak naprawdę, przestrzeń na lepsze dopasowanie, bo teraz możesz znaleźć kogoś, kto pasuje do Twojego poziomu odwagi, oczekiwań, a nie tylko do wygodnej strefy komfortu tego kogoś.

I tak na podsumowanie, lepiej myśleć, moim zdaniem, zamiast  „stałam się gorsza, bo on poszedł do niej”, to „uwolnił mnie od relacji, która nie mogła mnie w pełni wspierać ani rozwijać”. Uwolnił mnie od relacji, która nie jest po prostu dla mnie dobra. Uwolnił mnie od relacji, która wysysałaby moją energię. Teraz mogę żyć po swojemu i spotkać kogoś dopasowanego do mnie. I tego Ci właśnie życzę, żebyś spotkała i pokochała człowieka, a nie jego potencjał.

Dziękuję za wysłuchanie tego odcinka. Jeśli masz ochotę sięgnąć po więcej moich treści, to poklikaj sobie proszę w różne linki z opisu tego odcinka podcastu albo zajrzyj na stronę pokojwglowie.pl, gdzie znajdziesz linki do mediów społecznościowych, transkrypcje wszystkich odcinków podcastu i jeszcze różne inne ciekawe rzeczy.

Koszyk