165: On jest „podejrzany”, bo zbyt empatyczny

W 165. odcinku podcastu „Pokój w głowie” zastanawiam się, dlaczego empatyczny, emocjonalnie dojrzały mężczyzna bywa odbierany jako „podejrzany”.

Z jednej strony kobiety oczekują od partnerów wglądu w siebie, empatii i czułości, a z drugiej – kultura wciąż karze mężczyzn za okazywanie emocji. Efekt? Gdy pojawia się „Albert”, często zostaje odrzucony, bo nie mieści się w stereotypie męskości.

W tym odcinku przyglądam się sprzecznym oczekiwaniom wobec mężczyzn, temu, jak sabotujemy własne szanse na zdrową relację – i jak można świadomie zmienić schemat wyborów, by wreszcie dopuścić do swojego życia dojrzałą bliskość.

Kurs „Emocje to kompas”.
Teraz możesz przetestować fragment kursu za darmo przez 5 dni!
https://pokojwglowie.pl/kurs-emocje-to-kompas/

Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska, Polskie Radio S.A. (w likwidacji)
Transkrypcja: pomocdlafirmy.pl

W materiale użyto fragmentów utworu „Crinoline Dreams” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/

165: On jest „podejrzany”, bo zbyt empatyczny

Witam w 165. odcinku podcastu „Pokój w głowie”. Dziś chciałabym porozmawiać o oczekiwaniach kobiet względem emocjonalności mężczyzn. Bo obawiam się, że czasem te oczekiwania mogą być sprzeczne. Z jednej strony nie dajemy za bardzo przyzwolenia na zbytnie okazywanie emocji, szczególnie pozytywnych, przez na przykład jednego mężczyznę drugiemu mężczyźnie, a z drugiej oczekujemy empatii, czułości, wglądu w siebie i też takiej emocjonalności w bliskich relacjach. Oczywiście w związku z tym trzeba nawiązać do Tindera i randek z Tindera.

Nazywam się Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska i jestem psycholożką, która od wielu lat pracuje z dorosłymi, pomagając im zadbać o zdrowie psychiczne i odnaleźć pokój w głowie.

Wybiórczo wyrażane emocje

Jakiś miesiąc czy dwa miesiące temu natrafiłam na Instagramie na profil o Tinderze, który właściwie jest wynikiem rozżalenia mnóstwa kobiet, związanego z aplikacjami randkowymi i tym, jakich tam spotykają mężczyzn i co z tych spotkań wynika. Po prostu, to jest taki żal, ale już w takiej formie, że skoro jest już tak beznadziejnie, to przynajmniej się pośmiejmy razem. Więc to jest taki profil humorystyczny, zbudowany jednak na bazie zawodu i żalu. I wśród różnych śmiesznych rzeczywiście postów, ale też i tragicznych przy okazji – w stylu horrorowe opowieści randkowe, pojawił się post, w którym przytulają się prezydenci Francji i Ukrainy. I trzymają się za ręce. I pod tą rolką, bo to był taki krótki filmik, mnóstwo drwiących, takich nawet upokarzających tych mężczyzn komentarzy, zarówno ze strony mężczyzn, jak i kobiet.

Kiedy to zobaczyłam, to poczułam, że coś tu nie gra. Wiecie, moim kompasem też są emocje. Więc najpierw poczułam, że coś nie gra i zaczęłam trochę tak rozkminiać, o co właściwie chodzi. I doszłam do wniosku, że jeżeli czujemy żal do tych zimnych facetów, bez wglądu w siebie, bez jakiejś takiej świadomości emocjonalnej, bez empatii do tych facetów spotykanych regularnie na tinderowych randkach albo przynajmniej w tinderowych wiadomościach, to nie możemy oczekiwać fajnego związku, nie zmieniając swoich oczekiwań względem mężczyzny. Czyli jeżeli chcesz innych rezultatów, to zastosuj inne rozwiązania, a nie trzymaj się tego, co jest zawsze w Twojej głowie – jakiegoś starego, wyświechtanego sposobu na randkowanie i budowanie relacji damsko-męskiej, jeżeli to w ogóle nie działa i prowadzi Cię do katastrof.

Więc jeżeli chcesz dojrzałego związku, opartego na tym, że oboje macie przyzwolenie na okazywanie emocji, macie wgląd w siebie, rozwijacie empatię, macie rozwiniętą inteligencję emocjonalną, da się pogadać o trudnych rzeczach, nie generując jakichś dodatkowych problemów z powodu tego, że w ogóle trzeba rozmawiać i że ta rozmowa jest właśnie tak piekielnie udręczająca, to jeżeli masz takie oczekiwania, że ten związek będzie dojrzały, to nie możesz jednocześnie od faceta oczekiwać, że on nie będzie miał przyzwolenia na okazywanie emocji. Bo to nie trzyma się kupy. Bo albo komuś pozwalamy na emocje, albo nie pozwalamy. Jeżeli komuś trochę pozwalamy na emocje, to on, tak czy inaczej, musi się pilnować, więc efekt jest taki, jakbyśmy nie pozwalali. Prawda? Bo nie możemy komuś powiedzieć, że możesz pozytywne emocje względem innych okazać w tej sytuacji, a w tej nie możesz. I co wtedy, jeżeli on nie będzie wiedział, do której grupy jakaś tam sytuacja się kwalifikuje? Będzie spięty. Będzie nienaturalny. Nie będzie sobą.

I tak swoją drogą, to się zastanawiam, co w ogóle złego, i dla kogo, może wyniknąć z tego, że np. heteroseksualny facet trzyma za rękę drugiego heteroseksualnego faceta. Czy to ma jakiś wpływ na czyjeś życie? Czy to może wyrządzić szkody w czyimś życiu? Wydaje mi się, że nie, więc nie rozumiem, po co w ogóle fiksować się na tym, jakby to był jakiś straszny problem. I myślę też, że mężczyźni mają problem z męskością z powodu właśnie bardzo sprzecznych przekazów kulturowych. Z jednej strony, takie wyświechtane stare hasła o tym, że chłopaki nie płaczą i wzorowanie się często emocjonalnie na straumatyzowanych ofiarach wojny, czyli na dziadkach czy pradziadkach chociażby, którzy przeżyli wojnę, gdzie te wzorce co do tego, jak powinien zachowywać się mężczyzna, przekazywane są z pokolenia na pokolenie. I ogólnie rzecz biorąc, on najczęściej powinien być zblokowany i niedostępny emocjonalnie, nie okazywać uczuć i w ogóle nie okazywać słabości. W rezultacie też – nie budować z nikim więzi.

A z drugiej strony, oczekujemy jednak, że te związki będą partnerskie – będzie tam jakiś dialog, wspólne rozwiązywanie problemów, rozmowa, wzajemne wspieranie się, empatia. Słuchajcie, nie można być empatycznym, jeżeli nie mamy wglądu w siebie. Nie możemy mieć wglądu w siebie, jeżeli jesteśmy zblokowani emocjonalnie i mamy zakaz okazywania i odczuwania emocji. Nawet jeżeli to są niektóre emocje, to i tak już jest zakaz i nie możemy wtedy widzieć pełni siebie i poznać w pełni siebie samych. Czyli ci biedni mężczyźni z jednej strony mają być empatyczni, a z drugiej karze się ich za wyrażanie czułości wobec np. innych mężczyzn, bo „to już jest podejrzane”.

A co jeśli tym innym mężczyzną jest syn? Prawda? Do jakiego momentu można mu okazywać czułość, jeżeli jesteś ojcem? A od którego momentu już nie wolno? Bo to facet przecież. Kiedy jest taka granica? Kiedy jest ten magiczny wiek? Kiedy jest ten dzień graniczny? Kiedy można okazywać czułość i go przytulić, wziąć na ręce, wziąć go za rękę, iść z nim za rękę, a z synem w jakim wieku już nie wolno? Albo jeśli mamy dwóch małych chłopców, to powiedzmy, że dwóch trzylatków idących za rękę pewnie byłoby zaakceptowanych społecznie i nikt tam by się nie czepiał. Choć z drugiej strony może znalazłyby się osoby, które miałyby coś przeciwko – osoby o wypranych mózgach. Natomiast ogólnie rzecz biorąc raczej byłoby to okej. Dwóch pięciolatków – okej. Dwóch ośmiolatków – może jeszcze okej. Ale w jakim wieku jest ta granica, kiedy to już nie jest okej? Kiedy to już zaczyna być podejrzane?

Efekt takich niespójnych oczekiwań jest taki, że mężczyźni uczą się wyrażać emocje, ale bardzo wybiórczo. Wolno im okazać agresję, rywalizację, sukces, ale bliskość i tkliwość bywają tłumione, bo na nie nie ma przyzwolenia. Przyzwolenie jest w ograniczonym zakresie. Ale jeżeli on nie potrafi odróżnić, czy teraz wykraczam poza granice akceptowalności, czy poruszam się nadal w ich obrębie, to w ogóle profilaktycznie tej czułości, tkliwości nie będzie okazywał. Trudno wymagać od kogoś empatii i czułości, jeżeli jednocześnie odmawia mu się prawa do pełnego wyrażania tych uczuć w różnych kontekstach. To trochę jakby mówić „bądź czuły, ale tylko w jakichś granicach, które uznamy za akceptowalne społecznie”.

Cech, których oczekujesz, nie da się połączyć

I zauważcie też, że w rezultacie mamy wyryte w głowach, że mężczyźni okazujący pewne emocje są podejrzani. Więc jak się pojawia taki Albert w naszym życiu, nie Mariusz – Mariusz nie jest w ogóle podejrzany, prawda? To jest zimny drań, który manipuluje i robi co chce, nie licząc się w ogóle z uczuciami innych. Po prostu, on chce dobrze się bawić i nie akceptuje problemów czy prób wyjaśniania problemów z drugiej strony. Natomiast Albert to jest facet, który ma wgląd, ma świadomość emocjonalną, który może byłby w stanie przytulić drugiego faceta, trzymać go za rękę i nie miał z tym problemu, gdyby była jakaś potrzebna do tego okoliczność w stylu: tamten płakał na przykład albo miał jakieś straszne, przytłaczające go problemy. Ale jeśli my mamy wyryte w głowach, że ktoś taki jest podejrzany, to wiadomo, że go olejemy, odrzucimy, podepczemy wszystko, co on będzie starał się zrobić wobec nas i będziemy unikać takich postaci, szczególnie jeżeli chodzi o kontekst związkowy, nadal poszukując Mariuszów. A jeśli już mnóstwo razy weszłaś w relację z Mariuszem i skończyło się to po prostu totalną katastrofą, to rozwiązaniem na pewno nie będzie zrzędzenie z powodu mężczyzn i okazywanie jedynie swojego rozżalenia.

Myślę, że jeżeli chcesz zmian, zacznij od siebie. A jak można zacząć zmiany od siebie? Zmienić oczekiwania. I to w dodatku oczekiwania co do tego, czego ja chcę od tego mężczyzny i jaki on ma być, a jaki ma nie być. Jeżeli oczekuję kogoś zimnego i zdystansowanego, który będzie z czułością podchodził do mnie, czyli w sumie czegoś takiego nie bardzo trzymającego się kupy, to będę wybierać partnerów nie trzymających się kupy – czyli pełnych sprzeczności, dających sprzeczne sygnały. Facet to jest po prostu człowiek, jak Ty, ja, każde dziecko, każdy dorosły. Mężczyzna jest człowiekiem, on nie jest robotem. Więc jeżeli zaakceptuję, że mężczyzna jest normalnym człowiekiem, który też ma swoje uczucia, potrzebuje bliskości i przynależności, to dam mu przyzwolenie na różne emocje, na okazywanie różnych emocji, to zaakceptuję Alberta i prawdopodobnie dopiero wtedy mam możliwość stworzyć fajną relację. Bo żeby mógł zaistnieć fajny związek oparty na partnerstwie i takiej naprawdę głębokiej więzi, a nie odgrywaniu patriarchalnych ról, to dwie osoby muszą mieć gotowość stworzenia ze sobą więzi na bazie tego, co robią, co robią wobec siebie, jak rozmawiają, jak rozwiązują problemy, i na bazie zaufania do siebie nawzajem z tego wynikającego.

I uważam, że póki facet z emocjami jest podejrzany, to prawdopodobnie będę sabotować być może dobrze zapowiadające się relacje. Oczywiście nie chodzi mi tutaj o kogoś użalającego się nad sobą, takiego zrozpaczonego króla problemów i króla generowania problemów. Nie, nie o tę emocjonalność mi chodzi. Tym bardziej, że królowie problemów to często też Mariusze, prawda? Bo oni mają jakieś straszne, nieprzepracowane traumy z dzieciństwa, których, uwaga, nie zamierzają w ogóle przepracować. Mariusz przecież nie będzie się zniżał do tego poziomu jak jakaś praca nad emocjami. I może będzie okazywał jakiś smutek czy żal z powodu swoich trudnych doświadczeń, ale potem znienacka przywali Ci w łeb, nic sobie z tego nie robiąc. I jeszcze uważając, że jesteś wariatką, bo czepiasz się, że to zrobił. No więc właśnie, nie chodziło mi o emocjonalność w stylu użalanie się. Chodziło mi o normalne wyrażenie emocji, takie jak Ty prawdopodobnie masz. Bo myślę, że większość osób, które słuchają tego podcastu, dba o swój rozwój w sferze emocjonalnej i nadrabia braki z naszej edukacji w latach 70., 80., 90. Więc jeżeli masz prawo do złości – nie mylić z agresją, masz prawo do smutku, masz prawo do żalu i w dodatku wiesz, że emocje to Twój kompas i to jest taka wskazówka dla Ciebie co do tego, gdzie należy poszukać, nad czym się zastanowić i gdzie trzeba może jakiś problem rozwiązać, to jeżeli Ty tak działasz i jest to dla Ciebie dobre i konstruktywne, daje Ci ulgę, to daj też szansę mężczyznom spotkanym na Twojej drodze do takiego samego postępowania i wglądu w siebie. Czyli daj im prawo do wszystkich emocji.

I pamiętajmy, nie mylimy złości z agresją oraz smutku czy żalu z użalaniem się. Złość to uczucie. Agresja to zachowanie. Żal to uczucie. Smutek to uczucie. Użalanie się, np. użalanie się nad sobą, to już jest zachowanie. A jeśli masz jakiś problem z zaakceptowaniem tego, że mężczyźni też są ludźmi i mają emocje, to przynajmniej z tego nie drwij. Bo ta drwina jest o Tobie, a nie o nich.

Jakie schematy Tobą kierują?

Zdaję sobie sprawę, że mężczyzn z takim wewnętrznym przyzwoleniem na okazywanie emocji niestety nie jest zbyt wielu i że o wiele więcej kobiet nadrabia swoje deficyty w edukacji emocjonalnej niż mężczyzn. Być może kiedyś to się zmieni. Natomiast na ten moment problem z randkami z portali społecznościowych nie wynika z tego, że źle trafiłaś, tylko wynika z tego, że w jakiś sposób byliśmy wychowywani, w jakiś sposób zmieniły się realia i nastąpił chaos co do oczekiwań jednych ludzi do drugich ludzi, ale też niektórych ludzi wobec siebie samych.

Niestety na tych portalach społecznościowych wielu ludzi teoretycznie miałoby szukać miłości, ale oni w ogóle nie wiedzą, czym jest miłość, ponieważ nie mogą przecież niczego czuć. Jeżeli masz może tendencję do złego trafiania i ciągnie Cię ku Mariuszom, to zastanów się nad tym, kto jest według Ciebie podejrzany i kogo spławiasz z automatu. Bo może to jest dobry trop. Taki facet, którego spławiłaś, może właśnie dawałby nadzieję na fajną relację. Zastanów się nad tym. Nie chodzi mi teraz o to, żebyś go szukała gdzieś tam chodząc po świecie, tylko żeby się zastanowić nad wnioskami, nad wzorcem, dlaczego go spławiłaś. Bo co? Nudny był? Za bardzo emocjonalny? A może za bardzo chciał poznać Ciebie, a Ty nie masz na to gotowości? A może po prostu kierowałaś się kulturową podejrzliwością wobec empatii u mężczyzn. bo empatia to, z jednej strony, szczytna idea, a z drugiej, gdy pojawia się realnie, szczególnie u mężczyzny, może być interpretowana jako oznaka braku męskości. I to częściowo wyjaśnia, dlaczego kobiety potrafią emocjonalnie fascynować się niedostępnymi mężczyznami – oni po prostu wpisują się w schemat silnych – a jednocześnie odrzucać tych, którzy są wrażliwi i otwarci, czyli Albertów.

Mówiłam o tym w ostatnich odcinkach, bo myślę, że teraz będę coraz bardziej zagłębiać się w temat: dlaczego pochopnie spławiamy Albertów? Ponieważ myślę, że każda Róża, albo przynajmniej większość, nie dość, że się ugania za Mariuszem, to jeszcze spławiła w swoim życiu jednego, lub niejednego Alberta, ponieważ był jakiś podejrzany. Ach! I jeśli jest to pierwszy odcinek tego podcastu, który słuchasz i chcesz dokładniej wiedzieć, kim jest Mariusz, Albert i Róża, to posłuchaj sobie na przykład odcinka 37.

Tymczasem dziękuję za przeczytanie tego odcinka. Jeśli masz ochotę sięgnąć po więcej moich treści, to zajrzyj sobie na przykład do opisu tego odcinka podcastu. Są tam linki do darmowych treści, np. do webinaru o zniekształceniach poznawczych albo do gratisowej próbki fragmentu kursu „Emocje to kompas” – w ramach edukacji emocjonalnej i budowania wglądu w siebie. Zapraszam też na stronę pokojwglowie.pl, gdzie znajdują się transkrypcje wszystkich odcinków podcastu i linki do mediów społecznościowych.

Koszyk