150: Wstyd dziedziczony między pokoleniami kobiet

Czy Twój wstyd na pewno jest Twój? W tym odcinku podcastu „Pokój w głowie” zapraszam Cię do wspólnego przyjrzenia się tematowi wstydu, który przenosi się z pokolenia na pokolenie – szczególnie wśród kobiet.

Opowiadam o tym, jak często wstyd staje się nieświadomą częścią naszej tożsamości, jak wpływa na relacje i decyzje, i jak szepcze w tle codziennych sytuacji. Posłuchasz historii Róży, która na swojej drodze odkrywa, że wstyd nie zawsze należy do niej – czasem to echo dawnych głosów, rodzinnych przekazów, społecznych oczekiwań.

Jeśli czujesz, że wstyd Cię zatrzymuje, sprawia, że znikasz, dostosowujesz się i wciąż próbujesz zasługiwać – ten odcinek może Ci wiele uświadomić.

Może to właśnie Ty jesteś tą, która ma odwagę przerwać ten łańcuch?

Porozmawiamy też o tym:
– Czym naprawdę jest wstyd?
– Dlaczego tak mocno wpisuje się w historię kobiet?
– Jakie znaczenie ma to, co z tym wstydem dziś zrobisz?

To ważny odcinek. Może będzie pierwszym krokiem do Twojej małej rewolucji.

Kurs „Emocje to kompas”:
https://pokojwglowie.pl/kurs-emocje-to-kompas/

Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska, Polskie Radio S.A. (w likwidacji)
Transkrypcja: pomocdlafirmy.pl

W materiale użyto fragmentów utworu „AcidJazz” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/

150: Wstyd dziedziczony między pokoleniami kobiet

Witam w 150. odcinku podcastu „Pokój w głowie”. Tym razem chciałabym porozmawiać z Wami o wstydzie. Czasem pragniemy związku, nie dlatego, że chcemy kochać, tylko dlatego, że nie chcemy się wstydzić. Chcemy przestać się wstydzić. Szukamy kogoś, kto będzie naszą protezą. Kogoś, kto uratuje nas przed nami samymi. A konkretniej mówiąc, właśnie przed naszym wstydem. Przed tym, czego wstydzimy się na swój własny temat. Kobiety wstydzą się naprawdę dużo. Wstydzą się swojego ciała. Wstydzą się zabrać głos. Wstydzą się swoich opinii. Wstydzą się swoich poglądów. Wstydzą się wszystkich swoich błędów. Wstydzą się też za to, co zrobiły dobrze – swoich sukcesów. Wstydzą się, gdy stawiają granice. I wstydzą się, gdy tych granic nie stawiają. Ale nikt nie zdejmie z nas tego wstydu, jeśli najpierw same tego nie zrobimy. I w dzisiejszych czasach nikt nie obarczy nas wstydem, którego my same nie czujemy. Zatem najważniejsze jest to, co się dzieje w Tobie.

Głosy pokoleń

Mam dla Was taką historię. Wyobraź sobie polanę – ciepłą, zieloną. Światło sączy się przez liście, a wiatr porusza trawy i sprawia, że lekko falują niczym woda jeziora. Na skraju polany siedzi Róża. Z pozoru spokojna, ale nad nią jest cień. Nie rzuca się w oczy, nie krzyczy, tylko szepcze. Szepcze: „Może jesteś zbyt intensywna? Może za dużo chcesz? Wszyscy już z kimś są, a Ty? To nie może być przypadek, że kolejne związki Ci nie wychodzą. Na pewno coś z Tobą nie tak”. To wstyd. Nie pokazuje się od razu. Po prostu siedzi blisko jak cień. Zawsze krok za nią. Róża się prostuje, uśmiecha, zakłada włosy za ucho, poprawia bluzkę, jakby próbowała go zagłuszyć wyglądem, uśmiechem, ogarnięciem. Będzie dobrze – mówi. Ale w środku wie, że cień nie zniknął.

I wtedy pojawia się Mariusz. Wysoki, spokojny, ma w sobie coś z gór – stabilność, ciszę, opokę. Kiedy patrzy na nią, cień znika. On nawet nie musi nic robić. Wystarczy, że jest gdzieś w polu widzenia i czasem spojrzy w kierunku Róży. Róża zaczyna myśleć. Może on jest moim wybawieniem od wstydu? Może przy nim już nie będę musiała zasługiwać? Wystarczy, że po prostu będę. Więc stara się być miła, cicha, zrozumiała, niewymagająca, bezproblemowa, dopasowana. Nie dlatego, że taka jest z natury, a dlatego, że boi się, że cień wróci. Ale Mariusz nie jest czarodziejem. Jest człowiekiem. Ma swoje lęki. Milczy. Odsuwa się. A Róża słyszy w tej ciszy niepokojąco znajome szepty –„Zrobiłaś coś nie tak. To twoja wina. Nie wystarczasz”. I pewnego dnia Róża nie daje już rady. Słowa „nic się nie dzieje”, wypowiedziane przez Mariusza, kolejny raz ranią ją bardziej niż krzyk. Bo w tej pustce wraca wszystko – wszystkie razy, kiedy nie była dość. Wstyd już nie szepcze. Krzyczy.

Róża ucieka. Nie myśli. Nie analizuje. Po prostu, idzie na tyły starego domu, tam, gdzie nikt nie chodzi. Siada przy studni. Tę studnię pamięta z dzieciństwa. Zawsze ją fascynowała głęboka, ciemna, z taflą wody odbijającą niebo. I tam pęka. Już nie powstrzymuje łez. Nie udaje. Płacze tak, jakby z niej wychodziły łzy wszystkich kobiet, które nie mogły za wiele płakać. Pochyla się nad studnią. Patrzy w głąb. I nie widzi wody – widzi siebie. Zmęczoną, autentyczną, prawdziwą. I coś w niej mówi „dość”. Zdejmuje buty i idzie do lasu. Szumią gałęzie. Liście szeleszczą jak kobiece głosy. Ścieżka prowadzi ją głębiej, z każdym krokiem bliżej siebie. Róża w końcu siada pod starym drzewem – wysokim, szerokim, popękanym jak historia. Jego kora pachnie ziemią i czasem. I wtedy dzieje się coś dziwnego. Cisza przestaje być pusta. Staje się głosem. Drzewo przemawia nie słowami, lecz głębokim szeptem w sercu – „Znasz mnie Różo. Byłam tu, zanim zaczęto mówić kobietom, że muszą zasługiwać. Widziałam Twoje babki, Twoją matkę, ich milczenie, ich próby dopasowania się do kształtu, który je uwierał. Widziałam jak wstyd osiadał w ich ciałach, zanim znały słowa. Ale Ty przyszłaś tu, żeby to zobaczyć”. Róża czuje, że to nie tylko drzewo mówi. To mówi do niej natura, ziemia, wszystko, co starsze niż wstyd. I ona zaczyna widzieć. Wstyd nie jest tylko jej – to dziedzictwo. Nieprawda ubrana w powtarzane przez pokolenia zdania.

Zaczyna rozpoznawać głosy. „Nie przesadzaj. Nie bądź taka emocjonalna. Nikt Cię takiej nie pokocha. I znowu coś zrobiłaś źle. Jak nie masz nic mądrego do powiedzenia, to lepiej zamilknij”. To nie jej głos. To nie głosy prawdy. To głosy systemu, który bał się kobiecej mocy. A system ten nie został stworzony przez naturę, tylko przez ludzi. Bardzo możliwe więc, że jest wbrew naturze. I wtedy drzewo mówi – „Nie musisz walczyć. Wystarczy, że zobaczysz. Gdy patrzysz na wstyd z otwartymi oczami, on traci swoją władzę. Nie jesteś sama. Jesteś ogniwem. Ale możesz być też zmianą”. Róża oddycha głęboko pierwszy raz od dawna. Nie dla kogoś. Dla siebie. I w tym oddechu wstyd staje się lekki. Nie znika, ale traci cień, traci moc, już nią nie kieruje. Róża znów trafia na polanę. Spotyka tam Mariusza, ale patrzy na niego już inaczej – nie przez pryzmat tego „czy on mnie widzi?”, tylko „czy ja widzę samą siebie?”. Już go nie potrzebuje jako tarczy, jako protezy. Może go po prostu lubić. Może też odejść, jeśli to nie „to”. Bo nie boi się już wstydu. Bo rozpoznała jego źródło i uznała, że to nie jej wina. Jest wolna. Nie idealna. Może nie gotowa na zawsze, ale wolna w tym momencie.

Żyjmy w zgodzie z naturą

Jeśli słuchając tego, coś w Tobie zadrgało, to nie przypadek. Być może znasz wstyd. Być może jesteś pierwsza w swojej linii, która odważyła się go nazwać, przyjrzeć się mu. Jeśli tak, to chcę, żebyś wiedziała, że to, że odczuwasz wstyd, nie znaczy, że coś z Tobą nie tak. To znaczy, że masz serce, masz historię, że jesteś kobietą w świecie, który przez wieki uczył nas, że jesteśmy „za bardzo” albo „nie dość”. Ale Ty możesz to przerwać. Nie przez walkę, ale przez widzenie tego wstydu i przez wybieranie życia podyktowanego wstydem czy może w zgodzie z naturą, Twoją naturą. Pamiętaj, że Ty też jesteś częścią natury. I to, co pokazują Ci Twoje emocje, wypływające z Twego wnętrza, jest tematem do zbadania. Część z nich pokazuje najprawdziwszą prawdę o Tobie. A inne są konsekwencją różnych schematów i traum przekazywanych z pokolenia na pokolenie. I zawsze, kiedy czujesz coś, co zaburza Twój spokój, na pewno warto się temu przyjrzeć, ubrać to w słowa i wybrać, czy to jest okej, czy chcę to kontynuować, czy właśnie tak chcę żyć, czy może wolałabym coś zmienić, bo to wcale nie jest „moje”. Możesz zmienić dla siebie, dla tych, które były przed Tobą i dla tych, które przyjdą po Tobie. Bo prawdziwa wolność nie zaczyna się wtedy, gdy ktoś Cię pokocha, tylko wtedy, kiedy przestaniesz się wstydzić i przestaniesz się bać. A wolność, z kolei, jest konieczna do tego, żeby naprawdę kochać.

Ostatnio w Klubie Jestem Całością, gdzie regularnie robię webinary dla klubowiczek, był właśnie webinar o wstydzie. I zaczęłam ten webinar od zdefiniowania, czym jest wstyd. Myślę, że cechą charakterystyczną wstydu jest to, że czując go, chcemy zniknąć, zapaść się pod ziemię, nie istnieć. Jakby odbierał nam prawo do istnienia. Wstyd to nie tylko uczucie. To też taka strategia przetrwania. To głos, który uczył nas, że bycie widzialną, emocjonalną, żywą, to zagrożenie. I być może w Twojej historii, historii Twojej rodziny i w ogóle historii kobiet, jest mnóstwo wstydu, przekazywanego z pokolenia na pokolenie. Pamiętaj natomiast, że to nie Ty jesteś problemem do naprawienia, tylko masz swoją historię do uszanowania, do nazwania i do ubrania w słowa. I być może z tą historią się pogodzisz, a część rzeczy prawdopodobnie będziesz chciała w swoim życiu zmienić i ich więcej nie powielać, nie przekazywać dalej kolejnym pokoleniom. I każda chwila, w której widzisz wstyd i nie robisz z niego wyroczni, jest małą rewolucją dla Ciebie, dla Twojej córki, dla Twojej przyjaciółki, która patrzy jak sobie radzisz, dla całej linii kobiet, które milczały i którym wstyd zamknął usta. Nie musisz być gotowa. Nie musisz być pewna. Wystarczy, że jesteś naprawdę obecna, ponieważ nie dałaś się unicestwić wstydowi. Powiedz sobie czasem – „to nieprawda, że muszę się wstydzić, żeby zasłużyć”. Bo to zdanie może być początkiem zupełnie nowej opowieści.

Wyobraźmy sobie teraz, co zrobiłaby Róża pod toi toiem – wracając do odcinka 37. podcastu, gdyby w magiczny sposób uszedł z niej cały wstyd. Jak myślisz? Zostałaby tam? Czy może poszłaby w góry albo wróciła do domu? Może wyszłyby na jaw zupełnie inne emocje, jak złość, wściekłość. Bo oczywiście za odczuwanie złości kobiety też się powinny wstydzić. Patriarchalny przekaz był taki, że kobieta wstydzi się, gdy się złości, bo dziewczynki się nie złoszczą. Natomiast mężczyźni mają się wstydzić, kiedy płaczą, czują smutek albo się boją. Złość natomiast jest bardziej dozwolona w tym przypadku, bo silny facet przecież musi walnąć pięścią w stół albo walnąć kogoś czasem. Jakiś czas temu w parku natknęłam się na przewrócone toi toie. Zrobiłam im zdjęcie i wstawiłam na Instagramie, z zapytaniem do Was „jaki tytuł nadasz temu zdjęciu?”. No i mnóstwo było pomysłów. Padły różne śmieszne tytuły. Ale tak sobie teraz myślę, że można by właśnie tak sobie wyobrazić moment, kiedy Róża przestała się wstydzić. I pozwoliła sobie czuć cały wkurw na Mariusza. Oczywiście złość też nam nie daje wolności, ale kiedy już z tej złości ochłoniemy, to dopiero wtedy możemy zacząć odpuszczać. Dopiero wtedy idziemy drogą, która jest w zgodzie z nami.

Wstyd nie powinien być motywacją do działania

W tym podcaście tematu wstydu jeszcze nie poruszałam. To jest dosyć nowy wątek, ale myślę, że bardzo ważny do przemyślenia. Ponieważ jest on doskonałym narzędziem kontroli. I to też zawarłam w tym webinarze, który jest w Klubie Jestem Całością. Wstyd jest doskonałym narzędziem kontrolowania choćby kobiet i zamykania im ust. Odczuwając wstyd pod takim toi toiem, Róża jest przecież w patowej sytuacji, co nie? Nie może się tam dobijać. Nie może krzyczeć. Nie może odejść. Właściwie czego by nie zrobiła, to zasługuje to na wstyd. A co z Mariuszem? Zobaczcie, kurczę, ona się koncentruje na swoim wstydzie. A co z Mariuszem i jego wstydem? Czy on naprawdę nie ma powodu, żeby się wstydzić? To tak jakby ona brała na siebie odpowiedzialność za to, co on robi i czego on nie robi. I wstydziła się też za to, że z tej odpowiedzialności się nie wywiązała. Albo właściwie, że on się nie wywiązał. Róża wstydzi się z tego powodu, że Mariusz nie wywiązał się z odpowiedzialności, czyli nie dotrzymał umowy. Nie trzyma się planu, jaki sobie wspólnie przygotowali.

Podam Wam taki przykład wstydu z życia codziennego. Przykład sytuacji, kiedy wzbudza się w nas wstyd. Jest to chociażby moment, kiedy ktoś przypina nam etykietę „jesteś leniwa”. Oczywiście, lenistwo jest powodem do wstydu. Już pewnie mówiłam to gdzieś w tym podcaście, że właściwie to nie ma czegoś takiego jak lenistwo, bo zawsze można by się dopatrywać jakichś innych przyczyn, dlaczego ktoś czegoś nie robi. Bo może być zmęczony. Może być chory. Może z jakichś przyczyn nie mieć motywacji, czyli tak naprawdę może tego nie chcieć. A może boi się porażki? Nie ma czegoś takiego jak stricte lenistwo, czyli taka zła, brzydka cecha, która sprawia, że ktoś nie robi czegoś, co powinien robić. Ale jeszcze niedawno była to przecież tradycyjna metoda motywowania dzieci chociażby do nauki czy do jakichś innych prac związanych z wysiłkiem. Pewnie teraz też. Prawda? Przypinało się etykietę, że jesteś leniwa. Jak ktoś za mało jadł, to był niejadkiem. Jak ktoś mówił o tym, co mu się udało, to był chwalipiętą. A jak milczał zbyt dużo, to był szarą myszką.

I to wszystko były przypinane do człowieka etykiety, które generalizowały jakieś tam jego zachowanie, w jednej sytuacji czy dwóch, na całokształt tej osoby. I to w dodatku dawało powód do wstydu. Czyli, tak naprawdę, nie miałam się wstydzić za to, że zachowałam się w jakiejś sytuacji w leniwy sposób, tylko miałam się wstydzić za to, że ogólnie jestem leniwą dziewuchą. Wstyd może jest jakąś motywacją, ale na pewno nie konstruktywną i na pewno nie prowadzącą do poczucia spełnienia. Jeżeli czyjaś próba motywowania Cię powoduje, że się zawstydzasz, to przemyśl sobie, czy masz w ogóle ochotę tego słuchać. Natomiast jeśli jakaś relacja, na przykład z Mariuszem, powoduje, że się ciągle wstydzisz, czegokolwiek byś nie zrobiła, to przemyśl to sobie, czy masz ochotę w tym uczestniczyć.

Dziękuję za przeczytanie tego odcinka. Jeśli masz ochotę sięgnąć po więcej moich treści, zajrzyj na stronę pokojwglowie.pl, gdzie znajdziesz linki do mediów społecznościowych, transkrypcje wszystkich odcinków tego podcastu oraz sklep z pamiątkami związanymi z treścią niniejszego podcastu. Zasubskrybuj sobie też podcast „Pokój w głowie” w swojej ulubionej aplikacji podcastowej, aby nie przegapić kolejnych odcinków.

Koszyk