100: Co musi zrobić Róża, by przestać być Różą

Setny odcinek! Dzękuję Wam Kochane Słuchaczki i Słuchacze!
W tym odcinku opowiem Wam o tym, jakie lekcje musi odrobic Róża, żeby ruszyc spod toi toia i odpuscic Mariusza.

Informacje dotyczące kursu „Emocje to kompas”:
https://pokojwglowie.pl/kurs-emocje-to-kompas/

Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska
Transkrypcja: pomocdlafirmy.pl

W materiale użyto fragmentów utworu „Vibing Over Venus” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/

 

100: Co musi zrobić Róża, by przestać być Różą

Witam w SETNYM odcinku podcastu „Pokój w głowie”. Tym razem chciałabym poruszyć temat kluczowy dla całego tego podcastu, otóż „jak przestać być Różą?”. Co musi zrobić Róża, żeby przestać być tą Różą wyczekującą na Mariusza pod toi toiiem, a stać się z powrotem tą dziewczyną, która potrafi i może być szczęśliwa, tą prawdziwą sobą, którą była w momencie, gdy przyszła na świat, czyli zanim nabyła różne destrukcyjne dla niej przekonania na temat tego, co musi i powinna? 

 

Zapytaj, czego życzysz temu dziecku w sobie

Pozwolę sobie wrócić do odcinka 98., w którym to mówię Wam, że my możemy dobrze przeżywać swoje życie, jeżeli posługujemy się zaktualizowanymi mapami i korzystamy z naszego wewnętrznego kompasu, czyli potrafimy wyciągnąć wnioski, z naszych emocji, ze wskazówek, które płyną z naszego wnętrza. Niestety często tych wskazówek w ogóle nie dostrzegamy. Ten nasz wewnętrzny kompas mamy gdzieś tam zagrzebany na strychu, więc jest bezużyteczny. A to dlatego, że po pierwsze byliśmy uczeni nie zwracać uwagi na swoje emocje albo nawet je tłumić, deprecjonować, ponieważ gdy byliśmy dziećmi, były one problematyczne dla otoczenia i było to dramatyzowanie, niepotrzebne generowanie problemów i niegrzeczność. A po drugie, oczywiście nikt z nas – no, niemal nikt z nas – nie przeszedł kursu korzystania z tego naszego wewnętrznego kompasu. Zazwyczaj ani słowa na ten temat nie usłyszeliśmy od najbliższych dorosłych osób, które powinny nam były tę wiedzę przekazać, a to dlatego, że oni sami tego nigdy nie wiedzieli, bo im też nikt nie powiedział.

Dorastaliśmy zazwyczaj w kulcie logicznego myślenia. W kulcie takiego przeintelektualizowania. Jak ktoś super sobie radzi technicznie, to jest mistrzem życiowym, a ludzie, którzy są nadmiernie emocjonalni, to jakieś nieogary. Tymczasem prawda jest po środku, bo nie da się dobrze funkcjonować w jakichkolwiek skrajnościach. Prawda jest po środku. Z jednej strony mamy korzystać z naszego logicznego myślenia i intelektu, ale jednak ten intelekt będzie bezużyteczny, jeżeli zignorujemy nasze emocje. Zauważcie, że możemy się czuć spełnieni, możemy się czuć szczęśliwi, możemy czuć miłość i możemy czuć się dobrze. I wszystko to opiera się na „czuć”. Nie możemy wiedzieć, że jesteśmy spełnieni, jednocześnie tego nie czując. Możemy wiedzieć, że jesteśmy spełnieni tylko i wyłącznie wtedy, gdy tak się czujemy. A jeśli „czujemy”, to znaczy, że pokazują nam to nasze emocje. A zatem, żeby tworzyć dobre relacje, to musimy czuć się dobrze w tych relacjach, a nie po prostu wiedzieć, że jest dobrze.

I słuchajcie, ta stara wiedza na temat bliskich relacji głównie opierała się właśnie na tym „co wiem”, a nie na tym „co czuję”, czyli nie piję, nie biję, to znaczy, że jest okej. Tak? Dwa kryteria spełnione, że coś tam się nie odbywa, to znaczy, że jest okej. Nieważne, czy ja się czuję szczęśliwa. Czy czuję, że ten związek mi odbiera energię. Wysysa ze mnie wszystko. Prowadzi do jakichś chorób, zaburzeń, depresji, chorób autoimmunologicznych. Nieważne, że działa to na mnie tragicznie. Ważne, że kryteria narzucone przez logiczne myślenie zostały spełnione. Nie pije, nie bije. To znaczy, że jest super. Mariusz, ten co siedzi w toi toiu, też nie pije, nie bije, więc jest super, nieprawdaż? I teraz pytanie: co musi zrobić Róża, żeby z tego całego bagna się wygrzebać, wybrnąć z tego miejsca, w którym się znalazła, móc wreszcie odejść spod tego toi toia? I tutaj właśnie, nawiązując do odcinka 98., Róża musi zaktualizować swoje mapy dotyczące tego, co jest dobre. Czyli ona musi zaktualizować to, co myśli na różne tematy. To, co myśli. O emocjach będzie za chwilę. Na razie zostańmy w tej sferze intelektualnej – to, co myśli i wie. Więc jeżeli ona wie, że kobieta ma się poświęcać dla rodziny, to warto by było logicznie to na chłodno przemyśleć, czy ja naprawdę się z tym zgadzam, czy jest to dla mnie okej, czy jest to coś, co chcę powielać. Czy małej Róży, tej dziewczynce, którą jestem gdzieś tam w środku, mojemu wewnętrznemu dziecku, czyli tej prawdziwej małej Róży, którą byłam mając lat np. trzy, powiedziałabym:

 „Poświęcaj się dla rodziny niezależnie od tego, jak ten mężczyzna Cię traktuje. Może on Cię kiedyś pokocha. Ważne, żebyś wytrwale siedziała pod tym kiblem i na niego czekała i walczyła. Zasłużysz pewnego dnia. To nie jest ważne, jak jest teraz. Miej wiarę w to, że zasłużysz pewnego dnia, Różo. I nie jest ważne, jak się czujesz. Kiedyś będzie okej. A może nawet jak nie będzie, to przynajmniej pięknie przeżyjesz życie jako męczennica swoich własnych wyborów”? Powiedziałabyś to samej sobie, czekając na faceta, który wreszcie miałby Cię pokochać? Powiedziałabyś to tej dziewczynce, którą jesteś w środku, temu swojemu właśnie wewnętrznemu dziecku, tej prawdziwej sobie, takiej dokładnie jaka jesteś? Powiedziałabyś to? Popatrz na swoje zdjęcie w wieku, gdy miałaś na przykład dwa albo trzy lata i powiedz to tej dziewczynce:

 „Siedź pod tym kiblem i czekaj, a zasłużysz pewnego dnia. Nie odchodź nigdzie. On Cię może w końcu doceni. A nawet jak Cię nie doceni, to i tak jest pięknie, bo przecież poświęcasz się, a to poświęcenie jest piękne”. Bla, bla, bla. Bzdury i farmazony. Prawda? Nikt nikomu tego by nie życzył. Nikt nie życzyłby tego osobie, którą kocha. Albo inaczej mówiąc, nikt, kto naprawdę przemyślał zasady, którymi się kieruje w życiu, nie życzyłby takiego losu osobie, którą kocha. Myślę, że zachęcanie kogoś do przesiadywania pod toi toiiem, do wypruwania z siebie flaków, żeby ten ktoś drugi, kto w tym kiblu się zamknął, wreszcie mnie pokochał, wynika z ogromnej nieświadomości. Z nieprzemyślenia życiowych zasad. Z bezmyślnego powielania jakichś przekonań, które nam przekazano – a przekazały je nam poprzednie pokolenia. Z powielania jakichś też rodzinnych, międzypokoleniowych traum. Tak, bo przekonania, nawet te błędne i destrukcyjne, są przekazywane nieświadomie z pokolenia na pokolenie, póki ktoś nie powie: „stop! ja już nie chcę tak żyć, nie chcę tego przekazać też swoim dzieciom, nie chcę tego przekazać nikomu więcej”. Traumy też są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Więc jeżeli gdzieś tam w rodzie było odrzucone, nieszczęśliwe dziecko, a zapewne większość dzieci tak się czuła w dzieciństwie, biorąc pod uwagę to, na ile się zważało na emocje dzieci we wcześniejszych pokoleniach, to jeśli gdzieś tam było takie nieszczęśliwe, odrzucone dziecko, to ono potem bazuje na tym, tworząc resztę swego życia, czyli dorosłość, i bazuje na tym, wychowując swoje własne dzieci. A wiecie, jeżeli dzieci czegoś nie rozumieją, to szukają przyczyn w sobie, więc to nieszczęśliwe, odrzucone dziecko zapewne stworzyło sobie przekonania, że jestem niewartościowa, nie zasługuję na miłość i jestem niewystarczająca. I na tym bazuje potem, tworząc resztę relacji w swoim życiu,  bo jeżeli nie zasługuję na miłość, to do zaakceptowania jest przecież ten Mariusz, który się zamknął w toi toiu. Prawda? Wyjdzie, nie wyjdzie – co za różnica? Przecież ja nie zasługuję. To, że on tam siedzi, idealnie pasuje do mojego niezasługiwania.

Kurs we właściwym kierunku

A zatem pierwsze, co musi zrobić Róża, żeby spod tego toi toia odejść, to zaktualizować swoje mapy. Zaktualizować swoje przekonania na temat tego: kim ona jest? jaka jest jej wartość jako człowieka? na co ona zasługuje w życiu, a na co nie zasługuje? dokąd w ogóle zmierza? co jest dobre, a co złe? czego chce, a czego nie chce? może wywalić pewne „muszę” i „powinnam”, i zastąpić je tym, czego chcę? zamiast „muszę poświęcać się dla innych”, to „chcę wkładać wysiłek w ważne relacje”? zamiast „muszę być perfekcyjna, idealna, poświęcająca się”, to może „chcę być taka, jaka jestem i otaczać się ludźmi, którzy potrafią to docenić”? zamiast „muszę ze wszystkim radzić sobie sama’, to może mam prawo do dostawania wsparcia, mam prawo poprosić o pomoc? zamiast „muszę być w związku, żeby być pełnowartościową osobą”, może lepiej myśleć, że lepiej być samej, niż w byle jakim związku.

Weźcie pod uwagę to, że większość Róż ma lub miała jeszcze nie tak dawno, dokładnie te przekonania, te wszystkie przekonania „muszę”, o których wspomniałam przed chwilą. I jednocześnie większość Róż ma za zadanie te stare przekonania zastąpić nowymi, stworzyć sobie swoje własne przekonania, przemyślane logicznie, racjonalnie, na chłodno, ale jednak trochę korzystając ze swego wewnętrznego kompasu (o którym za chwilę), żeby rozpoznać, co będzie lepsze, niż te stare przekonania. Czyli Róże muszą zaktualizować mapy – zamiast kierować się starymi przekonaniami, które przekazywane były z pokolenia na pokolenie, być może ogólnie w rodzinie albo przez kobiety w rodzinie – do takich współczesnych, adekwatnych do obecnego życia, do tego, co już wiemy, że jest dla kogoś dobre, jest ogólnie dobre dla ludzi właściwie. Muszą zaktualizować mapy, żeby one odpowiadały naszym czasom i były to mapy na miarę XXI wieku, a nie jakieś takie pochodzące ze średniowiecza czy z czasów Kolumba. I do tego używamy w dużej mierze chłodnej analizy, logicznego myślenia, naszej wiedzy i mądrości. Możemy też porozmawiać z innymi, poszukać, bazując na tym, co wyniknie z naszych rozmów z innymi ludźmi. Może oni coś nam podpowiedzą. Podpowiedzą, w którą stronę warto się kierować w życiu, żeby w tym życiu dobrze się czuć.

No i właśnie – teraz uczucia. Uczucia, czyli nasz wewnętrzny kompas -emocje. Tak jak mówiłam na początku, my z tego kompasu nie korzystamy, bo jest gdzieś zagrzebany na strychu. Byliśmy nauczeni, że nie należy z niego korzystać. I teraz, żeby zacząć z tego kompasu ponownie korzystać, tak jak to robiliśmy jeszcze będąc bardzo małymi dziećmi, zanim nam zabroniono, musimy trochę porozkminiać, co tam w ogóle na tym kompasie widać i co on w ogóle pokazuje. I widzicie, tego też trzeba się troszeczkę nauczyć, bo z jednej strony jest to dla nas naturalne i intuicyjne, a z drugiej strony jednak informacje zawarte w przekazie tego kompasu przesiewamy przez nasze logiczne myślenie.
I to wszystko trzeba jakoś połączyć w całość. Czyli właściwie ten kompas musimy jakoś połączyć z mapami. Nie możemy ślepo iść za mapami bez kompasu, jak również nie możemy iść za kompasem bez map. To wszystko musi być spójne. I skąd mamy, kurczę, wiedzieć, jak to ma być spójne, jeżeli nigdy żeśmy tego nie robili? Hm?
Zobaczcie, jak bierzecie do ręki kompas pierwszy raz w życiu, no to przecież nie wiecie, co oznaczają te literki. W, S, E, N albo może polskie oznaczenia: Pn, Pd, Zach, Wsch. SW, SE, NW, NE. To wszystko jest na początku dla nas zagadką. To jest czarna magia. Jeżeli my tego nie wiemy, nie wiemy jak jest znaczenie tych wskazań kompasu, to przecież nie wykorzystamy tego do niczego. Prawda? I tak właśnie jest z naszymi emocjami. My te emocje możemy czuć, ale nie wiemy co z nimi zrobić, bo nikt nam nigdy nie powiedział. I teraz potrzebna nam jest jakaś legenda do tego, jakaś instrukcja. A jeszcze zauważcie, że oprócz tych oznaczeń na kompasie potrzebne nam są też pewne informacje, żeby sprawnie z tego kompasu korzystać. Na przykład: jak przyłożysz do niego magnes, to on może Ci źle pokazać. Ten przekaz, ta informacja, kierunek, który on Ci wskaże, będzie zniekształcony. I dobrze na tym wyjdziesz, jeżeli będziesz mieć wiedzę i świadomość, że ten przekaz, gdy przykładasz magnes do kompasu, jest zniekształcony. Ale jeżeli nie masz o tym pojęcia, to pójdziesz w ciemno, nie uwzględniając działania magnesu. Zabłądzisz. Albo wpłyniesz na mieliznę. Wpakujesz się na jakieś skały albo utkniesz pod toi toiiem.

Ponieważ ta wiedza na temat kompasu, to jest trochę gadania, jakieś 160 minut mojego gadania na przykład, to nagrałam dla Was taki kurs pt. „Emocje to kompas” i zawarłam tam wszystko, co chciałam Wam przekazać na temat emocji i korzystania z naszego wewnętrznego kompasu. Tak, żeby każdy mógł sobie to wziąć i po zaktualizowaniu map iść dalej już swoją drogą. Oczywiście, tej wiedzy jest za dużo na odcinki podcastu, dlatego właśnie stworzyłam ten kurs. Jeżeli macie ochotę, a jesteście zainteresowani instrukcją dotyczącą wewnętrznego kompasu, to zajrzyjcie sobie w link umieszczony w opisie.

Czucie stoi w sprzeczności z logiką

Podstawa jest taka, że nie ma „złych” emocji. One wszystkie nam coś pokazują. Zarówno złość, jak i smutek, żal, jak i zazdrość. Wszystkie te emocje coś nam pokazują i są jakąś informacją dla nas. I w związku z tym, że są jakąś dla nas informacją, możemy wszystkie konstruktywnie wykorzystać do tego, żeby się czuć lepiej. Brzmi dziwnie, że możemy wykorzystać naszą złość do tego, by się czuć lepiej, prawda? Ale wierzcie mi, tak właśnie jest. Złość jest bezcenną wskazówką dla nas.
Tak samo zresztą jest z zazdrością. A zatem, żeby Róża mogła odejść spod toi toia, to musi zaktualizować mapy i jeszcze w dodatku wygrzebać gdzieś tam ze strychu, z graciarni, swój wewnętrzny kompas, trochę pouczyć się oznaczeń i zdobyć wskazówki na temat korzystania z niego, żeby wykorzystać ten kompas w jak najbardziej konstruktywny sposób i uniknąć jakichś zniekształceń wynikających z przekazu kompasu. I w rezultacie zacząć z tego kompasu korzystać jednocześnie z mapami. Dokładnie to jest droga dla Róży.

Zobaczcie, że kiedy Róża – taka świadoma, ze zaktualizowanymi mapami -siedząca pod tym toi toiiem, czująca się po prostu beznadziejnie z powodu tej sytuacji, w której uczestniczy, czująca złość, smutek, żal i jednocześnie myśląca o sobie „jestem niewartościowa, nie zasługuję”, skonfrontuje to wszystko ze swoimi nowymi mapami, to wyniknie z tego prawdopodobnie to, że czuje się niewystarczająca dla Mariusza, ale dla innych ludzi czuje się ważna. Mam takie relacje, w których czuję się ważna. Są to np. moi przyjaciele. Jeśli czuję się niewystarczająca dla Mariusza, a dla innych się czuję ważna, to czy powinnam teraz na niego czekać? Nie, nie, nie. Przepraszam, inaczej. Czy ja chcę tutaj na niego czekać? Czy naprawdę to jest moja droga do spełnienia? Czy ja się z tym będę czuła lepiej, gdy będę na niego czekać? Czy może z każdą minutą będę się czuła coraz gorzej? I jeżeli ona sięgnie do swojego kompasu, to on jej zapewne pokaże, że „zwiewaj stąd kobieto”. Oczywiście, może istnieją takie osoby, które będą się czuły lepiej, czekając w nieskończoność na kogoś, kto ich nie kocha, ale myślę, że jednak nie jest to to, do czego większość z nas dąży w życiu. A jeśli już totalnie nie wiesz, czego Ty chcesz i z czym byś się czuła lepiej, to wróć do tego pytania, o którym mówiłam na początku odcinka. Co byś poradziła tej wewnętrznej sobie, tej małej dziewczynce, która jest nadal gdzieś tam w Tobie? Tej prawdziwej Ciebie, którą jesteś, dokładnie takiej, jaka się urodziłaś. Co byś jej poradziła? Co czujesz, że będzie dla niej najlepsze?
Wiesz, dla niej pewnie będzie Ci łatwiej poczuć to, co najlepsze, niż dla siebie aktualnej. Ale jesteś tą samą sobą, co wtedy. Tylko nabyłaś tyle różnych destrukcyjnych przekonań, albo inaczej mówiąc, jakichś nieaktualnych map wprowadzających Cię w maliny, że już nie bardzo potrafisz być sobą, ale czujesz to nadal, bo Twoje emocje wynikają z tamtej prawdziwej Ciebie. Więc co czujesz, że byłoby najlepsze dla Twojej wewnętrznej, prawdziwej Ciebie? I myślę, że tutaj większość osób zaprzeczy na pytanie „czy czujesz, że najlepsze dla Ciebie prawdziwej jest przesiadywanie pod tym toi toiiem?”. Choć oczywiście mogę się mylić. Zadam to pytanie na Instagramie. Chwilę poczekam na odpowiedzi i zobaczymy, co Wy sądzicie na ten temat.

 

„Emocje to kompas” – zapisy dla chętnych

No i cóż, chwilkę odczekałam. Na zadane przeze mnie pytanie „czy czujesz, że przesiadywanie pod toi toiiem jest dobre dla Róży?” możliwe były odpowiedzi: „wiadomo, że złe”, „nie wiem” oraz „oczywiście, że dobre”. I na ten moment wszystkie osoby, które udzieliły odpowiedzi, zaznaczyły odpowiedź A, czyli wiadomo, że to przesiadywanie pod toi toiiem jest dla Róży złe. Czyli widzicie, nie tylko ja tak czuję i myślę. Gdyby się coś zadziwiająco zmieniło w wynikach tej ankiety, to powiem Wam to w kolejnym odcinku.

Dziękuję natomiast za przeczytanie tego odcinka. Jeśli masz ochotę sięgnąć po więcej moich treści, to zajrzyj sobie na stronę pokojwglowie.pl. Znajdziesz tam linki do mediów społecznościowych i transkrypcję wszystkich odcinków podcastu. Znajduje się tam też sklep z pamiątkami, gdzie można nabyć pamiątki związane z treścią niniejszego podcastu – na stronie pokojwglowie.pl lub zakładce ‘sklep’.

No i jeżeli chcecie sięgnąć po instrukcję dotyczącą korzystania z Waszego wewnętrznego kompasu, odgrzebać ten kompas, zetrzeć z niego kurz i iść z nim dalej, korzystając jednocześnie też z map, które sobie aktualizujecie, to sięgnijcie sobie proszę do kursu „Emocje to kompas”, który też znajdziecie na stronie pokojwgłowie.pl. Kurs startuje wkrótce, a już teraz można zapisać się na listę zainteresowanych.

 

Shopping Cart