128: Dlaczego lepiej nie oczekiwać, że on będzie pomagał w domu…
W tym odcinku podcastu mówię, dlaczego oczekiwanie od mężczyzny, że będzie jedynie ‘pomagał’ w obowiązkach domowych, zamiast być równorzędnym partnerem w relacji, może prowadzić do problemów w związku.
Rozważam, jak ten model ról wpływa na dynamikę związku, komunikację w relacjach oraz jakie konsekwencje mogą pojawić się już na samym początku relacji.
Dowiesz się, jak nierówne oczekiwania co do podziału obowiązków domowych może wpływać na emocje, samoocenę, długoterminową satysfakcję z relacji. Posłuchaj, jak zmienić te wzorce i budować bardziej równą, partnerską relację, w której oboje partnerzy dzielą odpowiedzialność za dom, życie i wychowanie dzieci. Jeśli chcesz poprawić jakość swojego związku i nauczyć się budować zdrowe relacje, ten odcinek jest dla Ciebie!
Kurs „Emocje to kompas”:
https://pokojwglowie.pl/kurs-emocje-to-kompas/
Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska, Polskie Radio S.A. (w likwidacji)
Transkrypcja: pomocdlafirmy.pl
W materiale użyto fragmentów utworu „Kool Kats” Kevin MacLeod (incompetech.com)Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/
128: Dlaczego lepiej nie oczekiwać, że on będzie pomagał w domu…
Witam w 128. odcinku podcastu „Pokój w głowie”. Tym razem chciałabym opowiedzieć o wpływie kobiecego oczekiwania od mężczyzny, że będzie on pomagał w domu, na początki relacji i na to, jakich partnerów wybierasz.
Stan przejściowy między patriarchatem a partnerstwem
Niedawno, bo w grudniu, miałam okazję uczestniczyć w takim fajnym projekcie. Mianowicie, wraz z firmą „Wyjątkowy prezent” zostałam zaproszona do takiego wsparcia psychologicznego, odnośnie badania dotyczącego emocji przy świątecznym stole. I był tam szereg pytań skonstruowanych tak, żeby się dowiedzieć, co ludzie czują w związku z przygotowaniami świątecznymi, przebiegiem świąt i jak się czują też po świętach. No i z wręczaniem prezentów, oczywiście. Jedno z pierwszych pytań, czy może nawet i pierwsze, brzmiało „kto w Twoim otoczeniu w głównej mierze jest odpowiedzialny za organizację świąt Bożego Narodzenia?”. I właśnie od tego bym chciała zacząć, ponieważ tutaj nastąpiła bardzo ciekawa rozbieżność między kobiecymi i męskimi odpowiedziami.
A było to tak. Mężczyźni odpowiadali, że w głównej mierze odpowiedzialnymi za przygotowanie świąt są ich rodzice – jeżeli byli to młodsi mężczyźni. Nieco starsi odpowiadali, że oni sami, ale też, że osoba partnerska. A ci najstarsi odpowiadali, że osoba partnerska, czyli pewnie po prostu żona. I teraz, dla porównania. Kobiece odpowiedzi wyglądały tak, że te młodsze kobiety zaznaczały, że w głównej mierze odpowiedzialnymi za organizację świąt są ich rodzice. Natomiast starsze kobiety odpowiadały, że one same, czyli partnerzy – ta odpowiedź „osoba partnerska” – w ogóle prawie tam nie padała. Naprawdę to był jakiś malutki odsetek odpowiedzi. Więc generalnie rzecz biorąc, z tych kobiecych odpowiedzi wynikałoby, że one w ogóle nie widzą męskiego wkładu. No bo zakładam, że osoba partnerska to w zdecydowanej większości przypadków będzie facet, prawda? Więc kobiety nie widziały tam odpowiedzialności męskiej za organizację świąt, a mężczyźni swoją własną odpowiedzialność widzieli.
I to jest ciekawe, zobaczcie. Moim zdaniem można by to wyjaśnić w ten sposób – i to będą też takie hipotezy właściwie, że to, co się dzieje obecnie w gospodarstwach domowych w Polsce jest takim stanem przejściowym między patriarchalnym wzorcem związku, gdzie jednak odpowiedzialność za dom, za gospodarstwo domowe, więc też i organizację świąt, spoczywa na kobietach, a partnerstwem. Czyli stan przejściowy między patriarchatem a partnerstwem, czyli równouprawnieniem. A mianowicie ten stan przejściowy miałby się charakteryzować tym, że mężczyzna pomaga w domu. Czyli on nie jest współodpowiedzialny. Odpowiedzialna jest w głównej mierze kobieta, która deleguje mu część obowiązków, których właściwie – gdyby to była partnerska relacja – nie powinna delegować. No bo jeżeli coś jest naszym obowiązkiem, to nikt nam tego nie musi zlecać, prawda? Jeżeli poczuwamy się do odpowiedzialności za jakiś obszar, to nikt nam nie musi zlecać zadań do wykonania w tym obszarze. Wtedy sami te zadania wykonujemy. Sami sobie wyznaczamy jakiś tam harmonogram.
Także, pamiętajcie, pomaganie w czymś nie jest równouprawnieniem. Pomagać może pomocnik, czyli osoba taka mniej ważna, która jest zarządzana przez kogoś, kto jest odpowiedzialny. Czyli tak, jak mamy na przykład szefa i pracowników, pracownicy wykonują zadania wyznaczone przez szefa. Ale szef, wyobraźmy sobie, że jest jednocześnie właścicielem tej firmy i on jest odpowiedzialny za w ogóle istnienie tej firmy i jej funkcjonowanie. A pracownicy mogą się zmieniać. Mogą przychodzić i odchodzić. I oni nie są odpowiedzialni, bo gdy znikną, to ta firma raczej nie padnie. Natomiast gdyby szef zniknął, to w większości przypadków wygenerowałoby to ogromne kłopoty lub po prostu właśnie zniknięcie firmy z rynku.
Zatem mężczyzna pomagający w domu nie jest partnerem. Jest, tak jakby, takim podopiecznym, prawda? Bo dziecko też przecież może pomagać w domu. Dziecku też możemy zlecić „umyj umywalkę”, albo „posprzątaj swój pokój”. I pamiętajmy o tym, że zarządzanie jest stresujące. Wymaga wysiłku. Wymaga też czasu poświęconego na planowanie, na rozdzielanie zadań i w ogóle na zastanawianie się, co jeszcze można by zrobić. I dopasowywanie też tych zadań do wykonawców. Logistyka. Tak? To nie jest wcale takie łatwe. I tu też jest jakiś wysiłek, więc jeżeli kobieta bierze na siebie całą tę logistykę i zleca – jedynie zleca! – partnerowi jakieś zadania, a on sam tych zadań by nie wykonał, gdyby ona mu nie powiedziała, to nie ma to nic wspólnego z równouprawnieniem.
Konsekwencje pomocnika w codzienności
I wracając do tego badania zleconego przez firmę „Wyjątkowy prezent”, to z niego wynikło, że kobiety są częściej zmęczone po świętach. Czują też więcej nieprzyjemnych emocji w związku ze świętami, więc zobaczcie, że to od razu pokazuje negatywne konsekwencje takiego zarządzania i brania na siebie być może nadmiernej odpowiedzialności. Ale teraz tak, chciałabym w tym odcinku przejść do tego, co to oznacza dla Twoich bliskich relacji, które być może tworzysz, i jakich partnerów będziesz wybierać, jeśli masz właśnie oczekiwania od mężczyzny, że on będzie jedynie pomagał w domu. Czyli, co może się stać, co się może wydarzyć już na samym początku relacji i na co możesz niechcący dać zielone światło, czego być może, tak naprawdę, potem w swoim związku wcale nie będziesz chciała, oczekując, że mężczyzna będzie jedynie pomagał w domu? Czyli, co to pomaganie w domu może oznaczać dla singielek, które chciałyby stworzyć związek?
A zatem może być tak, że będziesz wybierała takich partnerów, którzy nie mają za dużej zdolności czy chęci do współpracy. Może być tak, że ci mężczyźni nie będą skłonni do pełnego zaangażowania się w Waszą relację, w sprawy domowe, w sprawy rodzinne, ponieważ Ty większość tego zaangażowania bierzesz na siebie i nadrabiasz w ich imieniu. Możesz też wybierać partnerów, którzy zakładają, że życie domowe, gospodarstwo domowe, ewentualnie też dzieci, to jest kobiecy obowiązek i oni tym nie będą sobie tutaj brudzić rąk, bo oni mają inne ważne sprawy, jak robienie kariery. A zatem z automatu dostaniesz pewne zadania, bo one, nawet według ich poglądów, do mężczyzny nie pasują. Może to oczywiście wprowadzić nierówność od samego początku i blokować jednocześnie Ciebie w Twoim rozwoju.
Kolejną konsekwencją może być brak równowagi w podziale obowiązków, czyli mężczyzna może poczuć się traktowany tylko jako pomocnik, a zatem, w rezultacie, zacząć unikać odpowiedzialności za sprawy domowe. Czyli tak, jakby wykonywać takie manewry, które sprawią, że on nawet nie będzie musiał czegoś robić. No bo wiadomo, że to sprzątanie i mycie kibla wcale nie jest przyjemne, prawda? I to może prowadzić do jakichś napięć i rozczarowań już na początku relacji. A jeszcze zanim dotrzemy w związku do etapu mycia kibla, to taki mężczyzna może próbować unikać jakichkolwiek, tak naprawdę, obowiązków czy w ogóle trudnych rzeczy, związanych z Waszą relacją. Może być tak, że Twój nakład sił, inwestowany w tę relację, będzie o wiele większy niż ten z jego strony. Ty natomiast możesz w rezultacie poczuć się przeciążona i rozczarowana partnerem, który nie spełnia Twoich oczekiwań, których zresztą Ty nie wypowiadasz, bo oficjalnie oczekujesz jedynie tego, że on będzie pomagał.
Kolejna negatywna konsekwencja będzie taka, że być może będziesz przyciągać takich mężczyzn, którzy wymagają ratowania. Czyli Ty będziesz tą ratowniczką. Prawda? Bo jeżeli oczekujesz, że partner będzie pełnił rolę jedynie pomocnika, to możesz nieświadomie przyciągać tych pomocników, czyli właściwie jakieś takie niezaradne osóbki, które zachowują się w dziecinny sposób. I w rezultacie może to prowadzić do wzrostu poczucia Twojej takiej wyższości nad partnerem, co w efekcie obniży poczucie równowagi i partnerstwa. A to poczucie wyższości nad partnerem może da Ci jednocześnie też poczucie, że jesteś potrzebna i ważna, ale na dłuższą metę, myślę, że to może być cholernie obciążające i wypalające. Ponieważ w dorosłym życiu związków na tych zasadach nie tworzymy. Możemy opiekować się dziećmi i swoje zasoby energetyczne pakować w dzieci, jeżeli je mamy. Natomiast partner nie jest do tego, żeby się nim opiekować, tylko do tego, żeby właśnie być partnerem, czyli kimś, kto też będzie swoje zasoby wkładał w nasze wspólne cele.
Może to mieć też wpływ na Twoje bycie sobą w takiej relacji, bo każdy z nas ma słabsze dni, momenty, kiedy potrzebuje wsparcia, potrzebuje przytulenia, ale jeżeli to Ty jesteś tą opiekunką, a „partner”, czyli ten facet, będzie kimś, kto jest zaopiekowany przez Ciebie i jest jedynie pomocnikiem, to przecież jak masz mu powiedzieć o swoich słabościach, prawda? Przecież to go rozłoży na łopatki. Przygniecie go to totalnie, bo jest albo zbyt słaby, żeby Ciebie wesprzeć, albo, gdyby się okazało, że masz jakieś problemy i potrzebujesz od niego wsparcia, on być może po prostu by uciekł. I tego nie wiesz. Nie sprawdzisz, czy on ucieknie, jeżeli weźmiesz na siebie nadmierną odpowiedzialność w Waszej relacji. Jeżeli już na wstępie nie okazujesz swoich słabości i nie pokazujesz, że sobie z czymś nie radzisz i chciałabyś, żeby on Ci pomógł już na samym początku relacji, to pokazujesz też taką swoją nieludzką stronę. Kreujesz się na jakiś taki nieskazitelny posąg, czy może kobietę robota. I oczywiście może to sprawić, że druga osoba będzie Cię wykorzystywać, często też w nieświadomy w ogóle sposób. Prawda? No bo kto może wiedzieć, że Twoje granice zostały przekroczone, jeżeli Ty tego nie okazujesz, ani nie komunikujesz?
No i tak, jak też mówiłam we wcześniejszych odcinkach podcastu, jeśli chcesz sprawdzić daną relację, to pozwól się zawieść człowiekowi. Miłość polega na tym, że pozwalasz się zawieść, a ten ktoś Ciebie nie zawodzi. Jeśli natomiast szukasz pomocnika, a nie kogoś równego sobie, to przecież nie możesz pozwolić się zawieść, bo właściwie niemal na 100% wiesz, że on Cię zawiedzie, on Ciebie nie zastąpi, nie wyręczy w pewnych rzeczach, gdy Ty nie będziesz miała na to siły. A może „nie wyręczy” to nie jest dobre określenie. On nie weźmie takiej samej, jak Ty, odpowiedzialności za dany obszar, bo zauważ, że jeżeli dwie osoby są odpowiedzialne za jeden obszar, to kiedy jedna nie może zrealizować jakichś zadań, ta druga osoba po prostu przejmuje te zadania. I nie dlatego, że ta pierwsza osoba ją poprosiła. Przejmuje te zadania, ponieważ też czuje za nie odpowiedzialność.
Może to wszystko też skutkować trudnością w budowaniu bliskości, ponieważ jeśli mężczyzna nie angażuje się w sposób, który odzwierciedla równy podział obowiązków, Ty możesz w rezultacie czuć się samotna. Możesz czuć się zniechęcona. Możesz czuć się odizolowana. Możesz czuć się nawet nieważna, bo Twoje uczucia są tam nieważne, Twoje uczucia są gdzieś tam głęboko stłumione, ponieważ Ty jesteś przytłoczona nadmierną odpowiedzialnością. Ciągniesz wózek za dwie osoby. Ciągniesz wagonik za dwie osoby – za siebie i za niego. A jak ciągniesz wagonik za dwie osoby, czyli zużywasz na to o wiele za dużo sił, o wiele więcej swoich sił, niż powinnaś, to jednocześnie może to blokować Twój rozwój w innych sferach życia. I blokować Twój rozwój emocjonalny. Blokować też bliskość danej relacji, bo jesteś po prostu wyczerpana i wykorzystywana.
Więcej obowiązków, ale mniej praw
Jeśli nie komunikujesz swoich potrzeb na wstępie, to może być tak, że pojawią się w Tobie różne nieprzyjemne emocje i nie za bardzo będziesz wiedziała dlaczego. Może to Ciebie też odstraszać od tego partnera, od którego za mało oczekujesz. Wiesz, być może on byłby w stanie te oczekiwania spełnić, tylko że Ty nie dajesz mu szansy, bo on o tych oczekiwaniach nie wie. Jeżeli Ty bierzesz na siebie zbyt dużo, to dla niego już nic nie zostaje. Przecież, kurczę, nikt nie będzie walczył z drugą osobą o to, żeby mieć prawo sprzątać, prawda? Nikt nie będzie walczył o nieprzyjemne rzeczy. Natomiast czasem, jeżeli po prostu przestaniesz robić pewne rzeczy, to weryfikujesz relację. Weryfikujesz, co on zrobi w tej relacji. Czy on przejmie tę odpowiedzialność? Czy on przejmie ten wysiłek, który Ty sobie odpuściłaś? I sprawdzisz też, jak będziesz się wtedy czuła i czy to Ci da poczucie bezpieczeństwa.
Jeżeli on przejmie odpowiedzialność, którą Ty sobie odpuścisz, bo wcześniej brałaś na siebie tej odpowiedzialności zbyt wiele, to super. Tak właśnie powinno to wyglądać. Może być oczywiście też tak, że jak Ty sobie pewną odpowiedzialność odpuścisz, to Wasza relacja po prostu się rozleci. Niemal pewne jest natomiast to, że jeżeli bierzesz na siebie zbyt wiele odpowiedzialności, to będziesz czuła złość, frustrację, zmęczenie, wypalenie. I pewnie też żal do partnera, że nie spełnia Twoich oczekiwań. Ale nie będziesz mogła tego ubrać w słowa i zakomunikować, bo najpierw musiałabyś porozmawiać sama ze sobą o swoich oczekiwaniach, być może nieadekwatnych. W rezultacie może to też prowadzić Ciebie do rozczarowania bliską relacją, zniechęcić Ciebie do wchodzenia w bliskie relacje i zniechęcić Cię do bliskości. Może to powodować, że będziesz się tej bliskości bała, będziesz ją sabotować, ponieważ dla Ciebie bliskość równa się poświęceniu z Twojej strony, dużo Twoich obowiązków i jednocześnie wiele praw dla tej drugiej osoby, a brak praw dla Ciebie. Czyli Ty masz wtedy, w takim układzie, więcej obowiązków, a ten mężczyzna może mieć więcej praw niż Ty. Do Ciebie należą obowiązki, a do niego należą prawa. W ten sposób możesz czuć się zawiedziona relacją, zanim ona realnie zacznie się rozkręcać, zanim ona realnie się zacznie dziać. Możesz czuć się zawiedziona relacją, zanim z tego wyniknie w ogóle relacja, czyli popełnić taki zawodowy falstart.
I pamiętajmy też, że nas ciągnie do tego, co znamy. Ciągnie nas do tego, co znajome. Jeżeli masz zakodowany w swojej głowie taki wzorzec, że mężczyzna ma pomagać, to niestety właśnie takich partnerów pomagających, czyli nie-partnerów, realnie, choć nieświadomie, będziesz wybierała. Będziesz wybierała sobie pomocników, czyli kogoś kto będzie dodatkiem jedynie do Ciebie, jeżeli chodzi o odpowiedzialność. Będziesz powielać ten wzorzec, póki nie wyciągniesz konstruktywnych wniosków, nie wyciągniesz lekcji i nie zaczniesz zmian, tak naprawdę zaczynając od siebie samej. Pamiętajmy, że związek to jest taka drużyna. Chodzi o to, żeby grać do jednej bramki i żeby właśnie w połowie podzielić między sobą odpowiedzialność. Wiadomo, że nie w każdym momencie ten podział będzie idealnie równy, ale chodzi o to, żeby patrząc wstecz na jakiś odcinek czasu, ten bilans był równy dla jednej i drugiej osoby, jeżeli chodzi o odpowiedzialność wziętą za funkcjonowanie tej relacji.
Natomiast, jeżeli Ty oczekujesz, że ktoś będzie jedynie pomocnikiem, będzie pomagał w domu, to być może oczekujesz, że będzie jedynie pomagał w budowaniu Waszego związku. Będzie jedynie pomagał przy dzieciach, gdyby takie się pojawiły. Będzie jedynie pomagał może nawet w sprawach finansowych. Albo będzie jedynie pomagał w czymkolwiek innym. Po pierwsze, to nie jest partnerstwo. Po drugie, będą Ciebie dotyczyć częściowo, albo wszystkie, te konsekwencje, które wymieniłam. Po trzecie, nie na tym polega relacja dwóch dorosłych ludzi, tylko na tym polega relacja rodzic-dziecko. I ma się to nijak do bycia drużyną.
Szkoda czasu na pomocnika
Jak zapobiec takiej sytuacji? No myślę, że przede wszystkim warto już na wstępie przegadać z potencjalnym partnerem, jak on w ogóle widzi podział odpowiedzialności w bliskiej relacji. Jeżeli koleś powie Ci, że on widzi to tak, że mężczyzna zarabia pieniądze, a kobieta do garów, no to sorry, to raczej nie jest podział partnerski. To raczej nie jest podział, który prowadzi do szczęścia. Może w jakichś wyjątkowych przypadkach owszem, ale generalnie to nie jest podział, który prowadzi do dobrego samopoczucia i poczucia spełnienia w relacji. Tak więc warto rozmawiać – im wcześniej, tym lepiej. Po prostu, zadać takie pytanie kontrolne. Myślę, że ono jest niezobowiązujące. Jaki, Twoim zdaniem, podział odpowiedzialności w związku jest okej? Jak Ty to widzisz? Zastanawiałeś się kiedyś nad tym? Jakie masz oczekiwania od kobiety i od tego, za co ona weźmie odpowiedzialność, a za co mężczyzna powinien brać odpowiedzialność? I to jest jedna rzecz. Rozmawiajmy i zadawajmy pytania. Masz prawo zadawać pytania dotyczące tego, co będzie miało wpływ na Twoje życie. Masz prawo zadawać pytania dotyczące wyobrażeń drugiej osoby na temat związku, jeżeli idziesz z tym człowiekiem na randkę.
Kolejna rzecz, to myślę, że warto budować równość. Ty sama, zamiast traktować partnera jako pomocnika, oczekuj od niego. Ty go nie musisz prosić, żeby wyrzucił śmieci, jeżeli są to Wasze wspólne śmieci. Bo tak samo jest to Twoim obowiązkiem je wyrzucać, jak i jego. I tak samo podtrzymywanie kontaktu, prawda? Nie możesz go prosić o to, żeby on był zainteresowany i zaangażowany w Waszą relację. No albo jest, albo nie jest. Jeżeli Ty jesteś bardziej zaangażowana i jak sobie trochę odpuścisz, to on wcale nie angażuje się bardziej. to może po prostu mu nie zależy i tyle. Nie możesz prosić kogoś o to, żeby mu zaczynało zależeć, prawda? Więc tutaj też nie oczekuj, że ktoś będzie pomocnikiem w budowaniu Waszego związku, tylko oczekuj od niego tego samego wkładu, jakiego oczekujesz od siebie samej. Już na wstępie, już od pierwszego dnia, tak naprawdę. A przynajmniej od dnia, kiedy zaczynacie oficjalnie umawiać się na randki.
I oczywiście zastanów się też nad wzorcami z dzieciństwa, bo najczęściej przecież ten mężczyzna-pomocnik jest konsekwencją tego, co żeśmy doświadczały w domu jako kobiety. A kobiety, wychowywane w latach osiemdziesiątych, dziewięćdziesiątych i wcześniej, najczęściej doświadczały patriarchalnego wzorca, czyli takiego, gdzie matka była po prostu styrana życiem rodzinnym i domowym, nie wiedziała, w co włożyć ręce, bo do niej należały obowiązki związane z domem i dziećmi. A mężczyzna przychodził z pracy i odpoczywał. I nie wolno mu było przeszkadzać, bo pan i władca odpoczywał. Tak to właśnie wyglądało.
I oczywiście tutaj nie szłabym w obwinianie o taki wzorzec mężczyzn, bo to było dla nich równie niekorzystne. Oni byli po prostu często tacy wyobcowani, wyautowani z życia rodzinnego. Byli dostarczycielami pieniędzy i najczęściej do niczego innego nie byli potrzebni. Ponieważ nikt nie wiedział, kim są, oni nie wiedzieli, kim są ich dzieci, kim jest ich żona. Nikt się tam nimi nie interesował. Dzieci często tworzyły emocjonalne więzi z matką, a ojciec był tylko żywicielem rodziny. Co jest bardzo smutne. Bardzo nieciekawe. Bardzo niefajne. Może ciekawe, ale jakby nieciekawe dla tej rodziny, która w ten sposób żyje. I na pewno warto tego unikać.
I pamiętaj, jeśli masz w głowie zakodowany patriarchalny wzorzec, naprawdę się mu przyjrzyj. I jeżeli będziesz go przedefiniowywać na swoje własne, bardziej nowoczesne, potrzeby, to rozważ, czy aby na pewno szukanie mężczyzny, który pomaga w domu będzie odpowiedzią na patriarchat, bo być może możesz wymagać więcej. Być może Ty, tak naprawdę, potrzebujesz partnera, a nie pomocnika. Partnera, czyli kogoś równego Tobie i kto Ciebie też będzie traktował z szacunkiem i równością, jako partnerkę w podejmowaniu różnych decyzji, wykonywaniu obowiązków, ale też korzystaniu z praw. I to jest recepta, moim zdaniem, na konstruktywny, długotrwały i rozwijający się związek.
Jeśli masz ochotę sięgnąć po więcej moich treści, zajrzyj sobie na stronę pokojwglowie.pl, gdzie znajdziesz transkrypcje wszystkich odcinków podcastu, różne inne treści, niż ten podcast, związane z treścią niniejszego podcastu – psychoedukacyjne treści, oraz linki do mediów społecznościowych.