135: Złość jako etap odpuszczania relacji

Czy złość to etap kończenia relacji?
To zależy! Od tego, co z tą złością zrobimy.
W tym odcinku podcastu „Pokój w głowie” rozmawiam o złości jako naturalnym etapie odpuszczania i kończenia relacji – zarówno w związkach, jak i w przyjaźniach czy relacjach zawodowych. Dowiesz się, dlaczego złość może być zdrowym sygnałem gotowości do zmiany, jak ją przepracować i jak uwalniać się od relacji bez poczucia winy.
Poruszam tematy:
🌹 Dlaczego odpuszczanie relacji często wiąże się ze złością?
🌹 Jak wykorzystać tę złość, by pójść dalej?
🌹 Jak świadomie przejść przez ten etap i odzyskać spokój?
Jeśli zastanawiasz się, jak radzić sobie z emocjami w trudnych relacjach, ten odcinek jest dla Ciebie!
🎧 Posłuchaj teraz i daj mi znać, jakie są Twoje doświadczenia!

Kurs „Emocje to kompas”:
https://pokojwglowie.pl/kurs-emocje-to-kompas/

Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska, Polskie Radio S.A. (w likwidacji)
Transkrypcja: pomocdlafirmy.pl

W materiale użyto fragmentów utworu „On the Ground” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/

 

135: Złość jako etap odpuszczania relacji

Witam w 135 odcinku podcastu „Pokój w głowie”. Tym razem chciałabym, żebyśmy porozmawiali o etapie złości w odpuszczaniu relacji, czyli powiedzmy, że czujesz najpierw smutek i ten smutek się w pewnym momencie zaczyna przeradzać w złość. Co to znaczy? Co możesz z tego wyciągnąć dla siebie? Jakie wnioski? I co zrobić, żeby iść dalej?

Ewolucja poprzez wnioski

Największą inspiracją do nagrywania odcinków podcastu jesteście Wy i zazwyczaj takim motorem do tego, żeby nagrać jakąś treść, odpowiedzi na jakieś pytania, jest albo wiadomość od kogoś z Was, od którejś ze Słuchaczek, czy Słuchaczy. Albo jeżeli mi się jakiś temat przewija kilka razy w krótkim czasie, w rozmowach, na spotkaniach indywidualnych, to też często dochodzę do wniosku, że kurczę, może nagram na ten temat jakiś odcinek podcastu. No i właśnie w tym tygodniu kilka razy mi się przewinął temat złości w odpuszczaniu jakiejś relacji, czyli złości tak naprawdę, która jest poprzedzona smutkiem. A smutek jest konsekwencją poczucia odrzucenia albo odrzucenia wynikającego z naszych obserwacji, czyli tego, że ten człowiek po prostu już się za bardzo nie pojawia w moim życiu. Może nie powiedział, że odchodzi, ale zniknął. I my na początku zaczynamy myśleć „co ze mną nie tak? co ja zrobiłam źle? co mogłam zrobić inaczej?”. I to się wiąże ze smutkiem. Wtedy mnóstwo w nas smutku, żalu, też jakiegoś poczucia winy, kiedy koncentrujemy się na sobie. Koncentrujemy się na tym, jakie przyczyny są we mnie, że on podjął taką decyzję.

Często jednak, jeżeli sobie tak konstruktywnie wyciągamy wnioski, analizujemy, rozkładamy sytuacje na części, to nasz sposób patrzenia na tę relację – powiedzmy, że utraconą – ewoluuje. W rezultacie ewoluuje też nasze samopoczucie. I właściwie im więcej mamy wniosków, takich nie na swój temat, tylko na temat tej drugiej osoby, na temat tego, co ta druga osoba może zaniedbała, czego ona nie potrafiła, jakie ma deficyty, dlaczego nie chciała być w tej relacji, a mimo to weszła w tę relację, tym coraz więcej możemy w sobie czuć złości. Bardzo często jest tak, że ktoś odszedł, ponieważ nie ma możliwości stworzyć z nami bliskiej relacji w tym momencie swego życia. Nawet nie tyle, że nie chce, tylko nie ma takiej możliwości. Chciałby, ale nie może. Nie może, bo ma problem z bliskością. Ma problem z budowaniem bliskich relacji. Ma mnóstwo nieprzepracowanych swoich własnych problemów, które mu utrudniają stworzenie bliskiej relacji. I do tego jeszcze często poczucie prawdopodobnie takie, że musi sobie z tymi problemami poradzić sam. No bo przecież jakże ktoś mógłby go wspierać. Bliska relacja przecież nie jest po to, żeby wspierać, nie? Tak mamy często zakodowane w głowach, bo takie mieliśmy doświadczenia w przeszłości, że bliskie relacje, czyli te z rodzicami w naszym dzieciństwie, wcale nie służyły temu, żeby nas wspierać. A niektóre dzieci musiały się tym relacjom wręcz poświęcać. Na przykład dzieci w takich rodzinach dysfunkcyjnych czy alkoholowych musiały się poświęcać w tych relacjach.

I zobaczcie, nie ma się co dziwić, że niektórym z tym właśnie kojarzy się bliskość – to jest poświęcenie, jakieś takie zniewolenie, ogromny wysiłek. I właściwie nic w zamian. I osoba, która właśnie w ten sposób postrzega bliskie relacje, gdzieś tam w głębi ma wiarę, że bliskie relacje właśnie na tym polegają – na takiej nierównowadze, na większym wysiłku i wkładaniu tego wysiłku i nie otrzymywaniu w zamian – będzie właśnie próbowała w ten sposób te relacje tworzyć, co w rezultacie też będzie dla tej osoby bardzo wyczerpujące i karkołomne. I może z jednej strony tworzyć relacje z ludźmi, którzy nie są w stanie im nic dać, ale może też tworzyć takie relacje, w których po prostu sama sobie ta osoba nie pozwoli na branie i na czerpanie. Nie będzie przyjmować po prostu niczego od drugiej strony, choćby nawet i ta druga strona miała gotowość do poświęceń.

Swoją drogą, jeżeli my chcemy coś czerpać z relacji, to warto jest mieć świadomość, czego potrzebujemy, ponieważ w innym wypadku druga strona będzie nam dawać coś na chybił-trafił. Może czasem trafi. A w większości wypadków spudłuje, więc samoświadomość jest konieczna tak naprawdę, jeżeli chcemy się rozwijać w związku. I jeżeli chcemy rozwiązywać problemy, tym bardziej będąc w związku.

Uporządkuj to sobie, raz na zawsze

Wracając do tego, że weszłaś w relację z kimś, kto nie ma gotowości na stworzenie związku i ta osoba w pewnym momencie zaczyna się od Ciebie odsuwać, albo Ciebie wprost odrzuca. I Ty zaczynasz szukać przyczyn w sobie. Zaczynasz się zastanawiać, co mogłaś zrobić lepiej. Ale im więcej odkrywasz na temat tego człowieka, być może jego problemów i jego deficytów, tym bardziej możesz mieć przekonanie, że to są problemy do rozwiązania i że w dodatku Ty może wiesz, jak je rozwiązać. A jeszcze może być tak, że sama przez to już przeszłaś, więc masz wskazówki, jak sobie z tym poradzić. Tylko że ta druga strona wcale może nie chcieć tego słyszeć. Może nie chcieć słuchać i może wcale nie uważać, że ma problem. Albo nie chcieć rozwiązywać problemów. I wtedy w Tobie pojawia się złość, bo Ty wiesz, chcesz się tym podzielić i budzi to Twój ogromny sprzeciw, że ten drugi ktoś nie chce czerpać.

I w ten oto sposób dotarłaś do momentu złości. Tak? Wcześniej był w Tobie smutek i żal, kiedy szukałaś przyczyn w sobie, ale kiedy zaczynasz widzieć jego deficyty i jego problemy, których on nie zamierza rozwiązywać, to zaczynasz też czuć dużo złości. Złość czujemy, kiedy ktoś coś robi wbrew nam. Kiedy w jakiś sposób łamie nasze granice. I to, co robi, w dodatku koliduje z naszymi potrzebami. Więc jego niechęć do rozwiązania problemów koliduje z Twoją potrzebą bycia razem z nim. Złość jest w Tobie też dlatego, że widzisz co poszło nie tak, co powinno być inaczej, co powinno być rozgrywane inaczej w Waszej relacji. Widzisz, co się tam nie powinno dziać, czego Ty nie chcesz więcej w swoich relacjach, co nie chcesz, żeby się działo. I widzisz też, które z Twoich potrzeb nie były właśnie zrealizowane, albo wręcz były zdeprecjonowane czy zignorowane w tym związku. No i cóż, docierasz do tego momentu złości. I co dalej? Tutaj mamy tak naprawdę dwie takie podstawowe opcje, które trochę zależą od Ciebie. Właściwie to w głównej mierze zależą od Ciebie, którą z tych opcji wybierzesz. Ale ma na to pewien wpływ też ta druga osoba.

A opcje są takie, że kiedy czujesz tę złość, to możesz się wycofać z tej złości. Zrobić taki regres do czasu sprzed tej złości w tej relacji, po prostu zamiatając pod dywan swoje wnioski. Albo możesz to sobie uporządkować i krok po kroku zaakceptować, że wydarzyło się wszystko, co się wydarzyło. Na co Ty się nie godzisz, ale niestety nie masz wpływu na uczucia drugiej osoby. I jeżeli to zaakceptujesz, jeżeli Ci się to uda – przejść ten proces, to myślę, że zrobisz ogromny progres i to nie tylko w przypadku tej konkretnej relacji, tylko też ogólnie w przyszłych relacjach. We wszystkich relacjach. Bo będziesz już miała uporządkowany ten temat: ludzie czują to, co czują, a Ty nie wpływasz na to, co oni czują. Możesz im ofiarować pewne rzeczy. Oni wezmą jedynie to, co są gotowi wziąć. Jeżeli na coś nie mają gotowości, to od Ciebie tego nie wezmą. I przez porządkowanie ich życia, na które oni wcale może nie są gotowi (na to porządkowanie), nie sprawisz, że ktoś będzie miał większą gotowość na stworzenie z Tobą fajnego związku. I po prostu z tym się trzeba pogodzić. I to zaakceptować. I wtedy o wiele łatwiej jest nam odpuszczać relacje, które nie sprawiają, że czujemy się dobrze, które nam odbierają spokój i nas ranią. A w dodatku nic się nie da z tym zrobić. mimo naszych prób.

Pamiętajmy o tym – zresztą już to mówiłam, pewnie w innych odcinkach tego podcastu – że żeby móc stworzyć związek, to po pierwsze, ktoś musi być do nas dopasowany. Po drugie, musi chcieć w ogóle stworzyć związek i jeszcze w dodatku stworzyć związek z nami. A po trzecie, musi mieć gotowość do stworzenia związku. Jeżeli któryś z tych czynników nie zaistnieje, to misja raczej nie skończy się powodzeniem. A jeśli ktoś wszedł z Tobą w relacje i nawet jakiś wysiłek na początku wkładał, a potem się wycofał, to prawdopodobnie nie ma gotowości do tego, żeby stworzyć związek, ale jednak tego potrzebuje. Czyli po prostu ma w sobie taki wewnętrzny konflikt, bo każdy z nas jednak ma przecież potrzebę miłości i przynależności. Prawda? Z naszej natury wynika to, że chcemy być blisko ludzi i chcemy, by ludzie byli w naszym życiu na stałe. Natomiast nie każdy z nas potrafi sobie to dobrze zorganizować. Więc może ta druga osoba nie ma gotowości do stworzenia związku, bo ma zbyt dużo takich nieprzepracowanych problemów, które kolidują z bliską relacją, które ją jakby odciągają od tych bliskich relacji. Albo wzbudzają mnóstwo negatywnych emocji na myśl o bliskiej relacji, mimo że ta osoba tej relacji potrzebuje.

Albo opcja druga, masz do czynienia z jakimś manipulatorem, który po prostu udawał, że chce z Tobą być, a tak naprawdę to nie chce tworzyć związku. Ale to się raczej nie zdarza często. Moim zdaniem raczej spotykamy ludzi, którzy mają problemy z bliskością. Poza tym, prawdopodobnie takiego fałszywego manipulatora, udającego jedynie, że chce stworzyć związek, a tak naprawdę nie chce, to byś szybciej rozpoznała. Być może szybciej coś poczuła, że tu nie gra. Często jest natomiast tak, że ktoś się stara i widzimy, że się stara. A potem jednak mimo wszystko sobie odpuszcza. No i zaczynamy zachodzić w głowę – skoro się tak starał, to dlaczego odpuścił?

Zrozumieć. Zaakceptować. Pójść dalej.

Wracając do tej złości i tych dwóch opcji, które będą konsekwencją odczuwanej złości. Tych dwóch dróg, którymi możemy dalej pójść. Jedna z nich jest taka, że może się pojawić w Twoim życiu ten człowiek, nawciskać Ci jakichś kitów, jakichś obietnic. Albo w ten sposób Cię zagadać, że Ty wierzysz, że sprawy idą naprzód, ale tak naprawdę to robisz regres. Po prostu zamiatacie pod dywan wszystko, co było nie tak, wszystko na co się nie godziłaś i to, co było powodem Twojej złości. Zamiatacie to pod dywan. Wycofujecie się do wcześniejszej formy relacji i jest ona dokładnie taka, jak była, czyli taka, która Ciebie pewnie w rezultacie unieszczęśliwiała. I oczywiście nadal są szanse, że on się nagle wycofa. Czasem może być tak, że ten regres jest naszym marzeniem, że my bardzo tego chcemy, żeby facet, który mnie odrzucił, pojawił się nagle w moich drzwiach i powiedział „słuchaj, ja już wszystko zrozumiałem, bierzemy ślub”. Tak naprawdę nie wyjaśniając co dokładnie zrozumiał. Albo być może przepraszając, i nie wyjaśniając, za co dokładnie przeprasza. Bo wiecie, że samo słowo „przepraszam”, nie ma żadnego znaczenia, jeżeli osoba przepraszająca nie rozumie, za co przeprasza.

Sporo jest takich relacji, w których ktoś się pojawia i znika, prawda? Znika nagle – ni z gruchy, ni z pietruchy, bo ma coś do załatwienia, musi sobie przemyśleć, ma jakieś swoje sprawy lub potrzebuje czasu dla siebie. I potem się po prostu pojawia. Ta osoba, która czeka, czuje się źle. Czuje się odrzucona, samotna, zraniona. I może czuć też dużo złości w rezultacie, ale potem jest w stanie odrzucić tę złość. Stłumić. Udać, że ta złość nie istniała nigdy. Na rzecz tego, żeby drugi człowiek, ten znikający, pozostał w jej życiu. Za wszelką cenę. I to jest regres. Na tym polega regres: zamiast wyciągnąć wnioski ze złości i zastanowić się, co zrobić, aby ta sytuacja się więcej nie powtarzała – bo to jest najlepszy wniosek, jaki możemy wyciągnąć ze złości, z tego, co ta złość nam pokazuje – udaje, że to się nie wydarzyło. Czyli po prostu udaje, przede wszystkim sama przed sobą, że tej złości nie było. Bo złość jest wewnętrzną informacją dla mnie samej. A zatem, nie wyciągając wniosków, a nawet udając, że nie czułam pewnych emocji, dokonuję regresu.

Progres natomiast nastąpi wyłącznie wtedy, gdy wyciągniemy wnioski. I też, jak mówiłam wcześniej, co do tego, co zrobić, żeby ta sytuacja się więcej nie powtórzyła. Zobaczcie, docieramy do momentu złości. Odkrywam, że ta druga osoba nie ma gotowości stworzenia bliskiej relacji. Bo ma taką, a nie inną, przeszłość na przykład. Ma jakieś tam przekonania na temat bliskości, związku. Ma swoje nieprzepracowane problemy. Odkryłam też to, że ja wiem, jak te problemy rozwiązać. Odkrywam to, że mimo, że już mówiłam 50 razy, to on tych problemów nie rozwiązał. Jestem w takiej słabej sytuacji, no bo nie wiem co z tą moją wiedzą zrobić. Jak jeszcze, w ogóle jakimi słowami, do niego dotrzeć, żeby w końcu zrozumiał, co ja mu chcę powiedzieć? Natomiast zastanawiając się, co zrobić, żeby ta sytuacja się więcej nie powtarzała, biorąc pod uwagę to, że mówiłam już 50 razy i nie wywarło to żadnego efektu, nie wywarło to takiego efektu, jaki chciałam, no to może trzeba jakoś inaczej, prawda? Nie możemy stosować tych samych rozwiązań i oczekiwać różnych rezultatów, bo to wariactwo. Każdy o tym wie, że jest to wariactwo, szaleństwo. Więc jeżeli już mówiłam 50 razy i nic z tego nie wynika i ja się ciągle złoszczę, to jak mogę tę sytuację rozwiązać inaczej, żeby więcej tej złości nie czuć? No i cóż. Może po prostu przestać mówić? Może po prostu zaakceptować to, że tak już będzie, że on musi sam sobie z tym poradzić?

No ale, jeżeli on sobie z tym nie poradzi – a póki sobie nie poradzi, to nie może być ze mną, to w rezultacie muszę zaakceptować, że on nie może być ze mną, ponieważ ma jakieś problemy do przepracowania, żeby mógł z kimkolwiek być. To jest cholernie trudne – zaakceptowanie czegoś takiego. Cholernie trudno jest też zaakceptować, że my nie mamy wpływu na myśli, na wnioski, drugiej osoby. Nie możemy komuś czegoś nawbijać na siłę do głowy. Wnioski, które jakoś pozyskujemy, do których docieramy, wynikają z naszych refleksji, a nie z tego, że ktoś nam coś na siłę chciał wcisnąć, prawda? Jeżeli my nie szukamy, to nie będziemy też przyjmować żadnych wniosków. Przyjmować możemy od innych tylko wtedy, kiedy sami zadajemy pytania. Natomiast odpowiedzi na pytania, których w ogóle żeśmy nie zadali i nie mieliśmy zamiaru zadawać, raczej nie będą dla nas interesujące. Ani nie będą zrozumiałe.

I to jest Twoja lekcja. Żeby pójść dalej, musisz po prostu zaakceptować, że tak jest, że nie jesteś w stanie wyciągnąć kogoś z jego problemów, jeśli ta osoba nie ma zamiaru z tych problemów wyciągać się sama. Musisz mu pozwolić w tym miejscu pozostać. I musisz mu pozwolić funkcjonować tak, jak funkcjonuje. Być może nawet cierpieć, ale jeżeli taka jest jego decyzja, to jedyne, co zostaje Ci, to uszanować to. Zatem najlepiej by było, żebyś energię, którą chciałaś wkładać w ratowanie go przed jego własnymi problemami, włożyła w siebie samą i się zastanowiła, co z tą energią możesz zrobić Ty w Twoim życiu i co możesz dać sobie. I zauważ, jak ogromnych strat energii sobie przez to możesz zaoszczędzić. Zatem jeśli to dotyczy Ciebie i jesteś już w tej fazie złości przy odpuszczaniu sobie jakiejś relacji, to pamiętaj, że jest to krok dalej niż smutek. Jest to jakiś progres. I teraz zrób z tą złością to, co dla Ciebie najlepsze, czyli wyciągnij z niej jak najwięcej wniosków. I wnioski z tych wniosków. Zobacz, co ta Twoja złość Ci wskazuje. Na co Ty się nie godzisz? Czego nie chcesz? Czego też już nie chcesz w przyszłych relacjach? I zastanów się, co możesz zrobić, żeby sytuacje, powodujące Twoją złość, więcej się nie powtarzały. I tego Ci życzę. Jak najwięcej konstruktywnych wniosków. O Tobie samej, przede wszystkim. I o tym, czego Ty chcesz i czego potrzebujesz.

Jeśli masz ochotę sięgnąć po więcej moich treści, to zajrzyj sobie na stronę pokojwglowie.pl, gdzie znajdziesz linki do mediów społecznościowych, transkrypcje wszystkich odcinków tego podcastu i sklep z pamiątkami, nawiązującymi do treści niniejszego podcastu.

Shopping Cart