137: Ze mną nie był gotowy, a z nią wziął ślub
Czy zdarzyło Ci się usłyszeć, że „to nie czas na poważny związek” – tylko po to, by dowiedzieć się, że niedługo potem Twój były partner wziął ślub z kimś innym? W tym odcinku rozmawiamy o mechanizmach, które stoją za takimi sytuacjami. Czy rzeczywiście chodziło o „brak gotowości”, czy może problem leżał gdzie indziej?
Kurs „Emocje to kompas”:
https://pokojwglowie.pl/kurs-emocje-to-kompas/
Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska, Polskie Radio S.A. (w likwidacji)
Transkrypcja: pomocdlafirmy.pl
W materiale użyto fragmentów utworu „Past Sadness” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/
137: Ze mną nie był gotowy, a z nią wziął ślub
Witam w 137. odcinku podcastu „Pokój w głowie”. Tym razem chciałabym nieco kontynuować temat z poprzednich dwóch odcinków, o domykaniu relacji, o odpuszczaniu sobie relacji, a mianowicie idąc w taką stronę, że jak sobie odpuścić kogoś, domknąć historię i poradzić sobie ze swoimi uczuciami, jeśli ten ktoś odszedł i w dodatku zaraz stworzył związek z inną, założył rodzinę, wziął ślub. A ze mną tego nie mógł zrobić. Jak mam sobie to wyjaśnić? Bo nie wyjaśnię sobie tego w ten sposób, że on nie był gotowy na związek. Prawda? Bo ten argument jest nieprawdziwy, niewiarygodny w takiej sytuacji. I zaraz do tego przejdziemy.
Ludzie muszą do siebie pasować
Dostałam taką wiadomość po ostatnich odcinkach: „Kasiu, czy mogłabyś jeszcze rozwinąć poprzedni odcinek o złości i opowiedzieć, dlaczego ci wszyscy, niegotowi i bojący się bliskości, faceci zaraz po rozstaniu z nami, okazują się gotowi, żeby zostać mężami i ojcami dzieci kogoś innego? Jeśli taki schemat wielokrotnie się powtarza, to może jednak chodzi o nas, a nie o brak gotowości mężczyzn”.
Zacznę od tego, że kiedy rozmawiam z Wami podczas spotkań indywidualnych, to w większości przypadków jednak taki Mariusz wcale nie wchodzi w żaden konstruktywny związek. Oni się tak tułają po świecie, zamykają w tych toi toiach i nie wiadomo, co tam z nimi się w końcu dzieje, bo znikają z pola widzenia. Natomiast są takie historie, kiedy Mariusz okazuje się nagle nie być Mariuszem, bo zaczyna tworzyć jakąś fajnie wyglądającą relację. I naprawdę się angażuje i robi kroki naprzód. Bierze nawet ślub i zakłada rodzinę. I co w takiej sytuacji myśleć? Bo przecież to, co nam przychodzi do głowy – ze mną coś było nie tak. Ja nie byłam warta tego, żeby on się zaangażował. Nie zasługuję na miłość. Jestem beznadziejna, niewystarczająca, toksyczna. Psuję relacje. Nie nadaję się do związków. Dlatego on ode mnie odszedł i zaraz się związał z inną. Na mnie nie był gotów. Ze mną nie chciał być. Nie chciał mnie być może nawet w swoim życiu – nie tylko w związku, a z nią jest gotów budować. To ewidentnie świadczy o mnie.
Wiecie, to „świadczy o mnie”, może mieć różne znaczenia. I od tego zacznijmy, że wyciąganie wniosków na temat swojego niezasługiwania na miłość, swojej beznadziejności, swojej niewystarczalności, „niewystarczającości”, czy jak tam to nazwać – po prostu takich myśli, że jestem niewystarczająca – to jest bardzo, bardzo, bardzo zły kierunek wnioskowania. Ponieważ nawet Hitler miał kogoś, prawda? Do każdego ktoś tam by się znalazł dopasowany.
Tylko, że my czasem mamy różne schematy, które nie są naszymi cechami. Schematy działania, postępowania, myślenia, które zaznaczam, nie są naszymi cechami. Nie są w nas zakodowane genetycznie i nie są nieodwracalne. I te schematy kolidują z tworzeniem bliskich relacji. W rezultacie, nawet jeżeli spotkamy osobę, która może by i do nas pasowała, to nie będziemy mogły wejść w bliską relację z tym człowiekiem, ponieważ na drodze staną nasze własne schematy, nabyte w ciągu życia. Je trzeba odkręcić i popracować nad sobą. I to jest jedna z opcji. Tak? Czyli nie taka, że ze mną, jako człowiekiem, coś jest nie w porządku, to jest nieodwracalne i tak już musi być. Tylko, być może, coś jest nie tak z moim sposobem funkcjonowania w bliskich relacjach. I tutaj, co jest „nie tak”, też można rozpatrywać właściwie na różne sposoby. Tutaj możemy iść w różnych kierunkach, stawiając hipotezy, szukając odpowiedzi na pytania. A mianowicie, może być tak, że blokuję relację albo nie blokuję relacji, tylko wybieram po prostu nieodpowiednich ludzi. I przeginam z moimi staraniami w momencie, kiedy ktoś mnie nie chce. I próbuję przekonywać ludzi do tego, żeby mnie chcieli, podczas gdy im nie zależy. Zaraz do tego jeszcze wrócimy.
Natomiast pamiętajcie też o tym, że może być tak, że my spotkamy się z człowiekiem po prostu w złym czasie. W zupełnie złym czasie. Wtedy, kiedy on na przykład jeszcze nie ma gotowości, ani chęci tworzenia bliskiej relacji. Coś tam może próbuje, ale tak naprawdę to nie chce. I w rezultacie dzieją się między nami różne okropne rzeczy. Ranimy się nawzajem. Są takie sytuacje, które być może są już nie do odkręcenia, tak naprawdę – nie do naprawienia. I powstaje zbyt duży bagaż, żeby stworzyć bliską relację. Albo przynajmniej to jego zdaniem powstaje zbyt duży bagaż tych negatywnych doświadczeń, aby stworzyć bliską relację, mimo że może miałabyś gotowość tworzenia tej bliskiej relacji w tym momencie, mimo tych wszystkich negatywnych doświadczeń, które masz ze związku z nim. I żeby stworzyć związek – już powtarzałam kilka razy w odcinkach podcastu – muszą się spotkać dopasowane do siebie osoby. Obie te osoby muszą mieć gotowość do tworzenia związku. Oraz oczywiście chcieć stworzyć związek. I jeśli spotykasz go w takim momencie, kiedy on nie chce tworzyć związku lub nie ma gotowości tworzenia związku, mimo że później może tej gotowości nabędzie, to być może wcale nie stworzycie związku. Nawet gdybyście mieli być do siebie dopasowani. Czyli pamiętajmy o tym, że my się musimy spotkać z ludźmi we właściwym czasie. Z właściwymi ludźmi we właściwym czasie. Właściwym czasie i dla nas, i dla tej drugiej osoby. Jeśli natomiast ten czynnik nie wystąpił, czyli ten właściwy czas nie wystąpił, to może być tak, że z relacji totalnie nic nie wyjdzie.
Kolejna rzecz. Kolejna przyczyna, dlaczego on odszedł i stworzył związek z inną, może być taka, że Wy po prostu do siebie nie pasujecie. Tylko, że on to widział, a Ty tego nie widziałaś. I prawdopodobnie, jeżeli pozwolisz sobie żyć w zgodzie ze sobą, żyć własnym życiem, to im więcej czasu upłynie, tym wyraźniej będziesz widziała, jak bardzo żeście do siebie nie pasowali. Być może on to widział już teraz, zanim odszedł, a Ty tego jeszcze nie widziałaś, bo byłaś zaślepiona staraniami o niego.
Kolejną przyczyną, dlaczego on mógł odejść i stworzyć fajny związek z kimś innym, jest to, że być może byście pasowali do siebie, tylko że on nie mógł Cię poznać, ponieważ nie pokazałaś siebie. Po prostu masz takie schematy w swojej głowie, które każą Ci się Tak starać w bliskiej relacji, że tam nie ma z Twojej strony żadnej asertywności. Nie ma Twojego zdania. Nie ma Twoich opinii, preferencji, ani Twoich potrzeb. Jesteś taka jakby niewidzialna. A myślę, że z niewidzialnym człowiekiem trudno jest stworzyć związek, bo to jest trochę tak, jak bycie z samym sobą. I to też możemy rozbić na dwie opcje. Jedna jest właśnie taka, jak powiedziałam, brak Ci asertywności. I po prostu nie masz przyzwolenia dla samej siebie, żeby postępować w zgodzie ze sobą i pokazać to, jaka jesteś i czego chcesz. A opcja druga jest taka, że Ty nawet nie wiesz, kim jesteś i czego chcesz. I to już jest głębszy problem.
Nadzieję może jednak dawać to, że jak już dopracujesz tę wiedzę na temat samej siebie, to też może się okazać, że on wcale do Ciebie nie pasuje. Jak poznasz siebie, dowiesz się kim jesteś, czego chcesz, czego oczekujesz od bliskiej relacji, też od mężczyzny w tej bliskiej relacji, to może się okazać, że on w ogóle nie spełnia tych oczekiwań – ma się nijak do tego. Pamiętaj natomiast, że osoba, którą on odrzucił, jeżeli Ty nie pokazałaś siebie prawdziwej, to nie jesteś Ty, tylko to, jak on Ciebie widział – jak Ty się zaprezentowałaś w tej relacji. Odrzucił osobę, którą nie jesteś. Nie tego, kto jest w Twoim wnętrzu, czyli tę prawdziwą Ciebie. Jeśli natomiast chcesz budować fajne i konstruktywne relacje, to niestety musisz być tam sobą. Dlatego „niestety”, że jeżeli tego nie potrafisz, to znaczy, że masz robotę do zrobienia, tak? Pracę nad sobą do wykonania. Poznać siebie i nauczyć się asertywnie pokazywać siebie w bliskich relacjach. Pozwolić sobie na to i pozwolić sobie też na oczekiwania od ludzi, bo my często boimy się oczekiwać czegokolwiek. Boimy się, bo ktoś mógłby nas odrzucić za oczekiwania, bo takie mamy doświadczenia z przeszłości. Natomiast związek nie polega na tym, że my unikamy realizacji naszych potrzeb i nic nie oczekujemy, bo to nie ma sensu. I w takiej sytuacji już chyba lepiej być samej. A tak w ogóle to uważam, że my powinniśmy oczekiwać od drugiej osoby tyle, ile oczekujemy od siebie. Chyba, że ktoś od siebie nadmiernie oczekuje, to już jest inny temat. Ale jeżeli mamy od siebie jakieś oczekiwania, to oczekujmy tyle samo od drugiej strony – tyle samo lojalności, tyle samo odpowiedzialności, tyle samo zaangażowania i tyle samo inicjatywy w związku.
Ktoś, kto Cię nie kocha, po prostu do Ciebie nie pasuje
Kolejna opcja, która może prowadzić do rozpadu relacji, po której następuje wejście jednej z osób w nową relację, już o wiele bardziej konstruktywną, to jest to, że on nie pokazał siebie. Przed chwilą mówiłam o tym, że Ty nie pokazałaś siebie, natomiast może być też tak, że to on nie pokazał siebie. Wydawało Ci się, że jest super, ale on się męczył i odgrywał rolę, bo być może on ma takie przekonania, że musi siebie jakoś zmuszać i dopasowywać do drugiej osoby, bo jest takim kameleonem. Wiele osób zresztą tak mówi o sobie – jestem takim kameleonem. Jak ktoś jest kameleonem, to może być czerwona flaga, bo nie wiesz, czy on przy Tobie jest prawdziwy, czy nie jest prawdziwy. Może Ci się wydawać, że super spędziliście czas, a on potem musi przez trzy dni odpoczywać, bo go to wykończyło. Strasznie musiał się starać i męczyć, żeby ten czas tak super z Tobą spędzić. I oczywiście nie dążę do tego, że coś z Tobą jest nie halo, że tak ktoś się musiał męczyć, żeby z Tobą spędzać czas. Tylko dążę do tego, że być może on też nie ma pojęcia na temat asertywności. I być może nie ma pojęcia na temat tego, kim jest.
I jeszcze dalej idąc tym tropem, że on nie pokazał siebie, być może Ty nie stawiałaś na to, kim on realnie jest w tej relacji, tylko na jego potencjał. Choćby nie akceptując tego, że mu nie zależy ani na Tobie, ani na Waszej relacji. Jego potencjałem było to, że będzie mu zależało, że stworzycie super przyszłość. Natomiast jemu realnie nie zależało. I Ty próbowałaś go przekonać do tego, żeby mu zależało. A pamiętaj o tym, że jeżeli kogoś próbujesz przekonać do czegoś, to może być tak, że ta osoba w ogóle nie słucha Twoich argumentów, tylko z automatu w swojej głowie znajduje argumenty podważające. Czyli im bardziej Ty naciskasz, żeby kogoś przekonać, tym bardziej ten człowiek się odsuwa w przeciwny kraniec od Ciebie. Następuje taka jakby polaryzacja. I on jest coraz bardziej przekonany, ale nie do tego, do czego Ty chcesz, tylko do przeciwnego stanowiska. Czyli im bardziej przekonujesz kogoś, że powinno mu na Tobie zależeć, tym bardziej on jest przekonany, że mu nie zależy.
Zatem podsumowując: nie da się kogoś przekonać, by mu na Tobie zaczęło zależeć. To muszą być w 100% jego wnioski, jego argumenty i jego odkrycia. I albo komuś zależy, albo nie zależy. I to nie jest Twoja rola, żeby kogoś przekonywać. Ty, po prostu, masz być sobą. Masz pokazać prawdziwą siebie, najbardziej autentyczną, jak się da. Dzięki czemu nie będziesz miała wątpliwości, czy człowiek, który odszedł, do Ciebie pasował, czy nie pasował. Jeżeli pokazałaś autentyczną siebie, a mimo wszystko on odszedł, to znaczy, że nie pasował i tyle. I że to nie jest ta osoba, która Ci się wydawało, że jest. Więc w rozważaniach nad tą przeszłą relacją, kiedy on odszedł, odrzucił Cię, zastanów się, czy realnie byłaś w relacji z nim, z tym, kim on był aktualnie – czy Ty w ogóle wiesz, kim on był? Czy on Ci siebie pokazał? Czy on uczestniczył w Twoim życiu? Czy był na stałe w Twoim życiu, a Ty byłaś w jego życiu? Czy po prostu żeście jedynie bywali? I tak naprawdę może się okazać, że pomiędzy tym bywaniem, któreś z Was – on na przykład – było innym człowiekiem. Pojawiał się w Twoim życiu na chwilę, prezentował coś tam, ale tak naprawdę to był innym człowiekiem, ale Ty wierzyłaś w to, co widziałaś, gdy się pojawiał. A o reszcie nie miałaś pojęcia. Co w sumie znowu się sprowadza do tego, że on nie pasował do Ciebie, a Ty do niego.
Myślę, że jeszcze tu w ogóle warto by było doprecyzować, co to znaczy pasować do siebie. Otóż, pasować do siebie to znaczy mieć takie kompatybilne cechy z drugą osobą. Czyli takie wady, które komuś nie przeszkadzają. I działa to w dwie strony, bo wszyscy mają wady. Pamiętajmy. Nie jest tak, że Ty masz wady, a inni ludzie nie. Czyli takie wady, które nie przeszkadzają w budowaniu relacji, do których potrafi podejść z dystansem, a z którymi ta druga osoba jest w stanie sobie radzić i jej to nie rani, nie ściąga w dół, nie generuje w niej np. depresji. I takie zalety, które jakoś pozytywnie i konstruktywnie wpływają na tę Waszą relację. Pozwalają się jej rozwijać. I to jest jedna rzecz, plus jeszcze myślę, że musimy być dopasowani z osobą, z którą tworzymy bliską relację, co do nastawienia na rozwiązywanie problemów, na rozmawianie w ogóle o tych problemach, które mamy i na rozwój. Bo jeżeli jedna osoba próbuje rozwiązywać problemy, przegadywać to i szukać właśnie rozwiązań, a druga osoba nie mówi nic albo może coś tam gada, ale nie ma zamiaru szukać rozwiązań, to też do siebie nie pasują. Prawda? Bo prędzej czy później ta pierwsza osoba, która chce szukać rozwiązań, będzie sfrustrowana tym, że nic się nie dzieje i cały czas krążą wokół tych samych problemów. Natomiast ta druga osoba będzie sfrustrowana tym, że ta pierwsza ciągle chce o czymś gadać. A on nie chce gadać, bo chciałby pozamiatać pod dywan. To też jest bardzo ważny aspekt dopasowania.
Musimy więc być jakoś kompatybilni cechami, takimi naszymi naturalnymi właściwościami, plus też tak naprawdę systemem wartości i przekonaniami, co do chociażby różnych aspektów funkcjonowania w bliskich relacjach. Musimy być kompatybilni w tych przekonaniach, bo jeżeli zdaniem jednej osoby problemy się pod dywan zamiata i my nie powinniśmy mieć problemów, nie powinniśmy się nigdy kłócić, a zdaniem drugiej osoby z kłótni można wyciągnąć coś konstruktywnego i warto ją potraktować jako problem do rozwiązania, to ci ludzie nie będą do siebie pasowali. To po prostu się rozleci. Jeżeli nie rozleci się w taki obiektywny sposób, czyli oficjalnie się nie rozstaną, to przynajmniej rozleci się emocjonalnie. I wiecie co? O tym temacie rozstań mówiłam bardzo dużo w okolicach odcinka 55 – czyli to będzie odcinek 55 i okoliczne odcinki. Bo przez kilka odcinków odpowiadałam na Wasze pytania, dotyczące rozstań i odpuszczania sobie ludzi. I chociażby jedna z rzeczy, która tam padła, jedno z haseł w sumie takich ważnych, do którego warto wrócić, to jest o tym, że Ty pomyliłaś tego faceta z kimś innym. Wydawało Ci się, że on do Ciebie pasuje, a on nie pasował, ponieważ osoba, która będzie Cię kochać przez resztę życia, musi się różnić od ludzi, którzy Ciebie nie kochają. I wydawało Ci się, że to jest ktoś właściwy, ale jeśli on Cię nie kochał, to nie może być to ktoś właściwy i nie szukaj kogoś takiego.
Tak naprawdę musisz się zastanowić, co tutaj nie grało. Jeżeli będę od kogoś czegoś oczekiwała, będę z kimś tworzyć bliską relację, to czym ten człowiek musiałby się różnić od tego, który odszedł? Bo jeżeli pójdziesz tym samym schematem, to jest ogromna szansa, że skończy się to tak samo, jak skończyła się tamta relacja. Zatem musisz się zastanowić, jaka będzie różnica. Co tutaj nie działało? Co nie grało? Jak Ty się w ogóle czułaś? I w jakich sytuacjach się czułaś? Jakie sytuacje nie powinny się były w ogóle wydarzyć? Poza tym, pamiętajmy, że ktoś, kto nie potrzebuje Ciebie mieć w życiu, ewidentnie do Ciebie nie pasuje. To w ogóle mieszanie jednego z drugim – dopasowania do siebie i w ogóle jakiejś wyjątkowości relacji z faktami, że ktoś Ciebie w ogóle w swoim życiu nie chce, jest jakimś przeogromnym, moim zdaniem, nieporozumieniem. W ogóle wzięłabym to tutaj naprawdę bardzo mocno pod lupę, postarała się wyciągnąć jak najwięcej wniosków, zapisała te wszystkie wnioski i potem wyciągała jeszcze wnioski z wniosków. Bo prawdopodobnie masz bardzo zniekształcony obraz sytuacji. Jeżeli wydaje Ci się, że ktoś, kto Cię z lekkością odrzuca, jest najbardziej dopasowanym do Ciebie człowiekiem na świecie.
Zadbaj o siebie
Podsumowując, wyjaśnienie jest takie, że na różne sposoby żeście do siebie nie pasowali. Bo albo żeście siebie nie pokazali, albo w złym czasie żeście się spotkali, albo nawet nie wiecie, kim jesteście. Po prostu – niedopasowanie. Jedna osoba może to widzieć bardziej. Inna może tego nie widzieć. Ale z biegiem czasu, jeśli żyjemy w zgodzie ze sobą, rozwijamy siebie, idziemy drogą, wypływającą z naszego wnętrza… Może inaczej to ujmę, że jak korzystamy z tego kompasu, który jest w nas i idziemy drogą, którą ten kompas nam wskazuje, to będziemy coraz wyraźniej widzieć, jacy ludzie pasują, a jacy ludzie nie pasują. I jak bardzo nie pasowali być może ci ludzie z przeszłości, którzy odeszli. I to jest jedna opcja, ale pamiętajmy o tym, że w Mariuszowej relacji jeszcze często wchodzi w grę brak szacunku. Bo Mariusz mógł odejść z klasą i szacunkiem do Ciebie, ale mógł też odejść w beznadziejny sposób, nic nie wyjaśniając, ściemniając, kłamiąc i manipulując Tobą. Może nawet tak samo już się zachowywał w tej relacji. Wciskał Ci jakieś kity. Może nawet Cię zdradzał. Nie miał szacunku do Twoich uczuć, do Twoich potrzeb, do Twojego zdania. Może nawet pokazałaś siebie. Może nawet byłaś asertywna. A on to wszystko miał gdzieś. I wszystko podeptał. Więc jeżeli on odszedł i związał się z inną, to naprawdę bardzo wątpliwe, żeby przeszedł tak wielką przemianę, żeby zrozumieć, czym jest szacunek do ludzi. I prawdopodobnie ją też tak będzie traktował. Prędzej czy później. Więc tutaj myślę, że powinnaś sobie pogratulować, że tak fajnie potoczyło się Twoje życie, że tego typa już nie ma. Bo nikomu nie życzę bycia w związku z osobą, która nie rozumie, czym jest szacunek.
Czyli główne opcje, dlaczego on odszedł i związał się z inną, a ze mną nie miał gotowości się związać, są takie, że nie pasowaliście do siebie, pokrótce to ujmując. Jest to opcja pierwsza. Opcja numer dwa – on nie szanuje ludzi. Nic się nie zmieniło i miałaś szczęście, że odszedł, a ją pewnie, prędzej czy później, potraktuje tak samo. I to, że ktoś wszedł w związek po rozstaniu z Tobą, nie musi od razu oznaczać, że to jest wielka miłość i konstruktywna relacja. Wnioski? Wniosek główny jest taki, żebyś o siebie zadbała, bo dbanie o siebie i rozwój w czasie singielskim jest naprawdę pracą na rzecz przyszłej fajnej relacji. To po pierwsze. I być może pracą na rzecz tego, jakim będziesz rodzicem, jeżeli masz zamiar zakładać rodzinę. A im bardziej swoje życie dopasujesz do siebie i im bardziej będziesz siebie znała, o sobie pamiętała i wiedziała, to, tak jak mówiłam wcześniej, tym wyraźniej będziesz widzieć, którzy ludzie do Ciebie nie pasowali, mimo że w przeszłości wydawało Ci się, że jesteście wspaniale dopasowani. Życzę zatem konstruktywnych odkryć, wniosków – oczywiście w rezultacie spotkania tych dopasowanych ludzi.
Dziękuję za przeczytanie tego odcinka. Jeśli masz ochotę sięgnąć po więcej moich treści, to zajrzyj sobie na stronę pokojwglowie.pl, gdzie znajdują się – nie dość, że wszystkie odcinki tego podcastu do wysłuchania – to też transkrypcje tych odcinków. Znajduje się sklep z pamiątkami, związanymi z treścią niniejszego podcastu i linki do mediów społecznościowych.