138: Siła słabej płci

Czy kobieca siła to tylko mit? A może po prostu wygląda inaczej niż męska? W tym odcinku podcastu „Pokój w głowie” przyglądam się temu, jak różni się siła kobiet i mężczyzn – nie tylko pod względem fizycznym, ale także psychicznym, emocjonalnym i społecznym.
Rozmawiam o tym, dlaczego kobiety często są postrzegane jako „słabsza płeć” i jakich zasobów używają, by radzić sobie z wyzwaniami codzienności. Mówię o odporności psychicznej, intuicji, empatii i umiejętności budowania relacji – cechach, które sprawiają, że kobieca siła bywa subtelna, ale niezwykle skuteczna.

Kurs „Emocje to kompas”:
https://pokojwglowie.pl/kurs-emocje-to-kompas/

Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska, Polskie Radio S.A. (w likwidacji)
Transkrypcja: pomocdlafirmy.pl

W materiale użyto fragmentów utworu „Poppers and Prosecco” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/

138: Siła słabej płci

Witam w 138. odcinku podcastu „Pokój w głowie”. Dzisiaj chciałabym porozmawiać o słabej płci i jej sile. Czy kobiety to naprawdę słaba płeć? I jak siła kobiet ma się do siły mężczyzn?

Fakty i mity

Kobiety są określane mianem słabej płci. Z jednej strony mogłoby się wydawać, że to jest oczywiste, że chodzi tutaj o siłę fizyczną. Natomiast z drugiej strony stereotyp, jaki urósł na bazie tego określenia, dotyczący kobiet i ogólnie ich siły, myślę, że wpływa na postrzeganie kobiet w każdym aspekcie, nie tylko siły fizycznej. Bo przecież emocjonalność kobiet też jest uznawana za słabość. To, co je fizycznie boli, jest słabością. Narzekanie na fizyczny ból przez kobiety i na złe samopoczucie jest fanaberią, marudzeniem, jakąś głupotą. Bóle menstruacyjne? A gdzież tam? Zaciśnij zęby i do roboty Kobieto. Bóle porodowe? Nie histeryzuj. Matka to przeszła, babka to przeszła, więc i Ty to ogarniesz. Nie wrzeszcz. Uspokój się. To normalne, że boli. To przecież ma tak boleć. Czy mężczyzna powiedziałby tak mężczyźnie? I to mężczyźnie, który przeżywa – co jest oczywiste – prawdopodobnie największy ból swego życia. Medycyna i farmacja przez lata – właściwie do bardzo niedawna – były skoncentrowane głównie na męskich dolegliwościach, ponieważ badania były prowadzone głównie na mężczyznach. Zatem dolegliwości kobiet to było jakieś odchylenie od normy. A normą było to, co męskie. W rezultacie męskie bóle były przedmiotem badań, natomiast kobiece bóle były zepchnięte na margines. Zatem ten męski ból był priorytetowy. Był dotychczas ważniejszy w dziejach ludzkości. Co ciekawe – kobiety i tak przetrwały. I mają się całkiem nieźle.

Niedawno zapytałam Was na Instagramie „co Ci się kojarzy z największą siłą?”. I odpowiedzi były takie: mech, róża i dąb. I oczywiście wygrał dąb, zbierając 81% głosów. Mech uzyskał 12%. Natomiast róża 6%. I zauważcie, jak ogromna jest rozbieżność między mchem a dębem. Na pierwszy rzut oka rzeczywiście trzyma się to kupy, prawda? Bo żeby na przykład zniszczyć dąb – taki już dorosły dąb, wyrośnięty – to raczej tego gołymi rękami nie zrobimy. Potrzebujemy do tego narzędzi i to nie byle jakich, prawda? Potrzebujemy do tego potężnych narzędzi, żeby zniszczyć dąb. Natomiast mech zniszczyć może każde dziecko. Ale sytuacja się odwraca, gdy mamy do czynienia z ekstremalnymi warunkami, mega surowymi, na przykład na północy, gdzieś tam za kołem podbiegunowym. Tam dąb nie przetrwa. A mech, owszem, ma się całkiem nieźle. I zobaczcie, że siła jest względna. Możemy mówić o sile lub słabości w zależności od sytuacji. Nie da się na stałe przyporządkować do tych roślin siły lub słabości, bo to się zmienia, tak jak powiedziałam, w zależności od sytuacji. I myślę, że identycznie jest z ludźmi – z mężczyznami i z kobietami. W jednych sytuacjach, w jednych okolicznościach, siłę mają mężczyźni, a kobiety są słabsze, a w innych okolicznościach będzie zupełnie odwrotnie. I rzeczywiście, jak ten dąb, mężczyźni mają przeciętnie większą masę mięśniową i też większy wzrost niż kobiety. Zatem jeśli chodzi o siłę fizyczną, po prostu mają predyspozycję do większej siły. Ale zauważcie, że radzenie sobie w życiu nie wynika tylko z siły fizycznej i do wielu rzeczy jednak inne rodzaje siły są potrzebne, niż ta wynikająca z masy mięśniowej. I kobiety ponoć, jak ten mech, w ekstremalnych warunkach radzą sobie lepiej. Na przykład lepiej znoszą głód i epidemie. Mają silniejszy układ odpornościowy. Żyją dłużej. Ogólnie lepiej znoszą choroby. I statystycznie dłużej żyją.

Poród jest również jednym z najbardziej wymagających fizycznie doświadczeń. I ciąża, która nie jest chorobą – zaznaczmy. I zauważcie, że w wielu krajach kobiety w ciąży pracują do dnia porodu. Jest tak w USA na przykład. Do dnia porodu kobieta jest w pracy, bo nie ma tam opcji zwolnienia lekarskiego. I w sumie w naszym kraju też tak przecież powinno być. Wiele osób idzie na zwolnienie, ale ogólnie rzecz biorąc, jeśli nie ma zagrożenia, to pracuje się do dnia porodu. Chociaż, no umówmy się, taka kobieta w ciąży, produkująca człowieka, nie ma szans czuć się tak samo jak jakikolwiek człowiek – nie tylko mężczyzna, jakikolwiek człowiek, który akurat nie jest w ciąży i jest zdrowy. Zatem określenie, że ciąża to nie choroba, to jest jakieś totalne nadużycie, moim zdaniem. No chyba żeby zinterpretować to w ten sposób, że Twoje mdłości i wymioty to nie choroba. To są takie wesołe mdłości i wymioty. Wesołe zmęczenie. I to jest objaw stanu błogosławionego i szczęścia. Wszystko, co się z Tobą dzieje – spuchnięte nogi, spuchnięte ręce, boląca głowa, senność, zespół cieśni nadgarstka, jakieś różne zgagi, niestrawności, bóle pleców, krwawienia z nosa, skurcze nóg, świąd skóry na brzuchu czy gdzieś tam indziej, żylaki, hemoroidy, problemy ze snem, bóle miednicy, duszności, nietrzymanie moczu – to jest wesołe i nie jest to choroba. Super! Życzę każdemu jednak, żeby w swoim zdrowiu takich dolegliwości nie odczuwał. Zastanawiam się też, kto takie hasło mógł wymyślić, że ciąża to nie choroba.

Świat nie liczył się z kobietami

Wracając do tego, co mówiłam wcześniej. Kobiety, przeżywając to wszystko, chodzą do pracy na równi z mężczyznami do dnia porodu. W bardzo wielu przypadkach, w wielu krajach i w wielu miejscach. I ciekawe jest to, że kobiety są uznawane za tą słabą płeć, a jednocześnie społecznie wymaga się od nich o wiele większej siły. Prawda? Więc to wszystko nie bardzo trzyma się kupy. I mało tego, one potrafią temu jeszcze sprostać. Od tysięcy lat udaje im się temu sprostać. Zauważcie, że oprócz tej masy mięśniowej, słabość kobiet jeszcze jest, myślę, powiązana z ich myśleniem logicznym. Tutaj kobiety są słabe, bo one są takie nielogiczne jakoś, takie chaotyczne, gorsze w naukach ścisłych. Natomiast mężczyźni są przecież tacy mądrzy i ogarnięci. Ale fakty są takie, które w ogóle trudno podważyć, że kobiety nie miały dostępu do nauki. Prawda? Ogólnie mężczyźni się edukowali, a kobietom było to odebrane. Było to zabronione. Musiały walczyć, żeby mieć prawo w ogóle się uczyć. Zatem, jak w rezultacie zostać jakąś mistrzynią nauk ścisłych, jeżeli nikt Ci w ogóle nie powiedział, że istnieją nauki ścisłe. Nikt Ci o tym nie opowiedział i zabronił Ci w ogóle słuchać na ten temat.

Inne rzekome objawy słabości kobiet to ich emocjonalność. Zbytnia emocjonalność, by podejmować racjonalne decyzje. Fakty natomiast są takie, że emocje i racjonalność to wcale nie są przeciwieństwa, bo jedno z drugim się uzupełnia. I żeby działać racjonalnie, musimy jednak mieć jakieś pojęcie o emocjach i empatię. Bo nieracjonalnie i bez empatii działają psychopaci. Oczywiście, jest to skrajny przykład. Natomiast wiadomo, że etyczne decyzje będzie podejmowała osoba, która ma jednak świadomość emocjonalną, empatię i jakiś wgląd w ogóle w emocje. Natomiast, jeżeli dla kogoś emocje są czarną magią, to jest to bardzo możliwe, że posunie się poza granice etyki i dokona jakichś strasznych rzeczy. Oczywiście osobami, dokonującymi strasznych rzeczy na masową skalę, zazwyczaj nie są kobiety, które to niby są zbyt emocjonalne do podejmowania racjonalnych decyzji. Kolejna rzecz, która się totalnie nie trzyma kupy. Prawda?

Kolejnym zniekształceniem na temat siły kobiet jest to, że nie nadają się one do ról przywódczych. Fakt jest taki, że władza będzie najlepsza, taka najbardziej skuteczna i najmocniejsza, najsilniej ugruntowana, kiedy będzie oparta na empatii. Kiedy będzie oparta na wglądzie w emocje. I akurat do takiego rodzaju zarządzania kobiety nadają się świetnie. Oczywiście, wiadomo, że są wyjątki, ale nie jest to tak, że mężczyźni potrafią i nadają się do rządzenia, a kobiety do bycia zarządzanymi. Nie jest to prawda. Pamiętajmy też o tym, że kobiety jednak przez większość dziejów ludzkości siedziały przez patriarchat pozamykane w domach z dziećmi, bez prawa głosu. Prawda? Bez prawa wyboru, nawet co do tego, kto zarządza. I bez prawa do właściwie czegokolwiek, no bo było przecież zawsze tak, że mężczyzna był trochę takim jakby właścicielem kobiety. Prawda? Kobieta była podległa swemu mężowi, a on był głową.

Kolejny stereotyp związany z kobietami i ich słabością jest taki, że kobiety gorzej radzą sobie z pieniędzmi i inwestowaniem. I oczywiście kobiety po prostu przez długi czas w ogóle nie inwestowały, no bo to przecież one zajmowały się dziećmi i garami w domu. Natomiast pieniądze przynosił do domu mężczyzna i to była jego działka. Czyli kobiety nie mogły w wielu przypadkach inwestować, ponieważ nie miały dostępu do pieniędzy. Co też było uwarunkowane patriarchalnie, przez patriarchalne przekonania. Fakty są jednak takie, że do inwestowania jednak też w jakiś sposób są potrzebne emocje, żeby działać racjonalnie. To jest w ogóle ciekawe, prawda? Że do działania racjonalnego potrzebny jest wgląd w emocje. bo racjonalność to jest taka równowaga. Kobiety często bardziej ostrożnie i długoterminowo mogą być skuteczniejsze w zarządzaniu finansami niż mężczyźni. Bo badania pokazują ponoć, że kobiety podejmują mniej ryzykowne decyzje inwestycyjne, co często daje im lepsze wyniki na przestrzeni lat. I w ogóle, jeśli macie ochotę zagłębić się bardziej w temat kobiet i inwestowania, to odsyłam Was do Doroty Sierakowskiej i Girls Money Club.

I kolejny mit: kobiety nie mają instynktu technicznego. Są takie nietechnologiczne. Dziewczynki natomiast, które od dzieciństwa mają kontakt z technologią, rozwijają te same umiejętności, co chłopcy. Po prostu, patriarchalnie znowu – bo myślę, że ten patriarchat naprawdę bardzo dużo zniszczył i uważam, że to jest największa bzdura w dziejach ludzkości. Tak więc patriarchalnie dziewczynki dostawały często inne zabawki niż chłopcy. W rezultacie z pewnymi rzeczami nie miały do czynienia. I oczywiście one często chciały się w ten sposób bawić. Wolały się bawić lalkami niż np. zestawem Mały Majsterkowicz. Problem pojawia się wtedy, kiedy dziewczynka ma ochotę bawić się chłopięcymi zabawkami, tylko po prostu ich nie może dostać. Nie są one w jej zasięgu, więc jest to dla niej obce. Już od najmłodszych lat, tak naprawdę, dzieciom wbija się do głowy, jakie one powinny rozwijać zdolności, niezależnie od tego, jakie one wewnętrznie czują w sobie talenty i co je ciekawi. I tak to jest właśnie zarówno z chłopakami, jak i dziewczynami, że byliśmy często wychowywani według tego, co powinno być, co powinniśmy robić, co powinniśmy myśleć, co powinniśmy czuć, a nie według tego, jacy autentycznie jesteśmy.

Uwolnijmy się od wzorców z przeszłości

Zatem wracając do siły i słabości. Tak jak powiedziałam wcześniej, że nie da się tutaj określić kto jest silny, a kto jest słaby. Bo siła czy słabość zależą od kontekstu. W różnych okolicznościach, w obliczu różnych problemów, możemy mieć różną siłę i różne słabości. I chodzi o to, żeby dopasować się z ludźmi, otoczyć się ludźmi, z którymi będziemy mogli współdziałać i jakoś się uzupełniać. Zatem, jeśli uważasz siebie samą za słabą i potrzebujesz silnego mężczyzny u boku, to znaczy, że chyba musisz trochę popracować nad obrazem siebie, nad Twoją samooceną, nad Twoim poczuciem siły i Twoim poczuciem sprawczości. Następnie zmodyfikować oczekiwania od partnera, I wtedy dopiero będziesz mogła budować konstruktywną, partnerską relację.

Zauważcie, jeżeli postrzegamy siebie jako słabe, to wybieramy sobie na partnerów facetów, którzy emanują siłą, ale taką siłą na pokaz, czyli właśnie Mariuszów, którzy tak naprawdę gdzieś tam w środku są przerażeni, boją się bliskości, boją się odsłonić, boją się okazać miłość i boją się pokochać – w ogóle się boją jeszcze miliona innych rzeczy. Czyli oni są pozornie silni, a tak naprawdę słabi. I w rezultacie też, nie dość, że wybieramy tych Mariuszów, którzy wydają się być silni, to pomijamy też tych naprawdę silnych mężczyzn, czyli Albertów – czyli takich, którzy wcale nie potrzebują niczego udowadniać. ale też nie boją się zaryzykować, okazać swoje uczucia i swoje zaangażowanie. I biorąc pod uwagę to, że tak jak przeglądałyśmy wcześniej różne mity na temat siły i słabości kobiet, z których wynika, że w sumie mężczyzna w ogóle nie jest potrzebny kobiecie do tego, żeby dobrze funkcjonować w społeczeństwie (prawda? para jest potrzebna do tego, żeby założyć rodzinę biologiczną, natomiast do tego, żeby kobieta mogła funkcjonować w społeczeństwie, wbrew stereotypom i patriarchalnemu podejściu, mężczyzna nie jest potrzebny), kobieta może sobie świetnie radzić sama, to jeżeli już wybierać, to myślę, że kogoś, kto będzie sprzyjał rozwijaniu skrzydeł, będzie partnerem, z kim będzie można realizować fajne cele, a nie kimś, kto będzie Twoim właścicielem, będzie zarządzał Twoim czasem, Twoimi emocjami, Twoim poczuciem wartości, Twoimi znajomymi i w ogóle Tobą. Naprawdę nie musisz być uległa, ani się podporządkowywać. Naprawdę możesz stawiać granice i możesz mieć oczekiwania. I naprawdę, jeśli trafisz na właściwego faceta, to on będzie w stanie te oczekiwania spełnić. Będzie w stanie im sprostać. I to jeszcze w dodatku z radością.

Aha! Jeszcze jedna rzecz, która mi przyszła do głowy. Zobaczcie, że pewnie wiele z Was słuchających tego podcastu, tak naprawdę ma taką przeszłość rodzinną, gdzie był alkohol lub była to jakaś dysfunkcyjna rodzina, w której panowała przemoc i ojciec był oczywiście silny fizycznie, więc on wprowadzał terror i organizował jakąś totalną rozpierduchę. No i była jeszcze matka, która od tego ojca nie odeszła, mimo że to ona ogarniała dzieci, ogarniała dom, często też zarabiała pieniądze, ale nie odeszła, uzasadniając to tym, że ona sama by sobie nie poradziła. Nie poradziłaby sobie bez tego niszczycielskiego typa u boku. Jak córka, wychodząca z takiego domu, ma mieć poczucie, że jest silna bez mężczyzny, skoro u boku jej matki zawsze był jakiś przemocowiec, pod pozorem wsparcia, które jest konieczne. Apeluję zatem, by nie iść tą drogą, bo to raczej nikomu nie przysparza szczęścia ani poczucia bezpieczeństwa. Mało tego, jeszcze w dodatku jest przymykaniem oka na przemoc i akceptowaniem tej przemocy. Bo mężczyźni, którzy nie szanują kobiet, po prostu prawdopodobnie nie powinni być w związku z żadnymi kobietami. I zobaczcie, że oni też uchodzą za silnych w swoich rodzinach, natomiast co się z nimi stanie, gdy zostaną sami, prawda? Paradoksalnie to te kobiety, którymi oni pamiętają, bardzo często tym mężczyznom dają siłę. Zatem nie idziemy tą drogą. Jest XXI wiek. Proponuję tworzyć związki oparte jednak na partnerstwie, wzajemnym szacunku, wspólnych celach, wzajemnym uzupełnianiu się oraz wspieraniu w słabych chwilach. A jeśli wątpisz w swoją własną siłę, to być może jest to dla Ciebie temat do pracy. Po pierwsze, zdefiniowanie, czym jest siła. Po drugie, zdefiniowanie, na czym polega Twoja własna siła.

Dziękuję za wysłuchanie tego odcinka. Jeśli masz ochotę sięgnąć po więcej moich treści, to zajrzyj sobie na stronę pokojwglowie.pl, gdzie znajdziesz linki do mediów społecznościowych, znajdziesz sklep z treściami nawiązującymi do niniejszego podcastu. Są tam też transkrypcje wszystkich odcinków tego podcastu, też możliwość wysłuchania wszystkich odcinków podcastu. No i na koniec jeszcze dodam, że zasubskrybuj sobie podcast „Pokój w głowie” w swojej ulubionej aplikacji podcastowej, aby nie przegapić kolejnych odcinków.

Shopping Cart