14: Im więcej o kimś myślisz, tym bardziej jest on zmyślony
Z powodu miłości zmyślamy ludzi. I tak bardzo wierzymy w te zmyślone wersje, że latami możemy się nie zorientować co do tego, jaka jest prawda. Posłuchaj o miłości, związkach i relacjach „to skomplikowane”.
Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska
W materiale użyto fragmentów utworu „She moved mountains”, autor: Scott Buckley
Creative Commons Attribution 4.0 International License
https://www.scottbuckley.com.au/library/she-moved-mountains/
Im więcej o kimś myślisz, tym bardziej jest on zmyślony.
Opowiem dzisiaj o tym, że “Im więcej o kimś myślisz, tym bardziej jest on zmyślony”. O zmyślonych przez nas ludziach i o chorobie psychicznej zwanej ‘miłością”.
Uwaga! Jeśli ktoś nie oglądał filmu “Piękny umysł”, a ma zamiar obejrzeć, to ten wpis powinien odłożyć na później – bo to będzie taki trochę spoiler.
“Miłość”
Wiele miłości trwa tylko moment. Może to być kilka dni, tygodni, miesięcy, lat… Jednak nie na zawsze. Nawet jeśli miłość trwała jeden rok, to i tak można powiedzieć, że to był moment.
Problem w tym, że czasem jedna osoba odpuszcza. Oddala się, daje sobie stopniowo spokój z tą relacją. Nie ma odwagi powiedzieć: “już mi nie zależy”, więc zaczyna ten związek czy relację sabotować. Albo po prostu olewa partnerkę czy partnera. Osoba olewana natomiast, nie zawsze od razu orientuje się, że coś nie gra. Często widzi różne czerwone flagi, widzi sygnały, ale ponieważ kocha – to jest w stanie przymknąć na to oko. Ma wielką nadzieję na wspólną przyszłość, usprawiedliwia “olewającego”. W rezultacie związek ten się toczy i toczy, a jedna z osób jest “na wylocie”, druga natomiast jest raniona i raz po razie zawiedziona.
Dobry okres mógł trwać kilka tygodni, kilka miesięcy, czasem nawet mogły to być lata. Osoba, która jest zawiedziona, cały czas żyje tym, co było na początku. Tymi dobrymi momentami. Nie dostrzega, że już wszystko dawno się zawaliło. Mało tego, często jeszcze ma nadzieję, że będzie lepiej. W związku z tym często rozmyśla o tej relacji, mając zupełnie zafałszowany obraz drugiej osoby. “Zmyślony obraz” oparty nie na faktach, ale na tym, jaki hipotetycznie był potencjał tej relacji w okresie, kiedy wszystko było ok. Posłużmy się przykładem Róży i Mariusza.
Kochająca Róża, “Zmyślony” Mariusz…
Róża i Mariusz spędzili dwa dni. Róża czuła się fantastycznie. Dobrze się ze sobą dogadywali, rozmawiali, żartowali. Według niej były to idealne dwa dni. Potem Mariusz zaczął ją olewać. Powstał wielki dystans, prawie ze sobą nie rozmawiali, mimo że się widywali codziennie w pracy. Jednak Róża “zafiksowała” się na tym, co było na początku relacji z Mariuszem. W rezultacie zapadła na chorobę psychiczną zwaną “miłością”. Budowała w myślach dalszy ciąg tej relacji, wyobrażając sobie wspólne randki, wspólny dom, ślub, dzieci i fantastyczną przyszłość. Przeżywała to wszystko i dostarczało jej to mnóstwo pozytywnych emocji.
Realnie w tej relacji nie działo się zupełnie nic – już dawno wygasła. Za to bardzo dużo działo się w głowie Róży. Można powiedzieć, że Mariusz, którego “kochała” Róża, był zmyślony. Był tylko “wyobrażeniem”. Można powiedzieć, że przez dwa dni go wcale nie poznała. Nie wiedziała jaki jest naprawdę. Poznała tylko namiastkę Mariusza, spędzając z nim dwa dni weekendu. Potem “dobudowała” sobie resztę – całego człowieka – i zakochała się w nim.
Realnie Mariusz w bardzo małym stopniu pokrywał się z tym zmyślonym. Róża pomyliła się – pomyliła prawdziwego Mariusza z obrazem w jej głowie. Ten zmyślony Mariusz, był oparty po prostu na jej potrzebach związanych z relacją damsko-męską, ze związkiem. Wymyślony Mariusz dokładnie spełniał jej potrzeby. Ona bardzo chciała, żeby ktoś pomógł jej w zaspokojeniu potrzeb, tworząc z nią związek. Żeby żyło się łatwiej, niż samej.
Jeżeli w związku żyje nam się gorzej, niż samej czy samemu, to warto zadać sobie pytanie: Jaki ma to sens? Róża wyobraziła sobie, że z Mariuszem jest jej łatwiej, niż samej, mimo że dzień w dzień była zawiedziona. Wierzyła, że jest lepiej, bo zafiksowała się na tych dwóch dniach, kiedy było fantastycznie. Zmyślony Mariusz był w życiu Róży. Ale ona nie wiedziała, że to jest zmyślony Mariusz. Realnego Mariusza, pomyliła z tym zmyślonym. To byli dwaj różni Mariusze.
Piękny umysł”
Wspominałam o filmie “Piękny umysł”. Jest to film, opowiadający historię matematyka i ekonomisty Johna Nasha, który cierpiał na chorobę psychiczną – na schizofrenię. W ciągu swojego życia, przez wiele lat, wiele razy, “spotykał się” z wymyślonymi przez siebie postaciami. Myślał, że to byli prawdziwi ludzie. Po jakimś czasie, po wielu latach, doznał olśnienia. Zorientował się, że są zmyśleni, ponieważ dziewczynka nie rosła. Mimo upływu czasu wciąż była małą dziewczynką. John zorientował się, że jest chory.
Podobnie jest z Mariuszem – jest zmyślony. Jest objawem, można tak powiedzieć, choroby psychicznej zwanej “miłością”, na którą zapadła Róża, po fantastycznych dwóch dniach spędzonych z Mariuszem. Można również powiedzieć, że zmyślony Mariusz “nie rośnie”, jak dziewczynka z filmu, bo mimo, że Róża wyobraża sobie wspólną przyszłość, wspólne plany, wspólne życie, to gdyby się realnie przyjrzeć – nic się nie dzieje. Ta relacja absolutnie nie rozwija się i tak naprawdę Róża zapewne zda sobie sprawę z tej “choroby” w momencie, kiedy się zorientuje, że Mariusz zmyślony ma się nijak, do tego realnego Mariusza. Ten fantastyczny facet, o którym ciągle myśli – nie istnieje – jest tylko w jej myślach. “Im więcej o kimś myślisz, tym bardziej jest on zmyślony”. Dlatego pamiętajcie, że jeśli za dużo myślicie na temat jakiegoś człowieka, to warto sobie zadać pytania:
- Czy nie przeginam z tym rozmyślaniem?
- Co ja w ogóle wymyślam? Czy myślę o faktach, czy myślę o tym, co by się mogło wydarzyć, gdyby się ta relacja dobrze potoczyła?
- Czy to myślenie nie jest po prostu stratą czasu, gdyż realny człowiek o którym rozmyślamy olewa nas?
Zastanów się, ile w Twoim życiu jest takich “nierealnych” ludzi? Czy jest to jedna osoba, czy może jest ich więcej?
Myślę, że warto też pamiętać, że wnioski na temat ludzi i tego, kim oni realnie dla nas są, warto wyciągać z tego, co oni robią – z ich czynów – a nie ze słów. Bo jeżeli ktoś dużo obiecuje, a nic z tego nie wynika, to bezpośrednio przyczynia się do tworzenia przez nas zmyślonej wizji tej osoby.
Jest takie hasło: Nikt nie da Ci tyle, ile ja mogę obiecać. Czasami ktoś swoimi obietnicami wstrzeliwuje się idealnie w nasze potrzeby i nasze oczekiwania od relacji. Tylko, że myślę, że nikt z nas nie potrzebuje pustych słów, które nic nie znaczą i niczego nie wnoszą w nasze życie. My potrzebujemy realnych ludzi, którzy podejmują działania.
Myślę też, że taka dojrzała miłość, jest wbrew pozorom rozsądna. Tam nic nie trzeba dopowiadać, bo ta druga osoba naprawdę jest taka, jakiej potrzebujemy. Oczywiście można powiedzieć, że bardzo nieliczni mają szczęście trafić na taką osobę. Weźcie jednak pod uwagę to, że jeżeli jesteśmy zaślepieni relacją ze zmyślonymi ludźmi, to bardzo często przegapiamy prawdziwych, dobrych ludzi, którzy mogą pojawić się w naszym otoczeniu. Mało tego – ci prawdziwi ludzie prawdopodobnie mogą, na początku przynajmniej, wypadać dosyć blado w porównaniu z tymi wymyślonymi, bo nie są tacy idealni.
Zmyślona czy prawdziwa?
Warto również wspomnieć o jednej ważnej rzeczy. Czasem jest też tak, że taka zmyślona relacja jest w pewnym sensie dla nas lepsza i bezpieczniejsza, niż byłaby relacja realna, ponieważ może być tak, że boimy się bliskości. Boimy się, że jeżeli ktoś nas pozna, to nas nie zaakceptuje. Że nas się nie da pokochać. Że nie da się nas kochać takich, jacy naprawdę jesteśmy. Pokrętnie – wolimy brnąć w relacje, w których ktoś nas olewa, i w których kochamy tylko zmyśloną osobę, zamiast inwestować w relację, gdzie ktoś realnie jest nami zainteresowany. Wtedy już w ogóle żyjemy wizją zmyślonej drugiej osoby i zmyślonych nas samych, otwartych na bliskość i na relację z drugą osobą. Ale wiecie – tak realnie to wtedy nic nie rośnie, bo nie żyjemy prawdziwym życiem, i nie podejmujemy prawdziwych działań, tylko żyjemy jakby treścią książki, powieści czy filmu, który sobie wymyśliliśmy, który jest oparty na naszych marzeniach i potrzebach, ale nie jest to nic prawdziwego, co się akurat dzieje.
Zastanówcie się, ile w Waszym życiu jest takich “dziewczynek”, które nigdy nie urosły, a do których czujecie bardzo dużo pozytywnych emocji. Spróbujcie je wymienić na prawdziwych ludzi. Odpowiedzcie na pytanie: Co stoi na przeszkodzie, aby te dziewczynki wymienić na prawdziwych ludzi?
Bardzo Wam dziękuję za przeczytanie tego wpisu. Jeśli macie jakiś komentarz co do tego, o czym dzisiaj powiedziałam, to piszcie na kontakt@pokojwglowie.pl
Zapraszam Was do subskrybowania podcastu w swojej ulubionej aplikacji oraz do słuchania na stronie pokojwglowie.pl. Stopniowo będą się pojawiały transkrypcje do każdego odcinka, dla tych, którzy wolą poczytać.