142: O tym, jak on NIE rozwiązuje problemów...

W tym odcinku podcastu rozmawiam o pozornie łagodnych i „dojrzałych” hasłach Mariusza, które tak naprawdę służą unikaniu trudnych, ale ważnych rozmów z Różą. Znasz to? „Nie ma co znowu wracać do przeszłości”, „Jesteśmy ponad to”, „Po co się kłócić?”, „Zostawmy to już” – brzmią jak wezwanie do spokoju, ale często odcinają nas od emocji, potrzeb i bliskości. 
Opowiadam, dlaczego takie zdania mogą być formą pasywnej agresji lub pseudougodowości – i co możemy zrobić, gdy pojawiają się w relacjach.
Ten odcinek będzie szczególnie pomocny, jeśli chcesz budować świadomą i dojrzałą komunikację, lepiej rozumieć emocje w relacjach i nie dawać się wyciszać, kiedy coś dla Ciebie jest ważne.

Kurs „Emocje to kompas”:
https://pokojwglowie.pl/kurs-emocje-to-kompas/

Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska, Polskie Radio S.A. (w likwidacji)
Transkrypcja: pomocdlafirmy.pl

W materiale użyto fragmentów utworu „Semi-Funk” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/

142: O tym, jak on NIE rozwiązuje problemów...

Witam w 142. odcinku podcastu „Pokój w głowie”. Dziś chciałabym nawiązać do tematu poprzedniego odcinka, który z kolei nawiązywał do tematu odcinka 37., a mianowicie, asertywnej komunikacji z nieasertywnym człowiekiem. O tym, jakie możemy słyszeć wypowiedzi z drugiej strony, które mogłyby się wydawać dialogiem, ale tak naprawdę są próbą uniknięcia rozmowy. W poprzednim odcinku mówiłam o agresywnych wypowiedziach, które pewnie rzadziej pozostawiają w nas jakieś złudzenia. Złudzenia związane z przyszłą dobrą komunikacją i wyjaśnieniem problemu. Dziś natomiast chciałabym skoncentrować się na takich wypowiedziach, które mogłyby wydawać się empatyczne i pełne wglądu w siebie, na odpowiedziach na nasze wypowiedzi, na nasze potrzeby, na nasze pytania, czyli takich, które mogłyby się wydawać empatyczne, ale tak naprawdę też są próbą zbycia nas. Nie agresywną wprost, ale bardziej pasywną agresją albo po prostu unikaniem.

Mariusz w bardziej empatycznym wydaniu

Wróćmy raz jeszcze do historii z toi toiem. Czyli idziemy w góry. Znowu. Kolejny raz chodźmy razem z Różą i Mariuszem w góry. Róża i Mariusz wyruszyli na szlak. I na samym początku szlaku poszli skorzystać z toi toiów – z toalety, bo zazwyczaj są one na samym początku szlaku, więc warto skorzystać choćby na zapas. Róża i Mariusz poszli do tych toalet. Róża wyszła po minucie, natomiast Mariusz utknął tam na kilka godzin i właściwie spędził cały dzień w kiblu. Róża na niego czekała, przeżywając szereg przeróżnych emocji. Takich emocji, jakie przeżywamy, czekając na czyjąś uwagę, na czyjś czas, na to, że ofiaruje nam wreszcie bliskość w relacji, w związku. Po prostu, czasami czekamy na człowieka, prawda? Czekamy, aż jego potencjał zacznie być realizowany. Wierzymy w jego potencjał. I Róża, pod tym toi toiem wierzyła w potencjał Mariusza. A mianowicie w to, że mogą razem, jako drużyna, iść w te góry, wspierać się, przeżyć coś fajnego, osiągnąć cel, osiągnąć sukces i jeszcze wrócić w dobrym nastawieniu do siebie. I ona pod tym toi toiem rozmyślała o tym potencjale, dlatego nie poszła sama w góry. Prawda? To dlatego czekała na niego cały dzień pod kiblem. Mariusz natomiast nie chciał wyjść. Nie poinformował dlaczego. Nie dało się z nim skontaktować. Siedział w kiblu. Wyobraźcie sobie, co czujecie, wybierając się z kimś w góry, gdy ta osoba na samym początku wycieczki zamyka się w kiblu i nie wychodzi przez wiele godzin. Co można czuć? To oczywiście jest metafora – to jest przejaskrawione. Takie sytuacje raczej realnie nie mają miejsca. Tak podejrzewam, że takie sytuacje się nie zdarzają. Natomiast to jest metafora czekania na kogoś. Tak jak mówiłam – na czyjąś uwagę, na czas, na zainteresowanie.

No dobrze. Mieli iść w te góry. Czyli wyobraźmy sobie, że Mariusz robi w ich relacji coś takiego, co dla Róży jest bardzo raniące. I jest też spektakularne – jest czymś ważnym, dużym – wbrew tej relacji. I jest także oparte na braku szacunku do niej. Więc oczywistym jest, że Róża będzie chciała o tym porozmawiać. I kiedy już im się udaje nawiązać kontakt, czyli on w końcu po wielu godzinach z tego kibla wychodzi, to ona pyta – co się takiego wydarzyło i dlaczego spędziłeś tam tyle godzin? No i teraz, Mariusz jest Mariuszem, ponieważ ma stłamszoną inteligencję emocjonalną. W związku z tym nie potrafi asertywnie się komunikować. W rezultacie nie komunikuje się wcale, tylko coś tam gada. Gadanie to nie komunikacja. Pamiętajcie. Gadanie nie musi być komunikacją, bo można gadać właściwie bez celu właściwie lub nie mając intencji przekazać nic konkretnego. W rezultacie Mariusz, który nie komunikuje, nie może budować bliskości, więc tej bliskości bardzo się obawia i jej unika. Po prostu, nie ma narzędzi do tego, żeby w takiej bliskości funkcjonować. Zatem Mariusz, niemający narzędzi do rozwiązywania problemów i rozmów, próbuje uniknąć rozmowy. A zatem zbyć Różę z jej zapytaniem: co się wydarzyło i dlaczego nie wychodziłeś przez tyle godzin?

W poprzednim odcinku przedstawiłam taką otwarcie agresywną, wkurzoną wersję Mariusza, który w bardzo niemiły sposób próbował przekazać Róży „odwal się ode mnie, znowu generujesz problemy, nie mam ochoty o tym rozmawiać i nic mnie nie obchodzi, jak Ty się czujesz”. Dziś natomiast będziemy rozmawiać o wersji Mariusza takiej bardziej stonowanej, kulturalnej. Też właściwie pozbawionej szacunku do tego, jak Róża się czuje, do niej jako człowieka. Ale okazującego ten brak szacunku w zawoalowany sposób, czyli pod pozorem empatii i zrozumienia.

Co taki Mariusz, pozornie empatyczny, odpowiedziałby na pytanie Róży, dotyczące tego, dlaczego tyle godzin spędził w tym kiblu i dlaczego musiała na niego tyle czekać? Na przykład, może on przeprosić. Prawda? Może powiedzieć „przepraszam”, ale to jest „przepraszam, że tak się poczułaś”, czyli on nie przeprasza za to, jak się zachował, dając tym do zrozumienia, że jego zachowanie było okej i jest w stanie je powtarzać. Tylko że „przepraszam, że się źle z tym poczułaś”, „przepraszam za Twoje uczucia”, „przepraszam, że poczułaś się zraniona”, jest takie na odwal. On nie bierze odpowiedzialności za swoje zachowanie. Nie widać w tym jakieś skruchy. Oczywiście, może być tak, że ktoś tak powiedział, bo nie dopracował swojej wypowiedzi, ponieważ jest zestresowany. Wtedy można pociągnąć temat dalej i dopytać. Myślę, że zawsze, kiedy ktoś nas przeprasza za coś dużego, warto wiedzieć, za co on konkretnie przeprasza. Ponieważ często jest tak, że przeprosiny nie wiążą się z żadną skruchą i postanowieniem zmiany. Czyli pomimo, że ktoś przeprasza, możemy założyć, że to, co zrobił raniącego nas, będzie się powtarzało.

Mariusz może wyjść z toalety i powiedzieć, że nie chce do tego wracać – „Po co mamy drążyć te problemy? Bądźmy ponad to. Myślałem, że jesteśmy ponad to, że ta relacja to jest coś wyjątkowego i nie będziemy wyolbrzymiać jakichś głupot i koncentrować się na tym, co właściwie może generować tylko konflikt. Po co mamy to robić? Bądźmy ponad to. Bawmy się dobrze. Dalej chodźmy za rękę. Nie rozumiem, Róża, czemu to jest dla Ciebie nadal taki problem. Przecież nic takiego strasznego się nie wydarzyło. Przecież nie pobiłem Cię, prawda? Nie oplułem Cię”. Może powiedzieć, wychodząc z tego kibla, że to już było dawno i po co to rozdrapywać – „”Po co do tego wracać? Po co znowu drążyć przeszłość? Przecież liczy się tu i teraz. Liczy się przyszłość. Nie chcę się kłócić. Nie chcę tej negatywnej energii między nami”. To jest świetna wypowiedź. Prawda? Nie rozmawiajmy o tym, co było dla Ciebie trudne, bo nie chcemy negatywnej energii. „Udawajmy, że jest superwesoło i fajnie. Każdy przecież, Różo, popełnia błędy. No, wybacz mi. Każdy popełnia błędy. Co ja mogę z tym zrobić? Skupmy się na przyszłości. Bo Ty w tym momencie, Róża, zamykasz się w takiej roli ofiary. Ty powinnaś być bardziej pewna siebie. Twoje emocje sugerują, że Ty znowu czujesz się jak ofiara tej sytuacji. Przecież Ty nie powinnaś się w ogóle tak czuć, bo między nami wszystko jest w porządku. Poza tym, Róża, ja nie chcę Cię ranić. Wolę nie rozmawiać o tym, co się wydarzyło. Zależy mi na Tobie. Nie chcę, żeby ta rozmowa nas oddaliła. Wiem, że Cię skrzywdziłem, ale nie chcę żyć przeszłością”.

Oczywiście, tutaj jest w podtekście – nie będziemy o tym rozmawiać ani przegadywać, co zrobić, żeby ta sytuacja się więcej nie powtórzyła. I nie okaże skruchy. „Nie chcę, żebyś się czuła źle. Może skupmy się, po prostu, na pozytywach. Przecież jesteśmy w tak świetnej relacji. Tak świetnie się dogadujemy. Rozumiemy się jak nikt inny. Myślę, że łączy nas przeznaczenie. Łączy nas coś magicznego, Róża. Po co w ogóle koncentrować się na takich głupotach, prawda? Nie sądzisz, że to jest niepotrzebne zawracanie głowy? Ja, Różo, nie chcę się kłócić, ponieważ bardzo bym Cię nie chciał stracić. Proszę, nie kłóćmy się”. W podtekście oczywiście – odwal się ode mnie. No i wreszcie: „gdybyś wiedziała, jak bardzo się tym przejmuję, nie mówiłabyś tak ostro. Przepraszam, ale ja też mam swoje granice. Jestem tylko człowiekiem, Róża, no zrozum to”. A jakie to są granice, tego nie wiadomo, ponieważ Mariusz tego oczywiście nie określi. A może właśnie je określił w jakiś pokrętny sposób. Czyli jego granice polegają na tym, że czegokolwiek, jako problemu, by nie wygenerował, to nie powinno się o tym rozmawiać, bo Mariusz tego nie akceptuje. Nie akceptuje rozmowy o tym, co zrobił źle.

Nie każde „przepraszam” ma tę samą wagę

„Naprawdę, Róża, ja nie chciałem Cię zranić”. I tutaj, uwaga! – brzmi to z pozoru całkiem empatycznie. „Nie chciałem Cię zranić”. Ale lepiej by było, żeby on więcej nie robił tego, co zrobił, bo z samego podejścia „nie chciałem Cię zranić” może wynikać, że swoje zachowanie będzie powtarzał, nie chcąc jej nadal zranić. Ponieważ być może zachowanie według niego było okej, tylko fakt, że poczuła się zraniona, nie był okej. To jest takie koncentrowanie się na intencjach, a nie na skutkach. Tak jakby nie branie pod uwagę skutków. Wiadomo, że z naszych intencji wynikają jakieś konsekwencje, prawda? Jeżeli podejmujemy działania zgodnie z naszymi intencjami, to z tego wynikają jakieś konsekwencje, niezależnie od tego, jakie żeśmy mieli intencje. Może być tak, że jednak będziemy musieli ponieść odpowiedzialność tego, że konsekwencje były dla drugiej osoby negatywne, mimo naszych dobrych intencji. Z tym należy się liczyć. I na tym polega odpowiedzialność, prawda? Możemy kogoś zranić, nie mając intencji zranienia. I warto brać to pod uwagę.

Natomiast, jeżeli trzymamy się tylko tego, że nie miałam zamiaru Cię zranić i tyle, a nie za bardzo mnie interesuje to, jak to będzie wyglądało w przyszłości i jak Ty się czujesz – ważne, że nie miałam takiego zamiaru, to prawdopodobnie ta sytuacja w przyszłości się powtórzy. Bo jest tak: najpierw mamy jakieś intencje, potem z tego wynikają nasze działania, konsekwencje tych działań i my możemy być odpowiedzialni za konsekwencje tych naszych działań albo możemy wymigać się od tej odpowiedzialności. I „mariuszowość” właśnie polega na wymigiwaniu się od odpowiedzialności za swoje działania, które były być może negatywne dla drugiej strony. Żeby nie czuć się z tym źle samemu ze sobą, Mariusz trzyma się wersji, że przecież intencje miał dobre.

Albo: „Przepraszam, ale wystarczy już tego tematu”. Czyli „przepraszam” właściwie nie wiadomo za co. Ale Róża chce najprawdopodobniej usłyszeć „przepraszam”. To jest coś, co najbardziej chciałaby usłyszeć po jego wyjściu z tego kibla. I może tak być, że samo przepraszam za nie wiadomo co – niedoprecyzowane – jej wystarczy i będzie w stanie iść dalej u boku Mariusza. Pamiętajmy jednak, że jeśli ktoś przeprasza za coś dużego, używając słowa przepraszam, nie wyjaśniając niczego, to my nie wiemy, za co on przeprasza. Nie wiemy, jakie ma zamiary, jeśli chodzi o podobne sytuacje, związane ze stylem swego postępowania. I przede wszystkim nie mamy pojęcia po samym takim „Przepraszam.”, czy my w ogóle się rozumiemy. Czy tutaj weszła w grę jakakolwiek empatia i jakikolwiek wgląd, czy po prostu on widzi, że się wkurzyłam, więc mówi przepraszam, żebym przestała być wkurzona i tylko to jest dla niego problemem? Mariusz może powiedzieć też „przepraszam, jeśli tak bardzo tego potrzebujesz”. Czyli mówię Ci słowo przepraszam, ponieważ Ty tego potrzebujesz, niezależnie od tego, co się wydarzyło. Być może to wszystko będzie się działo nadal, ale ja po prostu przepraszam, bo Ty tego potrzebujesz.

Mariusz może też powiedzieć „przepraszam, że nie jestem taki, jakiego mnie potrzebujesz, że nie spełniam Twoich oczekiwań” i Róża wtedy oczywiście popłynie w poczucie winy, że ona tak dużo od niego wymaga. I że jest tak nietolerancyjna dla jego potknięć i błędów. I te wszystkie wypowiedzi Mariusza, które tutaj przytoczyłam, właściwie mają na celu poinformowanie Cię, że doceniam Twoje emocje, przechowam je razem z innymi rzeczami, z którymi nie wiem, co zrobić. Albo zapisuję to na listę rzeczy, które mnie nie obchodzą, ale pamiętaj, robię to ozdobnym pismem, żebyś nie poczuła się źle. Krótko mówiąc, przepraszam, ponieważ słowo przepraszam jest dla Ciebie ważne.

Widzicie zatem, że Mariusz może występować zarówno w wersji dobrodusznej i pozornie empatycznej, jak też i w wersji wprost agresywnej, jak w poprzednim odcinku. Mamy do czynienia z różnymi Mariuszami. Pamiętajcie, że liczy się nie tylko to, co ktoś robi, ale to, czego nie robi, również się liczy. Jeżeli nie wyjaśnia trudnych sytuacji i nie rozwiązuje problemów, to też się liczy. To też jest ważne. Nawet jeżeli jest miły, uczynny, pomocny, ale nie wyjaśnia sytuacji, która Cię zraniła, nie zmienia swoich zachowań, nie da się z nim porozmawiać o problemach ani tych problemów w rezultacie rozwiązać, to też się wszystko liczy. I liczy się to w całokształcie tego, jaki mamy obraz danego człowieka w naszej głowie.

Aby budować konstruktywną relację, konieczna jest do tego asertywna komunikacja. Przegadywanie problemów – ciągle o tym mówię. Rozwiązywanie problemów. Nazywanie problemów, bo od tego zazwyczaj zaczynamy. No i oczywiście w tych rozmowach muszą wziąć udział dwie osoby. W relacji z Mariuszem natomiast najczęściej nie ma możliwości prowadzenia dialogu. Szczególnie na jakieś bardziej istotne sprawy, bardziej istotne tematy. Bo błahostki być może da się jakoś jeszcze rozwiązać, choć pewnie też nie z każdym Mariuszem.

A wiecie jaka byłaby najbardziej idealna opcja rozegrania tej sytuacji według Mariusza? Odsunąć się. Zniknąć na jakiś czas i odezwać się wtedy, kiedy Róża już sobie odpuści, uspokoi się i będzie w stanie przejść do normalnych, wesołych sytuacji między nimi. Czyli po prostu zamieść to pod dywan, ale zamiatanie pod dywan czasami wymaga czasu, prawda? Nie można tego zrobić w jeden dzień, ponieważ druga strona jest za bardzo rozemocjonowana. Zatem, gdyby Mariusz mógł potajemnie, tylnymi drzwiami, wyjść z tego kibla, to po prostu by się stamtąd ulotnił i odezwał po tygodniu lub po dwóch. W zależności od tego, jak by oceniał, ile Róży potrzeba, żeby się od niego odwaliła. Poza tym, pamiętajmy, że zdalnie o wiele łatwiej jest komuś zamknąć usta, bo możemy po prostu nie odpowiadać na wiadomości. Jeżeli ktoś chce coś z nami wyjaśnić zdalnie, możemy napisać „po co dramatyzujesz? znowu się czepiasz” albo „przecież już przeprosiłem, czego jeszcze chcesz ode mnie?” i potem przez na przykład 24 godziny nie odpisywać, następnie na jakieś zgromadzone wiadomości tej wściekłej drugiej strony wybiórczo odpisać. I tak po prostu, krok po kroku, trochę wygasić te emocje przez totalną ignorancję. A Róża? Wybiera czy idzie w stronę tego, czego chce Mariusz, czyli zamiatamy problemy pod dywan i sobie egzystujemy razem, czy może odpuszcza tę relację, ponieważ nie pasujemy do siebie, nie ma możliwości porozumienia, rani mnie i to nie jest ktoś, kogo ja potrzebuję. Po prostu, ten facet jest dla mnie toksyczny.

Ach! Zapomniałam jeszcze dodać, że rasowy Mariusz ma jeszcze takie narzędzie jak swoje przeszłe traumy, więc on we wszelkich trudnych sytuacjach zawsze może się odwołać do tych swoich traum z przeszłości – „przecież wiesz, że nie jest mi łatwo, że ja tak cierpię, przeżyłem w dzieciństwie upadek z trzepaka, nadal sobie z tym nie poradziłem i dlatego po prostu Cię ranię, Róża, nie miałem złych intencji, ale ja sobie jeszcze z tamtymi traumami nie poradziłem, więc Cię ranię”. I Ty cierpliwie to znoś. Zabawna postać z tego Mariusza.

Dziękuję za przeczytanie tego odcinka. Jeśli masz ochotę sięgnąć po więcej moich treści, to zajrzyj sobie na stronę pokojwglowie.pl, gdzie znajdziesz transkrypcje wszystkich odcinków tego podcastu, znajdziesz sklep z pamiątkami nawiązującymi do treści niniejszego podcastu, linki do mediów społecznościowych. I zapraszam Cię też do zasubskrybowania sobie podcastu „Pokój w głowie” w Twojej ulubionej aplikacji podcastowej, aby nie przegapić kolejnych odcinków.

Shopping Cart