143: Przecenione singielki
Dlaczego niezależne, pewne siebie singielki nagle obniżają swoje oczekiwania, gdy tylko na horyzoncie pojawi się mężczyzna? W tym odcinku przyglądam się mechanizmom psychologicznym, społecznym wzorcom i wewnętrznym przekonaniom, które sprawiają, że kobiety rezygnują z siebie w imię potencjalnej relacji. Mówię o przecenianiu własnej gotowości, o zadowalaniu się „byle czym”, o tęsknocie, która bywa silniejsza niż rozsądek. Ten odcinek to zaproszenie do refleksji nad tym, czy warto rezygnować z własnej siły, byle tylko nie być samej.
Kurs „Emocje to kompas”:
https://pokojwglowie.pl/kurs-emocje-to-kompas/
Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska, Polskie Radio S.A. (w likwidacji)
Transkrypcja: pomocdlafirmy.pl
W materiale użyto fragmentów utworu „Shades of Spring” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/
143: Przecenione singielki
Witam w 143. odcinku podcastu „Pokój w głowie”. W dzisiejszym odcinku chciałabym się odnieść do takiego zapytania, które dostałam w wiadomości. A brzmiało ono tak: „Super, jakby Pani nagrała o tym odcinek, że singielki są superświadome, niezależne i pewne siebie, a jak ktoś im się spodoba, to się to diametralnie zmienia”. Czyli dochodzi do takiej promocji, przeceny. Masz swoją wartość, ale jak spotkasz Mariusza i wzbudzi on Twoje zainteresowanie, to przeceniasz siebie. Dajesz mu siebie w promocji.
Udawanie niezaradności
Jest taka piosenka – „miłość w stylu Summer Sale – o 50% mniej”. I tak to właśnie jest z Różą. Róża spotyka Mariusza i dochodzi do „summer sale”, czyli przecenia siebie. Daje mu siebie za pół darmo. Po prostu robi taką promocję. I zastanówmy się teraz, dlaczego tak się w ogóle dzieje. Normalnie ma jakieś oczekiwania od ludzi. Jest silna, niezależna. Dobrze sobie organizuje swoje singielskie życie. Nie jest, patrząc z boku, jakimś nieogarem, który nie jest w stanie nic zdziałać bez mężczyzny u boku. Ale kiedy ten mężczyzna się pojawia, to Róża po prostu głupieje. I zobaczcie, że każdy z nas ma jakieś oczekiwania od ludzi, którymi się otoczy. Można by powiedzieć, że to jest cena, którą ci ludzie muszą zapłacić, aby mogli być blisko nas – na naszych najważniejszych orbitach, aby mogli być najważniejszymi dla nas osobami. Może nie brzmi to zbyt romantycznie, gdyby to przyrównać do ceny, ale tak jest. Mamy jakieś oczekiwania i standardy. Oczekujemy chociażby jakiegoś szacunku, kultury osobistej, takiego systemu wartości, który nam odpowiada, a nie totalnie sprzecznego z naszym, poglądów podobnych do naszych, żeby po prostu była zgodność, żeby nadawać na podobnej fali i żeby się rozumieć w wielu aspektach bez tłumaczenia czegokolwiek od totalnych podstaw. I tak bym powiedziała, że to jest jakaś cena, którą ci ludzie muszą zapłacić. Albo test, który muszą zdać, żeby mogli być blisko nas.
Taka Róża, jako singielka, ma jakieś oczekiwania związane z facetem. Być może ma te swoje oczekiwania już nawet tak racjonalnie sprecyzowane, ubrane w słowa. Tylko że często jest niestety tak, że jak już tego mężczyznę spotyka, a niestety często jest to taki mężczyzna, który nie ma gotowości na bliskość emocjonalną, ponieważ w Róży nie ma asertywności – ona z jednej strony może ma jakieś tam swoje problemy przepracowane i ubrane w słowa, ale jeszcze za mało jej asertywności, więc nie daje sobie całkiem prawa, żeby oczekiwać tego, że jej potrzeby będą spełniane w bliskiej relacji i bliska relacja będzie odpowiadała jej potrzebom. Ma takie odczucie, że to są czasami, po prostu, jej fanaberie. Ma te oczekiwania. Spotyka mężczyznę i jej oczekiwania nagle zaczynają spadać. Albo, kiedy się okazuje, że on tych oczekiwań nie spełnia, to ona wymyśla jakieś wymówki dla samej siebie, żeby można było przymknąć oko na to, że on tych oczekiwań nie spełnia. A nawet sama zaczyna się zachowywać w jakimś sensie tak, jakby przeszła jakiś regres swojego rozwoju.
Zapytałam Was niedawno na Instagramie, w ankiecie, czy kiedykolwiek w Twoim życiu zetknęłaś się z poradą, sugestią, że musisz udawać głupszą, mniej zaradną, bo inaczej żaden facet nie będzie Cię chciał. Odpowiedzi udzieliło około 500 osób. Nawet ponad 500 osób. I wyobraźcie sobie, że 70% odpowiedzi było na „tak” – tak, dostałam takie rady, sugestie: udawaj głupszą, bo żaden facet nie będziecie chciał. A 30% odpowiedziało – nigdy się z tym nie zetknęłam. I jak żyć z tym faktem, że kobiety muszą doznawać regresu, ponieważ w innym wypadku żaden facet nie będzie ich chciał. Tak tym kobietom bardzo często wbija się do głów. 70% kobiet usłyszało taką poradę. Pewnie wiele z tych 70% miało to wyryte w ramach przekazywania mądrości rodzinnych, prawd rodzinnych i tego, na czym polega miłość.
I teraz, po pierwsze, to w ogóle jest wkurzające, jak się nad tym zastanowić. Po drugie, to po prostu jakaś tragedia, że trzeba udawać głupią, żeby być z mężczyzną, który właściwie co miałby dać w życiu. Hm? A mianowicie wysysać energię, którą Ty masz, którą mogłabyś poświęcić na swój rozwój, na realizowanie swoich marzeń. A wiążesz się z facetem, przy którym musisz doznawać regresu i jeszcze użerać się z tym, żeby nie czuł się źle z Tobą – z taką, jaką jesteś. Czyli zasługiwać na to, żeby ten facet, który Ciebie nie docenia, chciał z Tobą być. Więc jeśli kobiety są silne, niezależne i zaradne, to jednocześnie wiele z nich ma taką obawę, że one takie nie mogą być. Że one są takie awaryjnie, ponieważ są singielkami i tymczasowo, bo muszą sobie radzić same, ale jak już spotkają mężczyznę swego życia, który niestety często jest Mariuszem, to muszą przestać umieć wszystko, co umiały i przestać robić, to co robiły. Przestać być samodzielne i zaradne. Bo on mógłby sobie tego nie życzyć. Bo źle by się poczuł, po prostu. Poczułby się zagrożony.
To mi się kojarzy z graniem z bardzo małymi dziećmi w chowanego. To dziecko się chowa, ale tak naprawdę to się nie chowa, tylko zasłania swoje oczy, na przykład, i jemu się wydaje, że jest schowane. A ja udaję, że go szukam. Czyli udaję, że nie widzę tego, co widzę. Tylko że dorosły mężczyzna to jest już człowiek starszy niż, na przykład, roczne czy dwuletnie dziecko i myślę, że śmiało możemy mieć od niego większe oczekiwania niż od dwulatka. A zatem, jeśli jesteś silna, zaradna, zorganizowana, to śmiało możesz oczekiwać, że nie dość, że on Ciebie będzie wspierał, to jeszcze to doceni. Będzie mu imponowało to, że taka jesteś. I tutaj niestety wiele osób ma taką obawę – właściwie i mężczyzn, i kobiet – że jak już się wejdzie w związek, to na partnera nie można za bardzo liczyć. To jest zawoalowane pod przekonaniem, że muszę sobie ze wszystkim radzić sama. Tylko że nie chodzi dokładnie o to, że muszę sobie ze wszystkim radzić sama, bo jestem singielką, tylko wiele osób, już wchodząc w związek, nadal ma takie przekonanie, że muszę sobie radzić sama, czyli nie mogę liczyć na partnera, nie mogę od niego oczekiwać. I właściwie w wielu obszarach nadal funkcjonuję tak, jakbym była sama. I nadal jestem tak samo obciążona wieloma rzeczami, które śmiało można by robić we dwójkę.
Emocjonalny bubel bez opcji zwrotu
Ten regres, który przeżywają kobiety, który przeżywa Róża, aby tylko dopasować się do Mariusza, który nie ma zamiaru płacić za nią zbyt wysokiej ceny, a może w ogóle żadnej ceny nie ma zamiaru płacić, więc Róża obniża swoją wartość, żeby dopasować się do jego możliwości. I teraz można by to właśnie porównać do „summer sale” do przeceny, do promocji. Zobaczcie, mamy taką emocjonalną dostępność w promocji -Róża jest emocjonalnie dostępna. Pewnie bardziej niż dla innych osób. Natomiast ze strony Mariusza ma jakiś uczuciowy outlet. I w dodatku brak szans na zwroty czy reklamacje. Wzajemność – promocja jedna za dwoje, czyli Ty jedna ciągniesz Waszą relację w imieniu Was dwojga.
W „summer sale” związek jest też bez zobowiązań, bo kupujesz teraz, a reszta może kiedyś dojdzie, a może nie dojdzie. Po prostu, ciesz się tym, co masz w tym momencie. Nie zobowiązujesz się. Nie musisz podpisywać żadnych umów. Wszystko jest na luzie. Granice. Granice były, ale spadły ceny i teraz już granic nie ma. Róża jest do wzięcia niemal za darmo albo za pół darmo. Albo zamiast „traktuję Cię jak królową, jak najważniejszą osobę mojego życia, jako moją życiową fascynację” jest „masz szczęście, że napisałem, ciesz się, że w ogóle napisałem”. „Summer sale” nie pyta też, oczywiście, o zgodność z Twoimi oczekiwaniami. Liczy się niska dostępność i wysoka adrenalina w relacji, czyli to, co będziesz czuła, czekając na niego pod toi toiem, kiedy on tam utknie. A to, czy jesteście do siebie dopasowani, to już sprawa drugorzędna. Właściwie to w ogóle nieistotna, prawda? Bo Ty temu Mariuszowi, Różo, jesteś w stanie wybaczyć wszystko, byle tylko czasem się odezwał. I rzucił jakimś ochłapem swego zainteresowania. Jeśli chodzi natomiast o uczciwość, to informacja o innych kobietach jest ukryta pod naklejką „oferta ograniczona czasowo”. Mariusz jest ograniczony czasowo.
Więc zauważ, że obniżasz swoje standardy, obniżasz cenę, o której mówiłam, a którą trzeba zapłacić za to, by być blisko Ciebie. A w zamian dostajesz emocjonalny bubel bez gwarancji. Bez żadnej możliwości napraw w serwisie. I nawet bez możliwości personalizacji. On po prostu tak samo jak Ciebie traktowałby każdą inną. Ponieważ Mariusz jest tak zdystansowany emocjonalnie, że on właściwie nawet nie wie, kim Ty jesteś, nie wie, co lubisz, czego nie lubisz, czego się boisz. Po prostu, on Ciebie nie pozna. Mariusze nie poznają ludzi. Nie poznają tych kobiet, z którymi się wiążą, bo oni nie znają sami siebie. Żeby kogoś poznać, trzeba podejść do człowieka z empatią. A empatię możemy przejawiać w relacjach, gdy mamy wgląd w siebie samych. W rezultacie wychodzi na to, że Ty jesteś przeceniona. I on, aby z Tobą być, może ofiarować przecenionego siebie. Czyli takiego trochę emocjonalnie uszkodzonego. Bez możliwości naprawy.
A to wszystko przez to, że wydaje się nam, kobietom, że musimy obniżyć swoją wartość, obniżyć poprzeczkę, którą mężczyzna miałby przeskoczyć, żeby on w ogóle mógł tę poprzeczkę przeskoczyć. I to, moim zdaniem, trochę koliduje z sensem bycia w związku. Ponieważ w związku ma nam być lepiej niż wtedy, kiedy by się było samemu czy samej.
I co z tym teraz zrobić? Co zrobić, żeby tej przeceny nie organizować? Żeby nie przeceniać siebie i nie akceptować jego przecenionej wersji. I pierwsza kluczowa, podstawowa, absolutnie najważniejsza rzecz jest taka – zaufaj sobie. Po prostu. Zaufaj sobie. Podążaj za tym, co czujesz. Kiedy czujesz, że coś nie gra, że jesteś zawiedziona, że wydarzyło się coś, na co Ty się nie zgadzasz, to nie zamiataj tego pod dywan. Nigdy, przenigdy nie zamiataj pod dywan czerwonych flag. Jeżeli coś jest czerwoną flagą, to znaczy, że trzeba to przynajmniej wyjaśnić. O ile jest to sprawa do wyjaśnienia. Bo czasami dzieją się takie rzeczy, których się już wyjaśniać nie da. Na przykład, powiedział Ci, że nie ma czasu, a spędza czas z jakąś inną kobietą. Co tutaj wyjaśniać, jeżeli Cię okłamał. Natomiast czasami oczywiście dochodzi do nieporozumień i jakichś niedopowiedzeń.
Oczekuj więcej, podnosząc swoje standardy
Jeżeli nie rozumiesz intencji drugiej osoby, to, po prostu, zapytaj. I może być tak, że on Ci to klarownie wyjaśni i da Ci spokój, a może być tak, że zagmatwa jeszcze bardziej. Pytaj o to, czego nie rozumiesz. O to, o co potrzebujesz zapytać. Pamiętaj też, że jeżeli masz poczucie, że nie masz prawa pytać, to też jest jakaś czerwona flaga. Bo albo nie ma tutaj komfortu w tej relacji i nie daje ci ona bezpieczeństwa, masz poczucie, że i tak tej rozmowy być może nie da się przeprowadzić, a może te obawy w Tobie są oderwane od rzeczywistości. Więc warto się zastanowić nad tym, gdzie jest przyczyna, że masz problem z asertywną rozmową. I pamiętajmy, Róża jest w relacji z Mariuszem, angażuje się w relacje z Mariuszem, niedostępnym emocjonalnie, ponieważ brakuje jej asertywności. Więc kolejna rzecz, oprócz zaufania sobie – działaj asertywnie. Co oczywiście jedno z drugim jest nierozłączne – ufaj sobie i podejmuj działania w zgodzie ze sobą. Ponieważ związek ma być skrojony na miarę osób, które w nim uczestniczą. On ma nie być dopasowany do jakiegoś wyimaginowanego wzorca, uniwersalnego dla wszystkich, a już tym bardziej patriarchalnego wzorca, dopasowanego do jakiejś randomowej kobiety i randomowego mężczyzny, tylko to ma być relacja dopasowana konkretnie do Ciebie i do tego drugiego człowieka, z którym będziesz tworzyła związek. Wyłącznie do Was dwojga. Nie do kogokolwiek innego. Więc dopasowuj ten związek, na ile się da. Dopasowuj relacje, na ile się da. I możesz tam być jak najbardziej sobą. Wręcz musisz tam być sobą, bo inaczej nie stworzysz związku, który da Ci poczucie bezpieczeństwa.
Kolejna rzecz, wynikająca zresztą z zaufania do siebie i asertywności, to – nie tłumacz go. Absolutnie nie tłumacz niczego w jego imieniu. Jeżeli robimy coś, co w jakikolwiek sposób rani drugą stronę, to nie ten drugi człowiek ma tłumaczyć, tylko my sami. Pamiętajcie, że zaufanie do drugiej osoby buduje ta osoba, a nie my do niej budujemy zaufanie sami własnoręcznie. Prawda? Jeżeli mamy komuś ufać, to ten ktoś ma nam pokazać, po prostu, że można mu ufać. My nie musimy go usprawiedliwiać, idealizować, wybielać, żeby było możliwe, żeby zaufać. Każdy z nas sam buduje swoją reputację. Możesz zatem sobie zadać pytanie, czy on dba o swoją reputację w tej relacji. Czy on dba o to, żebym mogła mu zaufać? Czy odpowiada na moje pytania? Czy wyjaśnia wątpliwości? Czy dba o to, żeby jego działania i intencje były klarowne? A może wręcz przeciwnie – generuje chaos, niedopowiedzenia, odwraca kota ogonem, deprecjonuje Twoje potrzeby i uczucia. I mówi jeszcze, że dramatyzujesz, kiedy coś Ci „nie pasi”.
Oczywiście, warto sobie też na chłodno sprecyzować oczekiwania wobec drugiej osoby. I często jest tak – z moich obserwacji tak wynika, że mamy większe oczekiwania wobec kobiet-przyjaciółek, niż wobec faceta, który się pojawia na horyzoncie. I kobietom-przyjaciółkom bym czegoś nie wybaczyła, ale one, powiedzmy, że są tak dopasowane, że spokojnie tę poprzeczkę przeskakują. A w podobnej sytuacji jemu bym wybaczyła i nawet jeszcze sama go usprawiedliwiła we własnych oczach. Więc zastanów się, czy Twoje standardy, które wobec niego chciałabyś zastosować, są sprawiedliwe wobec innych osób, które są w Twoim otoczeniu. Czy od niego oczekujesz mniej, czy tyle samo? A może więcej? Myślę, że możesz oczekiwać więcej, jeżeli to miałby być Twój partner, czyli ktoś z pierwszej orbity. I wszystkie osoby, które myślą, że powinny doznać regresu i przecenić siebie, żeby ktokolwiek chciał się z nimi związać, prawdopodobnie powinny, nie dość, że przestać obniżać swoje dotychczasowe standardy i przeceniać siebie, to jeszcze być może nawet podnieść tę poprzeczkę i śmiało oczekiwać więcej niż kiedykolwiek. Wtedy żaden przypadkowy typek w stylu Mariusza w Waszym życiu więcej się nie pojawi. No chyba że chcecie siedzieć pod toi toiem.
A więc żadnych promocji. Absolutnie żadnych promocji. Jeżeli dla kogoś będziesz ważna i wyjątkowa, to naprawdę będzie gotów zapłacić wysoką cenę i sprostać Twoim wymaganiom. Ponieważ prawdopodobnie ma wobec Ciebie takie same wymagania. Przy okazji w tym odcinku zahaczyłam o temat taki, że życie kobiety ma polegać na tym, aby sprawić, żeby jakiś facet ją chciał. Co, swoją drogą, też jest ciekawym tematem do refleksji. Ponieważ wychodzi na to, że o wartości kobiety decyduje to, czy ktoś ją chciał. A jak nikt Cię nie będzie chciał, to oczywiście trafisz na śmietnik lub, co gorsza, zostaniesz spalona na stosie jako wiedźma. I tak, jak przekonanie, że każda kobieta powinna być matką, powolutku, powolutku przechodzi do lamusa, tak samo powinno się stać z przekonaniem, że każda kobieta powinna mieć mężczyznę u swego boku. Choćby nawet to był jakiś łachudra, pijak i przemocowiec. I choćby nawet nic nie wnosił w jej życie, to lepiej go mieć, niż nie mieć, bo tylko wtedy będziesz coś warta. Więc to może też oddelegujmy do lamusa. Wiosna nadeszła, wkrótce lato, więc skończmy z przecenami. Skończmy ze „spring sale” czy „summer sale” czy jakiś tam inny „sale”. Po prostu, ludziom, z którymi chcecie cokolwiek budować, oferujcie siebie w pełnej cenie, bo myślę, że w zamian też chcecie kogoś pełnowartościowego. Czyli nie szukamy drugiej połówki, tylko szukamy drugiej całości.
Dziękuję za przeczytanie tego odcinka. Jeśli masz ochotę sięgnąć po więcej moich treści, to zajrzyj sobie na stronę pokojwglowie.pl, gdzie znajdziesz transkrypcje tego podcastu, linki do mediów społecznościowych i sklep z pamiątkami, związanymi z treścią niniejszego podcastu. Zapraszam. I zasubskrybuj sobie podcast „Pokój w głowie” w swojej ulubionej aplikacji podcastowej, aby nie przegapić kolejnych odcinków.