22: Opowieść wigilijna o Róży. Co wydobywają z nas dobre relacje?

Dobre relacje wydobywają z nas to, co w nas najlepsze.
Złe relacje wydobywają złość, pogardę dla siebie, smutek, żal, dużo niepokoju i lęku przed odrzuceniem.

Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska

W materiale użyto fragmentów utworu „Magic Escape Room” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/

22: Opowieść wigilijna o Róży. Co wydobywają z nas dobre relacje?

Tym razem opowiem o tym, że dobre relacje wydobywają z nas to, co w nas najlepsze. A złe wydobywają złość, nienawiść, zazdrość, lęk i pogardę dla siebie.

Róża

Wróćmy do wątku Róży. Róża bez przerwy rozmyśla o Mariuszu. Widują się w pracy. On czasem rzeczywiście jest zainteresowany, pyta co słychać, a potem przez kilka dni jej unika. Coś tam przebąkuje, że może wyszliby gdzieś razem na miasto, ale potem nie ma czasu i wycofuje się z tych pomysłów, albo w ogóle pozostawia to okryte milczeniem. Zdarzało się, że Róża zapytała co z pomysłami, które rzucił Mariusz. On na to: “Aaa, no tak tak tak, no wiesz co, ale nie tym razem”. Właściwie zbywa ją, choć propozycje wypływały od niego. To takie rzucanie ochłapu, nic nie wartego okrucha, z której absolutnie nie wynika żadne działanie. Relacja ta jest dla Róży bardzo męcząca. Czuje z tego powodu mnóstwo smutku, bo bez przerwy przypomina jej, jak niewiele jest warta i jak nie zasługuje na miłość, że chyba nie jest w stanie aż tak się postarać, żeby Mariusz ją pokochał. Żeby ktokolwiek autentycznie ją pokochał. Krótko mówiąc – relacja z Mariuszem jest dla Róży toksyczna i bardzo negatywnie wpływa na jej nastrój. W związku z tym Róża, żeby ratować siebie, postanowiła znaleźć odskocznię od myśli o Mariuszu i zapisała się na kurs tańca. Róża uwielbia tańczyć.

Zajęcia są 2 razy w tygodniu tuż po pracy. W związku z tym, Róża ma około godziny na dotarcie z biura w warszawskim Mordorze na zajęcia taneczne. Jedzie tam tramwajem. Jeśli wszystko idzie zgodnie z planem, to sprawnie udaje się dotrzeć na początek zajęć. Jest grudzień i zaczęła się naprawdę porządna zima. Spadło dużo śniegu i zasypał dosłownie wszystko. Jest środa. Dzisiaj Róża ma zajęcia z tańca. Zbiera w pośpiechu swoje rzeczy, pakuje je do małego plecaka z którym chodzi do pracy, ubiera się w ciepłe ciuchy – szalik, czapka, gruba kurtka, i idzie do wyjścia. Wie, że musi się spieszyć, ponieważ złe warunki atmosferyczne mogą jej pokrzyżować plany i spóźni się na zajęcia, czego bardzo nie chce. Wychodzi przed budynek, przed którym leży dużo śniegu i stoją zaparkowane auta, należące do innych osób, które pracują w tym samym budynku. Róża z daleka widzi, jak do swojego samochodu wsiada Mariusz, zgarnia śnieg z szyb i dachu. Razem z nim, wsiada ich koleżanka z pracy. Róża dzisiaj rozmawiała z Mariuszem. Opowiadała, że jedzie na zajęcia z tańca, że to dopiero drugie zajęcia, ale na pierwszych bardzo jej się podobało, i obawia się, że przez pogodę może nie zdążyć. Mariusz powiedział: “Super, że zapisałaś się na te zajęcia”. Róża miała nadzieję, że Mariusz zaproponuje jej podwiezienie, ponieważ to blisko miejsca, w którym on mieszka. Ale Mariusz nic takiego nie zaproponował. Teraz Róża wiedziała dlaczego. Po prostu miał inne plany na wieczór, z inną osobą, co Różę bardzo, ale to bardzo zabolało. Zepsuło to jej nastrój. Nigdy wcześniej nie widziała, żeby Mariusz wsiadał do auta z kimkolwiek innym z pracy, niż z nią. Niemal płacząc, poszła na tramwaj, który oczywiście przyjechał spóźniony. Nie mogła z głowy wyrzucić myśli na temat tego, co Mariusz może robić z ich wspólną koleżanką i dokąd z nią pojechał. Czy może ich coś więcej łączy? Co tamta ma takiego, czego nie ma Róża, że to ją zabrał ze sobą autem. Rozmyślając i czując się totalnie beznadziejnie, jechała 20 minut tramwajem, aż ten się zatrzymał. Stał i stał, poza przystankiem. Po 10 minutach, ze swojej kabiny wyszedł motorniczy i powiedział, że dalej nie pojedziemy, bo z powodu opadów śniegu zepsuła się trakcja. Cokolwiek to znaczy, skutkowało to tym, że wszyscy musieli opuścić tramwaj i udać się na najbliższe przystanki, aby przesiąść się w inne środki komunikacji. To dobiło Różę jeszcze bardziej. Czuła się już beznadziejnie, a teraz po prostu czuła się fatalnie, jak mało kiedy. Do oczu napłynęły jej łzy. Miała przecież tak fajnie spędzić wieczór na zajęciach tanecznych.

Albert

Nagle w jej kieszeni zaczął wibrować telefon. Wyciągnęła go, czując ręką bez rękawiczki, jak jest bardzo zimno. Dzwonił Albert. Nie miała ochoty od niego odbierać tego telefonu, ale zdecydowała, że jednak odbierze, żeby tego wieczora więcej się do niej nie odzywał, żeby mieć go z głowy. 

Odebrała. Albert powiedział jej, że chyba znalazł rękawiczkę podobną jak ona nosi, albo właśnie taką samą. Szarą w białe gwiazdki. Zapytał, czy przypadkiem nie zgubiła swojej. Rękawiczka leżała przed wejściem do budynku, w którym oboje pracują. Róża pogrzebała w kieszeniach i rzeczywiście miała tylko jedną rękawiczkę. Albert zaproponował, że jej tę rękawiczkę przywiezie. Róża powiedziała mu, że nie ma jej w domu, nie wie, kiedy będzie, jest w drodze na zajęcia tańca, zepsuł się tramwaj, najprawdopodobniej się spóźni i w ogóle to jest do dupy. Albert na to “powiedz, gdzie jesteś, to podjadę, oddam Ci rękawiczkę i podwiozę Cię na te zajęcia? Jest szansa, że zdążysz”. Róża absolutnie nie chciała się zgodzić, ale była w tak fatalnej sytuacji, że jedynie podwózka Alberta dawała jej szansę w miarę na czas dotrzeć na zajęcia. Zgodziła się. Po jakichś 10 minutach czekania przyjechał Albert. Zatrzymał się na chwilę, tuż przy parkingu obok przystanku, na którym stała Róża, wsiadła do samochodu razem z wielkimi bryłami śniegu na butach. Albert oddał jej rękawiczkę i pojechali w stronę miejsca, gdzie Róża miała mieć swoje zajęcia z tańca. Dotarła minutę przed czasem. Bardzo podziękowała. Albert, zadowolony z siebie pojechał, ale wcześniej zaproponował, że jakby chciała podwózkę po zajęciach, to może przyjechać. Róża odparła, że woli wracać sama, bo ma parę spraw do przemyślenia. Poprosił, żeby w razie czego dała znać. Poprawiło jej to nastrój, zdążyła na zajęcia, więc można powiedzieć, że Albert uratował jej wieczór. W dodatku pomagając jej, w pośredni sposób w robieniu czegoś, co ona bardzo lubi.

Dobre relacje

O tym właśnie chciałam dzisiaj opowiedzieć. Dobre relacje wydobywają z nas to, co w nas najlepsze. Ponieważ dobre relacje, opierają się na partnerstwie, a partnerstwo polega na podziale odpowiedzialności. Polegają też na tym, że każdy dba o siebie na tyle, aby móc być wsparciem i mieć siłę na to, by być wsparciem dla drugiej osoby. Jeżeli jedna osoba się potknie, to druga osoba ją łapie. Gdy ludzie są bardzo zależni od siebie w związku i są jednością, połówkami, zamiast odrębnymi całościami, wtedy gdy jedna osoba się potknie, to padają oboje.

Potknięcie się to jakieś tarapaty. Nieradzenie sobie, porażka. Każdemu się to przytrafia od czasu do czasu. Dobre relacje oprócz tego, że wspierają nasz rozwój, pomagają dążyć do tego, co jest dla nas dobre, realizować siebie, realizować swoje marzenia, to wydobywają z nas bardzo dużo dobrych emocji, na przykład miłość, życzliwość, przyjaźń. Złe relacje wydobywają z nas mnóstwo negatywnych emocji, jak złość, nawet nienawiść. Nienawiść także do siebie. Mnóstwo niepokoju czy lęku przed odrzuceniem. Mnóstwo zazdrości i bardzo, bardzo dużo smutku. Taka właśnie jest relacja Róży z Mariuszem. Wydobywa z niej mnóstwo zupełnie niekonstruktywnych emocji, które utrudniają jej normalne życie. 

Czasem na terapię przychodzą kobiety przekonane, że coś z nimi jest nie w porządku, bo na przykład są strasznie zazdrosne o swojego partnera. Ale gdy się bliżej przyjrzeć tej relacji, to okazuje się, że ten człowiek prowadzi swoje życie, do którego ta zazdrosna kobieta zupełnie nie ma dostępu. Czasami są to nawet spotkania z przyjaciółkami, które, “przecież nic nie znaczą. To tylko przyjaciółka, a ty jesteś zazdrosna, czepiasz się. Jesteś zazdrosna o zwykłą przyjaźń, nic tam się nie dzieje.” Myślę, że jeżeli relacja jest w porządku, to nie jest tak, że osoby te mają znajomości, do których ta druga osoba absolutnie nie ma dostępu. Nie ma tam żadnych tajnych spotkań, zakazanych dla tej drugiej strony. Oczywiście nie chodzi o to, żeby wszędzie chodzić razem. Ale jeżeli jedna osoba spotyka się z jakąś swoją przyjaciółką, to ta druga wybiera, czy chce tam iść, czy nie chce. W dobrej relacji ludzie nie mają wątpliwości, że są dla swego partnera czy partnerki najważniejsi, i że są ważniejsi od pozostałych osób, od przyjaciół czy znajomych, od wszystkich. Natomiast w złych relacjach, te wątpliwości pojawiają się bardzo często. Ważniejsza jestem ja, czy ona? Chciałam, żebyśmy dzisiaj spędzili razem wieczór, a Ty umówiłeś się na piwo ze swoją koleżanką. “Ale o co ci chodzi? Przecież to jest tylko koleżanka! Jesteś nienormalna, zazdrosna.”

Posłuchaj swoich emocji

Ta zazdrosna kobieta przychodzi na terapię z przekonaniem, że z nią coś jest nie w porządku, że jest tak zazdrosna, że nie daje temu facetowi prawa do życia, do wolności, a on przecież nic złego nie robi. Gdyby posłuchała jednak swojej intuicji, to zauważyłaby mnóstwo czerwonych flag. Nieuczciwości też. Mnóstwo negatywnych emocji, generowanych przez ten związek. Dostrzegłaby jak strasznie nieważne są jej emocje dla tej drugiej osoby, że wcale nie czuje się ważna. Często wygląda to tak, że inni ludzie są ważniejsi niż ona, bo on jest w stanie zmienić plany, bo ktoś do niego zadzwonił, że czegoś potrzebuje. On ciągle komuś pomaga, przez co mają mało czasu dla siebie. Wygląda to wtedy tak, jakby w tym związku brało udział mnóstwo osób, każdy jest w ten sam sposób ważny. 

Pewnie są osoby, dla których to jest ok, i są osoby, dla których to nie jest ok. Poznajemy to po swoich emocjach. Jeśli czujesz się z tym beznadziejnie, czujesz się zazdrosna, mało warta, zaniepokojona, przerażona, odrzucona i w dodatku powiedziałaś, że się tak czujesz i nic z tego nie wynikło, a jedyne co usłyszałaś, to to, że coś z tobą nie tak, bo jesteś zazdrosna, to znaczy, że coś tu nie gra. Najlepsza wskazówka na temat tego, co jest dla nas dobre, jest w nas. Podpowiadają to nam nasze emocje. W przypadku Róży, to nie było takie oczywiste. Z jednej strony Albert tego wieczora, gdy tak strasznie padał śnieg, uratował nastrój Róży i uratował jej wieczór. Z drugiej strony, Róża ma o nim nie najlepsze zdanie. Tak do końca nie wie, dlaczego, bo on jest całkiem w porządku. Dzieje się to w jej głowie. Ma nienajlepsze zdanie, dlatego, że Albert jest nią zainteresowany, a ona w głębi wierzy, że nie zasługuje na miłość. Tylko ktoś głupi i naiwny mógłby zainteresować się taką osobą. On po prostu jeszcze się nie zorientował. Albert wsparł Różę w realizacji tego, co dla niej ważne tego dnia. W porównaniu do Mariusza, który wbił ją w ziemię, nie robiąc właściwie nic, żyjąc swoim życiem. Sęk w tym, że Róża miała wiele nadziei w związku z relacją z Mariuszem. Stąd te wszystkie trudne emocje, które się pojawiły w niej, gdy zobaczyła go wsiadającego do auta z koleżanką. 

Nikt nie powinien się tak czuć w grudniowy wieczór, a już na pewno nikt nie powinien sprawiać, że w ten sposób się poczujesz. Jeśli jesteś w relacji, która dostarcza Ci wielu negatywnych emocji i jeśli porównasz ilość emocji negatywnych, których ta relacja dostarcza, z pozytywnymi, a tych negatywnych jest naprawdę dużo, to zastanów się, czy to ma w ogóle sens.

Ten odcinek będzie opublikowany 24 grudnia, jeśli go słuchasz czy czytasz właśnie w Święta, to życzę Ci wielu pozytywnych emocji. Samych dobrych relacji i fajnych osób wokół. W dowolny inny dzień, życzę Ci dokładnie tego samego – ludzi, którzy pomogą Tobie wydobyć z Ciebie to, co w Tobie najlepsze.

Jeśli masz jakieś komentarze lub pytania dotyczące treści tego odcinka lub któregokolwiek innego, to pisz proszę na kontakt@pokojwglowie.pl

Zasubskrybuj podcast Pokój w głowie w swojej ulubionej aplikacji podcastowej, aby nie przegapić kolejnych odcinków.

Shopping Cart