24: Co to w ogóle znaczy "być sobą"?

W tym odcinku odpowiadam na często zadawane przez Was pytanie: „Co to w ogóle znaczy być sobą?”.
Mówię o tym, jaką rolę w byciu sobą odgrywają nasze emocje i po czym możemy poznać, jacy jesteśmy.

Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska

W materiale użyto fragmentów utworu „Covert Affair” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/

24: Co to w ogóle znaczy "być sobą"?

Tym razem chciałabym poruszyć temat bycia sobą. Bardzo często otrzymuję od Was pytania:

  • Co to znaczy “być sobą”?
  • Jak być sobą?
  • Co to jest “być sobą” w związku? Itd.

Bycie sobą jest podstawą wszystkiego. Łącznie ze zdrowiem fizycznym.

Być sobą

Zacznę od tego, że każdy z nas, ma swój wewnętrzny kompas. Są to nasze emocje. Są dodatnie lub ujemne – tak można by to ująć. Sa pozytywne lub negatywne. Przyjemne lub nieprzyjemne. Zależy od tego, czy idziemy w dobrą stronę czy w złą. Trochę, jak taka zabawa w ciepło-zimno. Gdy zbliżasz się do celu, to inni mówią “ciepło, ciepło, ciepło”. Jeśli oddalasz się od tego, co masz odnaleźć, od Twojego celu, to słyszysz “zimno, zimno, zimno” od innych uczestników zabawy. Im dalej jesteś, tym jest zimniej. Jest lodowato. Jeśli jesteś bardzo blisko celu, to robi się gorąco. Tak właśnie jest z naszymi emocjami. Jeśli żyjesz w zgodzie ze sobą, to czujesz te pozytywne emocje. Jeśli żyjesz bardzo w zgodzie ze sobą, to wręcz jesteś szczęśliwa. Natomiast jeśli daleko Ci do bycia sobą i życia w zgodzie ze sobą, to wtedy odczuwasz mnóstwo nieprzyjemnych emocji, jak smutek, złość, permanentna złość, stres, napięcie, depresja.

Przyznam szczerze, że jakieś 20 lat temu pomyślałabym, że temat emocji i tego wewnętrznego kompasu, to są jakieś farmazony. Bardziej stawiałam, zresztą czego mnie nauczono podczas edukacji, na logiczne myślenie. Emocje wydawały mi się zbędnym dodatkiem, może nawet fanaberią. Prawda jest taka, że jeżeli negujemy istnienie swoich emocji, albo nie doceniamy swoich emocji, to trudno jest o zdrowie psychiczne, ale też o zdrowie fizyczne. Wiem to po tych wszystkich latach, po pierwsze moich własnych doświadczeń, ale też pracy. Wielu lat pracy z ludźmi, w terapii. Wbrew pozorom, jedno bez drugiego nie może istnieć. Zdrowie fizyczne, przeplata się ze zdrowiem psychicznym. Zresztą właściwie to się nie przeplata, to jest jedno i to samo. Bo zdrowe emocje i zdrowe ciało, są tak naprawdę tym samym. Mózg przecież jest elementem ciała. A emocje biorą się z tego, jak odbieramy rzeczywistość, jak żyjemy. Wpływają na to, jak odbieramy rzeczywistość i jak żyjemy.

Od czego zależy, że jedna osoba będzie czuła w jakiejś sytuacji pozytywne emocje, będzie czuła te podszepty, że jest “ciepło, ciepło, coraz bliżej”, a inna osoba będzie czuła nieprzyjemne emocje, taki głosik “jest zimno, zimno, oddalasz się”? 

Otóż, każdy z nas jest inny. Wszyscy jesteśmy jacyś. Jesteśmy naturalni w swoim wnętrzu tacy, jacy jesteśmy zakodowani genetycznie. W zgodzie ze sobą, w zgodzie ze swoimi potrzebami. Jedni potrzebują, na przykład, więcej bodźców, hałasu, zamieszania, harmidru. Inni potrzebują ciszę, spokój i małej ilości bodźców. Każdy z nas ma zakodowane w sobie to, jaka rzeczywistość, jakie życie mu odpowiada i co potrzebuje robić w swoim życiu, aby czuć się dobrze. Aby żyć w równowadze. Właśnie to, czy zbliżamy się swoimi działaniami do realizacji swoich potrzeb, wynikających z naszego wnętrza, jest nam sygnalizowane przez nasze emocje. 

Podam taki przykład:

Jeżeli jestem osobą, która raczej jest ekstrawertyczna, powiedzmy, że lubię zamieszanie, harmider, lubię wyzwania, ludzi, życie w towarzystwie ludzi, to kiedy prowadzę na co dzień tego typu życie – spotykam się z ludźmi, być może mam pracę związaną z ludźmi, realizuję swoje pasje, spotykając się przy okazji z innymi ludźmi, to żyjąc w ten sposób będę czuła dobre emocje. Natomiast, kiedy mam te same potrzeby o których wspomniałam przed chwilą, ale żyję, na przykład, gdzieś w lesie, w drewnianej chatce na odludziu, ludzi spotykam sporadycznie, bo na przykład, pracuję zdalnie, to wtedy nie będę czuła dobrych emocji. Będę się czuła źle. Będę czuła znudzenie, marazm, pewnie też smutek z tego wynikający. Być może nawet niepokój, wynikający z niedoboru bodźców. Niedobór bodźców może być dla nas tak samo trudny, jak ich nadmiar. A to, ilu bodźców potrzebujemy regularnie, do tego, by czuć się dobrze, jest zakodowane w nas. W każdym z nas.

Co to znaczy być sobą?

Odpowiadając na pytanie “Co to znaczy być sobą?” – najprostsza odpowiedź jest taka, aby podążać za swoimi emocjami, które nam sygnalizują to, jacy jesteśmy. Dopasowywać życie i sposób życia do swoich potrzeb, a nie na odwrót. Nie dopasowywać siebie do tego, co los zesłał, tylko jednak podejmować działania i organizować sobie takie życie, jakie będzie ci odpowiadało. Jakie uczyni Cię szczęśliwą i spokojną.

Złość

Ważne jest jeszcze to, jak to jest z tymi emocjami. Jak w ogóle czytać emocje? Pierwsza podstawowa emocja, która nam sygnalizuje, że coś się dzieje wbrew nam, to złość. Złość jest dobrą emocją. Agresja jest zła, bo krzywdzi innych, prowadzi do krzywdzenia ludzi, albo niszczenia rzeczy. Złość jest ok, bo złość to tylko emocja. Sama złość nie wyrządza nikomu krzywdy, podpowiada że ktoś, lub coś, lub nawet my sami, łamiemy swoje granice. Złość na innych czujemy, gdy robią coś wbrew nam. Złość na siebie czujemy, gdy sami robimy coś wbrew sobie. 

Ważna jest kwestia praktyki i ćwiczenia korzystania ze złości, przyglądania się jej i wyłapywania, gdy jest natężona w małym stopniu. Jeżeli jesteśmy cały czas napięci i na skraju eksplozji, to znaczy, że nie zauważamy na co dzień naszej złości i zamiatamy ją pod dywan. Bo zazwyczaj, jeżeli jesteśmy na skraju eksplozji, albo łatwo wybuchamy, to znaczy, że mamy w sobie bardzo dużo skumulowanej złości z różnych sytuacji, wynikającej z wielu nierozwiązanych problemów. Czasami spotykam się z takimi uwagami, że łatwo mówić “życie w zgodzie ze sobą”. Może i łatwo, może i trudno, ocena łatwe-trudne zależy od każdego z nas, ale też od momentu w jakim jesteśmy w naszym życiu. Bo to, co dzisiaj jest łatwe, kiedyś było trudne. Żeby coś było łatwe, najpierw musi być trudne. Kiedyś nie umieliśmy chodzić ani mówić, a dzisiaj jest to łatwe. Łatwość i trudność, to nie jest nic stałego, tylko to jest stan na dany moment naszego życia. Życie w zgodzie ze sobą i dopasowanie swojego życia do swoich emocji, jest może i trudne, ale jednak chyba łatwiejsze, niż przeżycie całego życia wbrew sobie i z obciążeniem różnymi okropnymi emocjami, jak złość, smutek, depresja.

Smutek

Kolejna ważna emocja, związana z byciem sobą, to smutek. Smutek często wynika z tego, że nie załatwiamy na bieżąco, różnych sytuacji związanych ze złością. Tłumimy złość, zamiatamy ją pod dywan, więc na dłuższą metę wychodzi na to, że żyjemy wbrew sobie. Każda sytuacja ze złością jest wbrew nam. Jeżeli nie zadbamy o to, by rozwiązywać problemy, które tę złość generują, to całe nasze życie będzie wbrew nam. Jeżeli czuję, że żyję wbrew sobie, to wtedy jest to prosta droga do depresji. Dużo “nie załatwionej” złości może powodować smutek.

Zazdrość

Jest jeszcze jedna, bardzo ważna emocja, związana z byciem sobą. Jest to zazdrość. Myślę, że w samej zazdrości, nie ma niczego złego. Zazdrościmy innym tego, co sami chcielibyśmy mieć. Szczególnie jeśli nasze życie, nie jest w zgodzie z nami. Gdzieś tam utknęliśmy i czekamy na to, co los ześle, zamiast działać i dopasowywać swoje życie do swoich potrzeb. Tak jak nam podpowiadają emocje. Jeśli właśnie tak żyjemy, że czekamy na coś – na przyszłość, na jutro, na lepsze jutro, a inni żyją tak, jak my byśmy chcieli żyć, wtedy na pewno będziemy czuć zazdrość. Zazdrość podpowiada, że ktoś ma coś lub robi coś, czego my chcemy. To zawiść, czyli życzenie komuś nieszczęść, albo utraty tego, co już ma, jest zła, ale zazdrość – myślę, że nie jest złą emocją. Powiedzenie komuś “ale Ci zazdroszczę tej podróży”, jeżeli nie będzie to podszyte zawiścią, myślę, że to jest wręcz pozytywny komunikat dla tej osoby. Komplement dotyczący tego, że robisz fajne rzeczy w swoim życiu. 

Warto jednak pamiętać, że czasem zazdrościmy ludziom czegoś, czego oni tak naprawdę nie mają, tylko nam się wydaje, że to mają. Widzimy na przykład urywek czyjegoś życia na instagramie i zazdrościmy, że ma tak wspaniałe życie. Ktoś zrobił sobie zdjęcia w wynajętym domu, gdzie jest ład, porządek, wszystko na błysk, a ma na przykład 5 psów i troje dzieci. Bardzo mało prawdopodobne, żeby taki porządek miał w swoim domu, chyba że ktoś na bieżąco, pewnie nawet kilka osób, sprząta. Widzimy ten perfekcyjny dom i zazdrościmy, a tak naprawdę, to nie jest prawdziwe życie tego człowieka. Warto się zastanowić, tak racjonalnie nazwać, ubrać w słowa, czego w ogóle zazdroszczę? Czy jestem pewna, że ta osoba to ma? Bo ze zdjęć na instagramie, nie wynika właściwie nic. Jeśli rzeczywiście wiem, że ta osoba to ma, to mogę zapytać, jak ona to robi, że to ma. Jeżeli ktoś ma troje dzieci i pięć psów, ma ład i porządek w domu na błysk, no to kurcze, pewnie można się dowiedzieć od tej osoby, jak to się robi. Czy sama tak sprząta? Ile czasu dziennie poświęca na sprzątanie? Jakich używa sprzętów do sprzątania? A może zatrudnia ludzi do sprzątania? Jeżeli zatrudnia, to ile jest to osób, na ile godzin dziennie, itd. Jeśli moja myśl, gdy zobaczę ten porządek, jest taka, że jestem beznadziejna, a tamta osoba jest taka zorganizowana i jej zazdroszczę, to wtedy to jest nieadekwatna zazdrość, bo ja zazdroszczę czegoś, co sobie wyobraziłam, a nie faktów – czegoś, co naprawdę istnieje. 

Porównujemy czyjąś scenę z naszym zapleczem. Zanim zaczniesz zazdrościć, to przemyśl, czy to jest na pewno adekwatna zazdrość. Czy jest czego zazdrościć i czego, być może możesz się dowiedzieć od tej osoby, jeżeli ona w czymś jest świetna, a Ty nie. Wychodzę z takiego założenia, że jeżeli inni z czymś sobie świetnie radzą, a ja sobie nie radzę, to najprawdopodobniej czegoś nie wiem – jeszcze. Być może jak się dowiem, to będę sobie radziła tak, jak oni.

Skupiłam się na tych nieprzyjemnych emocjach, związanych z byciem sobą, a raczej nie byciem sobą. Pamiętajmy o tym, że jeżeli te emocje się kumulują, trwa to latami i bez przerwy odczuwamy takie emocje, to po pierwsze – może być w nas dużo stresu. Możemy odczuwać fizyczne skutki tego stresu – napięcie mięśni, bóle głowy, migreny, jakieś bóle brzucha, aż po różne choroby autoimmunologiczne. To jest bardziej medyczny temat, ale miejcie świadomość, że wszystko się ze sobą wiąże.

Spokój

Jakie są pozytywne emocje, które nam podpowiadają, że już jest “ciepło, ciepło, bliżej bycia sobą”? Albo “jesteś sobą, żyjesz w zgodzie ze sobą”? 

To na przykład, będzie poczucie spokoju. Spokój to jest fantastyczne uczucie. Móc sobie usiąść z kawą czy herbatą, odetchnąć, wyglądać przez okno lub popatrzeć na niebo i czuć spokój. Oczywiście to nie jest tak, że my stale czujemy spokój i nawet kiedy podejmujemy wyzwania to czujemy spokój, robimy nowe rzeczy, to czujemy spokój. Myślę, że nikt wtedy nie czuje spokoju. Ale w chwilach odpoczynku, żyjąc w zgodzie ze sobą, powinniśmy czuć spokój. Jeśli tego spokoju nie czujesz, to lepiej zastanów się, co Ci w tym przeszkadza?

Jeśli musisz uciekać się do różnych rzeczy, żeby zagłuszyć swoje emocje, bo nie jesteś w stanie czuć spokoju, na przykład, uciekasz do przeglądania, scrollowania internetu, mediów społecznościowych, bo gdy po prostu sobie siedzisz i pijesz herbatę, to Twoje myśli galopują w kierunku zastraszających wyobrażeń, przerażających wizji itd, to prawdopodobnie nie żyjesz w zgodzie ze sobą i masz coś do uporządkowania, do odkrycia, do nazwania.

Radość

Oczywiście radość nam pokazuje, że żyjemy w zgodzie ze sobą i zrobiliśmy coś dobrego dla siebie. Radość, duma z siebie, poczucie szczęścia i zadowolenie. Czyli właściwie wszystkie dobre emocje. One nam pokazują, że zrealizowaliśmy coś dobrego. Pamiętajmy, że to nie jest tak, że te emocje możemy czuć tylko wtedy, kiedy osiągamy coś spektakularnego. Nie, nie, nie. Tak naprawdę, najlepsze są takie zwyczajne chwile, właśnie w zgodzie z nami. Właściwie to chyba często są chwile, kiedy po prostu czujemy spokój. Wspomnienie ze spokojnego życia rodzinnego. Jakaś właśnie herbatka w słońcu wczesną wiosną, gdy jest fajna pogoda i właśnie minęły mrozy. Spędzenie czasu blisko z jakąś osobą, wcale się nie odzywając, tylko po prostu czując spokój. To też myślę, że każdy z nas musi poszukać w swoich emocjach, co jest tym spokojem. Pamiętajcie, że to ma być niewyimaginowany spokój. To ma być prawdziwy, autentyczny spokój, nie podszyty lękiem o to, co inna osoba może wywinąć.Tutaj właśnie nawiązałam do bycia sobą w związku.

Bycie sobą w związku

Bycie sobą w związku to jest dopasowanie związku do siebie, a nie siebie do związku. Stworzenie związku z taką osobą, która ma albo podobne potrzeby do mnie, albo jest w stanie uszanować moje potrzeby, a sama ma też takie potrzeby, które nie są wbrew mnie i moim wartościom.

Przykładowo: jeżeli jestem introwertyczką i nie lubię za bardzo spotkań z ludźmi, wolę poczytać w domu książkę, a wiążę się z kimś, kto ma dużą potrzebę przebywania z ludźmi, to można taki związek rozegrać na dwa sposoby- takie podstawowe oczywiście, to nie jest tak, że są tylko dwie skrajności. Może być tak, że ta druga osoba prowadzi życie towarzyskie do którego mam dostęp, kiedy tylko zechcę, to ja decyduję, czy chodzę z tym człowiekiem na spotkania, czy też nie. Znam ludzi, z którymi ta druga osoba się kontaktuje, mam do zaufanie i jeśli, na przykład, poproszę, żeby gdzieś nie szedł, bo go potrzebuję blisko, to nie pójdzie. Czuję się bezpiecznie w tej relacji. On czuje się bezpiecznie, bo wie, że nie będę go bezsensownie blokować, bo tak, tylko będę go prosić o to, żeby został, kiedy rzeczywiście będzie mi potrzebny, a tak na ogół, to wolę zostać sama i sobie poczytać. Wtedy ta relacja będzie w porządku i będzie w zgodzie z obiema osobami i każdy będzie mógł realizować siebie i żyć w zgodzie ze sobą.

Jeżeli jestem introwertyczką, która woli czytać książki, niż brać udział w spotkaniach z ludźmi, a zwiążę się z kimś, kto ma dużą potrzebę przebywania z ludźmi i prowadzi towarzyskie życie, do którego mnie w ogóle nie zaprasza, ma znajomych, których ja nigdy nie widziałam, kiedy spotyka się z nimi, a ja nie mogę się na przykład, do tej osoby dodzwonić. Nigdy nie wiadomo, kiedy wróci ze spotkania. Czuję się, jakbym była zupełnie nieistotna, nieważna. Gdybym potrzebowała pomocy, a nie mogę się skontaktować z partnerem, to wtedy ta relacja nie jest w porządku. Nie jest w zgodzie ze mną. Każdy realizuje swoje potrzeby, ale nie ma tak naprawdę, żadnego partnerstwa i żadnej więzi. To jest właściwie taki udawany związek, udawana więź, a tak naprawdę, to nie ma tutaj dbałości o uczucia drugiej strony, co w rezultacie, podkopuje zaufanie do osoby, która prowadzi swoje drugie życie poza związkiem, do którego ta introwertyczka/introwertyk nie ma dostępu. 

Ja tutaj określeń “introwertyk, ekstrawertyk” używam tak roboczo, bo raczej nie jesteśmy skrajnościami, większość z nas jest po środku. Jednak trzeba pewne rzeczy przejaskrawić, żeby były widoczne. 

Temat bycia sobą, to tak naprawdę jest taka praca, myślę, że i edukacja od podstaw, dotycząca własnych emocji i wykorzystywania ich w nawigacji w swoim życiu. Tak jak wspominałam, być może zrobię warsztaty na ten temat. Jest to temat na warsztaty oraz na terapię.

Życzę Wam wszystkim poznania siebie samych, korzystając właśnie ze swoich emocji. A w rezultacie, życzę bycia sobą i czucia spokoju.

Jeśli chcesz skomentować to, co zostało przeze mnie poruszone w tym odcinku, lub masz jakieś pytania w tym temacie, pisz proszę do mnie na kontakt@pokojwglowie.pl

Zasubskrybuj podcast Pokój w głowie w swojej ulubionej aplikacji podcastowej, aby nie przegapić kolejnych odcinków.

Shopping Cart