33: Pozwól sobie odpuszczać ludzi.
Nie przekonasz nikogo do tego, że jesteś dla niego ważna. Daj zatem ludziom wolność w decydowaniu o tym, co do Ciebie czują. Puść ich wolno i zobacz, co się wydarzy…
Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska
W materiale użyto fragmentów utworu „Opportunity Walks” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/
33: Pozwól sobie odpuszczać ludzi.
Tym razem chciałabym poruszyć bardzo, bardzo ważny temat, który często przewija się w rozmowach, które prowadzę podczas terapii z dorosłymi ludźmi. Jest to temat odpuszczania sobie innych osób.
Nie potrafimy odpuszczać ludzi i nie dajemy sobie prawa do tego, żeby odpuszczać ludzi. A odpuszczanie relacji, szczególnie odpuszczanie toksycznych relacji, to wielka odwaga.
To skomplikowane
Dostałam niedawno takiego maila od słuchaczki podcastu, który dotyczył relacji pod tytułem “to skomplikowane”. Wiadomość brzmiała tak:
“Słucham Pani podcastu, szczególnie tego 15. odcinka o “to jest skomplikowane”. Dokładnie tak się czuję. W tym momencie mam taką relację. Ten, kto mówi mi, że jest moim najlepszym przyjacielem, ale nie wie. Nie wie, czy chce być ze mną. Ja wiem i chciałabym czegoś więcej. Jedyne co słyszę to “ja nie wiem, zawsze taki byłem”. I to co słyszę jesteś wolna, ale wraca. Później słyszę, że jestem dla niego ważna. Wraca, kochamy się, później odjeżdża i to, co słyszę, to skomplikowane. Słyszę, że ma już 40 lat, że nic w życiu nie osiągnie, że bardzo mu pomagam. Przyjeżdża. Kochamy się. Przez chwilkę jest super, a później wraca do swojego starego życia, czyli życia beze mnie. Dzwoni codziennie i pomimo, że nie mieszkamy i na co dzień nie żyjemy razem, ja tak się czuję. Przez rok mieszkaliśmy, żyliśmy razem. On wrócił do swojego starego życia. Ja nie chcę rezygnować z tej relacji, choć są momenty, że czuję, że to nie jest ok. On mówi, że nie umie podjąć decyzji. A na przykład później pisze mi, że kupujemy razem mieszkanie i jak on podejmie decyzję to zamieszkamy razem. Dziękuję, że mogę z Panią spędzać czas. Pozdrawiam!”
Zobaczcie, co tu się dzieje. Autorka tej wiadomości nie pozwala sobie na zajęcie się swoimi sprawami i pójście w swoją stronę w życiu, nie pozwala sobie na odpuszczenie tej relacji, mimo, że zupełnie nie spełnia jej oczekiwań. Ona cały czas ma nadzieję, że jakoś wpłynie na uczucia tego mężczyzny i te uczucia zmieni.
Myślę, że ważne jest to, że czasami wydaje nam się, że mamy wpływ na uczucia innych. Że jak się bardziej postaramy, że jak bardziej zadbamy o swój wygląd, jakoś możemy tymi uczuciami kierować, jakoś kontrolować cudze uczucia. Ale przecież cudze uczucia to cudze uczucia. One są tylko i wyłącznie w tym człowieku. A to, co możemy zrobić my, to być sobą. Czasem tak bardzo skupiamy się na tym, by zasłużyć na czyjąś uwagę, na czyjeś uczucia, na czyjąś miłość, że zapominamy o tym, by w danej relacji przyjrzeć się swoim własnym emocjom i sprawdzić jak się w ogóle tutaj czuję. Czy jest mi dobrze, czy to jest w ogóle ten człowiek? Czy to jest ktoś, kogo ja potrzebuję?
A co to w ogóle znaczy odpuszczać ludzi?
Odpuszczać ludzi to nie znaczy spektakularnie palić mosty i trzaskać drzwiami z okrzykiem “nie odzywaj się więcej do mnie!”. Odpuścić człowieka to znaczy pójść w swoją stronę, swoją drogą. Być może jeszcze go spotkamy i nie będziemy musieli się zastanawiać, czy mam się z nim przywitać, czy nie przywitać, skoro wcześniej trzasnęłam mu drzwiami przed nosem. Przestać wkładać wysiłek w tę relację. Zająć się sobą i swoim życiem. Tyle.
Myślę, że warto dać innym wolność. Wolność do tego, żeby czuli dokładnie to, co czują. Jeśli nie jesteś dla kogoś wystarczająco ważna, by chciał z Tobą być, to znaczy, że tak jest! Nie oznacza to, że jak przyciśniesz człowieka to się zorientuje, ocknie i wzbudzisz w nim lawinę uczuć. Nie wzbudzisz w nikim żadnych uczuć. Uczucia są w kimś. To są jego uczucia, on ma wpływ na swoje uczucia i ma wpływ na swoje życie i na swoje decyzje. Na motywację do bycia lub nie bycia w relacji z Tobą. Twoje czekanie, wykłócanie się, naciskanie, nie wpłynie na to, co ten ktoś czuje. A już na pewno nie wpłynie pozytywnie. Myślę, że lepiej jest poświęcić swoją energię na skoncentrowanie się na sobie i poszukiwaniu swoich własnych potrzeb. Jakiej relacji Ty potrzebujesz? Czy potrzebujesz bliskiej relacji z kimś, kto nie wie, czy chce z Tobą być? Czy może takiej, w której czujesz miłość i poczucie bezpieczeństwa?
Jeśli potrzebujesz czuć miłość i poczucie bezpieczeństwa, no to po co czekasz? Po co czekasz i próbujesz wskrzesić uczucia tam, gdzie ich nie ma? Lub tam, gdzie są one niewystarczające? Daj komuś wolność. Puść tego człowieka. Zobacz co się stanie. Być może on zorientuje się, że to nie jest tak, że odeszłaś, że on nie chce tego i może wróci do Twego życia. A jeśli nie wróci to potwierdzi, że warto było dać mu tę wolność.
Trudno jest zaakceptować to, że relacje się rozpadają. Nie akceptujemy tego przez to, w dużej mierze, że wydaje nam się, że to przez nas. Że z nami coś jest nie w porządku. Że ktoś przestał się angażować w relację z nami, albo zmienił swoje zachowanie wobec nas dlatego, że ze mną coś jest nie w porządku, i ten ktoś być może się zorientował. Ale to w ogóle nie działa w ten sposób.
Myślę, że każdemu człowiekowi rozleciały się jakieś relacje. To znaczyłoby wtedy, że z każdym coś jest nie w porządku, gdyby iść tym tropem. To wcale tak nie działa. Myślę, że relacja trzyma się, jeżeli jest intensywna, to ma się ona dobrze, dopóki ludzie są na podobnym poziomie rozwoju, chociażby emocjonalnego, ale również w innych aspektach życia. Natomiast kiedy jedna osoba idzie naprzód, a druga zostaje w tyle, to jest duże prawdopodobieństwo, że drogi tych osób się rozejdą, bo już nie będą się rozumiały tak, jak wcześniej.
Jeśli tworzysz jakąś relację, randkujecie na luzie, a potem Ty idziesz naprzód i masz większe potrzeby od związku, a tamten ktoś chciałby pozostać na tym etapie randkowania, to znaczy, że Ty się rozwinęłaś, a ten ktoś został w tyle. Twoje potrzeby się zmieniły, a potrzeby tamtej osoby się nie zmieniły. Nie dzieje się tak przecież dlatego, że Ty nie zasługujesz na miłość i coś jest z Tobą nie w porządku. Wyjaśniłabym to w ten sposób, że jednak większość ludzi do nas nie pasuje. Trudno jest znaleźć kogoś, z kim będziemy w stanie spędzić resztę życia, ponieważ nie każdy się nadaje na naszego przyjaciela. Mało kto się nadaje na przyjaciela, więc co dopiero na osobę, z którą byśmy mieli spędzić życie. Trzeba mieć w pewnym sensie szczęście, żeby spotkać takiego człowieka, któremu będziemy pasować, a on będzie pasować nam. Który będzie gotowy na związek i który będzie chciał stworzyć z nami związek. Oczywiście im więcej poznajesz ludzi, tym większe szanse, że spotkasz taką osobę. Jak nie poznajesz ludzi, to prawdopodobnie tej osoby nie spotkasz. Ale właśnie chodzi o to, żeby spotkać dopasowanego człowieka, który jest gotowy na związek. Dla którego jesteśmy atrakcyjni, interesujący, który chce iść w podobnym do nas kierunku w życiu.
Natomiast jeśli spotykasz człowieka, który idzie w innym kierunku lub nie jest gotowy na związek, to choćbyś stawała na rzęsach – nie zmienisz go. Nie wygenerujesz w nim uczuć. Nie da się zmienić innych ludzi. Pozwólmy innym być takimi, jacy są. Nawet jeśli traktują nas nie fair, to nazwijmy to sami przed sobą po imieniu i pozwólmy im takimi właśnie być.
Najtrudniej jest nam odpuścić relacje z ludźmi, kiedy doszukujemy się przyczyn w sobie. Kiedy rozpada się jakaś relacja, to nasze myśli mogą iść w dwóch podstawowych kierunkach. Pierwszy to będzie myśl, że “ok, nie ma tego człowieka w moim życiu, muszę się pozbierać i iść dalej”. Druga opcja, ta bardzo depresyjna i trudna, to są myśli, że relacja się rozpadła i jest to kolejny dowód w moim życiu na to, że coś jest ze mną nie w porządku, że ja nie zasługuję na miłość. To właśnie powoduje, że ludzie bardzo długo nie mogą sobie poradzić z jakimś rozstaniem. Często bardzo długo ciągną taką toksyczną relację, która już jest gorzej niż zła. Która jest dla nich destrukcyjna. Z której nie mają totalnie nic korzystnego. Ale jeszcze łudzą się, bo chcą podtrzymać tę relację.
Zauważcie – nie chodzi tak naprawdę o tego drugiego człowieka. Chodzi o siebie. O ratowanie siebie, o swoje własne przekonania. Jeśli wierzymy gdzieś w głębi w to, że jesteśmy beznadziejni, czy nie zasługujemy na miłość, to bardzo chcemy sobie udowadniać w życiu, że tak nie jest. A taki rozpad relacji by nam potwierdził, że nie zasługujemy na miłość, lub jesteśmy beznadziejni. Chcemy się przed tym bronić. Nie pozwalamy się rozpadać relacjom, bo to potwierdza w naszych oczach, że jesteśmy beznadziejni i nie zasługujemy na miłość. W pewnym sensie to jest pozytywne moim zdaniem, że to nie chodzi o tych ludzi. My nie chcemy tych strasznych ludzi trzymać przy sobie tak naprawdę. Nie jest aż tak bardzo źle z nami, żeby trzymać ludzi dla nich samych. Chodzi o to, żeby siebie ratować przed swoimi własnymi myślami i swoimi własnymi emocjami. Tak naprawdę będzie nam o wiele łatwiej odpuszczać innych, odpuszczać te relacje, które już się wypaliły, jeśli uporządkujemy sobie swoje własne przekonania na swój temat i swoją samoocenę. To jest podstawa tego, co każdy z nas powinien zrobić dla siebie.
Druga rzecz, to myślę, że zaakceptować, że relacje z ludźmi bardzo często, w większości przypadków nie trwają wiecznie. One nie są niezmienne. Bo tak jak mówiłam wcześniej – ludzie rozwijają się, dojrzewają. Dojrzewają w różnym tempie. Czasami zmieniają poglądy na różne tematy, dostrzegają pewne rzeczy. Mogą też rozwijać się w zupełnie innych kierunkach. Mogą rozwijać się w podobnym tempie, ale w zupełnie innych kierunkach. Nie będzie im wtedy ze sobą po drodze, dlatego, że ta relacja przestanie mieć dla nich takie znaczenie, jakie miała być może 5 lat temu. Pozwólmy na to ludziom, żeby poszli w swoją stronę. Nie zmuszajmy ich do tego, żeby nas lubili i kochali. Nie myślmy, że możemy w ogóle zmusić kogoś. Nie można kogoś przekonać do tego, żeby Cię kochał. Miłość nie wynika z przekonywania. Myślę, że miłość może poczuć ten, kto ma czas i przestrzeń zastanowić się nad tym, co w ogóle czuje.
Jak ja siedzę nad kimś i próbuję wbić do głowy, że “słuchaj, to może Ty zrób to, i zrób tamto, żeby się zmienić, to może wtedy ułożymy życie razem” itd, to wtedy ten człowiek nie ma w ogóle czasu i nie ma przestrzeni zastanowić się nad tym, co dla niego będzie dobre. A będzie miał czas zastanowić się, co dla niego będzie dobre, kiedy Ty zajmiesz się sobą, pójdziesz w swoją stronę i dasz mu chwilę na przemyślenie. Wtedy może dojść do wniosku, że jesteś ważna. Przyjdzie do Ciebie i to powie. Albo dojdzie do wniosku, że jesteś nieważna. Albo w ogóle nawet się nie będzie zastanawiał nad Tobą i wtedy nie przyjdzie. Można by powiedzieć, że nie pozwalając sobie na odpuszczenie ludzi, którzy nie traktują Ciebie tak, jakbyś była ważna, w pewien sposób próbujesz zmusić ich do udawania, że jesteś ważna. Próbujesz budować pozory. A związek ma sens tylko wtedy, jeśli dwie osoby chcą w nim być. Tutaj nacisk kładę na słowo “chcą”. Chcą – nie muszą. Nie są naciskane przez kogoś, przez matkę, przez teściową, przez znajomych. Nie są naciskane przez jakieś zasady społeczne, że już wypada w tym wieku. Po prostu, ludzie muszą chcieć być sobą. Z różnych powodów, które mają w sobie. To nie jest istotne z jakich, ale muszą chcieć. A jeśli ktoś niewystarczająco chce z Tobą być, to pewnie można uznać, że nie chce. Bo taki sam jest efekt działań osoby, która niewystarczająco chce i tej, która nie chce. Po prostu tego kogoś tak naprawdę nie ma, a Ty jesteś regularnie zawiedziona.
Warto zadbać o bycie całością
O bycie pełnowartościową całością, kiedy jest się singlem. Wtedy nie ryzykujemy takiego uwieszania się na ludziach. Uzależniania emocjonalnego od innych ludzi, a szczególnie od tych, którym na nas niewystarczająco zależy. Jeśli zadbam o to, że czuję się całością, to kiedy jeden człowiek zniknie z mojego życia lub po prostu mnie odpuści, to nie runie mój cały świat. Ale kiedy ten człowiek będzie moim całym światem, bo tak postanowiłam i nie mam nic innego w moim życiu, tylko tego kogoś, to wtedy cały mój świat runie. Wtedy mogę mieć większą motywację, żeby walczyć o kogoś, kto mnie nie kocha, komu na mnie nie zależy, kto mnie nie szanuje i kto może dla mnie jest toksyczny.
Można więc powiedzieć, że jeśli sprawiasz, że ktoś staje się Twoim całym światem, to wtedy Ty też temu człowiekowi jakby odbierasz wolność, bo kładziesz na nim tak strasznie dużo oczekiwań, że to może być dla niego przerażające i przytłaczające, może popychać do odejścia. Do ucieczki przed Tobą. A jeśli jest to ktoś, kto ma problem z budowaniem bliskich relacji i boi się bliskości, to na 100% ucieknie.
Pamiętajmy, że naturalnym jest, że relacje ludzi się rozpadają. Że nasze drogi z innymi się rozchodzą. Ale jeśli z jednymi ludźmi drogi się rozejdą, to prawdopodobnie zejdą się z jakimiś innymi ludźmi. Trzeba tylko sobie pozwolić iść dalej, a nie stać na rozstaju dróg i rozpaczać w nieskończoność. Idź dalej swoją drogą. Pozwól komuś, by poszedł swoją drogą. Jeśli te drogi będą łączyły się w jedną wspólna drogę, to super. A jeśli się nie połączą, no to pewnie tak miało być. Nie jest to ta jedyna, właściwa osoba dla Ciebie.
Życzę Wam zatem, byście byli otoczeni ludźmi, którzy chcą być blisko Was i których nie musicie przekonywać do tego, że jesteście dla nich ważni.
Jeśli chcesz skomentować treść tego odcinka lub któregokolwiek z poprzednich pisz proszę do mnie na kontakt@pokojwglowie.pl
Zasubskrybuj sobie też podcast Pokój w głowie w swojej ulubionej aplikacji podcastowej, aby nie przegapić kolejnych odcinków.