35: Idealna Ty + zmyślony On = baśniowy związek?
O związkowych oczekiwaniach oderwanych od rzeczywistości, o idealizowaniu drugiej osoby- oraz o bezkresnym ulepszaniu siebie, by udowodnić zasługiwanie na miłość.
Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska
W materiale użyto fragmentów utworu „Walking Along” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/
35: Idealna Ty + zmyślony On = baśniowy związek?
Tym razem chciałabym opowiedzieć o syndromie oszustki w miłości. Jak zmyślamy innych, jak próbujemy wymyślić siebie, jeszcze w dodatku zmyślamy formę, w jakiej ma się odbywać związek. Czyli o naszych “od czapy” oczekiwaniach totalnie oderwanych od rzeczywistości.
Przebieranie się za księżniczkę
Na początku chciałabym nawiązać do poprzedniego odcinka, który był o ulepszaniu siebie, o prezentowaniu jak najbardziej doskonałej wersji siebie, po to, by zasłużyć na miłość. Nazwę to ogólnie” przebieraniem się za księżniczkę”. Otóż przebieranie się za księżniczkę, to ulepszanie swojego wyglądu, poświęcanie mu dużej ilości czasu, żeby nie był taki jak jest naturalny. Popisywanie się swoim intelektem. Udawanie, że wiesz wszystko. Staranie się być zawsze błyskotliwą i zabawną. Oczywiście bycie dobrą i szczodrą. Innymi słowy, próbujesz przetransformować siebie tak, jak Matka Chrzestna zamieniła Kopciuszka w Księżniczkę. Przebierasz się za księżniczkę tak, jakby przyszła do Ciebie Matka Chrzestna i odciągnęła Cię od grochu, który oddzielasz od maku, wyglądając jak obdartus.
Przebierasz się za księżniczkę wizualnie, mentalnie, albo jedno i drugie, po to, żeby pokazać jak najlepszą wersję siebie. Nawet nie całkiem prawdziwą, bo wydaje Ci się, że tylko wtedy zasłużysz na miłość księcia. Zauważ, że jeśli masz poczucie, że to co robisz jest odgrywaniem roli, a nie prawdziwą Tobą, to prędzej czy później to wyjdzie na jaw. Poza tym odgrywanie roli zawsze jest męczące. Oczywiście na jednej randce można super poodgrywać rolę, być może na kilku kolejnych też. Ale już dłuższe spędzenie czasu z osobą, przed którą odgrywało się rolę, może być przerażające. Bo albo bierzesz na siebie karkołomne zadanie odgrywania roli na zawsze, na cały ten czas, który masz zamiar spędzić z tym człowiekiem, albo sobie tę rolę odpuszczasz i ryzykujesz, że on zobaczy kim Ty naprawdę jesteś.
A jeśli w głębi siebie wierzysz, że jesteś nie do zaakceptowania i nie do pokochania, to nie możesz sobie pozwolić na to, żeby ktoś zobaczył jaka naprawdę jesteś. Wtedy zapewne boisz się bliskości. Możesz mieć taki jakby syndrom oszustki w miłości. Możesz mieć poczucie, że prędzej czy później, ktoś zorientuje się, że tylko udawałaś, że tak naprawdę to nie jesteś nic warta.
Kiedy idziesz na spotkanie w takiej zmyślonej formie, “przebrana za Księżniczkę”, to nie koncentrujesz się na tym, jak ta druga osoba się zachowuje. Jesteś skoncentrowana tylko i wyłącznie na sobie i na tym, czy dobrze wypadasz w jego oczach. Oczywiście nie wiesz, jak wypadasz w jego oczach, bo nie czytasz w jego myślach. Ale jesteś skoncentrowana raczej na sobie i na pilnowaniu się, by nie popełnić gafy i nie wypaść z roli. Wtedy nie widzisz za bardzo reakcji tego drugiego człowieka, nie słuchasz go może zbyt uważnie. Nie prowadzisz z nim autentycznej rozmowy, bo nie da się skoncentrować na rozmowie z kimś, jeśli myślisz na zupełnie inny temat (np. jak wypadam w oczach rozmówcy).
Zatem po takim spotkaniu, podczas którego byłaś skoncentrowana na sobie, egocentrycznie nastawiona i prezentująca się jako Księżniczka, nie wiesz właściwie nic o tym, z kim odbyłaś spotkanie. Więc to, co Ci pozostaje, to zmyślić człowieka. Im więcej o kimś myślisz, tym bardziej jest on zmyślony.Zmyślasz człowieka, bo nie masz danych na jego temat, bo go nie słuchasz, tylko koncentrujesz się na sobie, żeby dobrze wypaść. Pewnie masz też takie tendencje, żeby idealizować mężczyzn, którzy trochę Ci się podobali. Nie słuchałaś typa i tego, co on opowiadał. Byłaś skoncentrowana na sobie, więc nie mogłaś być tak naprawdę czujna i wyłapać być może czegoś, co wygeneruje Twoje wątpliwości. Jeśli natomiast on coś zrobił nie tak i wzbudziło to Twój niepokój, to raczej nie masz wniosku, że coś jest z nim nie w porządku, i że on Cię nie szanuje, czy nie zależy mu wcale. Tylko Twój wniosek będzie taki, że niezbyt dobrze odegrałaś swoją rolę. Twoje “przebranie za księżniczkę” nie było wystarczająco idealne.
Znowu jesteś skoncentrowana na sobie. Nie da się poznać człowieka, jeśli jesteś skoncentrowana tylko na sobie. Potem z tym egocentrycznym podejściem brniesz w relację. Dzieją się sytuacje, jedna po drugiej. Coś nie gra, Ty próbujesz to naprawiać, poprawiać, ulepszać siebie. A potem okazuje się nagle, ni z gruchy ni z pietruchy, że jemu wcale nie zależy. A Ty nie widziałaś tego wcześniej, nie było ani jednej czerwonej flagi. On był taki super idealny, a tu nagle mówi na przykład, że to nie jest to. Jeśli jest oczywiście uczciwy, to to powie. Ale czasem jest tak, że woli wyjść na dupka i sprowokować Cię do tego, żebyś sama uznała, że to nie jest to. Robi Ci świństwo, jedno po drugim. A Ty się dziwisz, jak to możliwe, przecież było tak naprawdę super.
Jak w baśni
Jak rozmawiam z kobietami podczas mojej pracy, to właściwie zawsze okazuje się, że czerwone flagi były o wiele, wiele, wiele wcześniej niż one zaczynały je świadomie dostrzegać. Po prostu ignorujemy czerwone flagi. Ale bywa też tak, że nie nazywamy wprost tego, co jest nie tak i nie rozwiązujemy problemów. Bo oprócz prób budowania zmyślonej wersji siebie, czyli tego przebierania się za księżniczkę, oraz zmyślania tego człowieka, z którym próbujesz wejść w związek, masz jeszcze zmyśloną w swojej głowie formę, w jakiej ten związek miałby się odbywać.
Pewnie doświadczyłaś jako dziecko jakiejś nieciekawej relacji swoich rodziców, albo złej, albo po prostu nudnej i chcesz stworzyć coś na zupełnie innych zasadach. Dlatego ma to być jak w baśni: żyli długo i szczęśliwie, i tak po prostu wszystko się samo ułożyło. Czytacie sobie w myślach, nigdy się nie kłócicie, wszystko jest pięknie, wszyscy są zawsze szczęśliwi i zadowoleni. Do tego stopnia, że w ogóle nie jest potrzebna asertywność, bo wszyscy wszystko naprawiają, zanim się pojawi problem. Jedna osoba wie co zrobić wobec drugiej osoby, zanim ta druga coś zakomunikuje. Komunikacja jest w ogóle niepotrzebna.
Pamiętajmy, że jeśli nie nazwiemy problemów, to tak jakby tych problemów nie było. Nie ma problemów, bo się ich nie nazywa. A skoro nie ma problemów, to nie ma też rozwiązywania problemów. Weźmy pod uwagę, że to wszystko, o czym mówimy, dotyczy dorosłych ludzi. To nie są jakieś zabawy dzieci w zakładanie rodziny. To są myśli dorosłych ludzi. Zmyślona Ty, zmyślony On, idealny zmyślony związek. Wszystko po prostu jak w baśni. A wiadomo, że jeśli wszystko jest zmyślone, to prędzej czy później to jebnie. Ideał sięgnie bruku.
Co zrobić żeby nie trzeba było się zbierać z bruku?
Po pierwsze, w relacjach musisz brać udział realna Ty, a nie przetransformowana w księżniczkę Ty. Realna Ty, czyli z Twoimi słabościami, wadami, zaletami, obawami. Mocnymi stronami i słabymi stronami. Po prostu Ty. Gdy wchodzisz w nową relację, odpuść sobie prezentowanie się od jak najlepszej strony. Pokaż to, jaka naprawdę jesteś. Jak komuś to nie będzie odpowiadało, to znaczy, że do Ciebie nie pasuje. Oczywiście pewnie sobie myślisz, że nikt taki się nie znajdzie. Ale to nie jest prawda. To nie jest tak, że kocha się ludzi, którzy są idealni. Idealne są pomniki, a nie ludzie. Nie ma idealnych ludzi, a pomników nikt nie kocha. Czyli jest zupełnie odwrotnie, niż Ci się wydaje. Jeżeli będziesz udawała idealny “pomnik księżniczki” to wtedy Twoje życie będzie puste i bezemocjonalne. Prawdziwa Ty przeżywasz wzloty i upadki. Albo ktoś Ci będzie chciał w tym towarzyszyć, wtedy być może będzie to fantastyczny partner na dalszą drogę w Twoim życiu. Albo ktoś nie będzie chciał Ci towarzyszyć i wtedy najlepie,j żeby poszedł w swoją stronę, a Ty pójdziesz dalej bez niego.
Kolejny punkt po realnej Tobie, to jest realny on. Żebyś wiedziała jaki on jest naprawdę, to musisz z nim rozmawiać. Zamiast koncentrować się na tym, jak wypadasz w jego oczach, skoncentruj się na tym, jak on reaguje na różne sytuacje związane z Tobą. Ale nie tylko. Bo myślę, że o człowieku dużo świadczą też inne relacje, które prowadzi z ludźmi. Jeżeli wydaje Ci się, że ktoś jest w Tobie zakochany, ale pomiata jakimiś osobami, to prawdopodobnie prędzej czy później zacznie również pomiatać Tobą. Więc przyglądaj się i zadawaj pytania. Doświadczaj prawdziwie tej relacji. Bardzo ważne, pozwól mu, żeby Cię zawiódł. Już to mówiłam we wcześniejszych odcinkach. Pozwól ludziom, by Cię zawiedli, i wtedy sprawdzisz co oni z tym zrobią. Jeśli pozwolisz mu, by Cię zawiódł, a on Cię nie zawiedzie, to będzie to świetnie świadczyło o nim i Waszej relacji. Możesz mu na przykład pozwolić, by Cię zawiódł przez pokazanie mu realnej siebie, albo opowiedzenie o jakiś swoich słabościach, lub jeszcze lepiej – pokazanie tej swojej słabości. Wtedy możesz sprawdzić jego reakcję – co on zrobi? Czy spróbuje jeszcze Cię dobić, skrytykować, poniżyć z powodu tego, że masz jakąś słabość? Czy może Cię wesprze? Odpowie coś konstruktywnego? Znajdzie rozwiązania? Powie, że też tak ma?
Realna forma związku
Po realnej formie Ciebie i realnej formie Jego, warto powiedzieć o realnej formie związku – zamiast tej zmyślonej. Co to w ogóle ma być realna forma związku?
Myślę, że my często mamy zupełnie nieprzemyślane oczekiwania od relacji, tego jak ten związek miałby wyglądać. Odpływamy w pomysły, że powinniśmy sobie czytać w myślach i porozumiewać się telepatycznie, zamiast przemyśleć, jak to naprawdę miałoby wyglądać. Czego potrzebujemy? Co czujemy w różnych sytuacjach? W ogóle po co nam ten związek? Co on miałby nam dać w naszym życiu? Do czego chcemy dążyć z tą drugą osobą? Czy w ogóle do czegoś chcemy dążyć? Co możemy zrobić, gdy się pojawi problem? Czego oczekujemy od drugiej osoby, gdy się pojawi problem? Pamiętajcie, że dobra relacja wydobywa z nas to, co w nas jest najlepsze. Nie ściąga nas w dół, nie podcina nam naszej samooceny, nie odbiera motywacji do działania, motywacji do życia.
Wydobywa z nas to, co w nas najlepsze. Nie chodzi o to, żeby ktoś był odpowiedzialny za to, jak ja się czuję. Tylko żebym mogła z większą łatwością realizować moje potrzeby dlatego, że jestem w tym związku i ten ktoś drugi mi pomaga i ułatwia mi to w jakiś sposób. A na pewno mi nie przeszkadza i nie demotywuje mnie. Więc fajnie, jeśli jest to osoba, z którą łatwiej jest iść naprzód. Z którą jest lepiej, niż gdybyś była sama. Ale jest Ci lepiej nie dlatego, że oszukujesz siebie, że ten ktoś drugi jest fantastycznym człowiekiem, tylko dlatego, że ta druga osoba realnie podejmuje różne działania, z których wynika, że jej po prostu na Tobie zależy. Bliskie relacje powinny być takie, żeby nam ułatwiały realne życie w realnym świecie, zamiast odbywać się tylko i wyłącznie w naszych marzeniach.
Takich realnych relacji Wam życzę! Realnych Was, z realnymi innymi, w realnym świecie, w prawdziwej rzeczywistości.
Życzę Wam realnej miłości, a nie tylko takiej zmyślonej.
Jeśli masz ochotę skomentować treść tego odcinka lub któregokolwiek wcześniejszego, to napisz proszę do mnie na kontakt@pokojwglowie.pl
Zasubskrybuj podcast Pokój w głowie w swojej ulubionej aplikacji podcastowej, żeby nie przegapić kolejnych odcinków.