36: Odpuść tych, dla których jesteś trampoliną

To odcinek o odpuszczaniu ludzi – nagrany na podstawie pytań zadanych mi przez słuchaczki na Instagramie. Wyszło w rezultacie o około 10 minut więcej mojego gadania – niż we wcześniejszych odcinkach.

Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska

W materiale użyto fragmentów utworu „Dances and Dames” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/

36: Odpuść tych, dla których jesteś trampoliną

Tym razem chciałabym powrócić do tematu odpuszczania sobie ludzi i odpuszczania toksycznych relacji. Treść odcinka jest oparta o pytania, na temat odpuszczania sobie relacji, które zadałyście mi na Instagramie.

Czy dać szansę komuś, kto potrzebuje czasu, jeżeli wraca do nas później?

Myślę, że warto porozmawiać z tą osobą i dowiedzieć się, co w ogóle ma do powiedzenia w kwestii czasu. Czy to jest Twoje przypuszczenie, że ktoś potrzebuje czasu? Czy też ta osoba twierdzi, że potrzebuje czasu? Co to w ogóle znaczy, że potrzebuje czasu i na co potrzebuje tego czasu? Bo jeżeli ktoś potrzebuje czasu, żeby zacząć Cię szanować, no to pewnie raczej nie ma co dawać szansy. Natomiast jeżeli uzasadni, na co potrzebuje czasu, żeby sobie poradzić z lękiem, bo bardzo mu zależy i powie Ci, ile mniej więcej tego czasu potrzebuje i co ma zamiar robić, żeby sobie poradzić i ten czas dobrze wykorzystać, no to ok. Problem w tym, że nam się często wydaje, że ktoś potrzebuje czasu, bo tak sobie to sami diagnozujemy, a ten osobnik po prostu “leci w kulki”, pomiata Tobą, wykorzystuje Cię, tłumacząc być może, że właśnie, potrzebuje czasu, żeby poradzić sobie z tym, jaką traumę przeżył w dzieciństwie spadając z trzepaka. Albo żeby sobie poradzić z poprzednim związkiem i ciężkim rozstaniem z kobietą jego życia, którą zdradzał. Jeśli to, na co ten ktoś potrzebuje czasu, brzmi jakby było oderwane od rzeczywistości, to być może czas tutaj nic nie pomoże. Żeby wykorzystać dobrze czas, trzeba mieć jakiś realny i konkretny plan działań, które zamierza się podjąć. Bo samo się nie zmieni. Nic się nie zmieni, jeśli Ty nic nie zmienisz. Nic się nie zmieni – jeśli on nic nie zmieni.

Jak nie mieć wobec ludzi oczekiwań? Jak radzić sobie z oczekiwaniami innych?

Oczekiwania wobec innych osób są najczęściej wynikiem naszej wiary w to, że coś się zmieni. Że ten człowiek coś zmieni. My się często oszukujemy, budujemy relację opartą nie na tym, co ten ktoś robi, tylko bardziej opartą na potencjale tej osoby, a może nawet nie potencjale, tylko tym, jaki nam się wydaje, że ta osoba ma potencjał. Jeśli wierzymy, że ten człowiek jest w stanie osiągnąć pewne rzeczy, to oczekujemy, że podejmie działania i rzeczywiście te rzeczy osiągnie. To są właśnie nasze oczekiwania wobec kogoś. Może warto ludzi którymi się otaczamy, skonfrontować z rzeczywistością i zastanowić się, jak obraz tych osób funkcjonujący w naszym umyśle ma się do tego, kim oni realnie są i co robią w swoim życiu, w naszym życiu, w świecie.

Jeśli oczekujesz, że ktoś przejdzie cudowną przemianę, a tak naprawdę ta osoba od 10 lat stoi w miejscu, no to prawdopodobnie możesz założyć, że ta przemiana to byłby raczej cud. Pamiętaj, że nie zbudujesz związku z czyimś potencjałem, tylko związek możesz budować z realnym człowiekiem. Miej oczekiwania, ale pozwól ludziom ich nie spełniać. Właśnie pod tym kątem dobieraj sobie ludzi, którymi się otaczasz. Otaczaj się tymi, którzy Twoje oczekiwania spełniają. 

A jak radzić sobie z oczekiwaniami innych? Myślę, że tutaj warto odróżnić oczekiwania co do tego, że my coś zrobimy lub nie zrobimy od tego, że my przejdziemy jakąś przemianę. Jeśli ktoś od Ciebie oczekuje, że Ty będziesz inną osobą, będziesz taka, śmaka, będziesz lepsza, gorsza, bardziej uważna, bardziej szalona, czyli że będziesz inna, że będziesz inną osobą niż jesteś, to też prawdopodobnie oczekuje jakiegoś cudu. Nie da się człowieka zmienić. Ludzie się raczej nie zmieniają. My w głębi stale jesteśmy tacy sami. Natomiast możemy zmieniać swoje zachowania. Ważne jest to, że jeżeli ktoś oczekuje od Ciebie, że będziesz kimś innym, to prawdopodobnie ten człowiek Cię nie akceptuje takiej, jaka jesteś, więc prawdopodobnie nie nadaje się na Twojego przyjaciela, a tymbardziej do tego, aby stworzyć z nim związek, czy bliską relację. A jeżeli ktoś ma oczekiwania wobec Twoich zachowań, które mu przeszkadzają, np. oczekuje, że nie będziesz tupać butami wychodząc do pracy o 6 rano, to nie jest trudne do zrealizowania. Jeśli chcesz to prawdopodobnie sobie z tymi oczekiwaniami poradzisz.

Jak pokonać w sobie lęk, że jak odpuścimy to nikogo takiego już nie spotkamy?

No właśnie – nikogo takiego już nie spotkamy. Szczerze mówiąc, jeżeli jest to relacja toksyczna, albo relacja z kimś, komu na Tobie w ogóle nie zależy, to chyba dobrze, że nikogo takiego już nie spotkasz. Nie “fiksuj” się na tym, że masz spotkać właśnie kogoś takiego, bo prawdopodobnie masz spotkać kogoś zupełnie innego. Trochę bez sensu jest się dołować tym, że nie spotkam więcej kogoś, kto mną aż tak pomiata. Kto nie liczy się z moimi uczuciami, kto nie dotrzymuje słowa, kto jest obojętny na moje potrzeby, kto stale mnie zawodzi.

Co powiedzieć na “do widzenia”? Jak to zakończyć, żeby pokazać klasę, a nie agresję i nerwy?

Zacznijmy od tego, że jeśli jest to toksyczna relacja, albo relacja z kimś, kto ma totalnie gdzieś Twoje uczucia, to nie musisz nic tłumaczyć tej osobie. Nie tłumacz się – po prostu idź w swoją stronę i tyle. Jeżeli zapyta Cię co słychać, no to odpowiesz, że ok. Jeżeli poprosi Cię o coś, to się nie zgodzisz albo się zgodzisz. Jeżeli będzie Ci zawracać głowę jakimiś wiadomościami, w których nie ma w ogóle żadnego zainteresowania Tobą, tylko na przykład refleksje, to możesz na to odpowiadać, możesz nie odpowiadać. Jeżeli nie widzisz w tym nic konstruktywnego, to nie musisz przecież nic odpowiadać. Po prostu idź w swoją stronę i tyle. Niepotrzebna jest żadna kropka, bo to nie jest koniec drogi, tylko raczej rozdroże. Jedno idzie w jedną stronę, drugie idzie w drugą stronę i tyle. Może kiedyś się jeszcze spotkacie, a może się nie spotkacie. Nie musisz komuś komunikować, że: “Słuchaj, teraz Ty zawracasz a ja idę dalej, Ty się wypchaj i rób co chcesz”. Trochę to bez sensu powiedzieć “rób co chcesz” komuś, kto zawsze robił co chce. Tu nie ma komunikacji i zmiany w nim, tylko akceptacja w Twojej głowie tego, że on zawsze robił co chce. Więc akceptujesz, on robi co chce i Ty robisz co chcesz. Oczywiście, jest takie prawdopodobieństwo, że zauważy, że Ty również robisz co chcesz i zapyta Cię, co się takiego wydarzyło. Tylko na to pytanie myślę, że warto uważać, bo prawdopodobnie z automatu zareagujesz tak, że w końcu przejrzał na oczy i zainteresował się moimi uczuciami. Ale prawda może być taka, że on się nie zainteresował Twoimi uczuciami, nadal robi co chce, tylko sprawdza, czy ma Cię nadal pod kontrolą, tak jak wcześniej. W sumie można by wrócić do pytania “Co powiedzieć z klasą”? No cóż, powiedzieć, że jestem zajęta, nie mam czasu.

Odzywający się nie wiedzieć dlaczego “ex”. Po co się odzywa i jak odpuścić?

No właśnie, to jest to, co powiedziałam przed chwilą. Po co on się odzywa? Czy on się odzywa po to, żeby wiedzieć, co u Ciebie słychać? Czy odzywa się żeby sprawdzić czy nadal jesteś w obszarze jego kontroli? A po co mu kontrola? No pewnie po to, żeby czuć się wartościowym z powodu tego, że ma pod kontrolą ileś tam kobiet. Więc jeśli nie chcesz być czyjąś trampoliną do dobrego samopoczucia, to lepiej zajmij się po prostu swoim życiem. Bo to odzywanie się nie wiadomo po co Twojego ex, to jest jak opadanie na trampolinę po to, żeby się odbić. Jesteś trampoliną. Odpowiedz sobie na pytanie, czy dobrze się czujesz w roli trampoliny i na podstawie Twojej odpowiedzi, podejmij należyte decyzje co do tego, co dalej z tą relacją. Jeśli się obawiasz, że Ty jako trampolina po prostu sobie pójdziesz i koleś w tym momencie się rozbije o bruk, to zastanów się, czy on przypadkiem nie ma kilku takich trampolin i jak jedna z nich zwinie manatki i sobie pójdzie, to on nawet nie za bardzo dostrzeże jej brak. A zresztą, może i człowieka nie jest tak łatwo zastąpić innym człowiekiem, ale trampolinę to akurat łatwo sobie zorganizować inną. Wystarczy poszukać w internecie.

Jak praktycznie to zrobić i odpuścić kogoś, kogo widuję często? Jestem Różą.

Ja myślę, że tutaj to jest oczywiście trudniejsza sytuacja, jeżeli kogoś widujemy często. Ale sedno jest takie, że my mamy przestać czekać, aż ten człowiek się ocknie, zreflektuje i stanie z kwiatami pod naszymi drzwiami. Więc jeśli Ty nadal stoisz w miejscu, w którym się widzieliście ostatnio i na niego czekasz – oczywiście to jest metafora – to po prostu odejdź z tego miejsca i zajmij się innymi sprawami. Bo im więcej o kimś myślisz, tym jest bardziej zmyślony. Im więcej o kimś myślisz, tym więcej przeżywasz z tą osobą sytuacji, tym więcej czasu poświęcasz temu człowiekowi, mimo, że go realnie nie ma w Twoim życiu. Tym bardziej podtrzymujesz swoją nadzieję i przede wszystkim dajesz mniej szans innym ludziom, żeby zajęli Twoje myśli i Twoją uwagę i Twój czas. 

Żeby kogoś odpuścić nie możemy zostawić siebie z pustką w tym miejscu. Tę pustkę musimy zapełnić innymi ludźmi albo fascynującymi aktywnościami. Tutaj chciałabym powiedzieć, że fascynującą aktywnością nie jest sprzątanie domu. Nie jest też karkołomne wyciskanie z siebie potu na siłowni. Oczywiście mogą to być fajne zajęcia, ale jeśli ktoś dostarczał Ci – albo tak Ci się wydawało, że dostarczał – samych dobrych emocji, to znaczy, że Ty potrzebujesz samych dobrych emocji w zamian. A nawet jeszcze lepszych emocji w zamian, żeby  to skutecznie odwróciło Twoją uwagę. Więc zrób coś, co będzie fascynujące a nie tylko pożyteczne. Po prostu nie stój w miejscu i nie wyczekuj, tylko rób fascynujące rzeczy. Jak nie wiesz, co to są fascynujące rzeczy, to zajmij się poszukiwaniem tych fascynujących rzeczy, przez testowanie różnych aktywności. Poznawaj innych ludzi. Dąż do tego, żeby przynależeć do jakiejś grupy i otwórz nowy rozdział swego życia. Bo dopóki stoisz pochlipując i wyczekując tego człowieka obsmarkana, z białą chusteczką przesiąknięta łzami, to raczej nic się samo nie wydarzy.

Jak pozbyć się wstydu w sobie, że tak długo się zabiegało o osobę, która nas nie chciała?

To jest super pytanie, bo to jest pytanie dotyczące popełniania błędów. Póki nie nazwiemy czegoś błędem, to tak jakby tego błędu nie było. Ale my często nie nazywamy błędów błędami, bo nie mamy przyzwolenia na popełnianie błędów. Pamiętajmy jednak, że z błędów możemy wyciągnąć najlepsze wnioski naszego życia. Z nieudanych relacji możemy wyciągnąć najlepsze wnioski na to, jak budować udane relacje. Więc zamiast się wstydzić, weź sobie kartkę, czy nawet gruby zeszyt, bo tych wniosków będzie naprawdę dużo. Zapisuj sobie to, czego się nauczyłaś z tej relacji. Co jest ważne? Do czego dążyć? Czego na pewno nie chcesz? Na co się godzić? Na co nie godzić? Gdzie postawić poprzeczkę jeśli chodzi o oczekiwania? Kim Ty jesteś? I tak dalej.

Jeśli trudno Ci samej wyciągać wnioski, to możesz iść po pomoc do kogoś. Do specjalisty na przykład  – na terapię. Ale tak czy inaczej to, że zabiegałaś tyle czasu o kogoś i nic z tego nie wynikło, to jest naprawdę fantastyczne pole do Twojego rozwoju. Więc tutaj nie ma się czego wstydzić, tylko należy skrupulatnie zebrać żniwo. 

A dlaczego brnęłaś w tę relację i popełniłaś taki błąd, że poświęciłaś na nią tyle czasu? Bo po prostu nie wiedziałaś tego, co możesz wiedzieć teraz, jeśli pozwolisz sobie na wyciąganie wniosków.

Jak odpuścić byłego chłopaka w swojej głowie?

Być może już to zauważyłaś w swoim życiu, że jak rozstają się dwie osoby, to smutniej jest być tym, kto został, a fajniej jest być tym, kto odjechał, odleciał, oddalił się od tego miejsca rozstania i od miejsca w którym działa się ta relacja. Zatem jeśli Ty jesteś tą osobą, która została i tylko stoisz i machasz na pożegnanie, i nic innego nie robisz, to właśnie nie odpuszczasz w swojej głowie. 

Aby odpuścić w swojej głowie, to też musisz odjechać. Wsiąść w samolot, odlecieć, albo wsiąść na jakiś statek i odpłynąć. Po prostu iść dalej w swoim życiu. A co to znaczy iść dalej w swoim życiu? To znaczy rozwijać się. Zmieniać. Zmienić może pracę, może miejsce zamieszkania. Może wyjechać w jakąś podróż? Może nauczyć się czegoś nowego? Nawet nie nauczyć, tylko uczyć się czegoś nowego? Poznać ludzi i tak dalej. No więc, komu w drogę, temu czas. Powodzenia.

Jak odpuścić bez palenia mostów? Po prostu przestać odpisywać? Dla mnie to trudne.

Odpowiedz sobie na pytanie: po co odpisywać? Po co temu komuś Twoje odpisywanie? Czy to jest człowiek, dla którego naprawdę jest ważne to, co piszesz? Czy może jest to właśnie człowiek, który używa Ciebie jako trampoliny, aby się wybić ku lepszym, swoim własnym emocjom w swoim własnym życiu? A Ty jesteś dla niego tylko narzędziem?

Nie uważam oczywiście, że tutaj najlepiej jest olać kogoś totalnie i w taki chamski sposób go karać ciszą, bo to jest jakiś rodzaj agresji. Ale też myślę, że warto podejść do tego racjonalnie. Jeśli pyta Cię, co u Ciebie słychać, to nie musisz pisać 20 wiadomości na temat tego, co u Ciebie słychać i jakie masz żale do niego, tylko wystarczy napisać “OK”. To już też mówiłam wcześniej. A jeżeli o nic nie pyta, no to w ogóle pewnie nie musisz odpowiadać, jeśli nie masz takiej potrzeby i jeżeli nie uważasz, że coś konstruktywnego mogło z tego wyniknąć. Prawdopodobnie po tym czasie, jaki spędziłaś z tym człowiekiem wiesz, czego się można spodziewać w jakiej sytuacji. Więc zamiast bazować na Twoich wyobrażeniach i nadziejach, zastanów się, co z tego odpisywania realnie wyniknie i jaki jest cel poświęcania czasu na odpisywanie? Bo odpuszczenie oznacza nie wkładanie wysiłku w jakąś relację. Napisanie wiadomości w relacji, w którą nie wkładamy wysiłku, oznacza zupełnie co innego niż napisanie wiadomości w relacji, która jest dla nas bardzo ważna. Zatem odpisywać, ale tak, jak tym ludziom, którzy nie są dla Ciebie ważni.

Jak sobie poradzić po odpuszczeniu?

Nie zostawiać siebie z pustką. Tak jak mówiłam wcześniej – zapełnij pustkę innymi ludźmi i tym, co będzie dla Ciebie fascynujące. Pamiętajmy, że czujemy to, co myślimy. Jeżeli siedzisz sobie i rozmyślasz, że tak strasznie jest w ogóle bez tego człowieka, i co ja zrobiłam? A może to był błąd? Może powinnam to była pociągnąć dalej? To na pewno będziesz się czuła źle. Ale jeśli zajmiesz się innymi sprawami, to nie będziesz w ogóle myśleć, i nie będziesz wtedy myśleć o tym człowieku, albo będziesz o wiele mnie myśleć i w rezultacie to wygeneruje o wiele mniej nieprzyjemnych emocji.

Jak budować wysoką samoocenę? Kolejna relacja upadła i wraca myśl, że to moja wina.

Ja myślę, że samoocena zazwyczaj nie jest rezultatem relacji, jakie tworzymy, tylko relacje jakie tworzymy, są rezultatem naszej samooceny. Samoocena była przed tymi relacjami i dlatego tworzyłaś właśnie takie relacje, bo nie wierzyłaś w siebie i swoją wartość. Zatem praca z samooceną to może być praca na terapię. Pewnie to będzie najbardziej skuteczne. Ale oczywiście można też pracować samodzielnie.

Te relacje pewnie jeszcze Cię utwierdziły w negatywnej samoocenie, ale pamiętaj, że to nie one są głównym tematem do pracy. Tylko głównym tematem do pracy jest Twoja samoocena, która spowodowała, że weszłaś w te relacje.

Jeśli na przykład wierzyłaś, że jesteś beznadziejna i nie zasługujesz na miłość, to nie będziesz stawiać ludziom zbyt wysokich oczekiwań i poprzeczki co do tego, co oni mają robić lub nie w moim życiu. Z większą łatwością zaakceptujesz różne świństwa i brak szacunku. Ale myślę, że nie warto szukać winnych, tylko wyciągnąć wnioski. Zastanowić się raczej nad przyczynami, dlaczego pozwalasz sobie na te niskie oczekiwania i dlaczego w porę nie dostrzegasz czerwonych flag. Spisuj wnioski i ucz się na błędach. Jeśli Twoim wnioskiem z kiepskiej relacji jest to, że jesteś beznadziejna, to wtedy nie widzisz realnie co tam nie zadziałało, bo po prostu zaślepia Cię wiara w Twoją beznadziejność. Nie widzisz tego, że na przykład akceptowałaś kłamstwa, przymykałaś oko na niedotrzymywanie słowa, zamiatałaś pod dywan swoje własne emocje, tłumiłaś podpowiedzi Twojej intuicji, ufałaś bardziej jemu niż sobie, itd. Wyciągnij wnioski.

Jak wybrnąć z toksycznych relacji rodzinnych i nikogo nie skrzywdzić?

W relacjach rodzinnych myślę, że ważnym tematem jest to, że bardzo często dążymy do tego, żeby zmienić ludzi. Żeby im pomóc przejść jakąś przemianę w osoby, którymi my uważamy, że oni powinni być, bo wydaje nam się, że znamy receptę na szczęście dla tych ludzi. Oczywiście często pewnie na serio znamy receptę na szczęście dla tych ludzi. Ale może nie zawsze. A poza tym, patrzymy zawsze ze swego punktu widzenia i nigdy nie widzimy wszystkich aspektów, które dostrzega tamta druga osoba. Zatem jeśli przestaniemy oczekiwać że coś się zmieni, że ktoś się zmieni i powiemy sobie, że tak będzie już zawsze, ten ktoś będzie zawsze taki, jak dzisiaj, to na bazie tego należy się zastanowić co dalej. Jak często chcę widywać tę osobę taką, jaka jest obecnie, i jak ma wyglądać dalej moje zaangażowanie w tę relację, jeżeli nic się nie zmieni. Jeżeli nic się nie zmieni, to może nie muszę aż tyle wysiłku wkładać w próby zmiany życia tamtego człowieka i w staranie się o tę relację. Zatem możemy zachować dystans i jak największą niezależność. 

Pamiętajmy, że najwięcej konfliktów jest w relacjach, gdzie jest dużo zależności między ludźmi. Kiedy zależność zmniejszamy to automatycznie ilość konfliktów może zmaleć. Na przykład, więcej kłótni będzie między osobami, które mieszkają razem, niż takimi, które mogą się spotkać i potem każdy idzie do swego domu. Więcej kłótni będzie, jeżeli przyjeżdżasz do kogoś na wizytę z nocowaniem, niż kiedy odwiedzasz tę osobę po prostu na obiad, a potem jedziesz do siebie. Jeśli ci ludzie, którzy są jakoś toksyczni dla Ciebie, są również dla Ciebie bardzo ważni, to może zostaw tę relację w swoim życiu? Nie wyrzucaj jej, ale zmniejsz zależności tam, gdzie się da.

Co zrobić, kiedy puścisz kogoś, a on wraca ale tylko na chwilę?

No to tak jak wcześniej mówiłam – jesteś trampoliną, więc zwijaj manatki i idź swoją drogą. No chyba, że Ci oczywiście odpowiada to bycie trampoliną i tak sobie właśnie wyobrażasz dobrą relację. W co jednak wątpię. Ale może są osoby, które mogłyby się z tym czuć dobrze. 

A jak czujesz się źle, to znaczy, że ta forma relacji nie jest dla Ciebie. I że nie jesteś trampoliną, a jesteś człowiekiem, który w dodatku ma uczucia.

Jeszcze jedno pytanie, nie o odpuszczaniu, ale “chętnie bym się dowiedziała jak szukać miłości, i czy w ogóle jej szukać?”

Wydaje mi się, że może nie należy się “fiksować” na szukaniu miłości, ale raczej na poznawaniu ludzi. Bo o wiele większe szanse są, że znajdziesz miłość i znajdziesz tę właściwą osobę, jeżeli poznajesz dużo ludzi, niż kiedy poznajesz tych ludzi mało, albo nie poznajesz wcale. Jeśli chcesz być w związku i chcesz tej miłości, no to jednak tych ludzi musisz jakoś poznawać, bo raczej nie ma co liczyć na cud, że ktoś po prostu przyjdzie, zapuka do Twoich drzwi bez totalnie żadnego Twojego działania podjętego w tym kierunku. Na przykład, że przyjdzie kurier z paczką i poczujecie do siebie miłość od pierwszego wejrzenia. To jest jednak, myślę mało prawdopodobne. A poza tym, żeby przyszedł do Twoich drzwi kurier z paczką, to najpierw musisz zamówić tę paczkę. Pamiętajmy też, że przy poznawaniu ludzi, nie ma się co fiksować na tym, że koniecznie muszę sobie znaleźć kogoś do kochania i do związku, bo każda osoba, którą poznajemy, która do nas pasuje, z którą nadajemy na tej samej fali, otwiera nam furtki do kolejnych znajomości, bo każda osoba ma znajomych.

 

Powiem Wam, że bardzo mi się podobało nagranie odcinka, bazującego na Waszych pytaniach. Ten odcinek będzie rekordowo długi, chyba, że Kasia wytnie połowę podczas montażu.

Myślę, że będę robić takie odcinki częściej, że będę Wam częściej zadawała pytania na Instagramie i czekała na pytania od Was.

Zasubskrybuj sobie podcast Pokój w głowie w swojej ulubionej aplikacji podcastowej, aby nie przegapić kolejnych odcinków.

Shopping Cart