37: Czy mili i dojrzali mężczyźni są nudni?

Mili i dojrzali emocjonalnie są nudni, a nieodpisujący na wiadomości są fascynujący. W tym odcinku przytaczam przejaskrawioną historię, by objaśnić, jak to działa i dlaczego tak jest.

Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska

W materiale użyto fragmentów utworu „Home Base Groove” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
https://creativecommons.org/licenses/by/4.0/

37: Czy mili i dojrzali mężczyźni są nudni?

Dlaczego mili i dojrzali emocjonalnie mężczyźni wydają się być nudni, a tacy, którzy nie wiadomo kiedy/czy w ogóle odpiszą, w myślach wielu kobiet uchodzą za fascynujące postacie.

Niedawno zadałam na Instagramie w Stories pytania dotyczące tych miłych i fascynujących mężczyzn:

  • “Czy zdarzyło Ci się myśleć, że mili i dojrzali emocjonalnie mężczyźni są nudni?”. 57% osób odpowiadających na to pytanie potwierdziło, że tak, zdarzyło im się tak myśleć. 
  • “Czy fascynują Cię tacy mężczyźni o których nie wiadomo, czy w ogóle odpisze i kiedy?”. Tutaj potwierdziło 27%, że tak, oni są fascynujący. Reszta zaprzeczyła (była opcja tak lub nie). 

Zauważmy, że co czwartą kobietę z tych, które brały udział w mojej ankiecie, fascynują faceci, którzy są nieobliczalni i nie wiadomo na czym w ogóle polega relacja z nimi, gdyż nie wiadomo czy on może się odezwie kiedykolwiek, czy nie odezwie się nigdy. 

Chciałabym jeszcze zaznaczyć, że zarówno na pytanie pierwsze, jak i na pytanie drugie udzieliło odpowiedzi ponad 1100 osób. 

Później poprosiłam słuchaczki i obserwatorki z Instagrama o zadawanie mi pytań dotyczących właśnie tego tematu. Tych nudnych mężczyzn, dojrzałych, nieobliczalnych i fascynujących. 

Niedawno dostałam taką oto wiadomość:

“Pani Katarzyno, dziękuję za ostatni odcinek. Ten o zasługiwaniu. Odcinek prawdziwy do bólu. Zauważam takie rzeczy, bo jestem w kryzysie od jakiegoś czasu, a to, o czym mowa w odcinku znam. Tylko co począć, jak tylko to zasługiwanie i zdobywanie jest wartością? Jak tylko to jest celem życia? Jak tylko to nakręca i dodaje skrzydeł? Jak facet, który walczy jest z zasady nudny?
Uczę się wszystkiego na nowo, poznaję mechanizmy, cieszę się ze świadomości. Chciałabym jednak wiedzieć dlaczego tylko to, co niedostępne i na co trzeba zasłużyć, jest pociągające? Dlatego, że znane i “wyumiane”? Pozdrawiam serdecznie!”

Chciałabym odpowiedzieć na to pytanie, przytaczając przejaskrawioną historię. Ciągnąc dalej wątek Róży i Mariusza, ale tym razem właśnie w taki przejaskrawiony sposób. Żeby bardziej pokazać to, co mam na myśli.

Róża i Mariusz

Z jednej strony to jest tak, że to, co znane i “wyumiane” jest dla nas pociągające nawet, jeżeli jest to dla nas toksyczne. Bo nas pociąga to, co znamy. To, co nam towarzyszyło od zawsze. Taki model związku próbujemy tworzyć najczęściej z automatu, na podstawie doświadczeń, być może patrząc na relację pomiędzy naszymi rodzicami, albo bazując na naszej relacji z rodzicami. Jeżeli rodzic był odrzucający, nieobecny, karający ciszą, no to pewnie przeniesiemy to do bliskich relacji, które sami będziemy tworzyć. To jest jeden aspekt, o którym mówiłam już we wcześniejszych odcinkach. Dzisiaj chciałabym się skupić na czymś innym. Na tym, dlaczego ci niedostępni są ciekawi, a dojrzali są nudni. Przypominam, że przykład będzie przejaskrawiony.

Wyobraźmy sobie, że jesteś Różą, tą która była w poprzednich odcinkach tego podcastu. Twoim marzeniem jest wejść na szczyt, ponad dwutysięczny, w Tatrach. Może to Rysy, może inny. Generalnie będziesz się poruszać po terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego. Wybierasz się tam z Mariuszem. Chcesz spełnić swoje marzenie, chcesz zrobić coś wspaniałego i jeszcze wybrać się z kimś tak fascynującym jak Mariusz. Nigdy nie wiadomo czy odpisze czy nie na Twoją wiadomość i kiedy odpisze. Jesteś nim zafascynowana. Równocześnie na ten sam szlak wyrusza inna para. Tylko, że tamci są nudni. Ten mężczyzna jest miły i dojrzały emocjonalnie. Może nazwijmy go Bonifacy. Otóż Bonifacy jest dojrzały emocjonalnie, jest obliczalny, dotrzymuje słowa, raczej stara się odpowiadać na potrzeby swojej partnerki, więc jest on dla niej przewidywalny. Jego partnerka wie, że Bonifacy będzie dla niej dostępny, że w razie kłopotów może na niego liczyć, więc jest nudno, bo wszystko jest takie proste i bezpieczne.

Dziewczyna, która idzie z Bonifacym woli takich mężczyzn jak on, a tacy, którzy są nieobliczalni i nie wiadomo czy odpiszą i kiedy, wydają się jej nudni i już dawno skończyła takie relacje w swoim życiu. Powiedzmy, że będziemy ją nazywać Malwa. 

Malwa i Bonifacy oraz Róża i Mariusz wybierają się w góry tego samego dnia, w tym samym czasie. 

Ponieważ wyprawa jest długa i będzie trwała aż do zmroku, a wiadomo, że przed zmrokiem trzeba wrócić ze szlaku, więc jedni i drudzy wyruszają bardzo wcześnie rano. O 6.00 są już na miejscu, gotowi aby iść w kierunku szczytu. Malwa z Bonifacym w nudny sposób przygotowali sobie kanapki, nawet kanapki z sałatą, zrobili sobie nudną herbatę z cytryną do termosów. Natomiast Róża z Mariuszem są naprawdę spontaniczni. Wzięli ze sobą paczkę chipsów i paczkę kabanosów, trochę wody mineralnej w małych butelkach, a co do reszty stwierdzili, że kupi się w schronisku. Bez przesady z tymi przygotowaniami, przecież żyjemy w cywilizowanym świecie i wszystko jest dostępne. Poza tym, jak ktoś nie umie radzić sobie w nietypowych sytuacjach, to musi nosić kanapki i herbatę, ale jak ktoś jest tak zaradny i spontaniczny, jak Mariusz i Róża, to nie musi tak przeginać z przygotowaniami. Jedni i drudzy idą od dwudziestu minut. Zazwyczaj na początku lub blisko początku szlaku są Toi-Toie. Róża z Mariuszem i Malwa z Bonifacym, zatrzymują się przy tych Toi-Toiach. Malwa z Bonifacym skorzystali z toalety i poszli dalej. W nudny sposób człapią po prostu dalej w tym kierunku, w którym powinni. Natomiast Róża z Mariuszem, zaczynają już tutaj robić ciekawe rzeczy, ponieważ Mariusz wchodzi do Toi Toia i długo nie wychodzi. Róża już wyszła i czeka na niego, zaczyna się trochę denerwować. Pojawiają się pierwsze emocje, można powiedzieć, że “robi się ciekawie”. Napięcie rośnie, pojawia się nawet adrenalina. Mariusz siedzi i siedzi w tym Toi Toiu. Róża nie bardzo wie, do której z toalet wszedł, bo jest ich tam 10. Mija pół godziny. Mariusza nie widać. Róża zaczyna dzwonić i pisać: “Gdzie jesteś? Czemu nie wychodzisz?”. On się nie odzywa. 

W tym czasie Malwa z Bonifacym idą w stronę szczytu. Rozmawiają ze sobą, ale nie żartują i się nie kłócą. Nie ma zbytnich emocji. Po prostu sobie idą. Po dziesięciu nieodebranych telefonach, w końcu Mariusz odbiera i pyta, czemu ona tak wydzwania i czemu tak panikuje, przecież nic się w ogóle nie dzieje. Chyba jest wariatką. Róży zaczyna być głupio, że tak biedaka popędza, kiedy on chciał skorzystać z toalety. Ale przynajmniej dowiedziała się, w którym Toi-Toiu siedzi Mariusz. Mija kolejne pół godziny, a Mariusz nadal nie wychodzi. Róża znowu zaczyna do niego wydzwaniać. Mariusz nie odbiera. Za piątym razem, Róża słyszy komunikat, że wzywany abonent jest niedostępny i że prowadzi inną rozmowę. Róża podchodzi do kabiny, w której siedzi Mariusz, i słyszy głośny śmiech. Słyszy również strzępki rozmowy, a mianowicie wypowiedź “Czy bawiłaś się dobrze? Kiedy się zobaczymy?”. Z tych strzępków rozmów wynika, że Mariusz rozmawia z jakąś kobietą. Po jakimś czasie, Róża dostaje SMS od Mariusza: “Co tam?”. Wiadomość ta wzbudza w Róży naprawdę bardzo dużo emocji, cały przekrój emocji. Wściekłość, złość, radość, że się w końcu odezwał, lęk, niepokój, również zazdrość. Czuje wszystko co się da. Jest ciekawie, naprawdę jest ciekawie.

W tym czasie Malwa z Bonifacym nadal idą w stronę szczytu. Mijają 3 godziny. Malwa z Bonifacym są już w połowie drogi, a Róża nadal pod Toi Toiem, czeka na Mariusza i od czasu do czasu udaje jej się z nim skontaktować, ale nie jest w stanie się niczego dowiedzieć. Nie wie nawet, kiedy on wyjdzie i czy w ogóle z tego kibla wyjdzie. Róża przykłada ucho do Toi Toia w którym przebywa Mariusz i nasłuchuje co on tam robi. Czy znowu będzie słychać jakąś rozmowę? Może śmiech? Ma też wyobrażenia, że biedak zatopił telefon, albo w ogóle sam tam wpadł i nieszczęśnik nie może się wydostać. Ale po jakimś czasie znowu słychać z wnętrza tej toalety śmiech. Wychodzi na to, że nie jest tak źle, bo Mariusz dobrze się bawi. W jakimś sensie Róża czuje ulgę, ale z drugiej strony czuje również milion innych emocji. Również tak jak wcześniej, wściekłość, złość, nienawiść i miłość do Mariusza. Po jakimś czasie Mariusz przysyła Róży długą wiadomość. Wyjaśnia tam, dlaczego nie może wyjść z tej toalety. Wyjaśnienie brzmi mniej więcej tak: “Cierpię, nadal cierpię po poprzedniej relacji. Muszę tu jeszcze trochę posiedzieć. Nie chcę Ci zaprzątać głowy moimi emocjami ani Cię obciążać. Potrzebuję pobyć w samotności.”

Mariusz przeżył traumę w poprzednim związku. Róża bardzo mu współczuje. Jest pełna zrozumienia dla jego emocji. Mariusz potrzebuje właśnie teraz pocierpieć w Toi Toiu, dlatego nie może wyruszyć na szlak razem z Różą, mimo że taki mieli plan. Okazuje się jednak, że to jest ponad siły Mariusza, właśnie przez traumę którą przeżył. 

W tym czasie Malwa z Bonifacym w nudny sposób jedzą swoje nudne kanapki z sałatą i popijają herbatę z cytryną. Mają jeszcze około godzinę drogi do szczytu. Wszystko idzie zgodnie z planem, który zresztą w nudny sposób wcześniej sobie omówili. Oczywiście jest tam nudno, bo nikt nikogo nie zaskakuje. Dzieje się wszystko tak, jak umówili, że się będzie działo. Godzinę później Malwa z Bonifacym docierają na szczyt. Są mega szczęśliwi i czują dużo emocji. Są z siebie dumni, zadowoleni. Nie dość, że jest przepięknie, widzą stamtąd całe Tatry, to jeszcze zrealizowali wspólnie kolejny cel. Mają poczucie, że stanowią wspaniałą drużynę, i że mogą liczyć na siebie nawzajem. Może trochę nudno, bo jest tak, jak zawsze. W tym samym czasie Róża nadal użera się z Mariuszem, czekając pod Toi Toiem aż on wyjdzie. Róża nadal czuje mnóstwo emocji. Jest podekscytowana, przerażona i wściekła. Ale wierzy, że Mariusz zaraz wyjdzie z tej toalety i że jest w stanie go do tego przekonać i zawlec go na ten szczyt. Mariusz dał jej do zrozumienia w wiadomościach wysyłanych z toalety, że jak Róża się postara, to on wyjdzie stamtąd i razem pójdą na wyprawę. Tylko Róża naprawdę musi się przyłożyć do przekonania go, żeby się zdecydował. Dzięki temu Róża poczuła się naprawdę ważna i doceniana przez Mariusza. Wierzy, że jest jedyną osobą na którą biedny Mariusz może liczyć. Róża jest wykończona. Nadal czeka… Zjadła już wszystko, co miała w plecaku, wypiła całą wodę. Jest jej zimno, jest wykończona. Malwa z Bonifacym mijają ją w nudny sposób, wracając. Dawno już byli na szczycie i zeszli z niego.

Porównajmy, co tu się wydarzyło:

  • Czy to, co się dzieje u Róży jest ciekawe? Niewątpliwie. 
  • Jest to fascynujące? Prawdopodobnie jest. 
  • Czy jest dużo emocji? Dużo emocji. 
  • Czy dzieje się? Bardzo dużo się dzieje. 
  • Czy sprawy idą naprzód? Nie idą nigdzie. Sprawy utknęły w Toi Toiu.
  • Czy Róża z Mariuszem osiągną swój cel i dotrą na szczyt? Nie dotrą na szczyt, bo już robi się ciemno i muszą wracać do pensjonatu.

A Malwa i Bonifacy:

  • Czy było nudno? Nie było nudno bo zrealizowali swoje marzenie i fascynujący cel. Robili razem to, co uwielbiają robić. Być może człapali w nudny sposób, bez awantur i wszystko poszło w nudny sposób zgodnie z planem.

Naprawdę ciekawe życie nie polega na tym, że użeramy się z kimś, aby zechciał ruszyć naprzód i “wyjść z kibla”. Ciekawe życie polega na tym, że realizujemy swoje cele, realizujemy swoje marzenia. Jeśli jeszcze mamy do tego kompana, który nas w tym wspiera i podąża w podobnym kierunku, to jest naprawdę fantastycznie. To jest właśnie fascynujące życie. Tak samo jest z mężczyznami, którzy nie wiadomo, czy odpiszą. Oni są Mariuszem, który utknął w Toi Toiu. Nie wiesz, czy kiedykolwiek ruszycie naprzód, czy może nie. Zużywasz mnóstwo, mnóstwo energii na to, żeby go ciągnąć ze sobą do przodu, ewentualnie pchać, ale tak naprawdę to właściwie nic konstruktywnego się nie dzieje. Twoja energia jest wysysana przez tego człowieka. Właściwie nie wiadomo po co. Masz wrażenie, że jest ciekawie, ale tak naprawdę to nie dzieje się zupełnie nic. 

Patrząc z perspektywy całego życia, to czekanie latami na to, czy ktoś odpisze na SMSa i kiedy odpisze, to nie jest najciekawsze zajęcie. Można powiedzieć, że to totalna strata czasu. Mało tego – taki ktoś, kto nie wiadomo, czy się w ogóle do Ciebie odezwie, nie jest też ciekawy, ponieważ jest przewidywalny. A mianowicie przewidywalny w ten sposób, że właściwie zawsze wiadomo, że Cię zawiedzie.

Dlaczego my w ogóle angażujemy się w te relacje i dlaczego uznajemy je za ciekawe?

W relacje, które polegają na czekaniu na kogoś i na użeraniu się pod Toi Toiem?

Myślę, że przyczyn może być kilka. Mogą się przeplatać, ale może być też jeden czynnik.Chociażby to, że nie przemyślałyśmy nigdy tego, co tak autentycznie jest ciekawe, a co nie jest ciekawe. Być może nie przemyślałaś nigdy, że ciekawsze będzie pójście w góry, niż wyciąganie kogoś z kłopotów, z dołka i użeranie się z nim, żeby zechciał z Tobą iść naprzód. Może jak się nad tym zastanowisz i rzeczywiście wybierzesz to, co jest ważne i ciekawe dla Ciebie w Twoim życiu, to trochę to zmieni Twój punkt widzenia i sposób patrzenia na te osoby. 

Myślę, że drugi ważny czynnik jest taki, że może nie wierzysz, że zasługujesz na to, żeby pójść w te góry? Może wydaje Ci się, że Ty zasługujesz tylko i wyłącznie na to, żeby sterczeć pod tym Toi Toiem? Że tylko tyle możesz mieć w życiu? Jeśli nie wierzysz, że zasługujesz na to, żeby iść w te góry, żeby ktoś, kto Cię kocha z Tobą w te góry poszedł, to nie będziesz dążyła do takiej relacji. A nawet możesz paradoksalnie takie relacje sabotować. Uznawanie, że człowiek, który mógłby z Tobą w te góry iść jest nudny, jest rodzajem sabotowania, podcinania takiej relacji, która jest może dobra, konstruktywna i dobrze się zapowiada.

Trzeci czynnik, który może sprawić, że będziesz stała pod Toi Toiem, zamiast iść w góry, że właśnie taką formę spędzania czasu i życia wybierzesz, to może być też to, że wierzysz, że ratowanie ludzi jest ciekawsze i ważniejsze, niż takie fanaberie jak Twoje marzenia. Że pójście w góry, nawet jeśli jest Twoim marzeniem, jest fanaberią i nie ma żadnej wartości. Tak naprawdę, ważne jest poświęcanie się ludziom i tkwienie razem z nimi być może w ich problemach, albo próbowanie wyciągnięcia i ratowania przed ich własnymi problemami. W tym przypadku to ratowanie Mariusza przez Różę przed przesiadywaniem w Toi Toiu.

Czwarty czynnik, który może sprawić, że będziesz stała pod tym Toi Toiem, jest taki, że po prostu nie masz marzeń i nie masz swoich celów. Czekanie na czyjeś SMSy, metaforycznie mówiąc, stanie pod tym Toi Toiem i czekanie, aż ktoś z tego wylezie, jest najciekawszą rzeczą, jaką robisz w swoim życiu. 

Marnowanie czasu

Chciałabym powiedzieć, że przejaskrawiłam tę historię po to, żeby pokazać jak najbardziej wyraziście, jak nudne jest tak naprawdę, zużywanie swego czasu na wyciąganie ludzi z ich własnych problemów i namawianie ich do tego, żeby poszli dalej z Tobą, kiedy oni robią wszystko by dalej nie pójść. 

Patrząc z perspektywy emerytki na swoje życie, prawdopodobnie nie będziesz dumna z tego, że spędziłaś ileś lat swego życia, czekając na SMSy od jakiejś osoby. Bo nigdy nie wiedziałaś, czy ta osoba w ogóle odpisze, i jeśli odpisze – to kiedy. Na pewno nie będziesz dumna z siebie, że to generowało w Tobie tyle emocji i wyssało z Ciebie tyle energii. Bo czekanie na SMSa, naprawdę nie jest zbyt ważną sprawą życiową. Można robić wiele bardziej konstruktywnych rzeczy. W bardziej konstruktywnych relacjach. Wtedy tak naprawdę jest autentycznie ciekawie. Emocje, które są w Tobie, gdy czekasz na tego SMSa to tylko pozory. Tak naprawdę nic się nie dzieje. Poza tym, to nie są wtedy emocje, które wynikają z życia Twoim życiem, tylko są to emocje, które wynikają ze sztucznie generowanych problemów. Takich, które tak naprawdę nie są problemami. 

Namawianie kogoś na przykład do tego, żeby zechciał z Tobą być w związku w ogóle, żeby zechciał Ci się oświadczyć i poświęcanie na to mnóstwa czasu, i przekonywanie go, i zasługiwanie na to, żeby rzeczywiście się zdecydował na jakiś krok, to jest zużywanie swojej energii na problemy, którymi właściwie Ty się nie powinnaś zajmować. Bo prawdopodobnie mogłabyś swój czas poświęcić na coś bardziej konstruktywnego.

Życzę Wam zatem życia, które będzie wiązało się z realizacją Waszych marzeń. Najlepiej w dobrym towarzystwie, jak Malwa z Bonifacym. Nie życzę Wam natomiast utraty energii na robienie niekonstruktywnych i bezsensownych rzeczy, jak uderzanie głową w ścianę, albo uderzanie głową w drzwi Toi Toia. Mimo, że może to generować różne spektakularne emocje, to jednak tego nie życzę.

Shopping Cart