43: Uporałeś się ze starymi schematami. Co dalej?

Wolność jest piękna, ale też przerażająca. Czasem chcemy jej uniknąć. Wolność od starych i destrukcyjnych schematów – paradoksalnie może wydawać się trudna. Chcemy wtedy, żeby terapeuta nam powiedział, co dalej mamy myśleć.

Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska

W materiale użyto fragmentów utworu „Stoneworld Battle” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/

43: Uporałeś się ze starymi schematami. Co dalej?

Co dalej, kiedy znamy już swoje dotychczasowe schematy, które były dla nas destrukcyjne? Kiedy znamy źródła tych schematów. Co można zrobić dalej w swoim życiu?

Jakiś czas temu, od jednego ze słuchaczy dostałam taką wiadomość:

“Fajnie się Ciebie słucha. Wiem co prawda, że nie da się osobie, która bardzo cierpi, pomóc doraźnie za pomocą podcastu, bo to są rzeczy, które siedzą zwykle bardzo głęboko i bardzo długo, i ta osoba nie widzi co jest grane, ale z całą pewnością dzięki Twojej pracy z nagrywaniem programów, da się naprowadzić osobę na myśl >potrzebuję pomocy<. A to więcej niż cenne. Może wtedy ktoś pójdzie po tę pomoc. Bo jak kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt lat jesteś zaprogramowany, to nie zobaczysz co robisz, póki ktoś Cię nie wysłucha i Ci nie pokaże, że powielasz pewien schemat. Albo nie wiedzieć czemu robisz coś bo tak uznajesz z jakiegoś powodu. Ja chodzę na terapię od blisko dwóch lat, a Ciebie słucham od niedawna w zasadzie i przez przypadek. To nie jest łatwy proces i bardzo łatwo w niego zwątpić, bo myślisz >i co mi z tego, że już wiem, czemu to robię<, albo że wiem, że doświadczenia z dzieciństwa spowodowały, że robię tak, mechanizm działa, a ja ciągle mówię do mojej terapeutki: sama świadomość, że to robię i myślę w taki sposób, nic mi nie daje. Potrzebuję narzędzi. Ale wbrew pozorom rzeczy jednak się dzieją w tej głowie. I mimo wkurwu, że moja Pani na moje żądanie narzędzi tylko się uśmiecha zagadkowo, to jednak nadal nie chcę zwątpić”

Kiedy już znacie swoje schematy i wiecie skąd one się wzięły.

Znacie ich źródła. Być może widzicie nawet proces, jak te schematy były przekazywane z pokolenia na pokolenie. Docieracie do świadomości, że Wy też powielacie ten schemat, który jest dla Was destrukcyjny, raniący, niekonstruktywny. Co dalej z tą świadomością zrobić? 

Docieramy do punktu, kiedy myślimy: “Nie chcę mieć już więcej w głowie tego schematu. Nie chcę więcej w ten sposób działać, według takiej strategii. Nie chcę więcej tak się czuć”. Powstaje pytanie: “Jak działać?” Jak się dalej czuć?” Zostajemy właściwie z pustką. Wyrzucając stary schemat, a nie zastępując go nowym, zostajemy z pustką. Skąd w takim razie wziąć nowy schemat, który zastąpi stary? Odpowiedź jest bliżej, niż by się Wam wydawało. Nie trzeba szukać na zewnątrz, choć być może można poszukać inspiracji. Wszelkie informacje na temat tego, co dla Ciebie będzie dobre, są w Tobie. Wewnątrz Ciebie. Podpowiada Ci to osoba, która jest w środku, ograniczona pewnie różnymi przekonaniami i schematami nabytymi w ciągu życia, które właśnie, są niekonstruktywne dla Ciebie. Jednak za pomocą Twoich emocji, krzyczysz prawdziwy Ty. Posłużę się przykładem. 

Wyobraźmy sobie, że odkrywasz, że jesteś perfekcjonistą. Wymagasz od siebie, aby robić wszystko perfekcyjnie. Widzisz źródła tego przekonania, na przykład bardzo duże wymagania rodziców w dzieciństwie. Rodzice nie popełniali błędów. Oczywiście, tak naprawdę pewnie je popełniali, tylko nigdy Ci tego nie pokazali. Ale też pewnie ich nie popełnianie błędów, wiązało się z niewychodzeniem poza strefę komfortu, przez co tkwili w miejscu, zazdrościli innym ludziom różnych osiągnięć, podróży, sami natomiast nie podejmowali działań, aby to osiągnąć. Nie ryzykowali porażki. Można powiedzieć, że działali w sposób perfekcyjny, bezbłędny. Robili to, w czym byli dobrzy, co już znali, co było łatwe. Opanowane, przewidywalne. Od Ciebie wymagali 5 i 6 na świadectwie, ale właściwie to nie doceniali tych ocen. Natomiast gdy pojawiała się ocena gorsza, niż piątka to padało pytanie, dlaczego nie piątka? To było dla Ciebie zawoalowanym sygnałem, że jesteś nie dość dobry. Nie widziałeś tego komunikatu w taki sposób, że to o ocenę chodzi. Że ocena jest nie dość dobra. Tylko Ty jesteś nie dość dobry, jako dziecko swoich rodziców, jako człowiek. Nie dość się postarałeś, nie dość zasłużyłeś. Nie byłeś dość perfekcyjny. Przez to powstało w Tobie przekonanie, że musisz robić wszystko perfekcyjnie, bo dopiero wtedy możesz być ważny dla innych, dopiero wtedy ludzie Ciebie docenią, dopiero wtedy będą Cię podziwiać. Bez tej perfekcyjności będziesz nijaki. Będziesz nikim. Wydaje Ci się, że perfekcyjność jest konieczna do tego, aby istnieć wśród ludzi.

Pewnego dnia trafiasz na terapię umęczony presją, jaką na sobie wywierasz i mnóstwem obaw o przyszłość, obaw przed każdym wyzwaniem i marazmem wynikającym z tkwienia w strefie komfortu i niepodejmowania działań, które są autentycznie w zgodzie z Tobą. Trafiasz na terapię z powodu braku poczucia kontroli nad Twoim życiem. Pracujesz na terapii, rozmawiasz z terapeutą, rozmawiacie o Twojej przeszłości, teraźniejszości, o Twoich uczuciach. Nazywasz wszystko po kolei, o czym wspomniałam wcześniej. Widzisz ten mechanizm. Dlaczego Twoi rodzice nie wychodzili poza strefę komfortu, dlaczego mieli taką alergię na popełnianie błędów, czy może wewnętrzny zakaz popełniania błędów, który może i Tobie pokazali. Nawiasem mówiąc, zakaz popełniania błędów to jest również zakaz rozwijania się. Dostrzegasz to wszystko. Cały ten mechanizm, całą historię, przekonania w Twojej rodzinie. Dostrzegasz swoje emocje, negatywne konsekwencje tego perfekcjonizmu.

I co dalej?

Jedno to jest praca nad Twoją samooceną. Bo jeśli masz obawy, że będziesz bezwartościowym człowiekiem, jeśli nie będziesz działać w sposób perfekcyjny, że błędy potwierdzą Twoją bezwartościowość, to prawdopodobnie musisz przepracować tę bezwartościowość, bo jest zniekształconym wnioskiem. Nieprawdziwym. Opartym na Twoich obserwacjach jeszcze z dzieciństwa. To jest praca na terapię. Praca nad samooceną. Ale jest też coś, w czym terapia nam nie pomoże, jeśli my sami nie zaczniemy działać. Musimy szukać w sobie tego, co dla nas będzie dobre. Tego, co chcemy dalej. 

Do czego chcesz dążyć w życiu? Jakie są Twoje marzenia? Co jest dla Ciebie ważne? Co sprawia, że się czujesz dobrze? Że się czujesz spełniony? Szczęśliwy? I że czujesz sprawczość w swoim życiu. O czym marzysz? Jakie jest Twoje wymarzone życie? Jak ono miałoby wyglądać? Musisz sobie odpowiedzieć na te pytania. Tego nie powie Ci Twój terapeuta. Możesz sobie to powiedzieć tylko Ty. 

Kiedy odpowiesz sobie już na te pytania, to możesz tak naprawdę skonstruować dla siebie samego, swoją listę życiowych priorytetów. Wypisz sobie 5 absolutnie najważniejszych wartości w Twoim życiu. Być może będzie to rodzina, przyjaźń, rozwój zawodowy, zdrowie, hobby. Warto odpowiedzieć sobie na pytanie: “Jaką dałbyś sobie wskazówkę, patrząc na swoje życie na przykład z perspektywy emeryta. Wskazówkę do tego, aby realizować siebie w tych obszarach, o których przed chwilą powiedziałam, czyli w Twoich najważniejszych obszarach życia? Jaką dałbyś sobie wskazówkę? Może taką, że warto się rozwijać? Że uczyć się na błędach? Że wolno Ci popełniać błędy? Że masz prawo czasem czegoś nie wiedzieć? Że masz prawo testować, próbować? Że masz prawo wyjść ze strefy komfortu i masz też prawo się wtedy bać?

Ale nie chodzi o to, żeby czekać ze swoim życiem na później i odkładać je do momentu, aż się przestaniemy bać. Chodzi o to, żeby działać mimo lęku, w zgodzie ze sobą.

Jeśli chcesz się pozbyć takiego schematu działania jak perfekcjonizm, to udziel sobie wskazówki, jaką zasadą możesz go zastąpić. Taką zasadą, która wynika tylko i wyłącznie z Twoich wniosków, a nie jest w żaden sposób narzucona przez kogokolwiek z zewnątrz. W momencie, kiedy wyrzucasz ze swego życia stary schemat, to można powiedzieć, że masz wolność. Możesz zrobić dalej, co tylko zechcesz. Możesz ustanowić w miejsce tego starego schematu przekonanie, jakie tylko zechcesz. Wolność może być przerażająca, bo wiąże się z ogromną odpowiedzialnością. Stary schemat narzucili Ci inni, nie musiałeś się w ogóle nad tym zastanawiać. Jedyne co, to musiałeś się ugiąć, dopasować. Mimo swoich negatywnych emocji, musiałeś zmusić się do tego, aby zaakceptować ten schemat. Można powiedzieć, że w jakiś sposób, byłeś bierny, a schemat narzucili Ci inni. Zmusili Cię do życia w zgodzie z zasadą, że musisz wszystko robić perfekcyjnie. Teraz, kiedy tę zasadę wywalasz ze swego życia, ze swojej głowy, to nową zasadę musisz stworzyć sam. Daj sobie czas na szukanie, na przyglądanie się innym. Na to, jakie podejście w obszarze popełniania błędów, mają ludzie, którzy są dla Ciebie autorytetem. Nie muszą to być osoby z Twojego najbliższego otoczenia. Być może są to osoby publiczne, sporo osób wypowiada się na temat lęku, działania mimo lęku, popełniania błędów. Być może oni będą Twoją inspiracją? Ale tak naprawdę, ostateczną decyzję co do tego, jaką nową zasadę przyjmujesz, podejmujesz Ty sam. Tak samo jest oczywiście ze wszelkimi innymi schematami, nie tylko tymi, które dotyczą perfekcjonizmu. Jeśli wyrzucasz je ze swojej głowy, to Twoim zadaniem jest wprowadzić nowe wskazówki dla siebie.

Stwórz sobie Twoje własne, nowe zasady mówiące co masz robić, a nie czego nie robić.

Nie takie, że nie wolno mi popełniać błędów, albo że nie powinienem się bać popełniania błędów, tylko mówiące co robić. Do czego masz prawo, co możesz, co Ci wolno, co warto. 

Na przykład:

  • mam prawo popełniać błędy
  • mam prawo uczyć się na błędach
  • mam prawo czuć to, co czuję
  • mam prawo do moich emocji
  • mam prawo do złości
  • mam prawo do smutku
  • mam prawo działać mimo lęku

Przemyśl sobie, nawet wypisz – do czego masz prawo, wbrew temu, czego Cię być może nauczono w dzieciństwie. Do czego masz prawo? Wypisz sobie listę swoich własnych praw, o których nie wiedziałeś przed terapią, o których też nie wiedziałeś pewnie jako dziecko, nastolatek. Myślę, że fajną opcją jest przyjrzenie się sobie samemu sprzed tych różnych przekonań. Czyli z takiego naprawdę wczesnego dzieciństwa. Jak funkcjonowałeś mając lat 2, 3, 4, zanim zacząłeś żyć w zgodzie z różnymi przekonaniami, przekazanymi Ci przez Twoich najbliższych? Szczególnie przez rodziców? Jeżeli ktoś obecnie ma obawy przed relacjami z ludźmi, przed oceną z ich strony, w rezultacie unika ludzi, a jako czterolatek był bardzo towarzyską osobą, to przyznam szczerze, że to się nie trzyma kupy. Prawdziwsze jest to, co było pierwsze. To, co było przed przekonaniami. Być może potem nawbijano Ci niechcący, albo i celowo do głowy, że nie jesteś dość dobry, że trzeba zasłużyć na to, żeby inni Cię docenili, że jesteś gorszy, że emocje innych są ważniejsze, niż Twoje, że komfort innych jest ważniejszy niż Twój. Przez to zaczęły Cię przerażać i męczyć relacje z ludźmi. Ale kiedy miałeś jeszcze prawo być sobą, lubiłeś ludzi. Stwórz sobie swoje własne nowe zasady, wypisz do czego masz prawo, przyjrzyj się sobie z wczesnego dzieciństwa, swojemu stylowi funkcjonowania w relacjach z ludźmi i swojemu stylowi wobec wychodzenia ze strefy komfortu, uczenia się nowych rzeczy. Na przykład uczenia się jazdy rowerem. Czy robiłeś to chętnie, czy niechętnie? 

Ogólnie rzecz biorąc, terapia moim zdaniem nie jest do tego, żeby stać się innym człowiekiem i żeby nam ktoś powiedział, kim mamy być i gdzie szukać informacji na temat tego, kim mamy być.

Terapia jest po to, żeby stać się maksymalnie sobą.

Wrócić do wersji siebie, jaką się najbardziej czujesz. Która jest zakodowana w Tobie genetycznie. Która jest autentyczna i objawiała się w Twoim zachowaniu jeszcze we wczesnym dzieciństwie, przed przekonaniami. 

Dorosłość jest o tyle korzystna, mimo dużej odpowiedzialności, że możesz wybierać jakimi ludźmi się otaczasz i wybierać, według jakich zasad żyjesz. Jako dziecko nie masz tego wyboru, bo musisz się dopasować do rodziny i otoczenia w których żyjesz. Jesteś kontrolowany dla Twego bezpieczeństwa, ale jednak kontrolowany przez dorosłych ludzi, którzy Cię otaczają. A jeśli Ci ludzie reprezentują różne destrukcyjne schematy, to na pewno przekażą Ci te schematy, szczególnie jeśli nie są ich świadomi. Będą od Ciebie wymagać życia według tych destrukcyjnych schematów. 

Terapia to jest czas na wywalenie tych schematów z Twojej głowy i wytworzenie sobie Twoich własnych zasad i zapisanie sobie Twoich własnych zasad. Tylko pamiętajmy, że nie jest tak, że jakakolwiek zasada pasuje absolutnie do każdej sytuacji. Przykładowo, jak wyrzucasz ze swojej głowy perfekcjonizm i już nie wymagasz od siebie, by robić wszystko perfekcyjnie, to możesz sobie stworzyć taką zasadę, że masz prawo popełniać błędy, ale pewnie będą takie obszary, w których jednak lepiej nie uczyć się na błędach, bo te błędy będą nieodwracalne. Do większości sytuacji, ta zasada będzie pasować i będzie ok, dopóki nie zagraża czyjemuś zdrowiu i życiu. Pamiętaj o tym, że jeżeli stworzysz nowe zasady, to nie zwalnia Cię to z myślenia. Z rozważania każdej sytuacji z osobna. Masz ogólną wskazówkę, ale nie działaj z automatu, tylko zastanawiaj się, czy to będzie na pewno najlepsze wyjście, czy tym razem poszukam innego? Ale nie wracam na stare tory do starego schematu i robię perfekcyjnie, bo muszę, tylko inne wyjście jest takie, jakie Ty chcesz, a nie musisz. Chcesz, bo masz na to argumenty. W dodatku argumenty racjonalne, a nie w postaci Twoich emocji, czyli na przykład właśnie lęku, strachu, niepokoju.

We wcześniejszych odcinkach podcastu Pokój w głowie mówiłam też o byciu sobą, więc możecie sięgnąć też do tych wcześniejszych odcinków, bo myślę, że ich treść będzie się uzupełniła z tym, co teraz powiedziałam.

Jeśli macie jakiekolwiek komentarze i pytania w tym obszarze, to piszcie proszę do mnie na kontakt@pokojwglowie.pl albo przyślijcie mi wiadomość prywatną do profilu Pokój w głowie na Facebooku lub Instagramie. Zaobserwujcie sobie podcast Pokój w głowie w swoich ulubionych aplikacjach podcastowych po to, by nie przegapić kolejnych odcinków.

Shopping Cart