50: Ona sama jest sobie winna
Szukanie winnego blokuje nas w szukaniu prawdziwych przyczyn danej sytuacji. Czasem z łatwością orzekamy o czyjejś winie. Np. zakochana naiwnie kobieta według niektórych osób „sama jest sobie winna”, że daje się wykorzystywać. Czy można tu jednak rzeczywiście jej przypisać jakąś winę?
Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska
W materiale użyto fragmentów utworu „Backed vibes” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/
50: Ona sama jest sobie winna
“Ona sama jest sobie winna”. To hasło często pojawia się kiedy jest mowa o jakichś toksycznych relacjach, albo wykorzystywaniu jednej osoby przez drugą w związku. Niektórzy komentują wtedy, że ta osoba, która dała się wykorzystywać – dawała z siebie wszystko nie dostając nic w zamian – sama jest sobie winna, że była tak naiwna.
Wina
Nie znoszę szukania winnych oraz hasła “to Twoja wina”. Wina oznacza, że przyczyny jakiegoś wydarzenia są tylko w jednej osobie. Szukanie winnego sprawia, że nie szukamy jednocześnie innych powodów, dlaczego doszło do jakiś sytuacji. Chcemy obarczyć jedną osobę odpowiedzialnością, przez co reszta ludzi, którzy brali udział w tej sytuacji, jest z automatu uniewinniona. Gdy szukamy winnego, to nie szukamy jednocześnie tego, jakie problemy można by rozwiązać, żeby ta sytuacja więcej się nie powtórzyła. Skupiamy się tylko na jednym aspekcie i w dodatku takim, który w ogóle nie jest konstruktywny. Zatem, jeśli w bliskiej relacji dochodzi do konfliktu, ktoś chce wyłącznie dążyć do tego, żeby powiedzieć czyja to wina, to być może osoba ta jest zamknięta na rozwiązywanie problemów.
Pamiętajmy o tym, że przyczyny większości wydarzeń w relacjach, jednak tkwią gdzieś po środku. Albo mniej więcej po środku. A nawet kiedy zawiniła ewidentnie jedna osoba, robiąc coś okropnego, to i tak warto zastanowić się dlaczego do tego doszło, dlaczego nie byłam w stanie przewidzieć, że ta osoba wywinie mi taki numer. Nie znoszę szukania winnych i uważam, że nie jest to potrzebne w rozwiązywaniu problemów w jakiejkolwiek relacji. Ale na potrzeby tego odcinka posłużmy się słowem “wina” bo wielu ludzi właśnie używa określenia “ona jest sama sobie winna”. Sama się wpakowała w tę relację. Mogła od niego odejść. Nikt jej nie kazał tyle dawać.
Róża i Mariusz
Wyobraźmy sobie, że jest relacja między dwiema osobami, niech będzie to Róża i Mariusz. Mariuszowi nie za bardzo zależy. Ma raczej ochotę na dobrą zabawę. Lubi nawet Różę, więc się z nią spotyka od czasu do czasu. Potem Mariusz ma też inne koleżanki, z którymi się spotyka. Po jakimś czasie do Róży wraca i spędzają razem czas. Idą na randkę, dużo rozmawiają, kontakt jest bardzo intensywny. Może nawet idą do łóżka. Po czym kontakt się urywa. Po jakimś czasie Mariusz wraca i znowu wszystko zaczyna się od początku.
Róża, kiedy Mariusz znika, ma wielkie poczucie straty i zastanawia się “co zrobiłam źle?”. Zastanawia się również nad tym, co mogłaby takiego zrobić, żeby go przekonać, żeby więcej w ten sposób nie znikał. Róża bardzo się stara. Mariusz się świetnie bawi i jest wolny, a ona bardzo się stara. Gotuje kolację, zaprasza go. Wszystko jest zrobione perfekcyjnie, łącznie z nią samą i jej wyglądem. Natychmiast odpisuje na wszystkie jego wiadomości, podczas gdy on czasem w ogóle nawet nie odpisuje, albo odpisuje po dłuższym czasie. Róża oczywiście nie umawia się z żadnymi innymi mężczyznami, tylko czeka na Mariusza. Czeka, aż on w końcu wróci. Pojawi się ponownie w jej życiu.
Ponieważ Róża i Mariusz pracują w jednej firmie, to Róża jest gotowa wyręczać go w niektórych zadaniach w pracy. A Mariusz z tego korzysta. Ogólnie rzecz biorąc Róży zależy o wiele, wiele bardziej, więc daje z siebie wszystko, daje bardzo dużo. Mariusz to widzi, ale nie za bardzo to docenia. Bo Mariuszowi po prostu nie zależy, ale bierze to, co Róża daje. Korzysta. No i oczywiście można by to podsumować, że ona sama jest sobie winna bo nie widzi, że koleś leci w kulki i ją olewa. Inni natomiast by powiedzieli, że Mariusz jest głupim gnojkiem, to on jest winien.
Wyobraźmy sobie, że mamy zrobić sąd i ustalić czyja to w ogóle jest wina. Popatrzcie co robi Mariusz. Mariusz bierze – nie dając w zamian. Bierze to, co Róża mu daje z miłości, mimo, że wie, że jej nie kocha i nie planuje jej pokochać. Co jest w sumie brakiem szacunku do Róży i wykorzystywaniem przewagi nad nią, polegającej na tym, że w Róży jest wiele uczuć i ona kocha Mariusza, a on jest obojętny. To mu daje o wiele większe siły w tej relacji, bo on jest wolny i robi co chce. Ona natomiast walczy i się dopasowuje.
Miłość to jest taka naiwna wiara w drugiego człowieka. Róża naiwnie wierzy w Mariusza i on z tego korzysta. Jeśli trafimy na odpowiednią osobę, która odwzajemnia nasze uczucia, która również w nas naiwnie wierzy, wtedy mamy piękną równowagę – dawanie i branie na tym samym poziomie. W miłości ludzie muszą wierzyć w siebie nawzajem.
Winą Mariusza jest to, że on bierze od Róży, czyli korzysta z jej zasobów – korzysta z jej energii, z jej czasu, z jej uczuć. Bierze to, co mu się tak naprawdę nie należy, bo nie jest w stanie i nie ma zamiaru tego odwzajemniać. Mariusz bierze więcej niż powinien. Wiedząc, że on Róży nie kocha i nie pokocha, mógłby zastopować to branie i powiedzieć, że nie nie nie, tego od Ciebie nie chcę. A jednak nie stopuje i bierze. Mariusz krzywdzi zatem Różę korzystając z tego, co ona mu daje, jednocześnie być może podtrzymując jej nadzieję, że kiedyś zwróci to, co ona mu dała. No bo jednak umawia się z nią na randki, tylko że potem znika. Ale umawia się na randki. Nie jest to czysto kumpelska relacja. To tak, jakby trochę ją okradał. Na tym polega wina Mariusza – on ją okrada z zasobów. Właśnie z czasu, energii, itd.
A teraz zastanówmy się nad tym, jaka jest wina Róży, skoro ona sama jest sobie winna. Wina Róży polega na tym, że naiwnie wierzy w Mariusza, nie słuchając czerwonych flag, nie weryfikując. Albo być może nawet i widząc te czerwone flagi, ale nie podejmując żadnych racjonalnych decyzji w ramach chronienia siebie samej. Róża nie wymaga od Mariusza. Wymaga natomiast bardzo dużo od siebie w tej relacji. Postępuje w zgodzie ze schematem którego doświadczyła w swoim rodzinnym domu, w którym to kobieta daje z siebie wszystko, a facet może sobie robić co zechce. Róża nie przepracowała nigdy tego schematu, nie przemyślała go, nie zakwestionowała, w związku z tym nieświadomie ten schemat powiela. W rezultacie Mariusz jest zadowolony, a skrzywdzona jest Róża. Róża krzywdzi samą siebie. I na tym polega jej wina – krzywdzi samą siebie.
Porównajmy teraz wagę dwóch tych win
Wagę winy Mariusza, który krzywdzi Różę, i wagę winy Róży, która krzywdzi samą siebie. Co jest gorsze: krzywdzenie kogoś, czy krzywdzenie siebie samej? Czy jeśli uderzę siebie, bo się na siebie zdenerwowałam, to będę musiała iść do sądu i ponieść karę? Jeśli natomiast uderzę kogoś innego, bo mnie ten ktoś zdenerwował, to być może będę musiała iść do sądu i ponieść karę? W drugim przypadku tak. W pierwszym przypadku nie. Krzywdzenie siebie wynika z nieświadomości, w jakimś sensie też z wyboru, z nieprzemyślenia pewnych spraw. Ale jednak w gruncie rzeczy sami podejmujemy decyzję o tym, do którego momentu chcemy siebie krzywdzić, a kiedy chcemy zaprzestać.
Natomiast krzywdzenie kogoś innego wiąże się z tym, że krzywdzona osoba nie ma kontroli nad tym, kiedy to się zacznie i kiedy to się skończy. Poza tym osoba krzywdząca zazwyczaj wykorzystuje swoją przewagę nad krzywdzonym. Wszystkich negatywnych odczuć, związanych z krzywdą doświadcza osoba krzywdzona, która świadomie jednak nie zadecydowała, że teraz chciałabym doznawać jakiejś krzywdy. Moim zdaniem krzywdzenie samej siebie nie jest szkodliwe dla reszty świata. Krzywdzenie natomiast innych ludzi jest szkodliwe dla reszty świata. Krzywdzenie innych ludzi jest większą winą, niż krzywdzenie samej siebie. Można to też odnieść do wielu innych, bardziej ekstremalnych przypadków. Na przykład przemocowej rodziny, prawda? Tutaj też ludzie często mówią, że kobieta, która nie odeszła z przemocowego związku – sama jest sobie winna. Tylko, że ona jest sobie winna, a on jest winien jej zadośćuczynienie za te krzywdy, które jej wyrządził.
Pamiętaj, w każdej sytuacji kiedy jesteś sobie winna, zastanów się, czy ktoś nie jest winny jeszcze bardziej niż Ty. A najlepiej w ogóle nie zastanawiaj się nad winą, tylko szukaj przyczyn danej sytuacji. Dlaczego w ogóle do tego doszło? Co ktoś zrobił i czego ktoś nie zrobił? Co zrobiłaś Ty, a czego nie zrobiłaś? Dlaczego na to pozwoliłaś? Dlaczego on na to pozwolił? Kto miał najwięcej korzyści i kto miał najwięcej strat? Jeśli skrupulatnie odrobisz lekcję związaną z szukaniem przyczyn, naprawdę poświęcisz na to dużo czasu, wysiłku, to prawdopodobnie dojdziesz do takich wniosków, które pozwolą Ci nigdy więcej nie wejść w taką sytuację. Pamiętajmy jednak, że nic nie jest czarno-białe. Więc jeśli zostałaś skrzywdzona przez to, że naiwnie w kogoś wierzyłaś, to nie znaczy to, że masz w nikogo więcej nie wierzyć, tylko że być może warto podnieść kryteria, podnieść poprzeczkę pozwalającą w ogóle brać pod uwagę to, że może w tego właśnie człowieka warto wierzyć. Bo jeśli wierzysz naiwnie w ludzi, a Twoje standardy, Twoje oczekiwania wobec tych ludzi są bardzo, bardzo niskie, to na pewno będziesz zawiedziona i skrzywdzona. A tak w ogóle, co do standardów i poprzeczki to myślę, że warto pamiętać, że żeby stworzyć z kimś partnerską relację, to druga osoba musi być na podobnym etapie rozwoju emocjonalnego. Ale myślę, że też finansowego. Bo jeśli jedna osoba wlecze drugą, a ta druga osoba nawet nie rozumie, dlaczego jest wleczona, albo może w ogóle nawet nie widzi, że jest wleczona, nie wyciąga wniosków, nie uczy się, to prawdopodobnie będzie się to musiało wiązać z niekończącym się dawaniem z siebie wszystkiego tej osoby, która wlecze, a czerpaniem przez osobę, która jest wleczona. Zauważcie, że może to zarówno dotyczyć zasobów emocjonalnych, jak też i finansowych.
Jeśli chcesz jakoś skomentować treść tego odcinka, to pisz do mnie proszę na kontakt@pokojwglowie.pl oraz zasubskrybuj podcast w swojej ulubionej aplikacji podcastowej, aby nie przegapić kolejnych odcinków.