60: Dążenie do wolności finansowej (wywiad z Dorotą Sierakowską)

Odcinek powstał na bazie Waszych pytań zadanych przez Instagram, dotyczących tego, co sprawia Wam trudność w budowaniu wolności finansowej. Odpowiada na nie specjalistka od finansów (także kobiecych finansów)- Dorota Sierakowska.

Gość: Dorota Sierakowska, Girls Money Club

Rozmawia: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska

W materiale użyto fragmentów utworu „Just Us Soon” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/

60: Dążenie do wolności finansowej (wywiad z Dorotą Sierakowską)

Dziś chciałabym skupić się na wolności finansowej. Zaprosiłam do rozmowy Dorotę Sierakowską – analityczkę, inwestorkę, autorkę książki ‘Świat surowców” o inwestowaniu w surowce. Dorota dzieli się swoją wiedzą na temat inwestowania w ramach Girls Money Club. Jest to klub, który zrzesza kobiety. Kobiety te rozmawiają w ramach klubu o pieniądzach, wolności finansowej i rozwoju finansowym. Zatem, jeśli dzisiejszy odcinek jest o wolności finansowej to nie mogłam znaleźć lepszej osoby do porozmawiania o tym obszarze naszego życia. 

Zebrałam od słuchaczy podcastu Pokój w głowie, oraz obserwatorek profilu na Instagramie, pytania dotyczące tego, co sprawia trudności w budowaniu wolności finansowej.

Kasia: Witam Cię Dorota w dzisiejszym odcinku.

Dorota: Cześć Kasia. Jak zwykle przyjemność z Tobą rozmawiać.

K: Cieszę się bardzo. No właśnie, może wspomnimy jeszcze, tak jak zwykle na początku rozmów, że znamy się przez żagle. Warto o tym pamiętać. Ale nie byłyśmy na jednym rejsie, tylko poznałyśmy się przez naszą koleżankę Anię, z którą pływałyśmy.

D: Tak, ale wydaje mi się, że później, na którymś rejsie byłyśmy razem. Na innej łódce co prawda, ale gdzieś na pewno na tym żeglarskim szlaku się minęłyśmy. Chyba w Chorwacji.

K: Przede wszystkim byłyśmy na rejsach wspólnych, takich flotowych, Ty byłaś na łódkach jednych, ja na drugich. Skipperowałyśmy też w tym samym czasie. Zawsze mówię ludziom, że żagle to jest najlepszy sposób na poznawanie ludzi, bo nawet jeśli ktoś tam szuka kogoś do związku, to może poznać ludzi, przez których pozna innych ludzi, generalnie jak już tam jedzie, to coś go od razu z tymi ludźmi łączy. 

D: Pewnie. Ja to mogę potwierdzić, bo sama poznałam mojego męża przez właśnie wyjazd żeglarski. Mimo, że oboje jesteśmy finansistami. Ale mam też mnóstwo żeglarskich przyjaciół, z którymi się trzymam od lat. Zresztą jesteśmy przykładem żeglarskiej znajomości, która później przetrwała już ile? Myślę, że nam dyszka niedługo już stuknie?

K: Myślę, że może być koło dyszki. Właśnie, zobacz, Ty znasz męża z żagli, my znamy się z żagli, przez żagle w sumie. Mojego męża też poznałam na żaglach. Zacznijmy z tematami w sprawie których się spotkałyśmy dzisiaj. Może w ogóle zacznę od takiego pytania, bo masz Girls Money Club, adresujesz swoje treści do kobiet, to dlaczego akurat do kobiet? Dlaczego taką decyzję podjęłaś?

D: Ta decyzja wyszła spontanicznie. W zasadzie cały Girls Money Club, nie mogę powiedzieć, że powstał bez planu, ale na pewno powstał tak trochę organicznie, z potrzeby serca. Nie przypuszczałam, że będzie tak duża społeczność, że zrobi się wokół tego tyle zamieszania, bo jest nas już grubo ponad 30 tysięcy kobiet w naszej społeczności. Zaczęło się po prostu od tego, że z moimi koleżankami, niektórymi przyjaciółkami, rozmawiałyśmy o rzeczach związanych z pieniędzmi. Bo tych tematów i w ogóle osób, z którymi można o pieniądzach rozmawiać, ogólnie jest mało tak na co dzień. Oczywiście, jeżeli chodzi o taki stricte świat, takie moje otoczenie, to ja nigdy z tym nie miałam problemów. Pracuję w branży inwestycyjnej, wokół mnie ludzie mówią tylko o pieniądzach, no ale to jest męski świat. To jest świat, w którym mężczyźni znacząco dominują. Ponad 90% inwestorów to są mężczyźni, nadal niestety, ale pracujemy nad tym. W branży inwestycyjnej w zasadzie większość ekspertów to są mężczyźni. Tak właściwie ekspertki to mogę policzyć dosłownie na palcach jednej ręki. Może by jeszcze nawet jakieś palce zostały. To jest męski świat i faktycznie, ja się zawsze zastanawiałam dlaczego. 

Bo ja sama już od studiów zaczęłam eksplorować w ogóle świat inwestowania. Interesować się nim. Zaczęłam pracę w domu maklerskim jeszcze na studiach. Założyłam magazyn o inwestowaniu na studiach. Nigdy nie czułam się jak wyjątek, ale jednocześnie z czasem, gdy już w tej branży działałam przez kilka, potem przez 10 lat, zauważyłam, że w sumie niewiele się zmieniło od momentu, w którym ja zaczynałam studia. Jak to był męski świat, tak nadal jest, mimo, że wydawałoby się, że zarobki kobiet poszły do przodu, w ogóle nasza samoświadomość w kontekście tego, czego chcemy, do czego dążymy. Nasze kariery poszły do przodu. Co z tymi pieniędzmi? Dlaczego to wszystko, ten cały postęp, nie trafia do świata pieniędzy. Stwierdziłam, że pewnie są jakieś bardziej systemowe bariery, które sprawiają, że faktycznie o pieniądzach się nie rozmawia w damskim gronie, albo rzadko się rozmawia, że pewnie są jakieś stereotypy, które sprzyjają takiemu status quo. Jak zaczęłam rozmawiać z moimi przyjaciółkami i bliskimi koleżankami, to się okazało, że faktycznie bardzo często jest tak, że nie rozmawia się o tym w domu. Tak w zasadzie domyślnie uznaje się, że kobieta owszem, panuje nad budżetem i o ten budżet dba, ale jeżeli zaczynają się kwestie związane z ulokowaniem pieniędzy w jakieś instrumenty finansowe, z jakimiś inwestycjami, nawet takimi prostymi, to nagle ta kasa idzie w ręce mężczyzn. W sumie to nie wiadomo dlaczego. Bardzo często to wynika z takiej upraszczającej myśli. Z takiego stereotypu, że to jest męska sprawa. Więc ja uznałam, że tak nie może być, bo to wcale nie jest męska sprawa. Wszelkiego typu dane, które są tworzone, które są publikowane już na takich bardziej dojrzałych rynkach, na przykład w Stanach Zjednoczonych, mówią jasno i wyraźnie, że kobiety potrafią inwestować, że inwestują dobrze, nawet przeciętnie trochę lepiej niż mężczyźni, jeżeli już w ogóle inwestują, dlatego, że są bardziej ostrożne, bardziej rozsądne, częściej analizują swoje inwestycje bardziej skrupulatnie. Ostrożność działa bardziej na naszą korzyść, a nie na niekorzyść. Stwierdziłam, że skoro faktycznie stereotypy mają się dobrze, skoro ja w nie nie wierzę, no to trzeba coś z tym fantem zrobić. Stworzyć miejsce do takich otwartych rozmów w kobiecym, i tylko kobiecym gronie, o pieniądzach, żeby te rozmowy były wolne od ego, od oceniania, od rywalizacji. Bo ja nie mam nic do męskiego świata i sama w nim funkcjonuję, ale jednak rządzi się swoimi prawami. 

Tak założyłam grupę na Facebooku. Ta grupa na Facebooku zaczęła się rozwijać tak szybko, że po raptem niecałych 3 miesiącach, byłyśmy tam w gronie prawie 3 tysięcy kobiet. Teraz to już jest ponad 30 tysięcy i cały czas są tam naprawdę takie ciekawe, ważne tematy związane z tym, co nam leży na sercu w kontekście pieniędzy. Czyli jak ulokować swoje oszczędności, jak się wygrzebać z długów, jak rozmawiać o pieniądzach ze swoim partnerem, co zrobić po rozstaniu, albo po rozwodzie, ze swoimi pieniędzmi, jak się odważyć na zmianę kariery. Te wszystkie rzeczy związane z pieniędzmi tam są i ja widzę, że po prostu one zmieniają bardzo wiele. One zmieniają życie każdej z nas po odrobince, no a tym samym zmieniają życie kobiet. Bo ta otwartość to jest jednak ogromna wartość.

K: No właśnie. A masz poczucie, że kobiety trochę inaczej rozmawiają o pieniądzach między sobą, gdy nie ma w gronie rozmówców mężczyzny? 

D: Zdecydowanie tak. Ja zresztą wychodzę z założenia, że mężczyźni pewnie w gronie samych mężczyzn, bez kobiet, też troszeczkę inaczej ze sobą rozmawiają. Ale co do samych kobiet, tak – jest wyraźna różnica w ogóle w całej retoryce wokół pieniędzy wśród kobiet, przede wszystkim widzę to bardzo dobrze dlatego, że ja funkcjonuję też w męskiej branży, widzę też jak funkcjonuje. Te różnice mam wręcz jak na dłoni. W męskim gronie, na ogół, jest bardzo dużo zazwyczaj rywalizacji. Czyli jest taka potrzeba pokazania, kto jest lepszy. Nie twierdzę, że to jest coś złego. To jest po prostu jakby pewna charakterystyka tej grupy. Natomiast kobiety bardzo często rywalizacji nie lubią. Bo mamy na tyle dużo na głowie, różnego typu treści nas cisną z każdej strony, że musimy być idealne tu i idealne tam. Naprawdę nie potrzebujemy jeszcze więcej sobie udowadniać i ciągle rywalizować o bycie najlepszą. Potrzebujemy wsparcia jako kobiety. Czyli chcemy po prostu czuć, że idziemy ramię w ramię z kimś, kto ma podobne rozterki. Mieć takie poczucie, że możemy szczerze napisać, czy też powiedzieć to, na czym nam zależy, że nie będziemy oceniane, że uzyskamy konkretną odpowiedź. Bo to jest absolutny i bardzo szkodliwy mit, że kobiety są mało konkretne. Uważam, że kobiety to jest czysty konkret, bo my nie mamy czasu na to, żeby się rozwlekać, tylko my potrzebujemy rozwiązań. Jest troszeczkę inne podejście do tego, jak tworzymy społeczność. Po prostu kobiety chcą iść razem w jednym kierunku, a nie walczyć o prym w kwestii pieniędzy. 

My bardzo często – przynajmniej ja to widzę po kobietach, które są w grupie, z którymi pracuję – ja też często widzę, że my nie mamy takiego poczucia, że musimy za wszelką cenę być bogate. My bardziej chcemy żyć na własnych zasadach. Chcemy się w końcu uwolnić od pracy, w której spędzamy za dużo czasu, która nas odziera z takich fajnych chwil, na przykład z naszą rodziną. Chcemy się uwolnić od takich społecznych oczekiwań, od tego, żeby ktoś nam mówił w jakim kolorze mamy pomalować paznokcie, bo takie są reguły pracy w danej firmie, pracy na przykład w obsłudze klienta. My po prostu chcemy mieć więcej bezpieczeństwa. Chcemy mieć więcej spokoju i takiego poczucia, że w końcu żyjemy na własnych zasadach. Że my możemy tak samostanowić, świadomie decydować o własnym życiu. Kobietom nawet nie chodzi o pieniądze sensu stricte. Zresztą ja się mogę pod tym podpisać, bo mi też – mimo że jestem finansistką – mi też w zasadzie nie chodzi o pieniądze sensu stricte, ale bardziej o kształtowanie mojego własnego dnia w sposób, który mi służy. Widzę taką ogromną potrzebę w społeczności kobiecej, że chcemy pracować zdalnie, ale nie dlatego, żeby pracować z tej egzotycznej plaży. Oczywiście nie zaszkodzi. Ale my bardziej chcemy po prostu wstać i mieć taką dodatkową godzinę na to, żeby się w spokoju napić kawy, bo my później musimy ogarnąć siebie, swoje dzieci, swoje obowiązki. Jest taka potrzeba po prostu większego wyluzowania dzięki pieniądzom. A prawda jest taka, że pieniądze właśnie dają bezpieczeństwo, dają spokój, dają niezależność, dają takie wszystkie fajne rzeczy. Uważam, że w ogóle cała retoryka wokół pieniędzy powinna być bardziej pozytywna niż jest.

K: Czyli bogactwo w wydaniu kobiet to często po prostu jest spokój, bezpieczeństwo i samodzielne zarządzanie swoim czasem?

D: Tak. Tak naprawdę, zresztą nawet za tym idą różnego typu badania, chociaż teraz nie potrafię przytoczyć konkretnie która instytucja je tworzyła, ale w ogóle badania na przykład dotyczące sposobu, w jaki kobiety zarządzają pieniędzmi. Badania na podstawie kilkudziesięciu tysięcy inwestorów i inwestorek amerykańskich, pokazały, że kobiety są mniej skłonne do wszelkiego typu skrajności. Nie potrzebujemy ryzykować bardzo dużo, tylko po to, żeby właśnie być najlepszą i mieć najwięcej pieniędzy. Nam wystarczy systematyczne kroczenie do takiego poziomu, w którym jesteśmy usatysfakcjonowane z samej siebie, w którym mamy takie życie, na jakim nam zależy. Nie musimy wyskakiwać jakoś bardzo przed szereg. Oczywiście w większości, bo tu też nie chcę generalizować. Każda z nas ma inne potrzeby. Ale co do zasady po prostu chcemy żyć w takim uwolnieniu właśnie od tych oczekiwań, i od takiej presji.

K: Bez takiego wciskania się na siłę w różne ramy, prawda, takie społecznie istniejące?

D: Oj tak, oczywiście. A bardzo często jednak dopiero posiadając pieniądze możemy odrzucić pewne oczekiwania wobec nas. Albo przynajmniej czujemy, że możemy je wtedy dopiero odrzucić.

K: Możemy stawiać granicę, prawda?

D: Tak, zdecydowanie.

K: Zadałam przez Instagram pytanie adresowane do kobiet: Co jest największą trudnością w budowaniu wolności finansowej? Mam szereg spisanych trudności i może sobie porozmawiamy o tym po kolei. Pierwszy z nich to zbyt niskie zarobki. To się powtórzyło kilkukrotnie w odpowiedziach, jako taka największa trudność.

D: Ja się nie dziwię.

K: Pytanie, jakie są rozwiązania i gdzie tych rozwiązań szukać? No bo wiadomo, że samo się to nie zmieni, zawsze trzeba jakieś tam kroki podjąć, więc co Ty byś proponowała tym osobom?

D: W zasadzie do takiego tematu zbyt niskich zarobków, można podejść na kilka różnych sposobów, czy też od kilku różnych stron. Ja oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że sytuacja w przypadku każdej kobiety może być inna. Czasem mamy większe możliwości przeskoczenia do innej pracy, czasem mniejsze, bo na przykład mieszkamy w mniejszej miejscowości i tutaj mamy też mniejszą elastyczność, można powiedzieć. Ale, co do zasady. Pierwsza rzecz, którą trzeba rozważyć, jeśli mamy zbyt niskie zarobki, to są umiejętności negocjacyjne. Czyli ćwiczenie umiejętności negocjacyjnych. Ja z doświadczenia wiem, że to niestety wśród wielu osób, nie tylko kobiet, po prostu osób niezależnie od płci, leży. Nasze umiejętności negocjacyjne leżą na łopatkach, bo boimy się negocjować. W rezultacie nie negocjujemy, a jak nie negocjujemy, to nie uczymy się negocjować, więc nadal nie jesteśmy dobrzy czy też dobre w negocjowaniu. To błędne koło się toczy przez nasze życie. Pierwsza rzecz na którą bym bardzo zwróciła uwagę, to żeby uczyć się negocjowania. Bo to jest umiejętność, która przede wszystkim, przydaje się oczywiście w negocjowaniu pensji jeśli jesteśmy na przykład freelancerkami, pracujemy na B2B, czy mamy własne przedsiębiorstwo, to też ogólnie w negocjowaniu naszych stawek, bo jakby, no wiecie, świat się zmienia, rzeczy robią się coraz droższe, jest inflacja. Negocjowanie stawek, dbanie o swoje pieniądze, o swoje zarobki, to nie jest nic złego. To powinno być coś, co robimy regularnie. 

Sama w ogóle nagrałam jeden odcinek podcastu stricte o tym, jak negocjować, po którym zresztą wiele dziewczyn negocjowało i wynegocjowało sobie albo duże podwyżki, albo fajne kursy w ogóle sponsorowane przez pracodawcę, więc odsyłam do tego odcinka. Natomiast, nie mogę chyba podkreślić tego bardziej, jak ważne w ogóle to jest. Zwłaszcza, że negocjacje przydają się potem w wielu innych rzeczach. Pensja to jedno, ale też na przykład całkiem niedawno negocjowałam po raz kolejny cenę mieszkania. Zeszłam trochę niżej z tą ceną, przy tym rynku. Da się ćwiczyć negocjowanie i da się negocjować zawsze. A każdy 1000 zł czy 2000 zł to jest ten tysiak czy dwa więcej w naszej kieszeni. To jest pierwsza rzecz. 

Druga rzecz to przyjrzenie się, ale takie krytyczne, w takim pozytywnym tego słowa znaczeniu. Czyli takie, jak najbardziej obiektywne, swoim umiejętnościom. Bo czasem nam się wydaje, że my umiemy dużo. Czasem faktycznie my umiemy dużo, bo jesteśmy wykształcone. Zresztą przecież bardzo wiele kobiet kończy studia. Mamy szeroką wiedzę, rozległą i czujemy się trochę skrzywdzone przez rynek pracy, bo on nas nie docenia. Ale niestety, musimy wtedy się przypatrzeć, czy my faktycznie mamy taką wiedzę, która jest potrzebna. Bo to czasem nie jest takie proste do przełknięcia, że na przykład umiemy coś, co jest niepraktyczne. Sama o tym wiem, bo ja sama też byłam wychowywana w takim poczuciu, że trzeba iść na studia żeby mieć jakiś zawód. Akurat ja dobrze trafiłam z moimi inwestycjami i finansami, ale to też jest moja pasja. Wiem też, że część osób poszła na studia troszkę z rozpędu. Nie ma co teraz też nad tym płakać, właśnie nad tym rozlanym mlekiem, ale się zastanowić, które moje umiejętności mogę wykorzystać i w jakiej branży. Bo być może na przykład poszliśmy na studia, które są trudne. Na przykład na trudną filologię. A teraz nikt nie chce nas z tym językiem, z tymi umiejętnościami zatrudnić. Ale zastanówmy się, co my w takim razie umiemy? My umiemy bardzo szybko przyswajać dużą ilość informacji. My mamy świetnie wyćwiczoną pamięć. Pewnie potrafimy pracować pod presją czasu. To są umiejętności które się przydają bardzo często, w bardzo wielu branżach, w bardzo wielu zawodach. Spójrzmy nieco szerzej – komu one mogą się przydać? Kto może zyskać na tym, że my jesteśmy takie, jakie jesteśmy? Bo nawet jeżeli mamy niepraktyczne studia za sobą, to być może mamy, albo wyćwiczyłyśmy podczas tych studiów umiejętności, których inni nie mają. Bo inni na przykład szybciej pękną pod presją czasu. Albo nie trzymają deadlinów. Tutaj każda z nas powinna po prostu spojrzeć na własne umiejętności i nie patrzeć tylko tak bardzo sztampowo, że ja mam takie i takie wykształcenie, to jest to, co ja umiem. Często na przykład kobiety są świetne w organizowaniu pracy. Więc być może na przykład zarządzanie jakimś projektem właśnie jako Project Menagerka będzie lepsze, niż szukanie na siłę pracy w kierunku zawodu wyuczonego, który nawet nam się nie podoba. Jeżeli czujemy, że my faktycznie mamy trudność w znalezieniu umiejętności, które są przydatne szeroko na rynku, takie umiejętności są zresztą często nazywane umiejętnościami transferowymi, czyli takimi, które my możemy przenosić z branży do branży. No to zastanówmy się, jak w takim razie o te umiejętności dbać, nad czym pracować w najbliższym czasie? Współcześnie żyjemy w takich czasach, w których możemy się wielu rzeczy nauczyć. Co chwilę zresztą powstają i rozwijają się nowe branże. Gdybym jeszcze kilka lat temu pomyślała, że będę szukała i potrzebowała osoby, która robi mi grafiki na media społecznościowe, albo składa mi podcast, to nie sądziłabym, że to w ogóle się wydarzy. A teraz są osoby, które robią takie rzeczy zawodowo. Jest coraz więcej tych osób, więc zastanówmy się, kto nas będzie potrzebował. Być może jest cała rzesza na przykład niewielkich przedsiębiorców, którzy potrzebują jakiejś konkretnej usługi. Otwierajmy się na takie rzeczy, próbujmy swoich sił. Jeżeli i tak mało zarabiamy, to tym bardziej powinnyśmy nastawiać się na eksperymenty, na taką odwagę w poszukiwaniu własnej drogi. Jeżeli czujemy, że jej nie znalazłyśmy, no to trudno. Mamy całe życie na znajdowanie swojej drogi. Co kilka lat, tak naprawdę i tak musimy zmienić swoją karierę, bo świat się zmienia. Ja sama co kilka lat robię coś innego. Więc nie bójmy się tego.

Negocjowanie to jest jedna rzecz, umiejętności, czyli przejrzenie swoich umiejętności, zastanowienie się, które z nich się przydadzą i komu. Ale naprawdę po prostu patrzmy empatycznie od tej drugiej strony. To jest druga rzecz. No i trzecia rzecz, którą też myślę że warto rozważyć, to jest poszukiwanie dodatkowych źródeł przychodów. Bo nawet jeśli w tym momencie pracujemy w pracy, która daje nam mało zarobić, nie mamy na przykład przestrzeni do negocjowania, bo powiedzmy ta praca jest w widełkach płacowych. Albo na przykład mieszkamy w takiej miejscowości, że wiemy, że za bardzo tutaj nie pójdziemy w żadną inną stronę pod kątem szukania pracy etatowej, to zastanówmy się, czy nie znajdziemy w takim razie czasu na to, żeby rozwinąć jakieś dodatkowe źródło przychodu. Ja o tym też bardzo dużo u siebie mówię, dlatego, że uważam, że jest w tym coś takiego satysfakcjonującego, gdy mamy więcej niż jedno źródło przychodów, bo wtedy też czujemy się bezpieczniej. Jeżeli nawet jakieś jedno źródełko wyschnie, jest jakieś inne źródełko, z którego możemy czerpać.

K: A słuchaj, jeśli chodzi o małe miejscowości, to masz na myśli poszukanie na przykład dodatkowego źródła przychodu w internecie, tak zdalnie, czy też w obrębie tej miejscowości?

D: Ja myślę, że zdalnie najlepiej, dlatego, że to daje największe możliwości. Współcześnie w ogóle możemy tak dużo rzeczy robić online. Nasze biznesy zaczęły się przenosić do online’u. W zasadzie kontakty międzyludzkie się przenoszą do online’u. Po prostu mamy wtedy otworzenie się na cały świat, albo przynajmniej na całą Polskę. W sensie, nie jesteśmy wtedy tylko i wyłącznie w lokalnej społeczności, no i to już jest plus sam w sobie, bo to nam daje duże pole do manewru.

K: Właśnie, przy okazji zaznaczmy, że my też nagrywamy to kontaktując się online, bo u mnie dzisiaj jedno dziecko nie poszło do przedszkola, jedno w ogóle nie chodzi do przedszkola, więc ja tak po prostu, wpadłam tutaj przed komputer w ostatniej chwili, żeby nagrywać podcast.

D: Tak najlepiej, bo tak się też najłatwiej zgrać terminowo na rozmowę.

K: I czas dojazdu odpada, nie?

D: Otóż to.

K: Czyli warto się otworzyć, no nie? Na jakieś nowe rozwiązania. Przyjrzeć się sobie i rynkowi pracy i zaktualizować po prostu informacje. Dlatego, że on cały czas ewoluuje.

D: Tak. I nawet jeżeli właśnie, o tym też zresztą mówię u siebie, że jeżeli na przykład idziemy negocjować, to przygotujmy się. Nie idźmy negocjować na zasadzie “jest inflacja, więc ja chcę mieć wyższą pensję”, tylko idźmy z całym naręczem argumentów. Ja też zresztą dużo podpowiadam na temat tego, jak te argumenty znaleźć, bo pamiętajmy, że po drugiej stronie stoi pracodawca, dla którego my jesteśmy kosztem. Nawet jeżeli nas uwielbia najbardziej na świecie, i lubi, to jak my pracujemy, to i tak my jesteśmy dla niego kosztem. Zastanówmy się jak sprawić, żeby on z chęcią jeszcze wydał na nas więcej. Czyli po prostu, standardowo, postawmy się w roli drugiej osoby. 

K: Jeżeli chcecie poszerzyć ten temat, to posłuchajcie sobie odcinka podcastu Doroty na temat negocjowania. Teraz kolejna trudność związana z budowaniem wolności finansowej, to kredyt o zbyt dużych ratach. Ktoś napisał, że kredyt, który zjada ¾ pensji wręcz.

D: To jest teraz problem po podwyżkach stóp procentowych, na pewno. Moim zdaniem jest teraz no nieco lepiej, bo te stopy zostały obniżone. Prawdopodobnie, jeżeli mamy kredyt na zmienną stopę procentową, to w kolejnych miesiącach na pewno odczujemy pewną ulgę. Niestety jednocześnie akurat te obniżki stóp procentowych sprawią, że pewnie wysokie ceny będą się utrzymywać dłużej. Ceny wszystkiego. No ale, co do zasady, prawdopodobnie kredytobiorcy przede wszystkim tę ulgę poczują. Tutaj tak naprawdę mamy bardzo podobną radę dotyczącą kredytu, jak rada dotycząca zbyt niskich zarobków. Bo w sumie zbyt wysoka rata kredytu, versus nasze zarobki, to jest cały czas ten sam problem. Czyli znów, po pierwsze zacznijmy od zarobków, zobaczmy gdzie dodatkowo możemy zadziałać. Negocjowanie pensji, dodatkowe źródło przychodu, zmiana pracy. Jeżeli na przykład przeanalizujemy sytuację na rynku i zobaczymy, że ta nasza praca powinna płacić więcej, to idziemy z tą informacją, z tą statystyką, do naszego szefa, czy też do działu HR, albo po prostu składamy CV też w inne miejsca. Druga rzecz to zobaczenie, co w ogóle możemy zrobić z tym kredytem. Bo pamiętajmy, że jeżeli jesteśmy w podbramkowej sytuacji, to w banku, jakkolwiek to by nie brzmiało czasem absurdalnie, siedzą też ludzie. Bankowi jako instytucji, która musi na nas zarobić, na tych odsetkach, zależy, żebyśmy my jednak spłaciły ten kredyt. Więc jeżeli istnieje jakieś zagrożenie, że nas ten kredyt za bardzo dławi, że możemy mieć trudności z jego spłatą, to zawsze można iść do banku i spróbować ten kredyt jakoś zrestrukturyzować. Bo pamiętajmy, że wakacje kredytowe, czy przerwa w płaceniu odsetek, cze też ogólnie w płaceniu całej raty, to nie jest wymysł tylko i wyłącznie ostatnich lat. Takie rzeczy się zdarzały, można było o nie wnioskować. Więc pamiętajmy, że czasem w takiej trudnej sytuacji bank podchodzi do nas jako do klientów, którym chce mimo wszystko ułatwić spłacenie tego kredytu. To nie jest tak, że bank nam daje prezent, tylko próbuje znaleźć sytuację win-win. Czyli taką sytuację, w której my jesteśmy w stanie bez problemu spłacać kredyt, ale bank też ma świadomość, że po prostu w pewnym momencie my nie przestaniemy płacić. Więc nam jest lżej, i bankowi jest lżej. Patrzmy na ile w ogóle możemy negocjować. Może się też okazać, i tutaj myślę, że warto by było też poszukać jakiegoś zdolnego doradcy, albo zdolnej doradczyni kredytowej, żeby w ogóle zobaczyć na ile się na przykład da przenieść kredyt na lepszych warunkach. Jeżeli to jest możliwe. Bo czasem taka sama operacja kosztuje trochę, ale może się okazać, że na przykład oszczędzimy więcej w kontekście na przykład całego czasu trwania kredytu. Więc są opcje, i zawsze właśnie w takich przypadkach gdy mamy zbyt duże koszty życia, zwłaszcza zbyt duże właśnie raty na przykład kredytu hipotecznego w stosunku do naszych zarobków, to warto się zastanowić jak uderzyć w oba miejsca. Czyli po pierwsze w nasze zarobki. Naprawdę tutaj po prostu starać się negocjować twardo. Spojrzeć również na tę ratę i pamiętać, że wszystko jest negocjowalne, że na pewno zawsze można się do banku wybrać i powiedzieć, że jest ciężko i co możemy z tym zrobić.

K: Teraz kolejne zagadnienie dotyczące budowania wolności finansowej, takie myślę, że dotyczące w sporym stopniu samooceny. Czyli brak odwagi i wiary w swoje możliwości, i brak wiary, że zasługuję na finansową wolność. Może to jest temat na terapię, czy taką pracę bardziej przekonaniowo-emocjonalną, natomiast jak Ty to widzisz, z punktu widzenia osoby zajmującej się pieniędzmi zawodowo?

D: Jest tutaj duża potrzeba przede wszystkim popracowania nad pewnością siebie, poczuciem własnej wartości. Bo takie przekonanie o tym, że na coś musimy zasłużyć, no jednak często wynika z faktu, że pewnie na naszej drodze, być może gdzieś w dzieciństwie, być może gdzieś po drodze w tych naszych relacjach, pojawiły się takie sytuacje, że my nabrałyśmy gdzieś takiego przekonania. Albo musimy zasłużyć na czyjąś miłość, zainteresowanie, albo na przyjemne życie. Albo na przykład byłyśmy wychowywane w takim środowisku, w którym w zasadzie wypowiadano się w kontekście takich popularnych stereotypów: że tylko ciężką pracą się ludzie bogacą, albo że pierwszy milion trzeba ukraść, że tak naprawdę nikt bogaty nie jest uczciwy itd. Więc ja bym przede wszystkim uważała na takie negatywne konotacje pieniędzy, dlatego, że one są dość popularne, i one sprawiają, że my podświadomie czasem sabotujemy swoje zarabianie pieniędzy, bo mamy takie przeświadczenie, że my robimy coś złego. Więc tutaj chcę to podkreślić bardzo, bardzo mocno, że w zarabianiu pieniędzy nie ma nic złego, że im więcej mamy pieniędzy, tym możemy też więcej robić dobrych rzeczy, że my tak naprawdę za pomocą pieniędzy możemy mieć większy wpływ, że nie ma nic szlachetnego w byciu biednym, jakby samemu w sobie, nie ma nic szlachetnego w takiej, no nie wiem, może skromność to akurat złe słowo. Ale w takiej ucieczce od tej materialnej strony życia. Dlatego, że pieniądze summa summarum, przekładają się na nasze konkretne możliwości. Jeżeli nie chcemy, to nie musimy kupować za nie drogich ciuchów, nie musimy mieć Rolls Royce’a. Możemy ogólnie, jeżeli będziemy zarabiać te 100 tysięcy miesięcznie, 90 tysięcy przeznaczać na działalność charytatywną. Kto bogatemu zabroni, co nie? Więc pamiętajmy, że mając pieniądze mamy wpływ, każda z nas jest warta pieniędzy, tylko oczywiście wiadomo, trzeba mieć plan. Bo to się też samo nie zrobi. Sama po sobie widzę, że zazwyczaj nic się samo nie zrobi. Przede wszystkim to nie jest tak, że samymi afirmacjami jesteśmy w stanie zrobić cokolwiek. No trzeba po prostu wypracować sobie jakąś strategię, jak ja chcę do tych pieniędzy dotrzeć. Co ja zrobię w tym kierunku. Czy założę dodatkowe źródło przychodu, jakiś własny biznes? Czy będę się rozwijać w jakiejś ścieżce kariery? Cokolwiek to jest, to musi być coś, co ma ręce i nogi, i co faktycznie może nas do tych pieniędzy doprowadzić. Jeszcze bym jedną rzecz dodała. Przy okazji zobaczmy, czy czasem nie mamy w swoim otoczeniu ludzi, którzy po prostu są dla nas toksyczni. Którzy utwierdzają nas w przekonaniu, że musimy zasłużyć na szczęście i na przyjemne życie, bo naprawdę łatwo jest wrócić do przekonań, które miałyśmy wcześniej. Zadbajmy o swoje otoczenie, żeby ono też nas wspierało na tej drodze.

K: A propo właśnie tych ludzi z otoczenia, to jedną z trudności wymienionych przez kobiety, które do mnie pisały, był partner, który utrudnia budowanie niezależności finansowej.

D: Ja sobie zdaję sprawę, że to jest niestety bardzo poważny temat. To jest temat, który bardzo ciężko przepracować bez tej drugiej osoby. Mamy ograniczone możliwości wpływania na naszych partnerów. Zresztą ja jestem dużą przeciwniczką patrzenia na naszych partnerów, jako takiej plasteliny, z której my musimy coś ulepić. Bo ta odpowiedzialność nie jest tylko po naszej stronie. Zdaję sobie sprawę z tego, że dużo zależy od konkretnego związku. Też pewnie w różnych czasach w ogóle inaczej się patrzyło w ogóle na związki małżeńskie. Ale moim zdaniem to jest czerwona lampka. Jeżeli nasz partner nas powstrzymuje od rozwoju. No bo co to oznacza? Czy to oznacza, że on po prostu obawia się na przykład tego, że nie będzie dominował w związku? To są takie bardzo już niebezpieczne rejony, w których my się ocieramy już o przemoc ekonomiczną. Dlatego, że na przykład nie tylko zabieranie pieniędzy swojej zarabiającej żonie to jest przemoc ekonomiczna. Także właśnie powstrzymywanie przed robieniem kariery – to jest też przemoc ekonomiczna. My musimy to sobie jasno powiedzieć. Na przykład właśnie takie sabotowanie czysto słowne. Dołowanie, że Ty sobie nie poradzisz. To też jest przemoc. Możemy to jakby ubierać jakkolwiek my chcemy, że on ma teraz trudniejszy dzień, albo trudniejszy okres w życiu, ale prawda jest taka, że żadna osoba, która jest dojrzała, której zależy na naszym dobrze, żadnemu partnerowi, któremu zależy na tym, żeby nam we dwójkę było lepiej, no to właśnie nie zależy na tym, żeby nas dołować. Bo każdy związek jest tworzony wspólnie. Oczywiście te proporcje związane z zarabianiem vs na przykład praca w domu, to rozkładają się różnie. Niezależnie od tego, kto zarabia więcej na danym etapie, my musimy pamiętać, że my mamy też prawo do rozwoju, mamy też prawo do niezależności finansowej. Bo niezależność finansowa jest bardzo ważna w kontekście decydowania o sobie.

K: Nie wiem też, jakie jest Twoje doświadczenie, ale wydaje mi się, że większość mężczyzn akceptuje to, nawet jest to dla nich łatwiejsze tak naprawdę, jeżeli jest partnerstwo w budowaniu finansów, prawda? Jeżeli nie są jedyną osobą obciążoną odpowiedzialnością za to.

D: Myślę, że tak. Ja bym powiedziała, że to się zmienia na korzyść kobiet. Bo faktycznie jest dużo lżej w związku, jeżeli dwie osoby zarabiają. Ale też pamiętajmy o tej proporcji, która jest związana z pracami w domu. Celowo nie używam słowa “siedzenie w domu” dlatego, że to jest żadne siedzenie, myślę, że Ty o tym wiesz bardzo dobrze. Ale ogólnie jeżeli my faktycznie dążymy do partnerstwa, do tej równości, pamiętajmy, że ona musi nie tylko obowiązywać w naszej sferze kariery, ale też w sferze tego, co robimy w domu. Czyli proporcje takich obowiązków domowych. Pamiętajmy, że jeżeli lepiej zarabiamy, to naprawdę nie musimy, żadne z nas nie musi sprzątać. Ktoś może sprzątać za nas, jeżeli mamy pieniądze na to, żeby to zlecić. Ale pamiętajmy, że w ogóle ta równość, przynajmniej ja tak to obserwuję, że równość w domu, równość ogólnie, takie czyste partnerstwo, nie wynika tylko z wysokości zarobków, ale przede wszystkim wynika z tej proporcji podziału pracy, podziału obowiązków domowych. Tutaj niestety wciąż jest ten problem, że mężczyźni nie mają problemu z tym, że kobiety zarabiają. Ale mają duży problem z tym, żeby kobiety jednocześnie nie robiły tego wszystkiego, co robiły dotychczas w domu. A same wiemy, że nic się samo nie zrobi. Tak jak w każdej innej sferze naszego życia. Samo się nie posprząta, samo się nie wypierze, same się podłogi nie umyją. Musimy pamiętać o tej drugiej stronie medalu, o rozmowach, takich szczerych na temat tego, jak my się widzimy w domu, jaki podział sobie ustalamy. 

K: W ogóle myślę, że ogólnie warto pogadać o partnerstwie, no nie? Na czym by to miało polegać, partnerstwo w ogóle. O co mi chodzi w tym partnerstwie? Jak ja to widzę? Przede wszystkim jak ja to widzę sama? Potem skonfrontować, jak to widzi właśnie partner.

D: Otóż to. W ogóle uważam, że szczere rozmowy to jest klucz do sukcesu, bo wszystko co jest niewypowiedziane to wraca do nas potem ze wzmożoną siłą w zupełnie nieoczywistym czasem momencie.

K: Dokładnie! No dobra. Kolejna trudność związana z budowaniem wolności finansowej to to, że odmawianie sobie jest zbyt trudne.

D: Czyli, że po prostu kusi nas, żeby wydawać kasę zbyt często.

K: Tak, tak. Wiesz co, jeszcze dodam, że to tak w ramach żartu ktoś napisał, że ‘trudnością jest Zalando i Modivo w budowaniu niezależności finansowej’, to połączenie po prostu tych tematów. Można jeszcze powiedzieć też, że podróże, bo taka odpowiedź też padła.

D: Tak. Znaczy się jako podróżniczka jestem w stanie to zrozumieć.

K: Choć podróże to nie przedmioty, no nie?

D: Tak. Podróże to są przeżycia, no ale mogą drenować nasz budżet, jakby nie było. Ale mam na to pewien sposób, z którego sama korzystam. Pierwszy sposób to rezygnacja z typowo zakupowych newsletterów i obserwowania typowo zakupowych na kont w mediach społecznościowych. Bo czasem jest tak, że nas po prostu kusi dlatego, że to jest przed oczami. To jest trochę tak, jak z kupieniem takiego kawałka bezy, nie wiem, jakiegoś dobrego tortu. Jak go nie kupimy w cukierni, to potem jak siedzimy w domu i zrobimy sobie kawę, to go nie zjemy. Ale jak już on tam jest i na nas patrzy, po prostu my chcemy go zjeść. Trochę tak samo jest właśnie z tymi wszystkimi typowo zakupowymi portalami. Pamiętajmy, że tam siedzą ludzie, których zadaniem jest to, żebyśmy my jak najwięcej kupiły, czy też kupili. Są ludzie od tego, którzy mają nas skłonić do kupienia. To jest ich praca. Za to dostają pieniądze. Bardzo trudno oprzeć się profesjonalistom, którzy wiedzą co robią. Spróbujmy po prostu to ukrócić gdzieś w zalążku. Jeżeli na przykład mamy taki nawyk, że po prostu codziennie do kawy lubimy sobie przeglądać to Zalando, czy, ja nie chcę tutaj jechać po żadnym portalu, zwłaszcza, że ja też z portali zakupowych korzystam, bo zakupy robię też w internecie raz na jakiś czas przecież. Ale jeżeli nas kusi, bo mamy taki nawyk, że na przykład do kawki przeglądamy sobie te sklepy, to zastanówmy się co innego my możemy do tej kawki sobie przeglądać? Może poszukajmy jakiegoś ciekawego bloga? Jeżeli lubimy te ciuchy, to może jakiś modowy blog? Albo jakiś zestaw takich blogów modowych, w których bardziej na przykład będzie o tym jak zrobić szafę kapsułową? Jak sobie zestawiać te wszystkie ubrania, żeby nie musieć kupować nowych? Przecież teraz temat tego całego slow fashion jest bardzo na topie. Starajmy się przede wszystkim patrzeć na to, w jaki sposób możemy uniknąć tej pokusy. Bo ona jest pierwsza. Druga rzecz. Nie chcę też mówić o pieniądzach w kontekście odmawiania sobie wszystkiego. Bo to nie zawsze jest tak, że musimy odmawiać sobie fajnych rzeczy, żeby być rozsądną. Ja bardzo lubię wydawać pieniądze na rzeczy, które są dla mnie ważne, które są dla mnie przyjemne. Uważam, że ogólnie pieniądze są od tego, żeby je wydawać, ale żeby nie robić tego bezmyślnie to możemy też zrobić sobie takie ćwiczenie, że wypisać sobie na przykład 3 kategorie, które są typowymi przyjemnościami, które po prostu służą tylko i wyłącznie naszej radości, nie są w żaden sposób rozsądne, ale na które możemy wydawać pieniądze bez wyrzutów sumienia. Bo problem bardzo często z wydawaniem pieniędzy jest taki, że wydajemy i na bibeloty w domu, i na jakieś ubrania, i potem na jakiś gadżet, bo akurat go zobaczymy, bo reklama nam wyskoczy, potem jeszcze idziemy na jakiegoś drineczka. Nagle ta kasa się drenuje, nie wiadomo gdzie. Zróbmy sobie coś takiego że ok, moimi trzema kategoriami jest na przykład: kawa na wynos w drodze do pracy. Uwielbiam kawkę, rano nastraja mnie dobrze, daje mi więcej energii. Chcę mieć tę dobrą kawę na wynos, wiem, że ona jest droższa niż jakbym zrobiła w domu, ale to jest ta jedna moja kategoria, której sobie odmawiać nie będę. Już mam jakąś przyjemność na początek dnia. Druga rzecz na przykład to mogą być podróże. Czyli powiedzmy sobie, ok, raz na kwartał pozwalam sobie na weekend w jakiejś europejskiej stolicy. Po prostu kocham podróże, umiem organizować podróże, zrobię sobie taki plan, żeby on się mieścił w moim budżecie, ale żebym nie miała żadnych wyrzutów sumienia. Wtedy po prostu mamy taką świadomość, że to jest coś, co nam sprawia przyjemność, co jednocześnie utrzymuje nasz budżet w ryzach, bo to jest po prostu druga kategoria, na którą możemy sobie pozwolić. Trzecia kategoria to może być cokolwiek. No to może być na przykład jakiś nie wiem, jakieś lekcje gry na gitarze, które nie są praktyczne, nie pomagają nam w żadnej karierze ani nic, ale są czymś, co my lubimy robić. To są trzy czyste przyjemności, które mają za zadanie tylko i wyłącznie sprawić nam radość, ale my wtedy wydając pieniądze na nie, możemy mieć już mniejszą pokusę, żeby wydawać pieniądze na rzeczy, które są inne. Które nie należą do tych kategorii. Myślę, że warto to sobie ćwiczyć. W ogóle to ja tych ćwiczeń mam dużo, ja o nich też dużo piszę u siebie, bo można sobie zadawać część pytań przed wydaniem pieniędzy. Na przykład obliczyć sobie na bazie tego, ile my zarabiamy, wyliczyć sobie jaka jest nasza pensja godzinowa, czyli ile my zarabiamy konkretnie na godzinę. Nawet na etacie pracując, zwłaszcza na etacie, my jesteśmy w stanie to sobie podzielić przez liczbę godzin, którą spędzamy w pracy, i wyjdzie nam nasza stawka godzinowa. I jeżeli my zobaczymy coś na tym modowym portalu co kosztuje na przykład 500 zł i my sobie policzymy, że to są 3 godziny naszej pracy, albo 5 godzin naszej pracy, albo cały dzień naszej pracy w firmie, to możemy się zastanowić, ok, czy to jest warte całego dnia mojej pracy w firmie? Albo czy to jest warte dwóch dni mojej pracy w firmie? No i nagle się okazuje, że jak mam wybór mieć tę sukienkę, albo pracować przez 2 dni, to nagle ta sukienka staje się bardzo nierozsądnym wyborem, nawet już nie chcemy jej kupić. Wiem, że ten sposób działa na wiele osób.

K: Kolejna trudność, w dużym stopniu moim zdaniem jest powiązana z tym, o czym teraz rozmawiałyśmy, o czym teraz opowiadałaś, to brak dyscypliny w oszczędzaniu. Ale podejrzewam, że jeszcze masz jakieś inne sposoby, które byś tutaj dorzuciła, żeby tę dyscyplinę sobie uporządkować.

D: Tak, mam pewne sposoby. Moim zdaniem, przede wszystkim, warto sobie pewne rzeczy zautomatyzować. Bardzo często polegamy na swojej silnej woli, a nawet najbardziej zdyscyplinowana osoba ma gorsze dni. Ma na przykład czasem rzeczy na głowie, które są trudne do ogarnięcia. Albo jest po prostu zabiegana i bardzo łatwo jest nam zapomnieć o tej dyscyplinie, albo nie mieć już na nią zwyczajnie, po ludzku, siły. Więc też polecam, żeby sobie automatyzować oszczędności. Czyli na przykład, powiedzmy w dniu, albo dzień, dwa dni po dniu, w którym zazwyczaj otrzymujemy pensję, ustawić sobie automatyczne przelewy na nasze konto oszczędnościowe, automatyczne przelewy na inwestycje, nawet na takie proste inwestycje typu 50-100 złotych miesięcznie. Ja też podpowiadam u siebie właśnie te kilka sposobów na to, jak nawet tę stówę inwestować miesięcznie. Możemy sobie zrobić takie automatyczne inwestowanie, możemy sobie zrobić automatyczne oszczędzanie w postaci właśnie czy to kont oszczędnościowych, czy obligacji detalicznych. To wszystko jesteśmy w stanie ustawić tak, żeby to szło z automatu. Wtedy, gdy nam na początku miesiąca zejdzie taka stówka czy dwie stówki, tak o, poprostu, jakby zejdzie nam z oczu, to my wtedy zapominamy, że oszczędzamy. Zapominamy, że inwestujemy. Bo to się dzieje samo. To jest bardzo praktyczne, bo wiele osób robi ten błąd i nie boję się nazwać tego błędem, że zostawiamy sobie oszczędzanie na sam koniec miesiąca. Czyli najpierw wydajemy pieniądze na to, co musimy, czy na to co chcemy, w ciągu miesiąca, to, co nam zostaje, to oszczędzamy. To jest błąd, w sensie w finansowym świecie robi się dokładnie na odwrót. Czyli najpierw oszczędzamy i inwestujemy. Jeżeli mamy niewielkie przychody, to niech to będą symboliczne kwoty. To nawet oszczędźmy te 20 zł, zainwestujmy te 50 zł, no naprawdę to może być symboliczna kwota, typu jedno wyjście do osiedlowego sklepiku, bo to tyle tak naprawdę w tym momencie jest. Ale przez to, że to się wtedy robi automatycznie, to my nie musimy o tym myśleć. Bardzo często jest tak, że jeżeli na przykład mamy w miesiącu do zagospodarowania, do wydania na życie 5000 zł, to jak mam 4900 zł to prawdopodobnie nie zrobi nam to różnicy w kontekście tego, jak będziemy tymi pieniędzmi dysponować. A nagle w ciągu roku zrobi się nam całkiem spora sumka, która umknęła naszej uwadze. Czyli mamy oszczędności, które dla nas pracują, a o których my nie musieliśmy myśleć. To jest bardzo duży komfort i ja to bardzo polecam, bo to robi różnicę. Musimy pamiętać, że nas czeka najprawdopodobniej przyszłość z mizernymi emeryturami, niemal żadnymi, musimy o tę przyszłość zadbać. Cokolwiek my oszczędzimy, tak naprawdę odkładamy to dla przyszłej siebie, a nie robimy tego po prostu odmawiając czegoś, tylko dając sobie coś, tylko że sobie z przyszłości.

K: Czyli tak naprawdę, chodzi o ogólnie rzecz biorąc, przesunięcie na liście priorytetów ważności tego odkładania gdzieś tam z dołu listy na górę, powiedzmy.

D: Tak. To znaczy, przede wszystkim chodzi mi o taką, myślę, że to jest najważniejsze, o taką zmianę myślenia z takiego, że gdy ja teraz oszczędzam, to sobie czegoś odmawiam, na myślenie typu: gdy ja oszczędzam, to daję coś przyszłej sobie. Czyli ja sobie daję po prostu tę emeryturę pod palemkami. Bo my mając 20-30 lat nie myślimy o sobie jako o emerytkach. Ale statystycznie będziemy kiedyś stare. Będziemy wtedy też potrzebowały pieniędzy. Być może nawet będziemy potrzebowały i chciały mieć więcej pieniędzy, bo nie chcemy biedować na przykład w późniejszych latach swojego życia. Pamiętajmy o tym, że faktycznie ta przyszłość najprawdopodobniej nadejdzie, że przyszła ja, czy też przyszły ja, też ma prawo do przyjemności. Też ma prawo do bezpieczeństwa, do spokoju, do poczucia niezależności, do życia bez zmartwień. Bo przecież bardzo często późniejsze lata życia też są od tego, żeby w końcu odpocząć. Pamiętajmy, że to oszczędzanie to nie jest odbieranie sobie czegoś. To jest dawanie sobie czegoś w momencie, w którym będziemy tego potrzebować. Pewnie bardziej, niż teraz.

K: Kolejny problem, myślę że odpowiedzią na niego w dużym stopniu jest właśnie Girls Money Club, a mianowicie problemem tym jest, że nie znam wielu kobiet, które mają finansową wolność. Czyli brak wzorca i inspiracji.

D: No to faktycznie. To zapraszam. Bo my w ogóle bardzo dużo z dziewczynami rozmawiamy o wolności finansowej, ja też to widzę, że często następuje taka zmiana myślenia. Mnie na przykład zawsze bolało, że w ogóle w Polsce jeszcze mało się o wolności finansowej mówi. Bardzo często jest forsowany taki sposób na życie, który jest standardowy. Czyli uczymy się, potem idziemy na studia. Chociaż już teraz trochę to jest poddawane w wątpliwość. Potem zaczynamy pracować. Pracujemy, pracujemy. Pniemy się po szczeblach kariery i potem idziemy na emeryturę i w końcu odpoczywamy. No i jak ja sobie myślę o takim życiu, to moim zdaniem to życie wcale nie jest takie fajne. Jeśli miałabym wybierać to bym wolała jednak coś innego. Na przykład odpocząć sobie trochę wcześniej. Albo dawać sobie więcej tego pola do odpoczynku. Właśnie wolność finansowa to jest trochę takie odwrócenie tych proporcji. Czyli jakby takie działania, które mają za zadanie w jak największym stopniu, oczywiście nie od razu, bo to też nie jest taki szybki proces, ale to są takie działania, które mają za zadanie budować nasze bogactwo, i potem wykorzystać pieniądze do tego, żeby uwalniać nasz czas. To jest taka koncepcja, która jest bardzo bliska mojemu sercu dlatego, że uważam, że największą zaletą posiadania pieniędzy jest to, żeby móc jak najlepiej korzystać z własnego życia. Cieszyć się tym życiem. Mieć właśnie ten spokój, bezpieczeństwo. Móc zadbać o siebie, o naszych najbliższych, o osoby, które tego potrzebują. To jest kwintesencja właśnie tej jasnej strony bogactwa. Myślę, że mało osób ma świadomość tego, że to jest naprawdę przystępne, bo to sobie można policzyć. Dużo o tym piszę, bo to jest coś, co ja po prostu uwielbiam, że jest w ogóle takich kilka etapów na tej drodze do finansowej wolności. Ja akurat wyodrębniłam takich 6 etapów, my normalnie możemy się piąć jak po drabinie, przeskakiwać sobie z jednego etapu na drugi. Zachęcam do tego żeby się poruszać w nieco innym towarzystwie. Żeby sobie to towarzystwo znaleźć pamiętając też o tym, że żyjąc w tym internetowym świecie, oczywiście jest wiele wad tego rozwiązania, ale są takie zalety, że my możemy tam spotkać osoby, które mają bliskie wartości do naszych.

K: Mimo, że są fizycznie odległe, prawda, te osoby.

D: Mimo, że fizycznie mogą być i pół świata dalej. Ja bardzo często widzę, że w Girls Money Club, nawet w grupie na Facebooku, dziewczyny się zgadują. Dziewczyny, które są na przykład bardzo podobne, które są na podobnych etapach w życiu, czy to pod kątem rodziny, pod kątem pracy zawodowej. Czasem są w podobnych branżach i chcą iść gdzieś dalej. Więc korzystajmy z tego. Ja bardzo gorąco do Girls Money Club zapraszam, bo na pewno tam znajdzie się osoba, która ma podobne problemy, wyzwania, co Ty, Słuchaczko. Są ogólnie na tym świecie osoby, które mają podobne rozterki. Nie musimy w tym kroczyć same, bo też kroczenie ogólnie samotnie tą drogą jest po prostu trudniejsze. Więc po co to robić.

K: A są mężczyźni w Girls Money Club?

D: W grupie na Facebooku nie, natomiast są ogólnie w społeczności. W grupie na Facebooku nie, głównie dlatego, że to jest grupa o pieniądzach. Ja należę do kilku grup o pieniądzach, także tych, które są obupłciowe, i niestety problem jest taki, że wszelkiego typu grupy o pieniądzach, o inwestowaniu, bardzo szybko są zdominowane przez mężczyzn. Więc chciałam uniknąć sytuacji, w której ta grupa staje się po prostu każdą inną grupą. Dlatego ona utrzymuje się jednopłciowa. To jest grupa po prostu kobieca, bo ja właśnie mam świadomość tego, że kobiety nieco inaczej ze sobą rozmawiają. Natomiast mamy coraz więcej spotkań, konferencji, różnego typu właśnie webinarów na których też możemy wymienić poglądy. Jest tam już trochę mężczyzn, jak najbardziej. No ale wiadomo, większość społeczności to są kobiety, zdecydowanie.

K: Kolejnym problemem utrudniającym budowanie wolności finansowej jest opieka nad dziećmi – jestem samotną matką. To już jest rzeczywiście taka trudna sytuacja i finansowo, i czasowo, ale być może jest coś, co Ty byś podpowiedziała takim osobom?

D: Muszę powiedzieć po cichu, że sama staram się to wyzwanie rozwiązać, bo zdaję sobie sprawę z tego, że w wielu przypadkach to jest taka trudniejsza sytuacja, gdy my nie mamy pieniędzy, ale też nie mamy czasu. Moim zdaniem pierwsza rzecz, którą warto by było przemyśleć to to, czy w jakikolwiek sposób możemy ułatwić sobie życie korzystając z pracy, którą już mamy. Część na przykład pracodawców ma jakieś świadczenia dla swoich pracowników, takie bardziej społeczne. Zwłaszcza mają to duże firmy, duże korporacje, można się dopytać. Część pracodawców będzie skłonna do tego też, by wysłuchać naszych prób negocjacji. Obserwuję też u takich samodzielnych mam, które ze mną rozmawiają, że też często jest tak, że na przykład rozstanie czy taki trudny rozwód, bardzo podkopuje ich poczucie własnej wartości. Wtedy dużo trudniej jest w ogóle negocjować swoją pensję. Bo my nie czujemy tej takiej siły wewnętrznej, że możemy. To nie ułatwia nam sytuacji, ale też warto do tego podejść pod kątem ilości zarabianych pieniędzy. Być może takim rozwiązaniem, oczywiście w zależności od tego, jakie są nasze zarobki, jest taka próba uwolnienia naszego czasu. Bo często jest tak, że gdy jesteśmy samotnymi mamami, to nie chcemy na przykład wydawać pieniędzy na opiekę nad dzieckiem, dlatego, że nam tych pieniędzy jest szkoda. Ale jeżeli ta godzina czy dwie sprawi, że na przykład my szybciej odbijemy się od takiego marazmu w naszej karierze, że na przykład faktycznie sobie pozwolimy na jakiś rozwój, że my się szybciej nauczymy czegoś, dotrzemy do jakiegoś poziomu wyższych zarobków, to być może też warto właśnie wydać, czy też po prostu inaczej rozdysponować ten swój budżet, żeby znaleźć czas dla siebie.

K: To trochę jako inwestycję potraktować, prawda?

D: Tak. Mi jest bardzo ciężko dawać takie definitywne rady wiedząc, że ja nie jestem w takiej samej sytuacji. Więc nie jestem w stanie tak mocno poczuć tych wyzwań. Natomiast z tego, co najczęściej mi właśnie mówią samotne, czy też samodzielne mamy, jak ja to wolę nazywać, to wiem, że najczęściej im właśnie brakuje czasu i przestrzeni dla siebie. Często to nie jest kwestia pieniędzy, tylko to jest właśnie kwestia takiego braku przestrzeni na pomyślenie o tym, co ja chcę dalej ze sobą zrobić. A musimy pamiętać, że bardzo często nasza siła potem jest właśnie jakoś przekazywana tym dzieciom. Im więcej mamy energii i mamy możliwości, mamy opcji w życiu, tym większe opcje mają nasze pociechy.

K: Ja tutaj tak ze swojej strony mogę powiedzieć, że to jest istotne przemyśleć sobie, jaka ilość czasu dziennie właśnie, tak jak Ty mówiłaś, by zrobiła różnicę. Bo czasami 2 godziny dziennie to jest kupa czasu, gdzie my tak normalnie nie mamy go wcale na robienie tego, co same potrzebujemy. Nawet ta godzina czy dwie mogą dużo zdziałać i naprawdę dużo umożliwić.

D: Oczywiście. Pamiętajmy też o tym, że jeżeli na przykład czujemy właśnie, że nie możemy naszych pociech z kimś zostawić, to zorientujmy się co i na ile możemy w ogóle robić z domu, jako dodatkowe źródło przychodu. Bo być może na początku to źródło przychodu nie będzie szałowe, być może nie będzie ono duże, ale będzie to zawsze coś. Tutaj też dużo zależy od wieku dzieci. Tego jaki mamy zawód. Kiedy my możemy jakąś pracę wykonać. Ale ja wiem, że wiele mam to właśnie w momencie, kiedy jest w domu z dziećmi, robi coś nowego, coś innego, często z konieczności. Ale ta konieczność też potem często im wychodzi na dobre.

K: Kolejne zagadnienie to czas. Czas jest trudnością w budowaniu wolności finansowej. Ale myślę, że tu chodziło o niecierpliwość po prostu. Jakaś niecierpliwa osoba to napisała. 

D: Bardzo często jest tak, na tym bardzo wielu oszustów żeruje, że chce nam obiecać, że bardzo szybko będziemy bogaci albo bogate. Myślę, że jako dorosłe osoby powinniśmy już przestać wierzyć w bajki. Oczywiście to nie jest tak, że nie da się bardzo szybko dojść do bogactwa. Tylko, że koszt takiego dojścia do bogactwa jest duży. To jest koszt dużo większy, niż większość z nas jest w stanie podjąć. To jest koszt związany z ogromnym ryzykiem dla naszego kapitału. Zawsze pamiętajmy, że na świecie jest mnóstwo różnych możliwości, ale one się wiążą z różnym ryzykiem, które my musimy podjąć, albo z różną ilością pracy, którą my musimy wykonać. Ja akurat uważam, że współcześnie jest coraz więcej sposobów na to, żeby szybko dotrzeć do satysfakcjonujących pieniędzy. Zresztą ja sama nagrałam w ogóle webinar, który się nazywa 100 000 zł w rok. Więc to już jest pewna obietnica, a i tak uważam, że to 100 000 zł w rok to da się nawet ogarnąć bardziej, i zrobić więcej, jeżeli tylko chcemy. W sensie, to jest możliwe współcześnie w Polsce dla przeciętnej osoby. Ale wydaje mi się, że największym problemem nawet nie jest to, że czas musi upłynąć, tylko że nam brakuje kierunku. My widzimy, do jakiego celu chcemy dotrzeć, ale nie robimy sobie tej drogi, która jest wcześniej. Bo niezależnie od tego, jak mocno my będziemy chciały, czy też chcieli, do tego celu dotrzeć, to musimy mieć i tak te kroki, które nas do tego celu doprowadzą. Bez zrobienia sobie planu, bez ustalenia strategii, my i tak nic nie zrobimy. Po prostu, samo się nie zrobi. 

Mogę po sobie powiedzieć, że ja osobiście jestem osobą niecierpliwą. Nigdy nie miałam w sobie cierpliwości, co zresztą też czasem mnie kosztowało. Ale wiem też, że jeżeli chcę pokonać moją niecierpliwość, to ja to mogę zrobić nie patrząc tylko i wyłącznie na cel, który jest odległy. Który jest daleko ode mnie, odsunięty w czasie na ten moment, tylko patrząc na cel, który jest bardzo blisko. Czyli na przykład ja chcę zarobić powiedzmy dodatkowe 120 000 zł w tym roku, to tak naprawdę nie muszę patrzeć na to, co się wydarzy za rok. Ja się muszę zastanowić, jak ja zarobię pierwszych kilka tysięcy w ciągu pierwszego miesiąca, żeby potem zarobić jeszcze więcej, proporcjonalnie jeszcze więcej. Być może na przykład w piątym miesiącu mojej działalności zarobię już 50 tysięcy. Ale ja się muszę skupić na tym, co ja mogę zrobić w ciągu najbliższego miesiąca, żeby dotrzeć do tego celu. Jeżeli będę miała to, co mam zrobić w ciągu najbliższego miesiąca, to patrzę jeszcze krócej. Ok, jeżeli tyle chcę zrobić w ciągu miesiąca, to co ja muszę zrobić w ciągu pierwszego tygodnia, żeby dotrzeć do zakończenia miesiąca. A gdy mam już ten dzień, to wtedy jasne jak słońce jest to, co ja muszę zrobić dzisiaj i jutro. Czyli co muszę zrobić teraz, żeby mieć te efekty, które chcę mieć. Patrzenie tylko na najbliższą perspektywę, oczywiście, po wcześniejszym rozłożeniu długiego celu na czynniki pierwsze, to jest bardzo skuteczna rzecz, która właśnie buduje naszą systematyczność i chroni nas przed takim czekaniem. Bo my wtedy nie czekamy, my cały czas działamy.

K: Myślę, że w dużym stopniu nawiązuje do tego poprzedniego pytania, czyli wygospodarowania sobie sobie godziny lub dwóch dziennie. Dalej, jeśli sobie już wygospodarujemy, to warto wiedzieć do będę w czasie tej godziny robić.

D: Tak. W ogóle systematyczność jest bardzo ważna. Ja to mówię jako niegdysiejsza masterprokastynatorka, która zawsze zostawiała rzeczy na tuż przed deadlinem. Teraz widzę, że po prostu gdy robię codziennie coś, nawet małego, gdy ja sobie robię coś takiego, że siadam na 15 min i zobaczę co się wydarzy, to bardzo często usiądę na godzinę, bo po tych 15 minutach już weszłam w stan pracy i wtedy w ogóle praca się szybciej dzieje, a ja mam też więcej czasu na robienie potem fajnych rzeczy w ciągu dnia. Bo nie zostawiam sobie właśnie takich ogromnych porcji pracy, które są przytłaczające. 

K: No i ogólnie myślę, że to dobrze wpływa na nastrój, prawda? Takie poczucie, że zrobiłam coś pożytecznego.

D: Zdecydowanie. 

K: Takiego w zgodzie ze mną, no nie? Co sama chciałam, żeby się wydarzyło.

D: Tak, że coś się wydarzyło tego dnia już fajnego.

K: Kolejną trudnością, myślę, że też bardzo, bardzo powszechną, jest brak edukacji finansowej. Bo myślę, że większość osób jednak idzie po omacku, sama musi zdobywać tę wiedzę, przecierać szlaki itd.

D: Niestety, system edukacji w sumie nam w tym nie pomaga za bardzo. Nie lubię tego zwalać na system edukacji tylko i wyłącznie, ale faktem jest, że uczymy się wielu rzeczy, ale zarządzania pieniędzmi się nie uczymy. Nawet, gdy uczymy się wyliczeń na matematyce, gdy uczymy się procentu składanego, to to wszystko jest ujęte w ramach takich bardzo matematycznych, teoretycznych, a nie jest to ujęte pod kątem tego, jak działa kredyt, jak działa lokata, jak działają inwestycje, w ogóle jak inwestować. No więc nie mamy tej wiedzy, nie mamy co sobie tego wyrzucać, ale jest współcześnie naprawdę bardzo dużo różnych możliwości nauki inwestowania, nauki finansów od podstaw. Ja też oczywiście serdecznie zapraszam do siebie, bo ja dużo takich podstawowych rzeczy mam. Zresztą nawet nagrałam odcinek podcastu dotyczący tego, co zrobić z finansami jeżeli zaczynamy od zera. Czyli dosłownie jakby w tym momencie chcemy ogarnąć swoje finanse i nie mamy pojęcia od czego zacząć, to taki odcinek też nagrałam, więc zapraszam do jego wysłuchania. 

Jest kilka takich rzeczy, które się zawsze sprawdzą na start. Budowa poduszki finansowej. Takie zaczynanie od tego najbezpieczniejszego, najbezpieczniejszej formy w ogóle lokowania pieniędzy. Przyjrzenie się naszym wydatkom. Właśnie takie bardzo rozsądne, ale też takie w zgodzie ze sobą wydawanie pieniędzy. Bez takiego poczucia odmawiania sobie przyjemności w życiu. Dbanie o swoje przychody regularne. To wszystko się oczywiście składa na dbałość o nasze finanse, więc te 3 filary: zarabianie, oszczędzanie, inwestowanie, to zawsze coś, za co się można zabrać tak całościowo, i jest naprawdę już w tym momencie całkiem sporo takich materiałów, które nam w tym pomogą od samego zera.

K: Myślę, że chyba już wyjaśniłyśmy wszystkie wątpliwości, które dostałam w wiadomościach. To dziękuję Ci zatem za pomoc i wsparcie w postaci tej całej wiedzy. Warto pamiętać, że wolność emocjonalna, jest ściśle powiązana z wolnością finansową i warto po prostu dbać o różne aspekty naszej wolności.

D: Oczywiście. Ja też mogę się pod tym podpisać wszystkimi kończynami, że dbałość o swoje finanse to jest element po prostu takiej samo dbałości, takiej szerokiej dbałości o siebie. Bo to, co dają pieniądze, to właśnie to nie są te zera na koncie. To jest bezpieczeństwo, to jest poczucie spokoju, to jest poczucie niezależności, to jest możliwość posiadania innych opcji w naszym życiu i decydowania o sobie, nie za pomocą argumentów finansowych, tylko za pomocą takich argumentów, które są dla nas najważniejsze.

K: Zgadzam się ze wszystkim i dziękuję bardzo.

D: Dzięki wielkie.

 

Jeśli zainteresował CIę temat pieniędzy, tego, co opowiadała Dorota, to zajrzyj sobie na stronę Girls Money Club, na pewno coś tam dla siebie znajdziesz. Na pewno finanse to jest obszar, w którym warto się rozwijać, i warto pogłębiać swoją wiedzę.

Był to okrągły odcinek, bo 60. i przy okazji pierwszy wywiad jaki zrobiłam w ramach podcastu Pokój w głowie.

Shopping Cart