66: Emocjonalne etapy odpuszczania toksycznej relacji.

To odcinek o tym, jakie kolejno przeżywamy emocje odpuszczając. Jedną z ważnych emocji jest złość. Poczujesz złość, gdy pozwolisz sobie wreszcie już nie być tą grzeczną dziewczynką, której głównym życiowym celem jest być miłą i nieproblematyczną.

Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska

W materiale użyto fragmentów utworu „Backbay Lounge” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/

66: Emocjonalne etapy odpuszczania toksycznej relacji.

Tym razem chciałabym opowiedzieć Wam o emocjonalnych etapach odpuszczania toksycznej relacji. O tym, jak ewoluują w trakcie takiego odpuszczania nasze emocje. Gdzie będzie miejsce na złość. 

Niedawno zapytałam Was na Instagramie, jak w myślach nazywacie Mariuszów, kiedy jesteście na nich wkurzone.

Padły odpowiedzi takie jak: dzban, tox, dekiel, wszarz. Jedna z Was zapytała mnie, po co w ogóle zadałam to pytanie, skoro z góry wiadomo, że odpowiedzi będą nacechowane negatywnie, a wręcz agresywne. 

Zgadzam się z tym, że nie ma co robić publicznego linczu, nawet w sumie na fikcyjnym Mariuszu, który jest symbolem tych Mariuszów z Waszego życia. Jestem przeciwniczką takiego wylewania agresji i złości, oraz publicznego plucia jadem. Sęk w tym, że nie możemy udawać, że nie mamy złości. Złość jest ważnym etapem odpuszczania toksycznych relacji. Teraz opowiem Wam, jak to wszystko po kolei wygląda.

Kiedy jesteśmy w toksycznej relacji to jesteśmy w niej dlatego, że właśnie nie czujemy złości.

Negujemy naszą złość. Tłumimy ją i zamiatamy pod dywan. Ktoś nam robi świństwa, okazuje brak szacunku, może gdzieś ta złość w nas się tli, ale szybko zostaje unicestwiona – tak w cudzysłowie – bo ona tak realnie to wcale nie znika. Zostaje właściwie zamieniona na inne emocje. Bo kiedy ktoś mi robi świństwo, a ja sobie myślę, że to w sumie moja wina, to wtedy nie będę czuła złości. Gdy moja interpretacja będzie taka, że wina jest we mnie, to będę czuła poczucie winy, żal, smutek. To świństwo zrobione przez kogoś, będzie dla mnie świadczyło źle na mój temat, a nie na temat osoby robiącej świństwo. Właśnie to jest takie bardzo niesprawiedliwe. Wtedy nie czujemy złości. Nie czujemy złości, którą powinniśmy czuć, która byłaby bardzo adekwatna w danej sytuacji. 

Warto byłoby wyjaśnić, mówiłam to na pewno we wcześniejszych odcinkach, ale powiem to dla osób, które może tego nie zauważyły, zapomniały, albo po prostu nie słuchały tych wcześniejszych odcinków: złość jest dobrą emocją. Jest taką wewnętrzną informacją dla nas. Należy odróżniać złość od agresji, bo wyzywanie ludzi i obrażanie ich to już jest agresja. 

Pytanie, które zadałam na Instagramie, dotyczące tego jak w myślach nazywacie Mariuszów, wymagało tego, abyście udzielały jednak agresywnych odpowiedzi. To pytanie właściwie było skonstruowane tak, że dotyczyło tego, jak Wy nazywacie tych Mariuszów w swoich myślach, a nie jak do nich krzyczycie na ulicy albo w rozmowach z innymi ludźmi. Chodziło mi jedynie o to, jak nazywacie ich w swoich myślach.

Złość jest dobrą emocją, bo pokazuje nam kiedy są łamane nasze granice.

Kiedy ktoś coś robi wbrew nam, czujemy złość na tę osobę. To jest wtedy adekwatna emocja. Kiedy ktoś depcze nasze granice, nie szanuje nas, czujemy złość na tę osobę. Problem w tym, że my nie zawsze tę złość zauważamy, nie zawsze mamy też przyzwolenie dla siebie samych do odczuwania tej złości. Ona gdzieś tam jest i, właśnie, jest informacją dla nas samych o tym, że te granice zostały złamane. Kiedy czujemy złość to jest sygnał, że czas zachować się asertywnie. Nie agresywnie. Jeśli zauważamy złość, póki jest jeszcze mała, to mamy szansę zachować się asertywnie. Czyli z szacunkiem do siebie i do tej drugiej osoby, która nasze granice łamie. Natomiast jeśli naszą złość tłumimy i zamiatamy pod dywan, to ona się kumuluje i kumuluje, w rezultacie możemy eksplodować w niespodziewanym momencie, do tego nie wobec tej osoby, której by się to pewnie należało.

Niewyrażona złość może się zamienić w smutek, nastrój depresyjny.

Każda sytuacja związana ze złością to jest taka sytuacja, która została rozegrana wbrew nam. A jeśli mamy tych sytuacji milion, to można powiedzieć, że żyjemy wbrew sobie. A życie wbrew sobie oznacza depresję. Czyli będąc w toksycznej relacji, w takiej, w której ktoś nas nie szanuje, krzywdzi nas, robi nam świństwa – tłumimy naszą złość. Zamiast tej złości czujemy smutek, bo przyczyny różnych wydarzeń widzimy w sobie, wszystkie negatywne winy widzimy w sobie. Użyję tego określenia, choć nie znoszę szukania winnych. Szukamy w sobie tych win, czujemy względem siebie negatywne emocje, czujemy smutek, bo dana relacja negatywnie wpływa na naszą samoocenę. Dodam, że nasze emocje są poprzedzone przez interpretację sytuacji. My czujemy to, co myślimy. Jeśli myślę o sobie, że jestem beznadziejna, to będę czuła smutek. Jeśli myślę: koleś przesadza, robi mi świństwo, to będę czuła do niego złość. W toksycznych relacjach natomiast myślimy, że on coś robi, bo ja jestem beznadziejna. Wtedy czujemy duży smutek. Największy smutek czujemy wtedy, kiedy jakaś sytuacja dotyka naszej samooceny. Kiedy wyzwala w nas negatywne myśli na temat naszej wartości jako człowieka. Czyli: on na przykład nie odpisuje, nie dotrzymuje słowa, nie ma dla mnie czasu, bo jestem beznadziejna, bo nie zasługuję na miłość, bo jestem niewystarczająca. Taka jest nasza interpretacja i wtedy, tak naprawdę, te myśli będą generowały bardzo duży smutek w nas. Jeśli teraz jesteście w toksycznych relacjach i czujecie dużo smutku, depresyjny nastrój, to przyjrzyjcie się swoim myślom. Jeśli są to myśli tylko i wyłącznie na Wasz temat, na temat Waszej niskiej wartości jako człowieka, to na pewno jest to bardzo ważny obszar do pracy. Nawet na terapii.

Będąc w toksycznej relacji czujemy dużo smutku.

Nie czujemy na przykład złości, którą adekwatnie byłoby czuć. Ale potem, kiedy ta relacja się zaczyna rozjeżdżać, albo w ogóle się rozleciała, to naszym zadaniem jest odpuścić tego człowieka. Puścić go wolno. Zostawić tę relację w przeszłości i pójść dalej w swoim życiu, by spotkać innych ludzi. A żeby pójść dalej, to musimy zmienić nasz punkt widzenia. Bo dopóki będziemy myśleć, że to wszystko była moja wina, to się od tej relacji nie uwolnimy.

Może ten człowiek nawet już fizycznie nie będzie obecny w naszym życiu, ale my emocjonalnie będziemy tkwić w tamtym punkcie, w którym ostatni raz go widzieliśmy. Powiedzmy, że nasze drogi się rozeszły i na tym rozstaju, póki się nie uporam z tą całą relacją, z wnioskami które z niej wynikają, będę tam stała, na tym rozstaju i czekała, aż może on wróci. I wszystko odkręci. I okaże się wtedy, że jednak może wcale tak beznadziejna nie jestem. Wydaje mi się, że jedyna szansa na to, że nie jestem beznadziejna, byłaby gdyby ta osoba zmieniła zdanie i jednak zaczęła mnie kochać. No ale powiedzmy sobie, że ten ktoś odszedł. Zostawił mnie wdeptaną w ziemię, z rozgniecionym po prostu na miazgę poczuciem wartości, z ogromnym smutkiem i żalem, z mega stłumioną złością. Zaczynam sobie wtedy analizować. Rozmawiam z ludźmi. Oni coś tam mi podpowiadają. W sumie to mówią nawet, że są wkurzeni na tego typa, co odszedł. A ja nie wiem za bardzo, co oni w ogóle mówią, o co im chodzi, dlaczego tak, chyba chcą mnie po prostu pocieszyć. To niemożliwe, żeby on coś zrobił złego.

Zaczynam krok po kroku przyglądać się wszystkim sytuacjom, które najmocniej wpłynęły na moje samopoczucie w tej relacji.

Im więcej czasu upływa, tym bardziej jestem w stanie racjonalnie na to wszystko spojrzeć.

A im bardziej patrzę racjonalnie na tę sytuację, tym częściej widzę, że jednak on chyba przesadzał. Przesadzał jednocześnie mówiąc mi, że moje reakcje są nieadekwatne, że się czepiam, że dramatyzuję. Czyli po prostu mnie gasił emocjonalnie. Gasił moją złość, która była adekwatna do jego zachowania. Ja tę złość zaczynam krok po kroku z siebie wydobywać. Wydobywać ją na światło dzienne. Oglądać. Zastanawiać się. Ale tutaj jeszcze dochodzi inny czynnik, który mi utrudnia skonfrontowanie się z tą złością. Oprócz tego, że typ mnie gasił. Otóż, czynnikiem tym jest to, że byłam wychowana w ten sposób, że nie powinnam czuć złości, że złość jest problematyczna, że grzeczne dziewczynki nie czują złości i są zawsze miłe dla innych. 

Gdy zaczynam wydobywać moją złość krok po kroku, dotyczącą tej relacji, w której nie byłam szanowana, to jest mi wręcz dziwnie, że się wyłamuję poza schemat. Co ja odwalam? Chyba mnie poniosło. Zwariuję. Co ludzie pomyślą? Ale jeśli mam odpowiednie i dojrzałe osoby wokół siebie, albo może jestem w terapii, to oni mnie wesprą w tej złości. Bo oni też tę złość czują razem ze mną, na tego człowieka, który zrobił mi świństwa. Czasami nawet czują większą złość, niż ja sama. Bo oni tę złość pozwalają sobie czuć. Dla nich to jest ok. A ja sobie nie pozwalam. Wydobywam tę złość, wydobywam, i wciąż wydobywam, oglądam, zastanawiam się. To jest właśnie moment, kiedy OK jest powiedzenie sobie w myślach, że ten Mariusz to tox. Że to wszarz, dekiel i dzban. W myślach, podkreślam, powiedzenie sobie samej w myślach. Nie masz tego nigdzie pisać, nikomu tego mówić, nikomu tego wykrzykiwać. To jest informacja od Ciebie samej, dla Ciebie samej. 

Żeby w przyszłości nie żałować, to myślę, że warto jednak na zewnątrz rozgrywać to z klasą. A jeśli potrzebujesz, żeby Mariusz poniósł jakąś karę, to możesz sobie dodatkowo pomyśleć że jest toxem i poczekasz, aż karma wróci do niego. Oczywiście, nie możemy zbyt długo pozostać na tym etapie. Fajnie jest tę złość zobaczyć, skonfrontować się z nią, nazwać. Dokładnie nazwać jej źródło i przyczyny, dlaczego Ty tę złość czujesz i co on takiego zrobił. Dać sobie prawo, by ją czuć. Ale pamiętajmy, że asertywność to jest szacunek do siebie i innych. Złość pokazuje nam, że czas zachować się asertywnie, a zachować się z szacunkiem do siebie i innych, w tej sytuacji, to byłoby po prostu iść dalej. Zostawić tę relację w przeszłości. Zostawić go w przeszłości. Zająć się innymi sprawami. Jeśli sobie na to pozwolimy, żeby odejść, to ta złość po prostu będzie nam krok po kroku, dzień po dniu opadać. Aż w końcu poczujemy spokój.

Chciałabym coś wspomnieć na temat złości. Bardzo często na spotkaniach, na terapii, jak z kimś rozmawiam i ta osoba mówi, że czuje się wściekła na kogoś tam, a ja odpowiadam: to bardzo dobrze, że Pani czuje tę złość. Zazwyczaj spotykam się ze zdziwieniem. Jak można powiedzieć komuś, że bardzo dobrze, że pani czuje tę złość? Otóż bardzo dobrze, że czujesz złość, jeśli wcześniej czułaś smutek. Bo to znaczy, że jesteś już parę kroków naprzód. Po złości, jeśli nie będziesz jej podsycać, w rezultacie nastąpi spokój. Jeśli jesteś na etapie złości, to bardzo dobrze. To znaczy, że teraz czas na zajęcie się samą sobą. Na wyciągnięcie wniosków. Na spisanie sobie może tych wniosków, czego się nauczyłaś dzięki tej relacji. Bo tak naprawdę, im więcej zrozumiesz teraz, im więcej właściwie plonów zbierzesz przez swoją męczarnię, tym szybciej ten spokój osiągniesz. 

Odpowiedz sobie na pytania:

  • Dlaczego weszłam w tą relację?
  • Jakie schematy miałam w głowie, że ta relacja wydawała mi się atrakcyjna?
  • Dlaczego przegapiłam czerwone flagi?
  • Kiedy pojawiły się pierwsze czerwone flagi?
  • Dlaczego je zignorowałam?
  • Jak było później z tymi czerwonymi flagami? Co później ignorowałam?
  • Dlaczego dawałam się gasić emocjonalnie?
  • Dlaczego nie stawiałam granic?
  • Dlaczego nie zorientowałam się, że on ma zamiar odejść?
  • A może się zorientowałam, tylko nie chciałam tego widzieć wyraźnie i świadomie?
  • Dlaczego więc nie chciałam widzieć świadomie?

To są wszystko pytania, na które warto sobie teraz odpowiedzieć i wyciągnąć maksymalną ilość wniosków, jaką jesteś w stanie wyciągnąć. Warto w takiej sytuacji poprosić o pomoc kogoś, kto ma racjonalny punkt widzenia i może nie będzie tego Mariusza wyzywał, bo taki brak szacunku też może zniekształcać postrzeganie sytuacji. Tu nie chodzi o to, żeby teraz jechać na jakiejś agresji i wymyślać wszystko co negatywne Mariusz miał w stylu beznadziejna gęba i słaby styl ubierania się, no bo to akurat Ciebie do niczego nie doprowadzi. 

Tu chodzi o to, żebyś Ty wyciągnęła wnioski nie na temat Mariusza właściwie, tylko na temat siebie samej. Dlaczego w ogóle byłaś w tej relacji i dlaczego Ty sama nie odeszłaś? Oczywiście na temat tego, co się działo z Twoją złością przez cały ten czas. Poszukaj złości, analizuj, odpowiedz na pytania, wyciągaj wnioski. Szanuj siebie i innych i pamiętaj, że to Ty wybierasz jakimi ludźmi się otaczasz. Jeżeli ktoś nie szanuje Twoich granic, to po prostu odchodzisz, odsuwając go na dalszą orbitę.

 

Jeśli chcesz jakoś skomentować ten odcinek, to pisz proszę do mnie na kontakt@pokojwglowie.pl, odszukaj sobie profil Pokój w głowie w mediach społecznościowych, na Instagramie i Facebooku, jeśli masz ochotę na więcej moich treści. Koniecznie zasubskrybuj sobie podcast Pokój w głowie w swojej ulubionej aplikacji podcastowej, aby nie przegapić kolejnych odcinków.

Shopping Cart