67: Złość nie koliduje z miłością.

Odcinek o roli złości w bliskich relacjach. O tym czym różni się złość od agresji. O tym, że to lęk koliduje z miłośią, a nie złość.

Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska

W materiale użyto fragmentów utworu „Evening” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/

67: Złość nie koliduje z miłością.

Tym razem chciałabym poruszyć dosyć istotny temat złości. Złości w bliskich relacjach. Chciałabym opowiedzieć o tym, że złość nie koliduje z miłością. To nie złość koliduje z miłością, a lęk.

Stłumiona, schowana złość

Bardzo często w rozmowach podczas terapii, które z Wami prowadzę, przejawia się temat braku asertywności. Braku wyrażania swoich potrzeb. Braku stawiania granic. Deprecjonowania swojej własnej złości, zamiatania jej pod dywan, tłumienia. Nie pokazujecie złości. Nawet nie tyle, że nie pokazujecie. Jest gorzej – sami przed sobą nie dajecie sobie prawa do złości. Ta złość jest stłumiona, schowana gdzieś tam głęboko w Was. A nie da się postanowić, że nie będę czegoś czuć. Uczucia nie znikają. Jeśli czuję złość, to ją czuję. Nie mogę podjąć decyzji, że ona teraz ma wyparować. 

Jeżeli nie chcę tej złości czuć, a ją czuję, to mogę ją jedynie stłumić, ale ona i tak pozostanie we mnie. Ona nie znika. Pozostanie i może zamienić się w smutek lub nastrój depresyjny. Może być tak, że ta złość będzie się wciąż kumulować i w rezultacie eksploduje. Wtedy już nie okażę złości, tylko okażę jakąś straszną agresję. Złość, kiedy jest jeszcze małych rozmiarów, jest informacją z naszego wnętrza o tym, że czas zachować się asertywnie. Agresja koliduje z miłością, a nie sama złość. Złość powinna być wyrażana asertywnie z miłością, by nie kolidowała. Natomiast skumulowana złość, wyrzucona z nas po prostu w formie agresywnej eksplozji, to rzeczywiście może z miłością kolidować. 

Bardziej niż skumulowana złość, z miłością koliduje lęk...

Lęk w różnych formach. Zacznę od lęku przed odrzuceniem. Wiele osób ma lęk przed odrzuceniem, bo nie wierzą, że można ich naprawdę kochać. Dlatego, że doświadczyli takich relacji w swoim dzieciństwie, gdzie tego odrzucenia było dużo. Na takiej bazie nieświadomie zbudowali sobie przekonania, że na to odrzucenie zasługują. Takie osoby najbardziej boją się odrzucenia. Takie, które gdzieś w głębi wierzą, że na to właśnie zasługują. Nie zasługują na miłość.

 Lęk przed odrzuceniem, może skutkować lękiem przed budowaniem bliskości. Mamy na przykład Mariusza, który sabotuje różne relacje, bo boi się tego, co mogłoby nastąpić gdyby z tego wynikła jakaś bliskość. Boi się, że zawiedzie drugą osobę, że będzie musiał strasznie się starać, nie da rady. Róża również boi się bliskości, co za tym idzie, boi się odrzucenia. Lęk przed odrzuceniem może powodować, że sabotujemy relacje, by nie być za blisko. Wtedy mamy wymówkę dlaczego się rozleciało. A nie rozleciało się dlatego, że nie zasługuję na miłość, tylko rozleciało się, bo, na przykład, uznałam, że nie mam czasu.

Jeszcze ważniejszym aspektem lęku przed odrzuceniem jest to, że osoby które bardzo się boją, że mogłyby zostać odrzucone, nie pozwalają sobie na złość. Bo mogłyby przez to zostać odrzucone. Oczywiście nie wiedzą, że to nie złość powoduje odrzucenie, a agresja mogłaby spowodować, że zostaną odrzucone. Osoby te starają się nie wyrażać złości, a nawet nie czuć złości. Godzą się na wszystko. Łamią swoje granice, w ogóle ich nie stawiają. Są uległe, zawsze dopasowane do tej drugiej osoby. Znikają w bliskich relacjach. Oczywiście złość nadal w nich jest. Złość nie znika. Ponieważ nie stawiają granic, to całe ich życie, a przynajmniej życie w tej danej bliskiej relacji, odbywa się wbrew nim. Co jest świetną drogą do depresji. Jeśli i Ty znikasz czasami w relacjach, stajesz się jedynie dodatkiem do tej drugiej osoby, która jest z Tobą w związku, to może znaczy, że i Ty nie stawiasz żadnych granic i nie pozwalasz sobie na swoją złość, na asertywność i na wyraźne pokazanie kim jesteś i jakie są Twoje potrzeby?

Jeśli bliskie relacje ściągają Cię w dół i wprawiają w depresyjny nastrój, to prawdopodobnie nie stawiasz granic, być może nawet nie wiesz gdzie są Twoje granice. Być może nawet nie wiesz kim Ty jesteś, i jaka jesteś. Lęk przed odrzuceniem powoduje, że godzimy się na wszystko, nie stawiamy granic, dopasowujemy się do kogoś i tłumimy naszą złość. W rezultacie czujemy się coraz gorzej w naszym życiu, coraz gorzej w tej relacji. Ta druga osoba też często może się coraz gorzej czuć w tej relacji, bo – po pierwsze – my przestajemy być sobą, tylko znikamy. A każdy jednak wolałby być w bliskim związku z kimś, a nie nikim. Każdy wolałby być w związku z drugą osobą, a nie ze sobą samym i swoim “asystentem”, który spełni każde życzenie, a sam życzeń nie ma żadnych. W końcu może się zrobić tak strasznie nudno, że ten człowiek albo odejdzie, albo zacznie zdradzać. Wejdzie w równoległe relacje z innymi osobami, w których będzie mu może ciekawiej. Lęk przed odrzuceniem powoduje, że stajemy się niewidzialni. Tak bardzo nie chcemy być odrzuceni, że paradoksalnie możemy zwiększyć szansę na odrzucenie.

Lęk przed cudzą złością

Innym rodzajem lęku, który koliduje z miłością, który także jest powiązany ze złością, to właśnie lęk przed cudzą złością. Jest to również dalszy ciąg tematu lęku przed odrzuceniem. Bo jeśli złość w naszej głowie równa się odrzucenie, to cudza złość tak samo. Jeżeli ktoś się złości, to dla mnie jest równoznaczne z tym, że mnie odrzuca, wtedy nie chcę pozwolić tej drugiej osobie na złość. Za każdym razem, kiedy ta druga osoba się złości, z jednej strony próbuję tę złość negować, a z drugiej czuję się odrzucona, czuję, że ta relacja zaczyna się rozpadać. Czyli automatycznie nie pozwalam na stawianie granic tej drugiej osobie. Oczywiście, jeśli te granice są stawiane w agresywny sposób, to nie ma co szukać winy w sobie i swoich nieadekwatnych reakcjach, bo wtedy dwie strony odpowiadają za to, że coś idzie nie w porządku, że coś idzie nie tak. Z jednej strony agresywna reakcja jest nie w porządku. Ale też uciekanie z relacji, bo ktoś się zezłościł – też jest nie w porządku, bo to jest dość pochopna reakcja. Chyba, że rzeczywiście ten ktoś jest tak agresywny, że to zagraża nam lub komuś innemu. Pamiętajmy jednak, że jeżeli ktoś się wkurzył i podarł kartkę, to nie znaczy z automatu, że następnym razem nas pobije. Choć pewnie takie historie też się zdarzają. 

Pamiętajmy, że uczucia mogą być natężone w różnym stopniu. Mogą być natężone w bardzo małym stopniu, być delikatne. Złość natężona w bardzo małym stopniu, to sygnał żeby zachować się asertywnie. Możliwe jest wtedy asertywne się zachowanie, bo panujemy nad sobą po prostu. Uczucia mogą być natężone w średnim stopniu, w średnio-niskim stopniu, w średnio-wysokim stopniu i w bardzo wysokim stopniu. Jeśli ta druga osoba okazuje tylko i wyłącznie złość natężoną w bardzo wysokim stopniu, to może rzeczywiście lepiej jest uciec. Bezpieczniej. Ale jeśli Ty chcesz uciekać już wtedy, kiedy ktoś okazuje swoją złość natężoną na 30%, czyli powiedzmy trochę podniesionym głosem mówi, ale jednak w rezultacie słucha, co się do niego mówi, to może być jednak za wcześnie na ucieczkę. 

Warto zaznaczyć, że lęk przed cudzą złością mamy wtedy, kiedy sami doświadczyliśmy negatywnych skutków złości w dzieciństwie. Kiedy doświadczyliśmy mnóstwa agresji – nie złości, agresji – jako dzieci w naszym domu rodzinnym, kiedy ta agresja równała się destrukcja, właściwie dla nas wtedy złość jest synonimem agresji i destrukcji. Bardzo nie chcemy nigdy więcej tak się czuć jak wtedy, kiedy się czuliśmy jako dzieci. Po prostu byliśmy przerażeni, nie mieliśmy kontroli nad tym, co dorośli wyprawiają w naszym domu, za ścianą, albo wobec nas jako dzieci. Nie mogliśmy z tym nic zrobić, potem jako dorośli też nigdy więcej nie chcemy się czuć tak jak wtedy to małe dziecko – przerażone, zahukane i samotne. 

Weźcie pod uwagę, że w dorosłości jesteśmy w innej sytuacji, bo po pierwsze my sami wybieramy relacje, które tworzymy, sami możemy zdecydować, że odchodzimy z tych relacji jeżeli coś idzie bardzo źle. Jako dzieci nie mieliśmy tej możliwości. Byliśmy w pełni zależni od rodziców. Wiecie, mnie trochę zdumiewa to, że z jednej strony tak dużo się mówi o tym, że dzieci miały być takie grzeczne powiedzmy 20, 30, 40 lat temu. Nie miały prawa do okazywania emocji i do złości, a najnowszym trendem jest to, że tym dzieciom właśnie sprzed 20, 30, 40 lat, które teraz są z kolei rodzicami, też nie wolno okazywać złości, bo wkurzony rodzic to zły rodzic. Rodzicowi nie wolno czuć złości, nie wolno krzyczeć, nie wolno podrzeć jakiś tam kartek, papierów, i tak dalej. 

Oczywiście stosowanie przemocy wobec dziecka absolutnie jest złe, to potępiam, ale jeżeli rodzic powiedzmy sobie pokrzyczy, dzieci tego w ogóle się nie boją, to na pewno to nie będzie to samo, co krzyczenie na dzieci upokarzających haseł w taki sposób, że są one przerażone. Pamiętajmy o tym, że jak ludzie zostają rodzicami, to nadal są ludźmi. A ludzie odczuwają złość. Normalni ludzie odczuwają złość. Nie ma takiej osoby, która nie czuje złości. Jeżeli stajesz się rodzicem, to nie jest Twoim obowiązkiem stać się również nieskazitelnym pomnikiem, “perfekcyjną madkom”. Tak samo może być w związku – jeżeli ktoś sobie pokrzyczy, bo się wkurzył, jeszcze w dodatku adekwatnie się wkurzył, nie wymyślił sobie jakiegoś od czapy powodu, bo na przykład ta druga osoba po raz pięćdziesiąty sposób porozwalała skarpety po chacie. Pokrzyczy, ale nie w taki upokarzający sposób, tylko, że kurde czemu tu znowu jest taki bałagan na przykład, ten, który porozwalał te skarpety nie czuje się upokorzony ani się tego nie boi, to wcale to nie jest takie straszne. A wręcz na południu Europy zupełnie normalne. 

Lęk przed złością, przed cudzą złością i przed swoją złością, który tak naprawdę wynika z lęku przed odrzuceniem, to właśnie ten lęk koliduje z miłością. A nie sama złość, którą należy przede wszystkim odróżnić od agresji.

Skumulowana i stłumiona w długotrwały sposób złość, zbierana skrupulatnie, tłumiona i kumulowana, paradoksalnie też może zwiększyć szansę na to, że zachowamy się agresywnie wobec kogoś. Stracimy kontrolę. Efekt będzie totalnie odwrotny od zamierzonego. Chcesz być oazą spokoju, a zamiast tego jesteś wybuchowym świrusem. 

Chciałabym jeszcze coś Wam powiedzieć na temat agresji.

Weźmy pod uwagę, że przy małej złości my jeszcze nie mamy ochoty się zachowywać agresywnie. Agresja rodzi się wtedy, gdy złości jest w nas bardzo dużo. Przy małej złości zachowujemy się asertywnie. Wyobraźmy sobie, że jest taka para – Genowefa i Juliusz. Genowefa prosi Juliusza żeby dawał znać, gdy wychodzi na miasto z kolegami, gdy nie będzie miał zamiaru wrócić o godzinie, o jakiej powiedział, że wróci. Czyli, powiedzmy, Juliusz mówi, że wróci o 2 w nocy. Jeśli zatem nie ma zamiaru wracać o 2 w nocy, to żeby dawał znać Genowefie, żeby wysłał jej wiadomość “wrócę później”. Juliusz tego nie robi. Nie zrobił tego raz, więc Genowefa mówi, że się bardzo martwiła, zdenerwowała się, że nie dał jej znać. Na co Juliusz odpowiada jej, że “ok, ok, dam znać”. Potem, po jakimś czasie powtarza się ta historia, Juliusz znowu nie daje znać, że nie wróci o 2. Genowefa jest bardziej wkurzona. Historia powtarza się po raz trzeci, czwarty i piąty, Genowefa zaczyna być agresywna. Juliusz wraca na chatę, a ona rzuca w niego brudnymi ciuchami z prania i tłucze talerz. Możnaby pomyśleć, że Genowefa to jakaś świruska. 

Zobaczcie, jaka była geneza tego wszystkiego, jaki był proces. Ona mówiła asertywnie, mówiła, mówiła i w końcu wybuchła. Jeśli macie ochotę wybuchnąć i macie ochotę komuś przywalić, albo na kogoś bardzo nawrzeszczeć, upokarzając go wręcz, macie ochotę po prostu, żeby cierpiał, to po pierwsze zastanówcie się, co to za relacja, że Was do tego doprowadziła. Do tak niskiego poziomu, do tak ogromnej agresji, tak jak byście strasznie się bronili. Po drugie, czy w dotychczasowej komunikacji, aby na pewno wszystko grało? Bo jeśli ktoś nie słucha, to my mamy ochotę mówić głośniej. Potem jeszcze głośniej. Potem jeszcze jakiś łomot zrobić, żeby usłyszał. Rzucić talerzem, żeby usłyszał. Ale jeśli ktoś nie chce usłyszeć, to nie usłyszy, nawet gdy zrobisz wielki hałas. A tym bardziej, gdy zrobisz wielki hałas, może nie chcieć słyszeć. 

Jeśli ktoś wyzwala w Tobie agresję, to może pochopnym jest wniosek, że Ty jesteś agresywną osobą? Najpierw się zastanów, czy komunikujesz. Bo oczywiście może być tak, że nic nie komunikujesz i zaczynasz od agresji, bo komunikujesz tylko do siebie samej w swojej głowie? Wydaje Ci się, że rozmawiacie. Ale jeśli mówisz do niego, on nie reaguje, wielokrotnie mówisz i spływa to po nim, to pewnie warto już wyciągnąć wnioski na temat Waszej komunikacji i Waszej relacji. Na temat jego szacunku do Ciebie.

Widziałam kiedyś taki piękny obrazek w internecie, gdzie babcia z dziadkiem siedzieli na ławeczce, odwróceni do siebie plecami. Widać było, że są wkurzeni, obrażeni na siebie. Dziadek nad tą babcią trzymał parasolkę, bo padał deszcz. Ten obrazek zainspirował mnie do nagrania odcinka, że to nie złość koliduje z miłością. 

To jest normalne, jeżeli jesteśmy w bliskiej relacji, bardzo intensywnej, z jakąkolwiek osobą, to nie da się nie kłócić. Zauważcie, że nikt nie ma na przykład rodzica, z którym się nie pokłócił. Albo prawie nikt. Nikt nie ma rodzeństwa, z którym się nie pokłócił. Tak to już jest, że jeżeli jesteśmy z kimś blisko i ta druga osoba pozwala sobie na bycie sobą, my pozwalamy sobie na bycie sobą, to będziemy się czasem ścierać. Starć nie ma tylko wtedy, gdy ktoś jest uległy i dopasowany, udaje, że nie ma potrzeb. To właśnie koliduje z miłością, bo wtedy nie możemy kochać tej osoby drugiej, bo nie wiemy nawet kim ona jest. Kochamy to, jaką odgrywa rolę. Albo i nie kochamy. 

Pamiętajcie, że to nie złość koliduje z miłością. Możecie się złościć i przede wszystkim na bazie złości wysnuwajcie wnioski, które pozwolą Wam reagować asertywnie.

 

Jeśli macie ochotę sięgnąć po więcej moich treści, to zapraszam Was do mediów społecznościowych, na profil Pokój w głowie na Instagramie lub Facebooku. Pamiętajcie o tym, że transkrypcje odcinków podcastów znajdują się na stronie pokojwglowie.pl w zakładce “Podcast”. Subskrybujcie sobie koniecznie podcast Pokój w głowie w swoich ulubionych aplikacjach podcastowych, aby nie przegapić kolejnych odcinków. 

Teraz proszę się kierować do wyjścia przez sklep z pamiątkami. Każda szanująca się atrakcja ma wyjście przez sklep z pamiątkami. Zapraszam zatem do sklepu na stronie pokojwglowie.pl z pamiątkami związanymi z podcastem. Sklep ten ma się przyczynić do sponsorowania niniejszego podcastu. Ponieważ jest to bardzo świeży projekt to do nabycia jest póki co jeden artykuł, ale za to jest on bardzo fajny. Kubek z napisem “Im więcej o kimś myślisz, tym bardziej jest on zmyślony”. 

Sklep i transkrypcje odcinków znajdują się na stronie pokojwglowie.pl. Kliknij w przycisk, który zaniesie Cię w odpowiednie miejsce:

Shopping Cart