73: Wychodzenie z toksycznej relacji jest wyjściem ze strefy komfortu.
Komfort czasem ma się nijak do dobrego samopoczucia i szczęścia. Warto wiedzieć, czy robimy coś z powodu chwilowego komfortu, czy może dlatego, że dzięki danym działaniom mamy szansę czuć się długodystansowo dobrze.
Tak też jest z odpuszczaniem toksycznych relacji – komfort i szczęście, to mogą być dwie różne sprawy.
Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska
W materiale użyto fragmentów utworu „Adventures in Adventureland” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/
73: Wychodzenie z toksycznej relacji jest wyjściem ze strefy komfortu.
Tym razem chciałabym poruszyć temat wychodzenia z toksycznych relacji. Wychodzenie z toksycznych relacji jest jednocześnie wychodzeniem ze strefy komfortu. Ciekawy paradoks, prawda?
Marzena ma uszkodzony kręgosłup. Nie miała wypadku, ale wydarzyło się coś, co spowodowało, że kręgosłup był w coraz gorszym stanie. Marzenę boli, szczególnie kiedy chodzi troszkę dłużej, tak ponad pół godziny. Ale jeśli Marzena ma do przejścia 10 metrów, nawet 200 metrów, to jest ok. Jednak na wyprawę górską czy trekking już nie może się wybrać.
Strefa komfortu
Dostosowanie się do uszkodzonego kręgosłupa, nie pójście do lekarza ani do fizjoterapeuty, nie próbowanie pomóc sobie w jakikolwiek sposób, będzie dla Marzeny pozostaniem w strefie komfortu. Dostosowanie się będzie polegało na tym, że Marzena po prostu będzie unikała sytuacji, w których mogłoby ją boleć. Nie będzie tego leczyć. To jest właśnie komfort Marzeny. Na tym polega strefa komfortu.
Robimy różne rzeczy, które ograniczają nasze życie, ucinają aktywności, które moglibyśmy podejmować, ponieważ żeby je podjąć musielibyśmy pokonać jakieś trudności. A ponieważ Marzena nie zamierza pokonywać trudności, to pozostanie w strefie komfortu, która ma się nijak do szczęścia Marzeny. Marzena jest nieszczęśliwa i czuje się uwięziona w dystansie, który jest w stanie przejść, bo ma przez to bardzo małe “zasięgi”, jest uwięziona w swoim ciele. Zawsze lubiła chodzić. Marzena ma właściwie depresję z tego powodu, ponieważ musiała zrezygnować z wielu ważnych dla siebie aktywności, jak na przykład trekking w górach. Z nieleczonym kręgosłupem jest jej komfortowo, ale wyleczony kręgosłup przybliżyłby ją do szczęścia.
Komfortowe życie może mieć się totalnie nijak do szczęśliwego życia. To mogą być dwa oddzielne obszary, w ogóle nie pokrywające się ze sobą. Tak właśnie żyjemy, uparcie pozostając w strefie komfortu. Tkwimy w tym, co nam się wydaje dobre na ten moment, ale długodystansowo może to być dla nas totalnie beznadziejne i depresyjne. W strefie komfortu pozostajesz wtedy, gdy Twój komfort jest więcej wart niż szczęście, które możesz osiągnąć z tej strefy komfortu wychodząc. Ze strefy komfortu natomiast wyjdziesz, kiedy wysiłek, który możesz w to włożyć, będzie mniej uciążliwy, niż pozostanie w strefie komfortu. Kiedy wierzysz, że masz dużą szansę na nagrodę, wkładając wysiłek w wyjście ze strefy komfortu.
Toksyczne relacje międzyludzkie
ak właśnie jest z relacjami międzyludzkimi. Możemy tkwić w jakiejś relacji, nawet przemocowej, poniżającej, agresywnej, na przykład w relacji w której odbywa się przemoc finansowa. Wydaje nam się to komfortowe w porównaniu z wyjściem z takiej relacji i zdobyciem samodzielności i niezależności finansowej. A to, że każdy dzień naszego życia jest wtedy wojną, potrafimy doskonale zamieść pod dywan.
Przekształćmy teraz historię Marzeny, która ma problem z kręgosłupem, na historię Marzeny, która ma problem w trudnej, toksycznej relacji. Wyobraźmy sobie, że kręgosłup może jest ok, ale Marzena jest w związku z Bronisławem.
Bronisław nie lubi siebie, jest sfrustrowany i nieszczęśliwy, konsekwencje tego ponosi Marzena. Bronisław nie cieszy się nigdy z sukcesów Marzeny, właściwie to nawet nie komentuje ich przychylnie, czasem zdarza mu się powiedzieć: “miałaś szczęście”, kiedy Marzena osiąga coś fajnego i znaczącego w pracy. Natomiast gdy coś nie idzie dobrze, kiedy Marzena ponosi porażkę, nawet minimalną, na przykład zapomniała zabrać klucze ze sobą i nie może wejść do mieszkania póki Bronisław nie wróci, to wtedy on jest agresywny. Mówi jej, że jest beznadziejna, że do niczego się nie nadaje, że nie można jej ufać, że w ogóle nie można na nią liczyć. Jest nieodpowiedzialna, jest straszna, jest gorsza niż jego była żona, która i tak była wariatką i świruską.
Bardzo ciężko jest działać perfekcyjnie i zawsze nam się zdarzają drobne potknięcia. Marzena słyszy ze strony Bronisława bardzo często takie okropne komentarze, jak w przypadku tych kluczy. Na początku udawało jej się zachować dystans do tego, co on mówił. Ale im dłużej są ze sobą, tym gorzej to na nią wpływa. Czuje się coraz bardziej beznadziejna. Marzena jest gotującą się żabą. Woda bulgocze, a ona nie zauważyła właściwie, że coś się zmieniło od momentu, kiedy weszła do naczynia z zimną wodą. Mimo, że przestała żyć. Marzena nie zorientowała się, że przestała żyć. Jej codzienne życie to właściwie udręka. Jest bombardowana krytyką, negatywnymi komentarzami. Pozytywnych komentarzy nie ma wcale, a neutralne zdarzają się tylko od czasu do czasu.
Oprócz tego, że Bronisław bardzo agresywnie komentuje potknięcia Marzeny, to jeszcze ma przewagę ekonomiczną, więc tę przewagę wykorzystuje. Bronisław zarabia dwa razy więcej niż Marzena, takie też ma potrzeby i wydatki. Wymusza na Marzenie bycie równorzędnym finansowo, tak jak on. Wybiera wakacje, na które stać jego, a Marzena potem ledwo wiąże koniec z końcem.
Problem w tym, że Bronisław jako, powiedzmy, partner życiowy – ale tak naprawdę to w ogóle nie partner – oczekuje od Marzeny, że ona wyda wszystkie swoje pieniądze na wakacje, a potem nie ma zamiaru jej wspierać w codziennym życiu i funkcjonowaniu. Gdyby Marzena postawiła granicę, to on by ją odrzucił, przy okazji bardzo mocno upokarzając swoimi komentarzami. Nie ma się co oszukiwać, ta relacja jest dla Marzeny toksyczna. Marzena przestała żyć. Czuje się beznadziejnie. Jej nastrój na skali od 0 do 10 wynosi 3. Boi się Bronisława i boi się jego komentarzy. Nawet kiedy nic się nie wydarzyło to boi się, że Bronisław do czegoś się doczepi. Zachowania Bronisława są dla Marzeny destrukcyjne. Co ona mogłaby z tym zrobić? Żeby zakończyć toksyczną relację Marzena musiałaby wyjść poza strefę komfortu.
Bez Bronisława byłoby niekomfortowo
Co to znaczy niekomfortowo w takim razie? Niekomfortowo to znaczy, że inaczej. Że musiałaby coś zmienić. Że musiałaby zaryzykować. Że musiałaby pójść w nieznane, niezależnie od tego, czy wie czy nie wie co będzie. Nie wiemy, co będzie w przyszłości, więc zawsze jest jakaś niewiadoma. Marzena musiałaby wierzyć, że sobie poradzi. Problem w tym, że ona ma małą wiarę, szczególnie przez to, co dzieje się w relacji z Bronisławem. Jej wiara w siebie bardzo, bardzo mocno spadła. Wyjść poza strefę komfortu, to znaczy działać mimo lęku. A kiedy czujemy lęk, czujemy się jednocześnie bardzo niekomfortowo. Lęk jest tak naprawdę najbardziej niechcianą przez nas emocją. A właściwie to nawet nie lęk, tylko jego objawy. Wielu rzeczy unikamy nie dlatego, że one są niebezpieczne, tylko po to, żeby nie czuć objawów lęku. Na przykład ludzie, którzy mają lęk wysokości, unikają tych wysokości, nawet nie dlatego, że mogliby spaść, tylko po to, żeby nie czuć tam walącego serca, guli w gardle, uginających się kolan, spoconych rąk, zawrotów głowy i tak dalej. Bardzo nie chcemy czuć objawów lęku, to jest najbardziej niekomfortowe w wychodzeniu poza strefę komfortu. Marzenie wydaje się, że będzie jej bardziej komfortowo słuchając codziennie komentarzy Bronisława, niż bać się przez chwilę, gdy będzie od niego odchodziła. Bardziej komfortowe wydaje jej się słuchanie komentarzy Bronisława, niż wprowadzenie zmian w swoim życiu. Niż przeprowadzka. Niż zaryzykowanie, że znowu będzie singielką i będzie zdana przede wszystkim na siebie. Choć ona i tak nie ma wsparcia ze strony Bronisława, wydaje jej się, że z nim jest jej lepiej. Znowu wszystko rozbija się o lęk. Tu nie chodzi o to, że ona kocha Bronisława i chce z nim być, tylko boi się być sama. Boi się singielstwa. Ma negatywne skojarzenia z takim życiem. Boi się wolności. Ona nie wie, co zrobić ze swoją wolnością. Zrobiłam kiedyś odcinek o tym, że czasami tkwimy w toksycznych relacjach, bo boimy się wolności.
Biorąc pod uwagę to, że Marzena czuje się na 3 w skali 1-10, gdzie 10 to jest najlepsze dotychczasowe samopoczucie Marzeny w życiu, to możemy uznać, że jest ona nieszczęśliwa. Jest w depresji. Czuje dużo smutku. Przestała żyć. Sytuacja jest dla niej bardzo zła. Jest dla niej toksyczna i jest szansa na to, że będzie się czuła jeszcze gorzej. Będzie krok po kroku rezygnowała z tego, co dla niej ważne, z obawy, że sobie nie poradzi. Bo tak twierdzi Bronisław.
Komfort czy szczęście?
Najciekawsze jest to, że jej się wydaje, że jest w komfortowej sytuacji. Że jest w strefie komfortu. Zobaczcie, jakie to jest złudne. Ten komfort. Jakie to jest oszustwo. Wydaje nam się, że jest dobrze. Wydaje nam się, że nie powinniśmy nic zmieniać, kiedy właściwie każda zmiana może poprawić naszą sytuację. Nawet jeżeli nasze samopoczucie wzrośnie z trzech na cztery, to i tak już będzie to pozytywne. Ciekawe jest to, że ludzie, którzy wychodzą z takich toksycznych relacji lub przemocowych wręcz relacji, zaczynają odczuwać te dobre emocje dopiero po miesiącach. Dopiero po miesiącach zaczynają odczuwać spokój i doceniać w jakiś drobnych, codziennych sytuacjach, że nikt ich nie krytykuje i nikt im nie podcina skrzydeł. Nikt nie nazywa ich idiotami czy idiotkami, bo oglądają coś w telewizji, czego ta druga osoba sobie nie życzyła, co dla tej drugiej osoby było głupie. Jeszcze świadczyło w dodatku o głupocie widza, który to ogląda. Ludzie po miesiącach dochodzą do wniosku, jak strasznie im było w tej strefie komfortu.
Pamiętajcie, że wyjście ze strefy komfortu wymaga podjęcia działań wbrew temu, co nam się wydaje komfortowe. Polega na tym, żeby dać sobie czas, żeby zrozumieć jakie korzystne znaczenie ma niebycie w tej toksycznej sytuacji. Docenienie tej nietoksycznej już sytuacji, w której się znaleźliśmy po wyjściu ze strefy komfortu. Żeby Marzena podjęła jakieś działania w kierunku zmiany, po pierwsze musiałaby skonfrontować się właściwie sama ze sobą. Nazwać, ubrać w słowa dokładnie to, co się obecnie dzieje w jej życiu. Zrozumieć i nazwać w jak słabej jest sytuacji, jak się czuje, z czego to wynika. Musi zrozumieć, że to nie jest jej wina, że po prostu ma spadek nastroju i jest to jej fanaberia powiedzmy, te emocje. To wynika z konkretnych działań podejmowanych przez osobę, z którą ma bardzo duży kontakt, bo przez człowieka, z którym mieszka. Marzena musiałaby zrozumieć, że czucie się na 3 w skali 10, nie jest komfortem tak naprawdę. To jest tylko złudne. Albo może jeszcze inaczej – może Marzena musiałaby zrozumieć, że to, co jej się wydaje być komfortem, wcale nie musi oznaczać, że jest dla niej dobre. Bo tak jak mówiłam wcześniej, komfort może mieć się zupełnie nijak do tego, co nas realnie przybliża do bycia szczęśliwym i spełnionym w swoim życiu. Prowadząc komfortowe życie, można by powiedzieć, mamy duże szanse nie być szczęśliwi i nie czuć się spełnieni.
Biorąc pod uwagę to, że ten odcinek ukaże się w przeddzień Wigilii Świąt Bożego Narodzenia to również można się zastanowić nad komfortowymi Świętami. Czy komfortowe Święta to na pewno są takie Święta, które Was przybliżają do dobrego samopoczucia? Do poczucia spełnienia, szczęścia i poczucia, że odpoczęliście? Czy może komfortowe Święta to są takie, które zostały rozegrane według starych, tradycyjnych zasad, czyli zaharować się, nagotować, napracować i potem umierać? Dochodzić do siebie do końca Świąt, a następnie wykończonym wrócić do pracy po tych wolnych dniach? Czy komfortowe Święta to są takie, które zawsze spędzacie w gronie konkretnych osób? A może bardziej szczęśliwie byłoby odpuścić sobie tych ludzi przynajmniej raz? Albo spędzić z nimi tylko jeden dzień Świąt, a nie trzy? Albo może wyjechać gdzieś w podróż, do hotelu? Albo może zrobić sobie swoje własne Święta w swoim domu? Oczywiście niekomfortowe byłoby to, że trzeba się skomunikować, nawet podyskutować i postawić granicę.
Pamiętajmy, że każde postawienie granic jest jakąś inwestycją w przyszłość, bo później już tak bardzo nie trzeba walczyć o te granice, jak za pierwszym razem. Chociaż właściwie co ja gadam? Nie mamy walczyć o nasze granice. Jeżeli ktoś nie potrafi ich uszanować to właściwie zamiast walczyć, najlepiej się po prostu odsunąć. Nie dyskutować. Wiecie, nie możemy dyskutować z kimś, kto nam nie daje prawa do podejmowania decyzji, kiedy jesteśmy dorosłymi ludźmi. Bo jeżeli ktoś nie daje prawa dorosłym do podejmowania decyzji, to być może, ma jakiś grubszy problem do przepracowania. Poza tym, jeśli ktoś uważa, że nie mamy do czegoś prawa, to obiektywnie nie znaczy, że nie mamy do tego prawa. Jeżeli ktoś źle się czuje z Waszą decyzją, czuje się wkurzony z powodu Waszej decyzji, to wcale nie oznacza, że robicie źle. Czyjaś złość nie oznacza, że robisz źle. Czyjeś niezadowolenie też nie oznacza, że robisz źle. Czyjaś złość a to, czy robisz dobrze, czy nie, to są dwa osobne tematy, których oczywiście nie da się przegadać z kimś, kto nie komunikuje. Komfortowo jest nie rozmawiać i się dopasować, czuć się po Świętach wykończonym i przejechanym przez walec. A szczęśliwie można by było w te Święta odpocząć.
Zatem jeśli ktoś tego odcinka słucha jeszcze przed Świętami to życzę, może niekoniecznie komfortowych, ale szczęśliwych Świąt. Dobrych. Fajnych, miłych i bezpiecznych. A jeśli ktoś słucha po Świętach, to życzę fajnych, miłych i bezpiecznych wszystkich przyszłych Świąt. Pamiętajcie, że komfort jest przereklamowany, bo może nas prowadzić zupełnie do nikąd, albo nawet do depresji.
Dziękuję za wysłuchanie tego odcinka. Jeśli masz ochotę na więcej moich treści to odszukaj sobie profil Pokój w głowie na Instagramie lub Facebooku. Zasubskrybuj sobie koniecznie podcast Pokój w głowie w swojej ulubionej aplikacji podcastowej po to, aby nie przegapić kolejnych odcinków. Dla tych, którzy lubią czytać, informacja, że transkrypcje odcinków znajdują się na stronie pokojwglowie.pl w zakładce “podcast”.
Teraz czas na wyjście przez sklep z pamiątkami. W sklepie z pamiątkami możecie sobie kupić jakieś gadżety związane z podcastem, które przyczyniają się do sponsorowania niniejszego podcastu.