76: Uczenie się to proces nie dla profesjonalistów

Uczenie się czegoś nowego to długotrwaly proces. Wiele osób nie pozwala sobie na długotrwałą niedoskonałość, więc unikają w swym życiu uczenia się.

Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska

W materiale użyto fragmentów utworu „Joey’s Formal Waltz – Unscented” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0

76: Uczenie się to proces nie dla profesjonalistów

Tym razem chciałabym porozmawiać z Wami o tym, w jaki sposób perfekcjonizm może nas blokować w uczeniu się nowych rzeczy.

 Kiedy pracuję z dorosłymi, takimi, którzy zmagają się z perfekcjonizmem, i to perfekcjonizmem który przeszkadza im w życiu, to bardzo często mają taki problem, że nie mogą się uczyć nowych rzeczy. Myślę, że podobnego podejścia nauczeni jesteśmy wszyscy – mam na myśli dorosłych.

Mnóstwo przekazów trafiało do naszych głów w przeszłości, kiedy jeszcze byliśmy dziećmi

Jak już się za coś bierzesz, to rób to dobrze. Albo: Co dostałeś Ty? A dlaczego nie 5? A co dostał Bolek? A co dostał Franek? A co dostał Edek? Krysia i Marysia? Wciąż porównywanie z innymi dziećmi. Bo jak już coś robić, to na ponad 100% albo przynajmniej 100%, bo błędy są niedopuszczalne.
Jeśli uczymy się czegoś nowego i robimy to absolutnie pierwszy raz, a nawet może jeżeli robimy to drugi i trzeci, zależy to od aktywności, albo i pięćsetny, to wcale nie jest powiedziane, że będziemy to w stanie zrobić perfekcyjnie. Wiele osób właśnie wtedy odpuszcza różne aktywności, bo nie są w stanie za drugim, czy trzecim razem zrobić na 100%. A tego sami od siebie oczekiwali. Widzą tutaj porażkę i się zniechęcają.

Uczenie się to proces

Nie można czegoś nie umieć i nagle zacząć to umieć. Żeby umieć, trzeba się uczyć, a żeby się uczyć, trzeba poświęcić czas i wysiłek właśnie na uczenie się. Jeśli natomiast masz od siebie perfekcjonistyczne wymagania, to oczekujesz, że będziesz umieć od razu na 100%.

Wyobraźmy sobie Martynę. Martyna chciałaby nauczyć się portugalskiego. Zapisała się na zajęcia i już po miesiącu zaczęła mieć wątpliwości, czy ma to jakikolwiek sens. Martyna za bardzo nie wie, jaki jest cel. Nigdy świadomie tego nie przemyślała, co w ogóle chciałaby dzięki tym zajęciom osiągnąć. Ma cel, ale wyobrażony tak bardziej nieświadomie. Przewijający się gdzieś w tyle głowy.

Ten nieświadomy cel, który przewija się w głowie Martyny, to jest oczywiście bezwysiłkowe dotarcie do poziomu perfekcyjnego mówienia po portugalsku. Czy to jest możliwe w miesiąc? Nie. Czy jest to możliwe w rok? W dwa lata? W trzy lata? No nie. Bezwysiłkowo, bez wkładu czasu i energii, niczego się nie osiągnie. Nawet w totolotka nie wygrasz, jeśli nie kupisz losu.

Martyna zaczęła mieć wątpliwości już po miesiącu uczęszczania na lekcje portugalskiego, ponieważ nie pozwala sobie na proces uczenia się. Ma zbyt wygórowane oczekiwania od siebie samej, ale też nie akceptuje tego, że coś nie idzie perfekcyjnie, a nawet nie idzie zbyt dobrze na początku. Jest trudno, a efekty są mizerne. Trzeba brnąć, brnąć i brnąć, a końca nie widać. Żeby coś umieć, trzeba się uczyć. Uczyć – krok po kroku. To jest jak wchodzenie po drabinie. Albo wspinanie się na jakąś górę. To jest tak, że możemy iść w górę, a czasem znowu trochę zejść w dół. Co nie znaczy, że się nie uczymy, bo przecież ekspert to osoba, która popełniła wszystkie możliwe błędy w danej dziedzinie. Martyna po miesiącu traci motywację, bo popełnia błędy. Nie ma przyzwolenia na to, żeby popełniać jakiekolwiek błędy.

Powiem Wam, dlaczego zaczęłam się zastanawiać nad tym tematem dzisiaj. Wczoraj pierwszy raz po ponad 20 latach poszłam jeździć na nartach. Umiałam jeździć na tych nartach ponad 20 lat temu, ale teraz, zanim wybrałam się na stok, to miałam takie myśli, że może już tego nie potrafię, że będę musiała zaczynać zupełnie od nowa, że wyłożę się od razu na wyciągu orczykowym na wstępie i oczywiście, że się ośmieszę. Zablokuję cały wyciąg i inni ludzie będą musieli zejść, żeby na mnie nie wjechać. Albo upadną.

Oczywiście to były takie katastroficzne myśli, które może nie były zbyt intensywne w mojej głowie, ale jednak gdzieś tam się przewijały. Przepracowałam to i wiem, że proces uczenia się to coś wspaniałego. Moją odpowiedzią dla siebie samej na te myśli było, że jeżeli nie będzie mi to zupełnie wychodzić, to pierwsze co zrobię – pójdę umówić się z instruktorem lub instruktorką narciarstwa na godzinę, żeby mi pomógł przypomnieć sobie jak to się robi. Jak się jeździ na nartach. Jak się wsiada na orczyk. A jeśli będzie to konieczne, to skorzystam z lekcji przez więcej niż jedną godzinę, albo zapiszę się na kurs dla dorosłych.

Wiecie co się okazało? Nie zrobiłam chyba żadnego regresu w ciągu tych dwudziestu paru lat i jeździ mi się zupełnie tak samo, jak w okolicach roku 2000. Tym niemniej, jak już powiedziałam, uważam że proces uczenia się jest czymś fascynującym. Czasem możemy sobie pozwolić na pójście na skróty, jeżeli skorzystamy z tego co nam inni ludzie, eksperci, mogą podpowiedzieć, więc prawdopodobnie, prędzej czy później, wybiorę się na kurs narciarski.

Uczenie się jest wychodzeniem poza strefę komfortu

Wracając do przykładu Martyny. Zobaczcie, jak fantastycznie by było, gdyby sama przed sobą, uczciwie i świadomie przemyślała do czego w ogóle dąży w temacie języka portugalskiego. Może gdyby sobie założyła, że chciałaby po powiedzmy pół roku, czy może rou nauki, być w stanie przeprowadzić prostą konwersację, albo coś kupić w sklepie portugalskim, czy może wysłać maila po portugalsku do kogoś, to już by było konkretne oczekiwanie od siebie samej. Prawdopodobnie wyrzucałoby to od razu perfekcjonizm. Choć w sumie mogłaby sobie postawić takie założenie, że ma w perfekcyjny sposób przeprowadzić tę rozmowę, czyli wszystko rozumieć i jeszcze w dodatku udzielać super błyskotliwych odpowiedzi. Jednak gdyby postawiła sobie takie założenie, że ona po prostu ma tę rozmowę przeprowadzić skutecznie, czyli że ma się z kimś dogadać, nie używając wtedy innego języka. To jest dobry cel. Uwzględnia proces uczenia się, ponieważ to nie jest cel jednoznaczny z perfekcyjnym mówieniem po portugalsku, tylko skuteczne przeprowadzenie jakiejś krótkiej rozmowy. Może mieć się totalnie nijak do perfekcyjnego mówienia po portugalsku.

Zatem kolejnym etapem, celem, jaki Martyna mogłaby sobie postawić, byłby inny krok, potem inny i tak dalej. Można tak sobie zawsze podbijać. Można oglądać filmy w jakimś języku. Można słuchać podcastu w jakimś języku. Radia, telewizji, itd. Jeśli uczenie się jest procesem, bardzo często długotrwałym, to warto o tym pamiętać, że jest to również coś, czego potrzebujemy. Bo każdy z nas potrzebuje się rozwijać. Nigdy nie spotkałam osoby, która czuje się szczęśliwa i się nie rozwija, tkwi w swojej strefie komfortu. 

Uczenie się jest wychodzeniem poza strefę komfortu i każdy z nas ma właściwie jakąś ciekawość w sobie. Uczenie się zaspokaja ciekawość. Pewnie można powiedzieć, że póki jesteśmy ciekawi świata, to żyjemy. Ciągnąc dalej historię Martyny z językiem portugalskim, zauważmy, że gdyby tak było, że ona założyła sobie, że ma zamiar przeprowadzić skutecznie rozmowę po portugalsku, po jakimś czasie od rozpoczęcia nauki tego języka, ta rozmowa jej za bardzo nie poszła – nie poszła tak, jakby Martyna tego oczekiwała – to to wydarzenie też jest fantastyczną lekcją. Bo wspaniale uczymy się na naszych porażkach i błędach. Gdyby ta rozmowa jej nie poszła za dobrze, to najlepsze, co można wtedy zrobić, to zastanowić się dlaczego nie poszło dobrze i co konkretnie nie poszło dobrze. Bo ogólnie myślenie o tym, że rozmowa nie poszła dobrze, nie prowadzi nas do niczego konstruktywnego. Natomiast gdyby rozłożyć na części, co i dlaczego nie poszło dobrze, to już mamy dużo informacji co do tego, nad czym pracować i co ulepszać. Po jakimś czasie ponownie podejmujemy próbę, dając sobie szansę na sukces.

Ponieważ dopiero co rozpoczął się ten rok i pewnie jeszcze jesteście na etapie robienia sobie założeń i postanowień noworocznych, to polecam uwzględnić to, że uczenie się jest procesem i można pozwolić sobie na małe cele i podcele, zamiast dużych, spektakularnych celów. Pozwolić sobie na popełnianie błędów i wyciąganie z nich wniosków. Pamiętajcie, uczenie się jest procesem i inaczej się nie da. Nie można nagle umieć tego, czego się wcześniej nie umiało. Jeżeli mamy od siebie takie oczekiwania, że będziemy nagle coś umieć, to znaczy, że sami siebie traktujemy strasznie nierealistycznie, więc również niesprawiedliwie. Nie fair wobec siebie samych, bo w ten sposób nie dotrzemy donikąd.

Życzę Wam zatem, abyście pozwolili sobie uczyć się i nauczyć się w tym roku czegoś zupełnie, zupełnie nowego. Powodzenia!

 

Dziękuję za wysłuchanie tego odcinka. Jeśli masz ochotę sięgnąć po więcej moich treści to zajrzyj na profil Pokój w głowie na Instagramie lub Facebooku. Zasubskrybuj też podcast Pokój w głowie w swojej ulubionej aplikacji podcastowej aby nie przegapić przyszłych odcinków.

 A teraz czas na wyjście przez sklep z pamiątkami. W sklepie z pamiątkami znajdziesz gadżety związane z podcastem, które przyczyniają się do sponsorowania niniejszego podcastu.

Shopping Cart