77: O naszych stłumionych potrzebach

Dzieciństwo w latach 80-tych, 90-tych sprzyjało tłumieniu dziecięcych potrzeb i ignorowaniu sygnałów z ciała. Ma to przełożenie na nasze dorosłe życie – często nadal sygnały z naszego wnętrza ignorujemy.

Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska

W materiale użyto fragmentów utworu „Nile’s Blues” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0

77: O naszych stłumionych potrzebach

Tym razem chciałabym poruszyć temat wrażliwości na swoje potrzeby. Temat słuchania siebie. Kiedyś jako dzieci i teraz w dorosłości.

Nasze potrzeby są czymś nieistotnym

W obecnym czasie, czyli latach 20-tych XXI wieku, potrzeby dzieci są o wiele bardziej widoczne, uwzględniane i szanowane, niż kiedyś, powiedzmy 40 czy 30 lat temu. Wyobraźcie sobie, że normą było w latach 80-tych, że dzieci nie miały dostępu do wody pitnej w szkole. Kranówki się wtedy nie piło, ponieważ zawierała ona w sobie czasem jakieś bakterie i nie była zdatna do picia, bidony na wodę raczej nie istniały, a jeśli istniały to mieli je tylko niektórzy. Pewnie były to w dodatku bidony plastikowe, zawierające w sobie bisfenol A. Większość osób jednak nie nosiła ze sobą żadnego picia do szkoły, z tego co ja pamiętam jako dziecko. Ja nie nosiłam i moje koleżanki też nie. Przychodziło się jako dziecko do tej szkoły na czasami nawet 7, 8 godzin – czasami było dużo tych lekcji – przynajmniej 4-5 i w tym czasie dziecko nie piło. Miało zajęcia wf, jakieś bieganie, ale nie było picia. TO bardzo pokazuje w jak dużym stopniu potrzeby dzieci nie były brane pod uwagę. W jak dużym stopniu dzieci musiały te swoje potrzeby tłumić.

Obecnie jedna z głównych rzeczy, o które należy zadbać wychowując dziecko, mając opiekę nad dzieckiem, to woda. To stały dostęp do wody pitnej. Z tego, co widzę po moich dzieciach, to one całkiem sporo tej wody wypijają. Nie wyobrażam sobie absolutnie, że miałabym gdzieś pójść z dzieckiem na wiele godzin i nie zabrać ze sobą wody, ani nie dać w trakcie tego wyjścia żadnej wody do picia. Pragnienie jest to podstawowa potrzeba życiowa, bardzo łatwo jest przecież umrzeć nie pijąc. Organizm ludzki jest w stanie przeżyć bez wody jakieś 6 czy 7 dni. Dziecko być może jeszcze krócej. Z wodą to jest jeden z przykładów naszych zaniedbanych potrzeb, jako dzieci, w przeszłości.

Byliśmy przyzwyczajeni, że nasze potrzeby są czymś nieistotnym. Że tylko mięczaki domagają się bezwzględnie spełnienia swoich potrzeb. Jak jesteś silny to przecież podołasz, wytrzymasz, zniesiesz to.

Kolejna rzecz – jedzenie. Jedzenie w latach 80-tych było w dzieci wpychane na siłę, czasami w przedszkolach. Naprawdę słyszałam to w rozmowach z wieloma osobami. Historia z przedszkola, kiedy nie chcieli jeść, jeszcze jak byli małymi dziećmi, to jakieś panie przedszkolanki wpychały w nich jedzenie na siłę, albo kazały im siedzieć przy stoliku do momentu, aż wszystko zjedzą. Dzieci tam siedziały, chciało im się wymiotować, bo to jedzenie było obrzydliwe, albo im nie smakowało. Płakali nad jedzeniem, ale musieli to w siebie wcisnąć. Czyli picie niekoniecznie, jedzenie na maxa, żeby tylko nikt nigdy nie był głodny. Co swoją drogą jest dość dziwne, bo łatwiej doprowadzić do negatywnych konsekwencji nie pijąc, niż nie jedząc.

Sygnały płynące z ciała

Takie dziecko z lat 80-tych, któremu mówiono kiedy może pić, a kiedy nie może pić, któremu mówiono ile ma jeść i kiedy ma przestać być głodne, a kiedy nie ma prawa czuć sytości, bo jeszcze trzeba zjeść, było tak naprawdę pozbawione możliwości uszanowania u samego siebie sygnałów płynących z ciała.

Przecież nikt inny, oprócz nas, nie może wiedzieć kiedy jesteśmy głodni, kiedy jesteśmy syci, kiedy jesteśmy spragnieni. Jeżeli przez całe życie, przez powiedzmy 40 lat, jesteśmy uczeni, jesteśmy przyzwyczajeni ignorować ten głód i sytość, pragnienie, to w rezultacie nie wiemy, co to znaczy być głodnym, nie wiemy co to znaczy być sytym, nie wiemy gdzie są nasze granice, ile powinniśmy jeść, kiedy powinniśmy jeść.

Oprócz ignorowania sygnałów z ciała, oczywiście oczekiwano od dzieci w latach 80-90-tych, ignorowania swoich własnych emocji. Gdzieżby dziecko miało pozwolić sobie na asertywność? Jaka asertywność? Trzeba być przecież grzecznym. A grzecznym to znaczy uległym, dopasowanym, realizującym wszystkie założenia dorosłych. Wpasowującym się w różne zasady, panujące w danym miejscu. Czyli dziecko przejedzone, spragnione, ze stłumioną ogromną ilością złości na przykład.

Teraz pytanie. Ile osób słuchających tego podcastu tak właśnie funkcjonuje w dorosłości? Nie wie kiedy jest głód, a kiedy jest sytość? Pije zbyt mało wody, bo nie jest do tego przyzwyczajona. Nie ma pojęcia, co zrobić ze złością, albo nie ma pojęcia, kiedy czuje złość? Potem taki dorosły człowiek idzie do pracy. I co tam się dzieje?

Oczywiście nie pije. Pewnie za bardzo nie je w trakcie pracy. Objada się dopiero, jak już skończy, a przez cały dzień jest głodny bo nie wie, że jest głodny, ponieważ nie potrafi odczytywać sygnałów płynących ze swojego ciała. Pracuje 8 godzin, godzinę dojeżdża, potem godzinę wraca, jeżeli jest mieszkańcem dużego miasta. Czasami musi zostać po godzinach, albo coś zrobić w domu. W rezultacie tej pracy jest jakieś 10-11 godzin łącznie z dojazdami i przygotowaniem do tej pracy. Człowiek ten rozmyśla sobie, że chciałby żyć według zasad work-life balance, tylko skąd tu wziąć balans, jeżeli zajmuje się pracą przez 11 godzin, a przez 8 godzin śpi? Na resztę życia zostaje 5 godzin. Jak tu uzyskać balans w takiej sytuacji? Co z tym zrobić? Oczywiście pytanie “co z tym zrobić” zada sobie osoba, która da sobie przede wszystkim prawo, żeby się zastanawiać, żeby to zakwestionować. Która będzie czuła jakieś emocje, które jej podpowiedzą, że coś nie gra.

Natomiast jeżeli jesteśmy wytresowani w tłumieniu swoich emocji i swoich potrzeb, to będziemy tak żyć. Wydatkując swoją całą energię na pracę, potem odsypiając i znowu pędząc do pracy. Kosztem reszty życia, kosztem relacji rodzinnych, kosztem swojego zdrowia. Kosztem swojego samopoczucia psychicznego.

A gdyby tak posłuchać siebie?

Czy jesteś zmęczona? Czy może jesteś bardzo zmęczona? Czy często zdarza Ci się być głodną przez cały dzień i nie mieć nic do jedzenia? Nawet nie podjąć próby zjedzenia czegoś? Czy często zdarza Ci się być przejedzoną tak, że źle się czujesz z tego powodu? Czy często zdarza Ci się być niewyspaną? Czy często zdarza Ci się mieć wahania nastroju i nie wiedzieć dlaczego? To wszystko wynika z nieznajomości siebie samej. Nieczytania siebie. Wiecie, że typowy tydzień pracy w Unii Europejskiej to średnio 37,5 godziny. To znaczy, że my w Polsce z 40 godzinnym tygodniem pracy, zawyżamy tę statystykę. Wychodzi na to, że wiele osób z Europy już posłuchało swoich potrzeb, wczuło się w swoje sygnały z ciała i doszło do wniosku, że jednak te 5 dni pracy i 40 godzin w tygodniu to za dużo. W niektórych krajach testuje się przecież 4-dniowy tydzień pracy.

Wolność dla każdego może oznaczać coś innego

Myślę, że każdy z nas powinien sobie zadać pytanie, czy ta ilość pracy, którą wykonuję, czy ta forma pracy, którą wykonuję jest dla mnie odpowiednia. Warto wsłuchać się w swoje odczucia i w swoje emocje. W niedzielny wieczór na przykład, tuż przed poniedziałkiem. Czy czujecie satysfakcję? Radość? Może czujecie się neutralnie? Czy może czujecie ogromny lęk i niechęć przed pójściem do pracy w poniedziałek? To wszystko są sygnały płynące z naszego wnętrza co do tego, że coś jest do przeanalizowania. Warto się może zastanowić, czy to praca dla mnie. Czy chcę tyle pracować? Pamiętajmy o tym, że nawet jeżeli istnieje jakiś schemat, który realizuje ogromna większość społeczeństwa, to nie znaczy, że wszyscy tak mają żyć. Bo niektórzy pracują sobie zdalnie przez 4 godziny dziennie na Bora-Bora. Nie każdy musi jeździć do biura na 8 godzin, albo 8 godzin non stop siedzieć przed komputerem pracując zdalnie.

Wiem, wiem, oczywiście teraz na pewno odzywają się głosy, że łatwo tak mówić. Oczywiście nic się nie zmieni, jeśli Ty nie podejmiesz działania. A jeśli nie słuchasz siebie, nie będziesz nawet wiedzieć, że coś nie gra. Świadomość – to podstawa do naszego rozwoju i do wprowadzania pozytywnych zmian w życiu. Nie da się być szczęśliwym, nie da się czuć spełnienia i dobrostanu, jeśli ignorujemy sygnały płynące z naszego wnętrza. Zatem może już przestańmy być tymi dziećmi z lat 80-tych, które nie miały wody w szkole i musiały zjadać wszystko z talerza w przedszkolu. Pozwólmy sobie żyć na swoich zasadach. Posłuchać siebie, dać sobie wolność, taką jakiej chcemy. Bo wolność dla każdego może oznaczać coś innego.

Jeśli masz ochotę opisać mi swoją historię związaną z jedzeniem w przedszkolu w dzieciństwie, albo może z brakiem dostępu do wody w szkole, to napisz mi to proszę na maila kontakt@pokojwglowie.pl bo jestem bardzo ciekawa Waszych doświadczeń w tym temacie, i Waszych wspomnień z lat 90,80,70-tych.

Jeśli masz ochotę sięgnąć po więcej moich treści to zajrzyj na instagramowe konto Pokój w głowie, albo Facebookowe konto Pokój w głowie. Zasubskrybuj sobie podcast Pokój w głowie w swojej ulubionej aplikacji podcastowej po to, aby nie przegapić kolejnych odcinków. Pamiętaj, że transkrypcje każdego z odcinków podcastu znajdują się na stronie www.pokojwglowie.pl/podcast

A teraz czas na wyjście przez sklep z pamiątkami. W sklepie z pamiątkiami na stronie pokojwglowie.pl/sklep znajdują się pamiątki związane z treścią tego podcastu.

Shopping Cart