92: Samotne rodzicielstwo w związku

Odcinek nagrany z okazji konferencji „Ta mama ma imię- wpływ traumatycznych zdarzeń na życie kobiety”, który odbędzie się 11 maja i dedykowany fundacji TA MAMA MA IMIĘ. Można być samotną matką, nawet będąc w związku z biologicznym ojcem dziecka… O tym jest treść odcinka. Oraz o tym, jak temu zapobiegać i jak rozpoznać, gdy już coś takiego się dzieje.

Opowiada: Kasia Iwaszczuk-Pudzianowska, psycholożka
Montaż: Katarzyna Pilarska
Transkrypcja: pomocdlafirmy.pl

W materiale użyto fragmentów utworu „Nouvelle Noel” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License
http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/

92: Samotne rodzicielstwo w związku

Witam w 92. odcinku podcastu „Pokój w głowie”. Chciałabym teraz poruszyć temat samotności w związku. Tak, nie jest to temat zbyt popularny. Na ogół mówi się o tym, że to single są samotni, a ci w związkach nie są. Ale jak wiele jest przecież takich bliskich relacji, związków, małżeństw, gdzie ludzie zupełnie do siebie nie pasują, mijają się i nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego. Nie są swoimi przyjaciółmi, a nawet więcej, nawet się nie lubią.

„Ta Mama Ma Imię”

W tym odcinku chciałabym się skupić przede wszystkim na samotności matek. Na samotności w związku kobiet, które zostały matkami i samotności, która zaczęła się właśnie wtedy, gdy zostały matkami. Samotności, która była dla nich zaskakująca i jakiegoś takiego ogromnego dystansu czy odsunięcia po swoim partnerze zupełnie się nie spodziewały.

A dlatego chciałabym w ten sposób dziś ten temat ugryźć, ponieważ odcinek ten jest dedykowany konferencji pt. ”Ta Mama Ma Imię” o wpływie traumatycznych zdarzeń na życie kobiety. Konferencja ta odbędzie się 11 maja w Zajeździe Kościuszkowskim w Krakowie. Jest to konferencja, na którą wstęp jest darmowy i jest ona charytatywna, czyli zbierane będą tam pieniądze na krakowskie hospicjum dla dzieci. Możecie sobie tę konferencję odszukać na przykład na Facebooku, wpisując po prostu jej tytuł „Ta Mama Ma Imię”. I wystarczy dodać się do wydarzenia na Facebooku, by zgłosić chęć swego uczestnictwa. Konferencja jest organizowana przez fundację o tej samej nazwie i zarówno konferencja, jak i działania tej fundacji są kierowane do kobiet, do matek. Mają zrzeszać kobiety i wspierać je w trudach codzienności, radzenia sobie z problemami, no i rodzicielstwa. Dlatego ten odcinek i jego treść są skierowane właśnie do tych wszystkich kobiet, by po pierwsze nauczyć się rozpoznawać pewne sygnały i zapobiegać pewnym sytuacjom, których nie chcemy w związku, w bliskiej relacji, żeby wykluczyć takie sytuacje, o ile da się je wykluczyć. A po drugie, żeby szybciej być może pewne rzeczy sobie uświadomić, przemyśleć i podjąć pewne działania, żeby pomóc sobie samej, gdy nie ma możliwości ratowania związku we dwójkę.

Nie każdy potrafi zbudować „nasze”

Nie wiem, czy zwróciliście uwagę na to, że czasami ludzie nie bardzo mają miejsca dla drugiej osoby w swoim życiu, nie mówiąc o miejscu dla dziecka, czyli właściwie nawet dla kilku innych osób w swoim życiu. Są to takie osoby, które mają tak zagospodarowane swoje życie od A do Z i tak niechętnie podchodzą do jakichkolwiek prób czy może oczekiwań ze strony drugiej osoby co do wprowadzenia zmian w życiu, że raczej na te zmiany zazwyczaj się nie decydują i cały czas, właściwie niezależnie od tego, czy akurat są w związku, czy nie są w związku, żyją na tych samych zasadach. Wiecie, normalnie w związku jest miejsce na „ja”, na „ty” i na „my”. Warto, żeby każdy miał swoją przestrzeń, ale mamy też to, co wspólne i to, co robimy wspólnie i nasze wspólne cele.

Natomiast ludzie, którzy mają swoje życie zagospodarowane od A do Z i nie mają za bardzo miejsca na innych ludzi, dążą raczej do tego (oczywiście nieświadomie), żeby związek polegał na tym, że jestem „ja”, jest mój obszar, „moje” i „twoje”. A to, co wspólne, to jest jakiś skrawek, jakiś okruch, o ile w ogóle jest. Czyli powiedzmy, że każdy się zajmuje swoją pracą, ma jakichś swoich znajomych, może ma swoją część majątku, swoje pieniądze, swoje biznesy, swoje cele, swoje marzenia, swoje sprawy rodzinne, swoje problemy nawet. Nie wspólnie rozwiązuje się problemy, tylko każdy rozwiązuje je sobie sam.

A co robimy wspólnie? No może czasami idziemy do restauracji, czy na randkę, albo na jakiś miły wyjazd, na którym nie rozmawiamy o niczym istotnym. Czyli w sumie to, co jest nasze, to jest dobra zabawa. A to, co jest problemem, nie kłopotem, tylko taką sprawą do rozwiązania, która wymaga poszukania rozwiązań, podjęcia decyzji, to już każdy sobie ogarnia sam. I to jest taki związek, który nie wiem czy można by w sumie nazwać tak naprawdę związkiem. To jest jakaś bliska relacja, ale zapewne najczęściej przynajmniej jedna osoba w tej relacji czuje się samotna. Jeżeli oboje czują się okej i oboje dokładnie tego potrzebują, to super. Myślę, że tutaj nawet nie ma po co dalej słuchać tego odcinka i na pewno nie ma co zmieniać.

Natomiast jeżeli wchodzicie z kimś w związek, oczekujecie takiej wspólnoty budowania wspólnego, wspólnej przyszłości, wspólnych celów, a ta druga osoba jest skupiona na swoim świecie i swoim życiu, i wy tak naprawdę w jej życiu stajecie się tylko obrazkiem zawieszonym na ścianie, jakimś eksponatem, dodatkiem, takim drobiazgiem, a nie podmiotem, to pewnie będziecie się czuli cholernie samotni. I teraz, ponieważ ten odcinek dedykuje matkom, tym, które samotnie się czują w swoim rodzicielstwie, i czują się też osamotnione w mierzeniu się ze wszelkimi trudami tego rodzicielstwa, to zauważcie, że czasem jest tak, że wchodzimy w relacje z mężczyzną, mamy na celu założenie rodziny (może to było powiedziane wprost, a może to tylko w naszej głowie wybrzmiało, w naszych myślach), ale on nie ma żadnej gotowości do tworzenia wspólnego obszaru, tego co jest „nasze”. I nam się wydaje, że jak się pojawi dziecko, to się wszystko zmieni. To on, ten mężczyzna, przejdzie jakąś ogromną przemianę, przejrzy na oczy i nagle się otworzy, nawet nie na dziecko, tylko w ogóle na mnie jako na partnerkę. Będzie tak pięknie. Będzie mnie wspierał w tym rodzicielstwie. Będzie się dzielił i będzie dawał. Będzie wreszcie budował razem ze mną tę naszą wspólnotę związkową i wspaniale będziemy tworzyć rodzinę. Tylko niestety na ogół tak się nie dzieje, że ktoś nagle przechodzi jakąś cudowną przemianę. To są chyba absolutnie wyjątkowe sytuacje. Samo nie robi się nic.

Jak rozpoznać właściwą osobę do budowania wspólnego życia?

A więc zobaczcie, jeżeli macie blisko siebie kogoś takiego, kto nie bardzo się wami interesuje, może z kim jest dobrze, może nawet to jest dobry człowiek, może jest pomocny, miły, uczynny, ale jednak nie macie poczucia, że macie wsparcie, albo idąc w drugą stronę, macie poczucie, że jesteście samotne w tej relacji, to znaczy, że coś tutaj nie gra. Być może, po pierwsze, trzeba będzie to przegadać i sprawdzić, czy cokolwiek to zmieni. Ale najpierw to w ogóle przegadać sama ze sobą, żeby się dowiedzieć od samej siebie, czy tu w ogóle jest jeszcze o czym rozmawiać w tej relacji. Bo jeżeli np. wydarzyły się takie sytuacje, że byłaś w szpitalu, czy potrzebowałaś jakiejś pomocy w dramatycznych sytuacjach, nie takich, że zgubiłaś zakładkę do książki, tylko w takich dramatycznych sytuacjach, gdy wydarzyło się coś takiego mocno związanego z Twoim zdrowiem, w Twojej rodzinie, miałaś jakieś problemy, ktoś z twoich bliskich np. cierpiał i Ty się bardzo tym martwiłaś, a ten ktoś, kto z Tobą jest w związku, w ogóle przy Tobie w tych momentach nie był, to pewnie już jest bardzo, bardzo, bardzo ogromna czerwona flaga.

Jeśli natomiast tych czerwonych flag jeszcze nie ma, a czujesz się samotna, to być może warto przegadać temat. Tak jak mówiłam, najpierw ze sobą, czy Ty w ogóle komunikujesz o tym, że masz jakiś problem, czy komunikujesz, że coś ważnego się dzieje i nie wiesz, jak sobie z tym poradzić, albo że trudno Ci sobie z tym poradzić, że szukasz rozwiązań i sprawdzasz wtedy, jak ten drugi człowiek na to zareaguje. I tu nawet nie chodzi mi w sumie o proszenie o pomoc, bo proszenie o pomoc to już jest coś takiego mega wprost, coś więcej, a myślę, że od najbliższych ludzi w najbliższych relacjach możemy oczekiwać, że nawet gdy ich nie poprosimy, a dzieje się coś dla nas bardzo trudnego, to oni przy nas będą. Nie oleją nas. Przykład? Przykład. Potrzebujesz pójść na dobę do szpitala na jakiś zabieg. I on patrzy jak Ty wzywasz taksówkę i mówi ci „pa,pa! do zobaczenia jutro”. Już nie będę tego komentowała. Natomiast w tej sytuacji ewidentnie jesteś sama.

To jest tak oczywiste, że komuś pomagamy. Myślę, że z ciekawości można zapytać „dlaczego nie zaproponowałeś, że mnie podwieziesz?”. Oczywiście on może powiedzieć „nie wiedziałem, że chcesz by Cię podwieźć”. Tylko jeżeli ktoś ma empatię na tym poziomie, to też można sobie samej zadać pytanie: „czy chcę być w związku z kimś, kto ma empatię na tym poziomie i jemu trzeba podstawowe zasady społeczne wyjaśniać?”. Czyli tak jakby wychowywać człowieka od nowa. Jak z małym dzieckiem. Pięciolatkowi pewnie trzeba by było to wyjaśnić, że możesz teraz na przykład zaproponować, że ją podwieziesz. Ale jeśli to jest dorosły człowiek, to tak jak mówiłam przed chwilą, możesz się zastanowić, czy jego poziom empatii Ci odpowiada. I jeżeli Tobie nie odpowiada, jeżeli czujesz, że nie masz wsparcia, jeżeli masz poczucie, że go nie interesują istotne sprawy z Twego życia, to warto sobie zadać pytanie, czy to na pewno jest dobra osoba na to, żeby planować cokolwiek wspólnego z nią w Twoim życiu, a już szczególnie planować tak karkołomne i ogromne przedsięwzięcie jak rodzicielstwo.

I zapobieganie samotnemu macierzyństwu to jest tak naprawdę, po pierwsze, dobry wybór partnera do tego rodzicielstwa. Nie wchodzenie w relację z byle kim, kto jest gotów się zdecydować na dzieci, tylko raczej z kimś, kto naprawdę jest gotów na bycie partnerem. Nie ojcem biologicznym, tylko twoim partnerem, ponieważ samotne rodzicielstwo, takie samodzielne rodzicielstwo jest naprawdę czymś cholernie trudnym. Jest tak obciążające i wymagające, że jest ciężko, naprawdę bardzo ciężko, jednej osobie to ogarnąć. Więc jeżeli drugi rodzic jest takim fikcyjnym partnerem w rodzicielstwie, tylko figurantem, to będziesz samotną matką, mimo że może nawet będziecie małżeństwem.

A zatem wracając do początku, jeżeli ktoś nie ma miejsca dla Ciebie w swoim życiu, nie planuje budować z Tobą jakiejkolwiek wspólnoty, jest skupiony na sobie, swoich sprawach, swoich znajomych, swoich celach i swoich dążeniach, to myślę, że tu nie ma co liczyć na to, że przejdzie wspaniałą przemianę i wszystko się zmieni, gdy się pojawi dziecko. Najpierw musi się zmienić, a dopiero potem jest miejsce na dziecko, jeżeli to by się miało w takim dobrym i spokojnym porządku odbywać. Podejdźmy do wyboru partnera ze świadomością, z wglądem w siebie, w swoje potrzeby i w to, czy te potrzeby są w ogóle spełniane, czy nasze oczekiwania są spełniane, czy mamy poczucie, że możemy liczyć na niego.

Nie z każdym partnerem stworzymy partnerstwo

No dobrze, teraz opcja druga. Co, gdy już się na to rodzicielstwo zdecydowaliśmy, dziecko już jest i dopiero teraz zorientowałam się, że on nie ma dla mnie miejsca w swoim życiu? Zorientowałam się, że go nie ma, że on sobie robi to, co robił dotychczas. Żyje swoim życiem. Zajmuje się pracą, być może pracuje bardzo dużo. Realizuje też swoje hobby. Spotyka się ze znajomymi. Może nawet wyjeżdża, a Ty tkwisz w domu. Siedzisz w domu z tym dzieckiem i, jak to się mówi, tylko zrzędzisz. Jesteś taka rozlazła i zaniedbana. Brzydko wyglądasz i się zapuściłaś w ogóle.

Kurczę, myślę, że taką matkę ciężko jest zrozumieć osobie, która nigdy w tej sytuacji nie była. Bo na ogół nie wyobrażamy sobie, jak to jest cholernie trudne. Jak bardzo trudna jest opieka nad dzieckiem, kiedy nasze wszystkie potrzeby są zepchnięte na dalszy plan i możemy je zrealizować dopiero w drugiej kolejności. Jeżeli nie ma obok drugiej dorosłej osoby, choćby po to, żeby matka mogła wziąć prysznic albo po prostu pójść do toalety, to naprawdę jest wtedy bardzo łatwo o depresję. W poprzednim odcinku mówiłam Wam o tej piramidzie potrzeb Maslowa. I jeżeli nasze potrzeby fizjologiczne nie są spełnione, to wtedy nic innego w życiu się nie liczy. Naprawdę nie mamy szans dobrze czuć się w życiu. A kiedy jest się samotnym rodzicem bardzo małego dziecka, to właśnie potrzeby fizjologiczne nie są spełnione. Ani higiena, ani korzystanie z toalety w dowolnie wybranym przez siebie momencie. Już nie mówiąc o śnie. Albo spożywaniu ciepłego jedzenia, czy piciu ciepłych napojów. Czy nawet w ogóle piciu i jedzeniu.

Zauważcie, że ten hipotetyczny partner, który może nie rozumieć, że jak się idzie do szpitala, to człowiek zazwyczaj jest w takim stanie emocjonalnym, że potrzebuje wsparcia, jakiegoś takiego ukojenia i tej podwózki nawet, jeżeli tego sam z siebie nie rozumie, to kurde, co on mógłby zrozumieć z Twojego samopoczucia jako matki, świeżo upieczonej matki. Może on być nawet i dobrym człowiekiem, tylko że w związku liczy się jednak nie tylko to, co ktoś robi, ale też to, czego nie robi. Jeżeli ktoś nie rozumie Twoich podstawowych potrzeb i Twoich podstawowych emocji, takich, które Ciebie przytłaczają, takich Twoich spektakularnych emocji nawet nie dostrzega, to pewnie można powiedzieć, że on bardzo wielu rzeczy nie robi. Liczy się to, co ktoś robi i to, czego nie robi, prawda? Jeżeli ktoś bardzo wielu rzeczy nie robi, a robi trochę fajnych rzeczy, to czy nadal jest dobrym partnerem dla nas?

Myślę, że kobietom często jeszcze dodatkowo dużo czasu zajmuje się zorientowanie, co nie gra w takiej relacji, gdzie nie mogą na tego partnera w rodzicielstwie w ogóle liczyć, kiedy tata dziecka żyje sobie swoim życiem i beztrosko się bawi. Przecież właśnie tym sytuacjom jeszcze sprzyja patriarchalne wychowanie. To, że od zawsze tak było, że to przecież matka siedzi – z naciskiem na słowo „siedzi” – na tym urlopie, „siedzi i sobie odpoczywa z tymi dziećmi”, czyli haruje i się męczy, a ojciec robi tak odpowiedzialne rzeczy, jak kariera zawodowa.

Ostatnio czytałam, że opieka nad dzieckiem jest ponoć o wiele bardziej stresująca niż większość zawodów świata. I zgadzam się z tym. Chodzę do pracy odpocząć. Do tej płatnej pracy. Więc jeśli ten partner nie ma miejsca dla Ciebie, może będzie miał w przyszłości miejsce dla dziecka, ale nie ma miejsca dla Ciebie w swoim życiu, to na pewno nie będzie partnerem w rodzicielstwie. To znaczy, że będziesz samotną matką, mimo że masz partnera. W cudzysłowie partnera. Chłopaka, narzeczonego, męża czy kogoś tam, ale niekoniecznie partnera właśnie.

Można być w związku i samotnym rodzicem naraz

Wiecie, w sumie najważniejszą rzeczą, którą chciałabym powiedzieć w tym odcinku jest to, że rodzicielstwo w pojedynkę jest cholernie trudne. Czasami oczywiście nie ma innej możliwości i tak musi być. Ale ja właściwie mówię teraz o tym temacie na potrzeby sytuacji takiej, gdy jesteśmy w związku i jesteśmy w tym samotnym rodzicielstwie. I to jest słaba sytuacja. Nie zmienia to faktu, że to samotne rodzicielstwo, nawet w związku, gdy jesteśmy samotnym rodzicem, jest równie cholernie trudne. I tutaj łatwo jest o błąd w naszych wnioskach, które wyciągamy, bo możemy sobie myśleć, że jestem niewystarczająco silna, niewystarczająco się postarałam, niewystarczająco włożyłam wysiłek, może jestem niewystarczająco zorganizowana. A w ogóle nie zastanawiamy się nad tym, czy mam jakieś wsparcie, czy ten ojciec (teraz akurat mówię o mamach przede wszystkim, oczywiście może być odwrotna sytuacja, ale to jest odcinek skierowany głównie do mam) w ogóle jest współodpowiedzialny za wychowanie dzieci. Czy mamy na pół podzieloną odpowiedzialność za to, co się dzieje z naszymi dziećmi? Za ich przedszkola, szkoły, szczepionki, lekarzy. Czy on w ogóle się orientuje, co się dzieje? Czy robi coś z własnej inicjatywy? Czy zna potrzeby tych dzieci? Bo to, że on tylko jest i czasem się z nimi pobawi, to ma się nijak do odpowiedzialności.

Odpowiedzialność za dziecko to jest praca 24 godziny na dobę, gdy odpowiada się za czyjeś życie i zdrowie. Śmiechowa zabawa, co jakiś czas, ma się nijak do tej 24-godzinnej pracy. Zatem jeśli wyciągniecie wniosek, że „jestem niewystarczająco dobrą matką”, to zastanówcie się, czy macie wystarczająco odpowiedzialnego za rodzicielstwo partnera. I czy macie w rodzicielstwie nawet nie wsparcie, tylko czy po prostu dzielicie się pół na pół. Bo nie chodzi o to, że ojciec ma matkę wspierać czy jej pomagać, prawda? Ojciec nie pomaga w wychowaniu dzieci. On jest tak samo odpowiedzialny za wychowanie dzieci jak matka. I na tym właśnie polega partnerstwo. Nie na czymś innym.

Partnerstwo polega na tym, że partnerzy są sobie równi. I jeśli tak się stało, że jesteś w związku, będąc mamą, jesteś w związku i mimo to jesteś samotną mamą, to na pewno warto poszukać rozwiązań. Bo jeżeli już coś wiemy i ubierzemy problem w słowa, nazwiemy go, to myślę, że już jest to połowa drogi. O ile później na bazie tych zebranych informacji mamy gotowość podejmować działania. Pierwsze rozwiązanie może nie wypalić, drugie może nie wypalić, ale trzecie może okazać się strzałem w dziesiątkę. Zawsze warto szukać rozwiązań. A jeśli nie wiesz, gdzie ich szukać, to pewnie warto iść po pomoc.

Przypominam zatem o konferencji 11 maja pt. „Ta Mama Ma Imię” i fundacji o tej samej nazwie.

To wszystko, co mam do powiedzenia w tym odcinku. Myślę, że temat samotności w związku jeszcze pociągnę. Niekoniecznie obszaru rodzicielstwa, tylko samotności w związku, patrząc od trochę innej strony. Czyli to będzie coś również dla bezdzietnych, a nawet singli.

A jeśli masz ochotę na więcej moich treści, to zajrzyj sobie na stronę pokojwglowie.pl. Są tam linki do mediów społecznościowych, do Instagrama i Facebooka. Są transkrypcje wszystkich odcinków podcastu, więc możesz sobie czytać, jeśli wolisz czytać, a nie słuchać.

A teraz czas na wyjście przez sklep z pamiątkami.
Na stronie pokojwglowie.pl znajduje się zakładka ‘sklep’, gdzie można nabyć pamiątki związane z treścią niniejszego podcastu.

 
Shopping Cart